No bo zobaczcie sami, kogo Kira zapędziła na rynnę, a następnie na szczyt naszej olchy, która rośnie pośrodku obejścia. Które to obejście wcale nie znajduje się blisko lasu. Poza tym, wiewiórki w tych rejonach nie wiedziałam ani razu, co oczywiście o niczym nie świadczy - przecież nie biegam po okolicznych lasach w poszukiwaniu wiewiórek, więc może nie zauważyłam.
Przy okazji dało się zauważyć, że wspinanie się na rynnę nie jest łatwe. Zwierzątko spadło, albo zeskoczyło, co kto woli, cudem unikając wpadnięcia w szeroko rozwartą paszczę krwiożerczej akity. I wyprzedzając krwiożerczą akitę bardzo nieznacznie, dobiegło do naszej olchy. Potem już było bezpiecznie. Troszeczkę się obawiałam, że dostała tam u góry zawału serca ze stresu, bo siedziała zupełnie bez ruchu, ale jednak przemieściła się w międzyczasie z gałęzi na gałąź. Gdzie ciągle siedzi w bezruchu, nawet nie mrugając oczami.
Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
Może zamieszka? Hana na Stefana, Ty miałaby wiewiórka :0
OdpowiedzUsuńNiestety, już sobie poszła. Ale i tak nie miałabym wiewiórki długo. Kira by ją w końcu dopadła.
Usuńciekawe, jak i dokąd poszła?
Usuńmoże jest latającą wiewiórką?
Podejrzewam, że przywiał ją wiatr. Więc może i odwiał?
UsuńAle śliczna :)
OdpowiedzUsuńWidocznie gdzieś tam są, te wiewóry ;)
Szkoda, że nie mogłam zrobić większego zbliżenia. Byłoby widać, jak bardzo miała niezadowoloną minę.
UsuńI była tak pięknie ruda. Zdjęcia są pod światło, więc kolory uciekły, niestety.
Sympatyczny gość, szkoda że Kira taki pies na wiewióry.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wiewiórki, jak spotkam usiłuje zrobić im jakieś fajne zdjęcia, ale to przy ich ruchliwości nie jest proste :)
Ta wiewiórka byłą właściwie skamieniała przez następne pół godziny po ucieczce- więc zrobiłabyś jej piękne zdjęcia na pewno.
UsuńKira jest psem na wszystko co żyje. Akity takie są.
Ja kiedyś widziałam wiewiórę, która na przystanku autobusowym biegała między ludźmi i chłopu zaglądała do torby, ale to miastowa wiewióra. Te z Łazienek, jak im pokażesz orzecha to się wspinaja po nodze, jak po drzewie. Mieszczuchy przyzwyczajone do ludzi. W Kaczorówce mam wiewiórę przechodnią, czasem kica po drzewach, czasem tupie po dachu, ale raczej płochliwa. Wiewiórki sa sliczne, ale uwaga, przenoszą wściekliznę, gdyby się Ciebie nie bała, zapadała w taki stupor, jakby spała przez chwilę lub podchodziła do Ciebie nie dotykaj, tak się zachowują wściekłe. Uważaj na zwierzaki.
OdpowiedzUsuńPrzyglądam się tej wiewiórce na zdjęciu, wygląda dziwnie...nie zauwazyłaś, czy się np. chwiała, miała zaniki równowagi, sliniła się?
UsuńNie zauważyłam niczego takiego, oprócz tego, że była nieruchoma. Ale miała prawo, wyrwawszy się cudem z paszczy potwora, wpaść w jakiś szok. Ale znowu kiedy uciekała przed Kirą, była szybka jak błyskawica.
UsuńNo a poza tym, już znikła. Więc nie wiem.
Eeee, to pewno się przeraziła i skamieniała, sądząc, że potwór pomysli, że jest trupkiem...
UsuńTo zdecydowanie nie jest normalne ! Tylko jedna, pojedyncza wiewiórka ?!? U nas wiewiórki jak koty stadami chodzą i rzucają w psy orzechami. Strach pod leszczyny leszczyny podejść i takie tam. Pozdro ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, tu inaczej. Wiewiórki jak samotne wilki.
UsuńTeż pozdrawiam.
Libię wiewiórki i u nas jest ich dużo :) Potrafi przyjść na orzechy na leszczynę :)
OdpowiedzUsuń