Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

sobota, 20 marca 2021

Marudne narzekania.

To chyba będzie post wyjątkowo i wyłącznie narzekający.

Staram się ogólnie nie marudzić, zazwyczaj robię dobrą minę do złej gry i tak sobie udaję przed sobą i innymi, że wszystko jest w porządku.

Jednakowoż, nie jest.


Ciężko mi, bo.

Źrebak urodził się i umarł. Racjonalne słowa weterynarki, że nawet gdybyśmy byli przy porodzie, to i tak raczej nie uratowalibyśmy, pomagają, ale tylko trochę. Przykro, smutno. Koń był smutny też, teraz już za bardzo nie widać. Już nie rży, nie biega,  nie szuka…

Pierwszy raz w ponad 10-letniej historii naszego stada się zdarzyło takie nieszczęście. Do tej pory zawsze było bezproblemowo. I oby to był taki jeden jedyny wyjątek.


Ciężko mi, bo.

Pies coraz starszy. Coraz trudniej jej chodzić, coraz więcej trzeba jej pomagać. Coraz więcej miejsca zajmuje w życiu fizjologia. Taka podstawowa. Sikanie i kupkanie. Do łózka, na dywan, na wycieraczkę. Bo nie może sama wstać. 

Co dwie godziny na dwór, na siku. Nie chce. Bo chodzić ciężko. Ale trzeba, bo inaczej  zsika się w domu.

Apetyt na szczęście jeszcze dopisuje.


Ciężko mi, bo.

Latający ze swoją chorobą. Też nie zawsze wesoło.

I pieprzony niewidzialny wirus. I strach, że złapię, przekażę Latającemu, a on się nie obroni.

Strach przy robieniu zakupów, wychodzeniu z domu, spotykaniu ludzi…

Zwinęłabym się w kłębek a tu się nie da.


No i jeszcze telefon z komputerem się pokłócili i nie mogę zdjęć z komórki wrzucić do komputera, czyli i na bloga.

Jest metoda okrężna - wysyłam zdjęcia Whatsappem do Inkwi, a ona mi mailem. Śmiesznie. Ale działa, tylko nie zrzucę sobie od razu 50 zdjęć w ten sposób. Po kawałku.


No i internet się rwie. Dlaczego, tego nie wie nikt…


No i bolą mnie różne części ciała. Ciekawe, czy istnieje jednostka chorobowa ortopedyczna “zespół nadgarstka i łokcia stajennego”? Oraz kolana i krzyża?

No i być może, mamy koronę w rodzinie. Bliskiej, ale w kilometrach odległej.


Wiosna mnie średnio cieszy, jak na razie, tym bardziej, że dużo śniegu i mróz co nocy.


Wymarudziwszy się nieco - gdybym chciała, lista przyczyn do jęczenia byłaby dużo dłuższa, zauważę, że jednak kocie i końskie pieszczotki lekko pomagają.


I że jest też mnóstwo pozytywnych spraw, akcji i sytuacji, ale nie pasują do marudnego posta, to se odpuszczę.



czuwanie nad zmarłym źrebakiem