Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

wtorek, 28 kwietnia 2015

Wieści z pastwiska.

Wrzucam parę zdjęć, bo po co będę się wysilać na słowa nieadekwatne.
Nadmienię, że stan się powiększył - są 3 źrebięta, jeden on i dwie one. Ostatniej jeszcze nie sfotografowałam. Więc tylko Buczyna i Mak są do podziwiania.
dwa

biegnę, ja, Buczyna

a ja, Mak,  znowu jestem głodny

a teraz biegam, z Mamą

szybciej, szybciej

wtorek, 21 kwietnia 2015

Bardzo mały koń. Uzupełniam - dwa bardzo małe konie.

I znowu skaczę i w ręcę klaszczę i pląsam z radości.
Zaczęło się. Mamy dziecko! Końskie dziecko dla wyjaśnienia.
Bielanka urodziła, no właśnie, tylko kogo? Najpierw wydawało mi się, że córkę - na podstawie obserwacji wizualnej z bezpiecznej odległości ( Pani Matka jest opiekuńcza i dziecka broni, również przed ludźmi ), potem to coś zarżało głębokim basem powitalnie w moją stronę, i przyszło mi na myśl, że takiej mocy dźwięk to tylko z ogiera. Potem znowu z odległości zaglądałam pod ogon - dziewczyna. Ale ja nie dowidzę. Może dzisiaj zobaczę dokładnie. Roboczo nazwana Buczyną.
Matka ma się dobrze, łożysko wyszło całe. Dziecko znalazło wymię i ciągnie jak stary pijak z butelki. Oby tak dalej.
Bo czekamy na jeszcze trzy źrebięta.
Matkom ciężarnym brzuszyska ogromne kołyszą się dostojnie na boki, wymiona zwisają pełne i ciężkie i co dzień większe. Blisko już.
pije mleko

tutaj, czegoś takiego nigdy jeszcze nie widziałam, niejaka Kalina, klacz dwuletnia, próbuje się nielegalnie podłączyć pod mlekociąg. Musieliśmy odpędzać. Kiedy matka zauważyła, chciała bić, ale Kalina udawała milutką i oblizywała małą, że niby z niej taka dobra ciocia. Matka małej głowę odwróciła, Kalina swoją głowę myk, z powrotem do wymienia i dalej kraść mleko. Następne odpędzenie wspólnymi siłami Bielanki i Nikolasa, było już skuteczne.

matka z córką, a złodziejka odpędzona

łożysko
Dzisiaj rano. 

Chłopak.


A mała dziś gania dookoła matki jak zakręcony odrzutowiec. Dużo ma energii.
Natomiast drugie małe ćwiczy celowanie do cyca.

sobota, 18 kwietnia 2015

wsiowy dzień

Wsiowy dzień na wsi
i dużo dużo zdjęć
kochamy wieś:-))) 
była przywózka siana i rozładunek
końska radość
i sesja na sianie z psami
odrobina odpoczynku
i sprzątanie:-)
i jeszcze pieczenie Muminków;-)


piątek, 10 kwietnia 2015

I co wy na to?

Czasem człowiek sobie tak zupełnie niezobowiązująco otworzy z rana gazetkę na komputerze. A tu ŁUPS! Nie wierzysz własnym oczom, czytasz znowu, ŁUPS!ŁUPS!Po tym łbie nierozumiejącym.
Nosz cholera jasna, czy rozum naprawdę ginie w drodze na wyższe szczeble jakiejkolwiek władzy?
Przeczytajcie.

http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17728710,Drzewa_przy_drogach_do_wycinki__Sa_niebezpieczne.html

A gdyby nie chciało się komuś otwierać to skopiowałam:


Trzeba ograniczyć liczbę drzew rosnących przy drodze - wnioskuje Najwyższa Izba Kontroli. Powód? Zbyt wielu ludzi na nich ginie.

Było pięknie - słonecznie i ciepło. Przepełniony autosan H9-21 zbliżał się do Gdańska. Gdy w Kokoszkach zaczął wyprzedzać jelcza, pękła przednia prawa opona. Autobusem zakołysało. Z prędkością 60 km/godz. zjechał na pobocze i wbił się w duże, przydrożne drzewo na głębokość czterech metrów. Z 70 pasażerów zginęło 32.

To największa katastrofa drogowa w historii Polski. Choć minęło 21 lat, wciąż rozpala zwolenników i przeciwników wycinki przydrożnych drzew. Zdaniem pierwszych drzewa nie zostawiają marginesu na błędy kierowcy z konsekwencjami jak wyżej. Zdaniem drugich - drzewa nie mogą być ofiarami brawury kierowców (przypadek Otylii Jędrzejczak), bo to przecież nie one wpadają na auta, lecz odwrotnie. Co na to eksperci?

Twarde jak słupy 

Pytanie wydaje się proste: jaki wypadek jest najgroźniejszy dla jadących autem? Zderzenie czołowe - tak uważa większość kierowców. Błąd. Prawidłowa odpowiedź? Najechanie na drzewo. To zdecydowanie najcięższy rodzaj wypadków - w co czwartym ktoś ginie. A zderzenia czołowe? W co szóstym. Czyli większe szanse przeżycia daje uderzenie w nadjeżdżające auto niż w nieruchome drzewo.

