Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

sobota, 29 czerwca 2013

konie, psy i... convivencia

Jeśli połączymy kilkudniowe siedzenie na padoku ( trawa za ogrodzeniem, na którą można tylko popatrzeć = frustracja) z bardzo silnym wiatrem, to otrzymamy mieszankę wybuchową, czyli - oszalałe ogiery. Przeprowadzenie ich w takim stanie na pastwisko graniczy z cudem, a ja za każdym razem zastanawiam się jak mi się to udało. Wiatr niesie miliony zapachów, ogier przyjmuje postawę bojową - ogon do góry, głowa do góry, nogi wysoko podnosi - robi się lekki, zwinny i szybki, a ja przy użyciu kantarka i uwiązu muszę jakoś nad nim zapanować. To są właśnie te momenty, w których czuję, że warto...


Teraz o maluchach:-) Rozwijają się w szalonym tempie, teraz jest moment, w którym podnoszą im się uszy, suczce Kamphory przez wczorajszą noc podniosły się oba:-) Jedna pani nie weźmie zamówionego psa, ponieważ idzie do szpitala, więc jeszcze jeden jest do adopcji. Szaleją już na całego po podwórzu, na dowód zdjęcia:-)
Arrowek, wykazuje już zainteresowanie i radość z małych, choć wyraźnie zaznacza granice warknięciem.

...i tyle, a poza tym, to odnowiłam troszkę mebli w domu, teraz będę naprawiać patery stare, więc może wreszcie drugi blog doczeka się posta:-) no i czytam jak zawsze i jak zawsze dużo, a poniżej w związku z tym troszkę refleksji, które kiedyś Sąsiad podpatrzył przed publikacją i wspominał o nich, cóż nie da się chyba uciec od myślenia...



Odkryłam ostatnio MAX TV internetową telewizję Maxa Kolonko i obejrzałam odcinki dotyczące niebezpieczeństwa nam Europejczykom grożącego ze strony muzułmanów, oczywiście jako Europejką wychowana w tradycji chrześcijańskiej również jestem przerażona odmienną i agresywną kulturą. Później przeczytałam książkę "Ludzie Księgi", o hagadzie żydowskiej uratowanej przez muzułmanina... Może to wstyd, ale o convivencii dowiedziałam się dopiero z tej książki, która skłoniła mnie do wielu refleksji i rozważań. Dużo my Polacy poświęcamy czasu nauce o holokauście, o inkwizycji, o nienawiści i okrucieństwie płynącym z braku tolerancji religijnej, zupełnie natomiast nie uczymy o czasach gdzie jak w Hiszpanii współistnieli obok siebie muzułmanie, chrześcijanie i żydzi. Nie uczymy o Sarajewie, gdzie meczety, synagogi, kościoły i cerkwie istnieją obok siebie, wreszcie nie wspominamy o czasach w Polsce, gdy kościoły i synagogi były pełne wiernych, przecież z jakiegoś powodu przywędrowało do nas tylu Żydów i osiedliło się u nas, musieli czuć się tu bezpiecznie, pokochali ten kraj, dopiero później z jakiś powodów coś się zmieniło, tak jak w Hiszpanii. Nie kręci się filmów i nie wspomina na lekcjach historii czasów kiedy ulice polskie były pełne Żydów i Polaków, dlaczego nie mówimy o Zelowie, w którym każdy kościół reprezentuje inne wyznanie, dlaczego zatracamy się we wspomnieniach o agresjach i wojnach wyznaniowych, a zapominamy, że może być inaczej, bo sama historia tego dowodzi, tylko trzeba o niej pamiętać i jej nauczać. Trzeba mówić, że ludzie odmiennych kultur i religii mogą współistnieć ze sobą, że kościoły, meczety, synagogi i cerkwie mogą stać obok siebie nie zatracając swojej indywidualności – tak już bywało w historii naszego świata. Agresywny radykalizm oczywiście powinien być zwalczany, ale bez względu jakiej religii dotyczy, nie powinniśmy natomiast wykluczać możliwości współistnienia. Jeśli nie zmienimy naszego sposobu myślenia, to w końcu uwierzymy, że istnieje tylko nienawiść, bo tylko to będziemy znać i tylko o tym będziemy pamiętać. „Ludzie Księgi”, to piękna, warta przeczytania opowieść, a właściwie kilka opowieści w jednej książce, bo śledząc losy hagady poznajemy wielu ludzi mieszkających w różnych miejscach na świecie, to jak piękne opowieści Szeherezady.
 



sobota, 22 czerwca 2013

Różności

Nie było mnie przez jakiś czas, z powodu prac ogrodniczych, polowych, odwiedzin znajomych, itp.,  przez ostatnich parę dni również z przyczyn technicznych - piorun strzelił w modem. Był to tak zwany piorun z jasnego nieba. Urządzenia elektroniczne przetrwały bez szkód okropną burzę w nocy, potem nadszedł słoneczno pochmurny poranek, i powtykaliśmy różne kable w gniazdka. A następnie w 5 minut zachmurzyło się nieprzesadnie, zaczęło lekko kropić, oraz walnął jeden grzmot i załatwił nasz modem. Na szczęście nic więcej. Jak widać, modem został już wymieniony, więc można usiąść przed komputerem, żeby, pożerając ostatnie kupne truskawki ( nasze własne od jutra ), popełnić jakiś wpis.

