Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

sobota, 24 grudnia 2016

Jest taki dzień...



Bóg się rodzi,
moc truchleje.....

Wszystkim, którzy tu zaglądają, z okazji wiadomej - wszystkiego dobrego.

niedziela, 11 grudnia 2016

kolory nieba

Wracaliśmy, zmęczeni i zmarznięci na kość, z sąsiedniego kraju, zaliczywszy ( jako widz oczywiście ) taki średniego poziomu konkurs wolnych skoków dla koni. Nic ciekawego nie zobaczywszy. Z koni. Oprócz tego, dużo ciekawego dookoła, ale czasu nie było, więc tylko okiem rzuciwszy na okoliczne dość duże zabytki (w czasie kiedy pies sikał i nie tylko ) a zwłaszcza jeden. TAKI O.
Potem to już tylko konie, konie i konie w hali, która przechowała w sobie temperatury ujemne z poprzedniego tygodnia, na zewnątrz było sympatyczne +10 stopni C, a w środku widzowie w zgodnym, dość szybkim tempie podzwaniali zębami. Starzy bywalcy przybyli zaopatrzeni w grube, wełniane koce, w które się od razu opatulili, a reszta popatrywała na nich zazdrosnym okiem.
Na szczęście, na placyku przy parkingu stanęła buda na kółkach z wurstem, senfem i gluhweinem dla rozgrzania nieszczęśliwej publiczności.

No więc wracając do początku wpisu, który właściwie był na samym końcu tej opowiastki, kiedy już w końcu w samochodzie z ogrzewaniem ustawionym na maksymalny max zbliżaliśmy się do naszych okolic, na niebie zaczęły się dziać rzeczy piękne. I działy się tak wspaniale, barwnie i niesamowicie, aż do samego domu. Być może była to nagroda nieba za wytrwałość i odmrożenia. Być może nie.
Zmusiłam pasażera do zrobienia 1 (!) zdjęcia. Które jak zwykle nie oddaje tego co było.


wtorek, 15 listopada 2016

Ważna sprawa!


Oczywiście, nie każdy jest mikroproducentem żywności typu ser, kiełbasa, czy przetwory, ale jednak coraz więcej osób jest świadomych, że żywność w supermarkecie czy dużym sklepie nie zawsze jest zdrowa i uczciwa.
Świnie kury, krowy, rośliny cierpią w milczeniu, żebyśmy mogli tanio kupować w Biedronce czy w Lidlu.
A z drugiej strony, nasze własne państwowe ustawodawstwo rzuca kłody pod nogi drobnym wytwórcom. Przeklejam tekst z  Bloga "Tworzymy, żeby żyć, żyjemy, żeby tworzyć" i zaraz wysyłam maile z listem.
Czy to coś pomoże, nie wiem, ale wiem na pewno, że jeżeli nie zrobię nic, to nie zmieni się nic.