Dlaczego drzewa są tak groźne? W zderzeniu czołowym samochody zwykle wytracają energię kinetyczną, odbijając się od siebie i obracając. Do tego mają strefy kontrolowanego zgniotu, a ich powierzchnia czołowa jest zwykle podobna. A drzewa? Nie odkształcają się, nie odbijają, nie amortyzują. Wyhamowują pojazd do zera. W dodatku mają niewielką powierzchnię czołową. Efekty widać zwłaszcza wtedy, gdy auto uderza w nie bokiem i niemal się na nim owija. - Skutki są takie, jakbyśmy uderzyli w betonowy słup - mówi dr Joanna Żukowska, adiunkt w Katedrze Inżynierii Drogowej Politechniki Gdańskiej. - A czasem nawet gorsze, bo łatwiej ściąć autem latarnię niż drzewo.

Naukowcy z Politechniki Gdańskiej ustalili, że zwiększenie udziału odcinków z drzewami bezpośrednio przy krawędzi jezdni z 60 do 80 proc. powoduje ponad pięciokrotny wzrost wypadków!

"Gościu, siądź pod mym liściem" 

2,5 tys. lat temu król Persji kazał obsadzić główne trakty drzewami oliwnymi, by dawały cień i pożywienie gońcom pocztowym. Z czasem odkryto więcej zalet drzew: chroniły podróżnych przed deszczem, śnieżycą i słońcem, a samą drogę przed zalaniem i zaoraniem. Ułatwiały orientację i urozmaicały wyżywienie maszerujących wojsk.

Dziś wiele drzewiastych alei to żywe pomniki przyrody i symbole m.in. pejzażu Warmii i Mazur. Zmniejszają hałas, wiatr i stres. Nic dziwnego, że kiedy trzy lata temu we Francji rozpoczęto wycinkę 42 tys. platanów zaatakowanych przez tzw. czarny rak (grzyb, który w 1945 r. wojska amerykańskie przywlokły w drewnianych skrzyniach na amunicję), mówiono o narodowej katastrofie. Ale już rok później Francuska Rada Bezpieczeństwa Drogowego wnioskowała o wycięcie nawet zdrowych drzew. Powód? Przyczyniły się do śmierci blisko 400 osób. Dlaczego przez wieki hołubione drzewa dziś są tak groźne? Powodem jest prędkość pojazdów - nawet dziesięciokrotnie wyższa niż wozów konnych i dorożek. To ona sprawia, że tracimy kontrolę nad kierownicą, a uderzenia w drzewo kończą się tragicznie.

Mniej i dalej = bezpieczniej 

W 2014 r. było u nas 1818 wypadków najechania na drzewo. 421 osób zginęło, 2226 zostało rannych - więcej niż w 66-milionowej Francji. "Przydrożne drzewa mają tu gorsze statystyki niż wszystkie inne elementy infrastruktury drogowej razem wzięte" - zauważa Najwyższa Izba Kontroli, która w zeszłym roku prześwietliła drogi pod kątem bezpieczeństwa. Prócz statystyk niepokoją ją przepisy: zezwalają na wycinanie drzew, ale pod warunkiem posadzenia nowych w liczbie nie mniejszej niż usuniętych. Efekt? Na miejscu jednego wyrastają trzy nowe. A ponieważ rosną w tzw. pasie drogowym, z czasem zagrażają bezpieczeństwu kierowców. "Zamiast więc poprawiać bezpieczeństwo, przepisy mogą je pogarszać, uniemożliwiając likwidację tzw. twardego otoczenia drogi" - pisze prezes NIK we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Wnioskuje o zmianę prawa, tak by wymuszało zmniejszenie gęstości drzew i odsunięcie ich od dróg. A więc nie więcej niż dotąd i nie w pasie drogowym. We wniosku prezes Krzysztof Kwiatkowski podkreśla niezgodność ustawy o ochronie przyrody z Konstytucją RP. Jeśli zostanie uwzględniony, zyskają statystyki wypadkowości, ale straci krajobraz wielu rejonów Polski.

A czy nie dałoby się pogodzić jednego z drugim i przesadzić te drzewa? Nie. - Cena za jedno to 2,5-3,5 tys. zł. A w przypadków naprawdę starych i dużych drzew znacznie więcej - rozwiewa nadzieję Anna Malik z firmy Drewsmol. Paradoksalnie największe drzewa najlepiej przesadzać ręcznie, co może trwać... pięć lat. - Dzieli się system korzeniowy jak tort i co roku przycina inne jego kawałki. A potem takie drzewo trzeba długo pielęgnować, bo inaczej się nie przyjmie - mówi Anna Malik.

PS Drzewo z Kokoszek, na którym zginęły 32 osoby, wycięto 14 lat później. Ze starości.



Read more: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17728710,Drzewa_przy_drogach_do_wycinki__Sa_niebezpieczne.html#ixzz3WsidMaPN

niedziela, 5 kwietnia 2015

Śnieżna noc.

Obudziliśmy się rano, zakrzyknęliśmy :"Alleluja!"
Otworzyliśmy oczy i spojrzeliśmy w stronę okna. Razi bielą, ale nic nie widać.
Co jest?
Poranek wielkanocny w Izerach 2015: śnieg +mgła.



Śniadanie wielkanocne niektórych.

A ponieważ na dworze biało-szary monochrom i brak radosnych wiosennych kolorków, nadrabiamy w domu wystrojem świątecznego stołu. A co tam, Wielkanoc raz do roku, a takiej ceratki nie mogłam nie nabyć.
Bez okularów słonecznych nie podchodź.

Gdyby ktoś nudził się okropnie podczas Świąt, to może pozgadywać, czym pofarbowałam poniższe jajka.

Dużo dobrego dla wszystkich odwiedzających z okazji Świąt, a specjalnie dla Pauliny, bo bez niej by tego bloga nie było.

Doniesienia meteorologiczne z ostatniej chwili; śnieg z nocy zdążył stopnieć, ale zaczął padać nowy.