Czas roślinnego szaleństwa nastał. Jest słońce, jest deszcz, czego chcieć więcej. Kwiaty rosną, otwierają coraz to nowe kielichy, coraz więcej kolorów na palecie lata. Nie chce mi się, absolutnie nie chce mi się zamieszczać podpisów pod zdjęciami. Po co, oczy wszyscy mają przecież.
I jak, dajecie radę, czy też rzygacie już kwiatkami?
Tak sobie myślę, że dla równowagi należałoby wypuścić w świat posta pt.: " Najbrzydsze kawałki naszego obejścia".
Z ogrodniczym pozdrowieniem!