Tym razem zwracamy się do wszystkich tych którym nie jest obojętne, czy ogranicza się ich wolność wybierania tego co uważacie za lepsze, zdrowsze dla Was i Waszych rodzin. Te ZAWSZONE PEJCHY, sługusy wielkich międzynarodowych korporacji nazywające siebie ,,rządem dobrej zmiany'' usiłują przeforsować swoją ,,ustawę o sprzedaży detalicznej dla rolników'' blokując tą ustawą NIE ZMIENIONE, JEDYNE W EUROPIE TAK WYŚRUBOWANE, DRASTYCZNE I KAPITAŁOCHŁONNE PRZEPISY SANITARNE dla malutkich wytwórców takich jak na przykład nasza serownia ,,Gospodarstwo ,,Kozi Las''. Dla zrozumienia w czym rzecz napiszemy: Nasza serownia pracuje przez 7-8 miesięcy w roku (w naturalny sposób kozy przez taki okres dają w ciągu roku mleko).  Przerabiamy dziennie w szczycie sezonu t.j. maj, czerwiec i połowę lipca około 50 litrów mleka koziego. Według NIEUKÓW z PiS'owskiego rządu powinniśmy stworzyć do tego przetwarzania PRZEMYSŁOWĄ PRZETWÓRNIĘ, TAKĄ JAK TE KTÓRE DZIENNIE PRZETWARZAJĄ 500 TYSIĘCY LITRÓW MLEKA. Ci którzy do nas zaglądają częściej wiedzą że mamy stworzone do przetwarzania warunki nie odbiegające standardem od tych Europejskicj Serownia ,,Kozi Las''  (KLIKAJĄC MOŻESZ OBEJŻEĆ) Według tych PiS'iorskich zaprzańców (słowo którego ONI lubią używać)  ,,Danone'' i inni truciciele, robiący trutkę mlekopodobną są wspaniałymi producentami, a tacy jak my stanowią masowe zagrożenie dla zdrowia Polskiego Społeczeństwa.  Dodamy że tak restrykcyjne przepisy sanitarne dotyczące mikro wytwórców istnieją jedynie w Polsce (wyjątek w skali całej UE)                                                                                             
WIELKA PROŚBA do Was którzy TU zaglądacie. Poświęćcie chwile swego cennego czasu jeszcze dziś przeczytajcie podpiszcie i roześlijcie ten list na podane adresy.


Liczymy na Twoje zaangażowanie a więc przeczytaj do końca.
Rządowy projekt ustawy (druk nr 935) w sprawie sprzedaży żywności nie zmienia przepisów sanitarno-higienicznych - a więc po roku walki o lepszy dostęp do dobrej żywności stoimy w punkcie wyjścia!

W najbliższy wtorek w sejmie jest kolejne posiedzenie Komisji Rolnictwa w tej sprawie. To jest OSTATNIA(!) SZANSA NA WPROWADZENIE ZMIAN. A więc wysyłamy PILNIE poniższy list:

==
Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Krzysztof Jurgiel

Przewodniczący Sejmowej Komisji ds. Rolnictwa, Jarosław Sachajko,

Wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Krzysztof Ardanowski,

DOMAGAM SIĘ ZAPISU W USTAWIE! o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia sprzedaży żywności przez rolników (druk nr 935):
"Sprzedaż detaliczna małych ilości, wytworzonej przez rolnika żywności MA podlegać TYLKO rozdziałowi III załącznika II rozporządzenia 852/2004".
UZASADNIENIE: Mała skala i ograniczenia ilościowe tej działalności są wystarczającym powodem zastosowania minimalnych przepisów sanitarnych, które zawarte są w rozdziale III załącznika II do rozporządzenia WE 852/2004.

Z poważaniem, ...podpis


Powyższy list wysłać należy na następujące adresy:
kancelaria@minrol.gov.pl; krrw@sejm.gov.pl; ardanowski@wp.pl; jkardanowski@wp.pl; jsachajko@gmail.com; biuro@icppc.pl

PROSIMY O DALSZE ROZSYŁANIE POWYŻSZEJ INFORMACJI.

czwartek, 27 października 2016

I jak tu nie lubić jesieni?

Kiedy ot tak sobie, z bezinteresowną szczodrością obdarowuje takimi prezentami.
Fakt, że tylko jeden, ale za to jaki! Większy niż stajnia.

wtorek, 18 października 2016

Czarny protest , druga runda.



W 41 rocznicę protestu kobiet islandzkich w tej samej sprawie, czyli 24 października, a gdzieniegdzie 23 października, znowu odbędzie się protest polskich kobiet przeciw próbom wprowadzenia ustawy o zakazie aborcji.

I gwoli wyjaśnienia, nie,  nie jestem zwolenniczką aborcji.

Jestem natomiast zwolenniczką poglądu, że kobieta to człowiek i ma rozum, oraz umie z niego korzystać. Więc zabieranie jej prawa podejmowania decyzji w imię nie wiem czego, bo nie w imię Boga (Bóg nigdy by tego nie zrobił, on nam wszystkim dał łaskę wolnej woli i około dziesięciu wytycznych. To każdemu wierzącemu chrześcijaninowi powinno wystarczyć.) jest posunięciem doprawdy bezdennie głupim.