Tymczasem pogoda jak najbardziej letnia, nie będziemy tu narzekać ani na upał, ani na burze, lubimy pogodę i tyle.

Poniżej zdjęcia różne i rózniaste.

Najpierw zdjęcia specjalnie dla Hany, tych wód, co przyszły i odeszły, oraz co nam przyniosły w prezencie i cośmy z tym zrobili.
to woda przychodząca

tutaj część podarunków od rzeki, jak widać, najwięcej drewna, plastikowego syfu z łąki nadrzecznej uzbierałam całą czubatą taczkę, oprócz tego masa butelek szklanych ( niepotłuczonych!) oraz puszkę farby białej do drewna całkiem pełną, niestety nie zauważyłam, że miałą dziurę w dnie i zupełnie niechcący pomalował mi się kawał murku przy furtce na biało i z dekoracyjnymi zwisającymi glutami
a tutaj, proszę, wody odeszły... jaka milutka, malutka, płytka i sympatyczna rzeczułka
takich stert z prezentów od rzeczki Mrożynki wykonaliśmy dwie
jedną z nich zapaliliśmy w Noc Kupały, po wrzuceniu do rzeczki przez wszystkie obecne dziewczęta w bardzo różnym wieku, wianuszków, oraz uważnej obserwacji jak który płynął. Wnioski z wróżby nie dla wszystkich były pozytywne. Mój wianek na przykład, zawiesił się na gałęzi i utknął na amen. Wygląda na to, że nie wyjdę za mąż w tym roku. Może to i dobrze, bo i tak nie zamierzałam...
ognisko spaliło się do końca, dużo z niego nie zostało, kwiatu paproci nie znaleźliśmy w tym roku


Następnie, zdjęcia naszych zwierzątek, które chowają się przed słońcem  i muchami w swoim lasku, ale zawsze zachodzą się przywitać, kiedy my przychodzimy na pastwisko, żeby Lepai spryskiwać Rivanolem ranę na pęcinie, którą sobie zrobiła nie wiadomo jak, i nie wiadomo gdzie.
uff, jak gorąco...
idziemy do was, ludzie


Oraz zdjęcia ogrodu, zielnika oraz warzywniaka, bo takich zestawień kwietnych już pewnie się nie uda zobaczyć, ze względu na opóźnienia w nadejściu wiosny, wszystko kwitnie równocześnie, masą, kolorem i zapachem odbijając sobie długą zimę.
przy werandzie

przy drodze

po drugiej stronie drogi

przy domu
z przodu zielnik, z tyłu stajnia


A na końcu, sfotografowałam szczęście w czystej postaci.
Każdy rolnik, czy zwierząt przeżuwających posiadacz mnie zrozumie.
pod dachem, przed deszczem, 56 bel własnego siana

środa, 12 czerwca 2013

Hana Ty Sadystko!!!

Trochę ze strachu przed Haną (groziła mi :-)), trochę z poczucia winy i obowiązku - piszę ten post! Jestem rozleniwiona, rozżalona na  pogodę - nawet Hortensje mi gniją :-( Jednym słowem, taki czerwiec, to do dupy po prostu!!! I choć czerwiec jest obrzydliwie mokry, to alergia moja jak co roku, jak w zegarku zaczyna się wraz z tym parszywym czerwcem!
Za chwilę zamieszczę fotorelację z tego co u mnie, ale zanim to nastąpi kilka słów o tym co się dzieje,więc Pasia dostaje przeciwzapalne od wet., ponieważ zaczęła "siadać na tył" - już jest poprawa, jest tylko chudziutka, bo mimo, że teraz dostaje dwa razy dziennie pokarm, to tych dziewięć "ssących ssaków" jak mawia Agniecha robi swoje. Małe rozwijają się pięknie, powarkują już i poszczekują, zaczynają chodzić i bawić się z machaniem ogonków - choć na razie trwa to po kilka sekund. To niesamowite obserwować ich rozwój, czasem mam wrażenie, że postępy następują z godziny na godzinę, to bez wątpienia jedno z
piękniejszych doświadczeń mojego życia.
To jest najmniejsze małe, które było bardzo słabe inie miało siły dostać się do pokarmu,dodatkowo Pasia instynktownie jako najsłabsze je odrzucała, odkryłam je po trzech dniach jak zaczęła wychodzić na siusiu (Pasia), wtedy  zaczęliśmy małą dokarmiać, ale jest rozwojowo nadal te trzy dni do tyłu, i ona nie jest przeznaczona do adopcji - zostaje z nami:-)
dziewczynka
dziewczynka
dziewczynka
chłopczyk
dziewczynka
dziewczynka
chłopczyk

niedziela, 2 czerwca 2013

Aha!

Co ja będę dużo pisać. Zobaczyłam Franka ( lokalny człowiek lasu ) przepatrującego grzybne miejsca na naszym pastwisku i ruszyłam w teren. Co znalazłam, pokazuję. Sezon grzybowy u nas rozpoczęty. Ludzie, patrzta i podziwiajta.
Nie myślcie sobie, pieć takich byków starczy nam spokojnie na sos grzybowy