Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
Konie
niedziela, 12 lutego 2012
Kózka umarła wczoraj rano, nie miałam siły od razu tego napisać, choć wiem, że nie miała większych szans (weterynarz tak twierdzi), to i tak jest to przykre, że takie nowe życie nie miało szansy zaistnieć. Pomaganie innym nie tylko zwierzętom jest bardzo kosztowne emocjonalnie, dlatego większość osób nie podejmuje prób, wolą sobie wmówić, że to i tak nic nie da, albo że nie warto, bo tylko cię wyzwą, przyznam, że to bardzo kusząca postawa, choć mam nadzieję, że nigdy jej nie ulegnę. Ile razy słyszałam gdy mówiłam - ta matka nie ma na jedzenie dla dziecka, - zostaw jeszcze cię wyzwie, - daj spokój, pewnie ma, - ty jej dasz, a ona/on przepije. Dziękuję za każdym razem, za siłę, która pozwala mi podejść i zaproponować pomoc, choć to niełatwe, dziękuję za to, że jestem w stanie podnieść zakrwawione zwierze z ulicy i walczyć o jego życie, często ponoszę porażkę, ale wiem jedno - warto, a komu dziękuję ? nie wiem, choć mam wielką nadzieję, że jest w tym wszystkim jakiś sens, choć jaki miało sens powołanie do życia tej maleńkiej kózki, nie wiem, nie znajduję odpowiedzi. Dziękuję Wam wszystkim bardzo, dziękuję, że jesteście, że rozumiecie, i że mam komu zwierzyć się z tego wszystkiego, komuś kto mnie zrozumie, bo tak jak ja kocha zwierzęta i wybrał życie na wsi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cześć Paulina, strasznie mi przykro i Ci współczuję. Szkoda że kózka nie przeżyła..
OdpowiedzUsuńOgromnie mi przykro i smutno... :(
OdpowiedzUsuńNie rezygnuj z pomagania, bo to fundament humanitaryzmu, to nas odróżnia od barbarzyńców!
Bardzo się cieszę, że jest mi dane Ciebie znać, bo jesteś wyjątkową osobą - i taką pozostań. Przytulam bardzo serdecznie.
Szkoda... Masz rację, pomaganie nie zawsze jest proste. Życzę Ci tej siły i pewności, że zawsze warto.
OdpowiedzUsuń;(;(;( Czemu tak jest, że zwierzęta, które mogą mieć zapewnioną wspaniała opiekę - nie dają sobie rady, a często w warunkach, kiedy są zaniedbane, bez opieki, czasem nawet ludzie się nad nimi znęcają - i takie zwierzęta maja siłę do walki... Czemu tak jest??? ;( Czemu ta maleńka kózka nie będzie Wam brykać po łące wywołując uśmiech na Waszych twarzach? ;( Oj, nie rozumiem tego świata... :(
OdpowiedzUsuń";(;(;( Czemu tak jest, że zwierzęta, które mogą mieć zapewnioną wspaniała opiekę - nie dają sobie rady ..." . Lejka to wina ludzi , czym bardziej pomagamy zwierzętom tym więcej one tracą . Tracą to co natura im dała , instynkt , odporność , siłę . Kochając ślepo zwierzęta , często nie świadomie wyrządzamy im Wielką krzywdzę . Paula szczerze współczuję straty kózki , bardzo lubię te zwierzęta .
OdpowiedzUsuńBardzo to przykre, ale widocznie tak mialo sie stac...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Aldona (tez koniara ;))
Dziękuję Wszystkim za wsparcie i ciepłe słowa!
OdpowiedzUsuńWitam również serdecznie "końską" koleżankę -
witaj Aldono:)))