Tyle mam dzisiaj do powiedzenia. Pójdę sobie teraz trochę podrapać  Matkę Ziemię po naskórku, to takie wyciszające zajęcie.

A tu link do listy miast, w których odbędą się protesty.



środa, 5 października 2016

Z czerni w szarość.


A plany były takie wielkie.

Zaczęło się od długich i bezładnych poszukiwań czarnego ubrania, w końcu znalazłam komplecik tzw. pogrzebowy. Spodnie czarne aksamitne z lampasikiem atłasowym, bluzka czarna, buty czarne, skarpetki też, kurtka czarna, bielizna, może właściwie czernizna? Też czarna. Wsiadłam w samochód, czarny, nomen omen. I udałam się na początek protestować u Inkwi. A ona we fioletach z akcentami oranżowymi. Skarciłam surowo. Nie odniosło skutku. Dała mi kawy z mlekiem ( nie czarnej )- jak mogła! Sabotaż! Ada w szlafroku zielonym - jak mogła! Dywersantka! Protestowałyśmy wytrwale wewnątrz Inkwizycyjnej kuchni, potem pojechałam do domu na malutką chwilkę, żeby sprawdzić, jak postęp prac, a następnie pojechać protestować w Jeleniej Górze, w Mirsku, i w ogóle wszędzie.

Niestety, rzeczywistość, jak to ona potrafi, wywinęła koziołka, i zamiast w nobliwych czerniach protestować w sprawie wielkiej a słusznej, Agniecha  przebrała się szybciutko, szybciutko w łachy robocze i spędziła dzień razem z  Panem Zbyszkiem szuflując ziemię z kamieniami na zmianę z grzebaniem w tzw rząpiu w piwnicy, oraz z bohaterskim kręceniem spiralą ( nie tą, o której myślicie, drodzy czytelnicy, w związku z protestem i ogólnie antykoncepcją ) ale tą, którą przepycha się zatkane kible. Oraz dreny podpiwniczne, jak się okazało. I tyle wyszło z protestowania.

Ale za to, co najmniej 5 metrów rowu wykopane, parę wiader  szlamu z rząpia wyciągnięte, woda z drenu spływa, jak z wodospadu Szklarka co najmniej, a piwnica do tej pory - sucha! Deszcz natomiast - leje. A woda w rzece - podnosi się.

Ale co tam będziemy się przejmować drobiazgami.

Ocet jabłkowy zrobił się  w międzyczasie i zlany już do butelek, chociaż mi przybrakło paru.

Martwa natura z octem jabłkowym.
Konie łażą po pastwisku i żrą bez chwili przerwy.
Chociaż czasem zdarzy im się zrobić coś dziwnego.

Szerszenie natomiast wciąż szturmują.
Jaki sympatyczny! Może da się je lubić?

Kończę dziś, bo nic już nie mam do powiedzenia.

środa, 28 września 2016

Kobieta, czy to brzmi dumnie?

3 października 2016!

Skopiowałam tekst z innego bloga, ale czemu nie, skoro wyraża moje uczucia dość dokładnie.

"To co się dzieje w polityce na tyle już mnie przeraża, że praktycznie nie oglądam TV, staram się nic nie czytać, nie wkręcać, ale to co nam chcą zafundować bydlaki z Wiejskiej***
( cóż za adekwatna nazwa ulicy), powoduje, że milczeć nie można!
Jeśli stare dziady, zdewociałe fanatyczne babsztyle i pseudo patrioci o wątpliwej moralności typu Liroy chcą z nas kobiet zrobić niewolnice Izaury, to czas powiedzieć WARA od nas, odpierdolcie się nieszanowni państwo od naszych sumień i ciał.
Krystyna Janda zaproponowała, by Polki wzorem Islandek zastrajkowały ( klik)
Umówionego dnia każda ( normalna) kobieta powinna wziąć urlop w pracy i  w domu!
Powinny odmówić każdej pracy i wyjść na ulicę, do parku, do knajpki, gdzie pracują mężczyźni. 
Część z facetów też nie mogłaby iść do pracy, bo musieliby zostać w domu z małymi dziećmi. Stanęłyby zakłady pracy, szkoły, sklepy, urzędy itd i zobaczyłybyśmy piękny paraliż kraju. Pokazałybyśmy co myślimy o decydowaniu o nas bez nas. 
Dziewczyny, trzeba o tym mówić, udostępniać , namawiać i się przyłączyć!
Nie możemy oglądać się na innych, nikt za nas tego nie zrobi. Każda z nas ma taką samą moc sprawczą i jeśli my tego nie zrobimy, to czeka nas jesień średniowiecza.
sonic
*** - nie mam nic do wsi i do ludzi ze wsi, a wręcz przeciwnie, i mam nadzieję, że rozumiecie co miałam na myśli ;)

