Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
Konie
środa, 22 lutego 2012
Oby wreszcie przyszła wiosna!
Arrowek ma dziś znów swój "rozkoszny" dzień, moje siedlisko jest osadzone na glinach , więc nie muszę tłumaczyć co mam na podwórzu, a Arrowek chce to do domu, to na podwórze, co za tym idzie - mop mi z ręki nie wypada, bo wszystko w domu jest w błocie! Od wczoraj ucieka, a ja nie wiedziałam jak, bo zawsze gdy nikt nie patrzył pokonywał ogrodzenie, co jest grane mówię, którędy ta cholera ucieka, na szczęście nie oddalał się od siedliska, tylko latał wkoło, ale tak nie może przecież być i dziś wytężyłam swoje zdolności intelektualne i wzbiłam się na wyżyny swych możliwości - i doszłam co się dzieje, otóż taczka z resztką gnoju stała przy ogrodzeniu, a na ogrodzeniu łapki brudne odbite, oczywiście przyuważyć się na gorącym uczynku nie dał, ale taczkę odsunęłam i już cały czas siedzi w środku! Bo ja jestem po pozimowym sprzątaniu gnoju w stajni, teraz wracamy do tradycji, raz - dwa razy w tygodniu sprzątanie do czysta. Co chciałam jeszcze powiedzieć... a , już mi się przypomniało, jest świetny pomysł na blogu Kamfory o robieniu brykietu z końskiego hmmm... nawozu, ja na pewno kupię brykieciarkę i będę robić! Już nawet sprawdziłam na allegro ile kosztuje taka ręczna brykieciarka - ok. 100zł, i co to ja jeszcze chciałam..., a już wiem nasionka, w tym roku znów będę miała własne warzywa! W zeszłym nie miałam, bo przyjechały do nas konie i cały swój czas i energię poświęciłam tym moim dwóm skarbom. Strasznie mi brakowało własnych warzyw, tego magicznego momentu, kiedy wychodzę do ogrodu z koszem w ręku po własne warzywa do obiadu, jest w tym jakaś magia nie do opisania. Tak więc zbieram już nasiona i niedługo zacznę wysiewać, tylko wreszcie musi ta upragniona wiosna przyjść!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja dzis posialam pomidory i salate, oczywiscie w domu :)
OdpowiedzUsuńWidzisz Paulina, jesteś inteligęęęęęęęęęęętniejsza niż Arrow! A wątpiłaś w siebie... Zupełnie niepotrzebnie.:-)))))) Cholera, zaraz lecę na Allegro szukać brykieciarki! Co za wspaniały pomysł- zamiast EKO-GROSZKU, EKO-GNOJEK! Może ktoś pokusi się o wymyślenie lepszej nazwy?, ona jeszcze nie jest idealna...
OdpowiedzUsuńmnie przychodzi do głowy tylko EKO-KUPA... Mój małżonek na ten przykład mówił gdy jakieś zwierze narobiło w domu, że zrobiło mi decoupage...
OdpowiedzUsuńTwój małżonek ma dobre pomysły, więc może razem- że tak powiem, w kupie - coś wymyślimy!
OdpowiedzUsuńO matko, decoupage - no nie wiem, czy teraz pozbędę się skojarzenia! A wiosna zbliża się wielkimi krokami, u nas dzisiaj było tak pięknie na dworze, że szok!
OdpowiedzUsuńNasiona, własnie! Przypomniałaś mi, że muszę jak najszybciej zrobić zamówienie na nasiona, my musimy ekologiczne zamawiać, bo certyfikat przecież mamy.
A przed nami kilka dni z wiatrami, wcale się nie cieszę...
U nas też wieje okrutnie. Ale słońce świeci, niebo piękne i zieleń się pokazuje na polach dookoła. Jednak wiosną jeszcze nie pachnie...
OdpowiedzUsuńWywalalam dzis zawartosc taczki na gnojownik i myslalam: jaki ladny decoupage...
OdpowiedzUsuń