AKTUALIZACJA

Na FB jest już akcja - Ogólnopolski Strajk Kobiet 3 października 2016  (klik)
Pokażemy, że łatwo nas i naszych praw nie zgwałcą."


Sonic, dobrze napisałaś!

sobota, 27 sierpnia 2016

Królowe lata.

I znowu mam wątpliwości, kto zasługuje na tytuł królowej lata. Bo, dopóki kwitną tylko róże, to mam pewność- róża rządzi. Teraz, gdy dołączyły inne kandydatki, to już nie wiem. Bo nie tylko uroda, ale i zapach konkurujący.
Sami zobaczcie.
Róża angielska.
Lilia niewiemjaka.
Róża angielska "Pilgrim" przecież też niebrzydka...
Ale może jednak lilia.
A tu, królowa o poranku, pięknie pokryta rosą.
A ona, podwójna tygrysia, też niczego sobie.
W międzyczasie cichcem, podstępnie, z krzaków wyskoczyła następna kandydatka. I co teraz???
O taka!

I taka.

i jeszcze ta.
Dylematy. Fajne te dylematy. Bardzo lubię miewać właśnie takie.

sobota, 20 sierpnia 2016

Udało się.

Kwiecie kwieciem, a konie jeść muszą i w zimie.
Pogoda będąc wyjątkowo kapryśną tego lata w naszym mikroregionie nie pozwalała nam zrobić sianokosów i mieliśmy już bardzo czarne wizje. Parę łąk musieliśmy zmulczować, bo to co na nich urosło i przerosło trawę, nadawało się na siano ewentualnie dla osłów, a być może nawet osły kręciłyby nosem.

No, niby siano można kupić, kiedy nie ma innego wyjścia, ale mając własne łąki kośne kupować siano... Honor rolnika cierpi bardzo.
I właściwie już się prawie pogodziliśmy z tym, że sianokosów nie będzie, z pogodą przecież walczyć się nie da.
Ale. Udało się. Jak widać poniżej.



96 beli siana. To już mogę wypuścić powietrze i przestać się martwić.

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Zaglądamy kwiatkom w majteczki.

Takie fajne to lato, może trochę chłodne, ale za to podlewać nie trzeba. Kwiecie jakieś przekwitło, inne w pełnym rozkwicie, chodziłam sobie dziś po ogrodzie z aparatem i zaglądałam kwiatom pomiędzy pręciki i słupki.

Dodam jednak podpisy jakieś, bo same zdjęcia świadczą o wyjątkowym lenistwie.

Róża z łubinem.

Lilie jakby tygrysie, kiedy zaczynają kwitnąć lilie, wpadam w rozterki, czy rzeczywiście z kwiatów najbardziej lubię róże.

Monarda, czyli pysznogłówka. Kto takie nazwy wymyśla...

Hortensja bukietowa - takie lubię.

Hortensja bukietowa - takie lubię też.

O - znowu monarda.

Szałwia jakaś, ale nie wiem jaka. Czerwona, w każdym razie.

Dynia kwitnie - zmutowana genetycznie w sposób naturalny - będą bliźniaki- bo zobaczcie sami - ma dwa słupki w środku!

Tutaj ogród warzywny, ale warzywa się gdzieś pochowały.

Pośrodku kadru - Hano, czy on taki sam jak Twoje?

piątek, 29 lipca 2016

O koniach arabskich po raz kolejny.

My tu sobie pitu-pitu, a PIS psuje dalej.

Ponieważ nie chce mi się przepisywać ani nawet kopiować długiego a mądrego tekstu, a przy okazji chciałabym wszystkim koniolubnym polecić stronę pełną interesujących informacji o koniach we wszystkich możliwych kontekstach, to daję link. Stajnia Trot. Kopalnia mądrości.


wtorek, 26 lipca 2016

Nie lubimy zabijania zwierzątek.


Link do podpisania petycji jest TU.


To nie jest tak, że jestem totalnie przeciwko myśliwym. Ale uważam, że projekt tej konkretnej ustawy idzie za daleko. I już.

piątek, 15 lipca 2016

Średnio wielka woda.

Odkąd mieszkam bliżej natury, znacząco wzrósł mój szacunek do tzw. żywiołów.
Ogieńwodaziemiapowietrze.
Póki mieszkałam w mieście, siły natury, choć robiły wrażenie, wywoływały we mnie raczej zachwyt niż przerażenie.
Tutaj jednak kontakt z nimi ( siłami ) jest bardzo bezpośredni.
Drzewo się łamie - trzeba ściąć.
Woda zaleje - no cóż są straty, jest syf, trzeba sprzątać, naprawiać,  i jest strach - co będzie następnym razem.
Burza, pioruny, wichura, grad, susza, to wszystko ma skutki, konsekwencje...

Od powietrza, głodu, ognia i wojny
Wybaw nas Panie!
Od nagłej i niespodziewanej śmierci
Zachowaj nas Panie!
My grzesznicy Ciebie Boga prosimy
Wysłuchaj nas Panie.

Znalazłam nawet gromnicę, ale jeszcze nie doszłam do tego, żeby ją palić w czasie burzy. Głupiam, co?

                            




środa, 6 lipca 2016

Czy to jest normalne?

No bo zobaczcie sami, kogo Kira zapędziła na rynnę, a następnie na szczyt naszej olchy, która rośnie pośrodku obejścia. Które to obejście wcale nie znajduje się blisko lasu. Poza tym, wiewiórki w tych rejonach nie wiedziałam ani razu, co oczywiście o niczym nie świadczy - przecież nie biegam po okolicznych lasach w poszukiwaniu wiewiórek, więc może nie zauważyłam.




Przy okazji dało się zauważyć, że wspinanie się na rynnę nie jest łatwe. Zwierzątko spadło, albo zeskoczyło, co kto woli, cudem unikając wpadnięcia w szeroko rozwartą paszczę krwiożerczej akity. I wyprzedzając krwiożerczą akitę bardzo nieznacznie, dobiegło do naszej olchy. Potem już było bezpiecznie. Troszeczkę się obawiałam, że dostała tam u góry zawału serca ze stresu, bo siedziała zupełnie bez ruchu, ale jednak przemieściła się w międzyczasie z gałęzi na gałąź. Gdzie ciągle siedzi w bezruchu, nawet nie mrugając oczami.

czwartek, 23 czerwca 2016

I znowu kwiatki.

Może to trochę nudne dla niektórych, ale dusze ogrodnicze z pewnością ucieszą następne zdjęcia.
Czas roślinnego szaleństwa nastał. Jest słońce, jest deszcz,  czego chcieć więcej. Kwiaty rosną, otwierają coraz to nowe kielichy, coraz więcej kolorów na palecie lata. Nie chce mi się, absolutnie nie chce mi się zamieszczać podpisów pod zdjęciami. Po co, oczy wszyscy mają przecież.















I jak, dajecie radę, czy też rzygacie już kwiatkami?

Tak sobie myślę, że dla równowagi należałoby wypuścić w świat posta pt.: " Najbrzydsze kawałki naszego obejścia".

Z ogrodniczym pozdrowieniem!