Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

środa, 5 października 2016

Z czerni w szarość.


A plany były takie wielkie.

Zaczęło się od długich i bezładnych poszukiwań czarnego ubrania, w końcu znalazłam komplecik tzw. pogrzebowy. Spodnie czarne aksamitne z lampasikiem atłasowym, bluzka czarna, buty czarne, skarpetki też, kurtka czarna, bielizna, może właściwie czernizna? Też czarna. Wsiadłam w samochód, czarny, nomen omen. I udałam się na początek protestować u Inkwi. A ona we fioletach z akcentami oranżowymi. Skarciłam surowo. Nie odniosło skutku. Dała mi kawy z mlekiem ( nie czarnej )- jak mogła! Sabotaż! Ada w szlafroku zielonym - jak mogła! Dywersantka! Protestowałyśmy wytrwale wewnątrz Inkwizycyjnej kuchni, potem pojechałam do domu na malutką chwilkę, żeby sprawdzić, jak postęp prac, a następnie pojechać protestować w Jeleniej Górze, w Mirsku, i w ogóle wszędzie.

Niestety, rzeczywistość, jak to ona potrafi, wywinęła koziołka, i zamiast w nobliwych czerniach protestować w sprawie wielkiej a słusznej, Agniecha  przebrała się szybciutko, szybciutko w łachy robocze i spędziła dzień razem z  Panem Zbyszkiem szuflując ziemię z kamieniami na zmianę z grzebaniem w tzw rząpiu w piwnicy, oraz z bohaterskim kręceniem spiralą ( nie tą, o której myślicie, drodzy czytelnicy, w związku z protestem i ogólnie antykoncepcją ) ale tą, którą przepycha się zatkane kible. Oraz dreny podpiwniczne, jak się okazało. I tyle wyszło z protestowania.

Ale za to, co najmniej 5 metrów rowu wykopane, parę wiader  szlamu z rząpia wyciągnięte, woda z drenu spływa, jak z wodospadu Szklarka co najmniej, a piwnica do tej pory - sucha! Deszcz natomiast - leje. A woda w rzece - podnosi się.

Ale co tam będziemy się przejmować drobiazgami.

Ocet jabłkowy zrobił się  w międzyczasie i zlany już do butelek, chociaż mi przybrakło paru.

Martwa natura z octem jabłkowym.
Konie łażą po pastwisku i żrą bez chwili przerwy.
Chociaż czasem zdarzy im się zrobić coś dziwnego.

Szerszenie natomiast wciąż szturmują.
Jaki sympatyczny! Może da się je lubić?

Kończę dziś, bo nic już nie mam do powiedzenia.

19 komentarzy:

  1. Agniecha, jesteś usprawiedliwiona! Ostatnio taką spiralą kręciła moja Najstarsza w mieszkaniu Łodzi, którego ciągle się nie mogę pozbyć, i to była katorżnicza praca, bo w pewnym momencie spirala wzięnła utkła i szlus . Dziewczę się nogami o szafki kuchenne zaprzeć musiało niczym do porodu, a spirala jak utkła, tak utkła :P W kóncu udało się ją wyciągnąć z wielkim kokiem włosów na końcu. Teraz przynajmniej wiem, gdzie są moje włosy :)
    Poza tym, gdzie te piękne konie i Ty z tym octem, bo mus Was zobaczyć chcę :P
    Buziam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Sonic, czyż nie lepiej by było swoje własne włosy trzymać na głowie, aniżeli w odpływie rury kanalizacyjnej?
      Te piękne konie oraz ocet ze mną znajdują się w odległości około 140 km od Wrocławia.

      Usuń
  2. Nie ma to jak dobrze wykonana praca. I praca, która ma sens, ręce i nogi w dodatku ;)
    Konie żrą, bo zima idzie :) Nasz kotu też apetytu dostał, musowo go hamować, bo znowu nam przytyje jak klopsik ;)
    Szerszeń brzydki ... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korzenie pokrzywy to były w tym drenie. Wyglądały jak gąbka naturalna,na tyle, na ile dało się zobaczyć, i ma ta gąbką długość około pół metra a średnicę 10 cm.
      Jak zwierzęta tak żrą, to zima pewnie będzie długa a sroga?
      Szerszeń brzydki - no nie wiem, tak sympatycznie machał sobie czułkami, że aż prawie go polubiłam.

      Usuń
  3. Uznajmy, że protestowałaś pracą. Bardzo pożyteczny protest!
    Czy ta Twoja rzeczka Wam zagraża?
    Czy ten dziwny koń to klacz? I to zaciążona? Czy tylko obżarta? Bo jeśli zaciążona to ja protestuję przeciwko takiemu skandalu. Ciążę trza czymieć w ukryciu, bo to zgorszenie, tfu!
    Martwa natura przepiękna oraz ten biały stolik pod ścianą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza rzeczka nie zagraża nam bezpośrednio. Zagraża kawałkowi łąki, może też podmyć kawał wału przeciwpowodziowego, który w końcu się zawali i wpadnie do rzeczki razem z naszym ogrodzeniem pastwiska, ewentualnie zalewa piwnice, ale nie pod budynkiem mieszkalnym, bo tu akurat piwnicy nie ma.
      Gdyby miała nam zagrozić bezpośrednio, to mielibyśmy następną powódź stulecia jak w 2006 roku. A powódź stulecia ma prawo być raz na stulecie, zgodnie z nazwą. Więc spodziewam się jej najwcześniej w 2106 roku. Wtedy to już będę bardzo, bardzo martwa.

      Usuń
    2. Aha, no tak, koń nie jest w ciąży, i nawet nie taki gruby, tylko brzuch jej się trząsł na boki razem z resztą cielska i dlatego tak to wygląda dość dziwnie.

      Biały stolik osobiście nabyłam, bo też mi bardzo się spodobał, w lokalnym kultowym sklepie ze starociami o wdzięcznej nazwie "Naftalina", niestety, sklepu już nie ma, bo co to za byznes w naszy okolycy. Przeniósł się był gdzieś bliżej Jeleniej Góry.

      Usuń
  4. Konie źrą i psy też. Mop się ciągle domaga. Ładnie uchwyciłaś otrząsanie się konika. Szerszenie...naturalny mam odruch jak zaczynają buczeć, walnąć rakietką od badmintona, ale się postrzymuję. Bydlę podleci,zawiśnie, obwącha i leci w cholerę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się staram powstrzymywać. I jakoś se koegzystujemy, chociaż ciarki mnie przechodzą, gdy słyszę niespodziewanie to wstrętne bzyczenie.

      Usuń
  5. A przepis na taki cudny ocet można?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby to powiedzieć, mój przepis... Jest jakiś niekonkretny.
      Sok jabłkowy z niepryskanych jabłek z dodatkiem cukru, nie wiem ile, albo bez dodatku cukru, wlewam do pojemnika z szerokim otworem ( fermentacja octowa to fermentacja tlenowa ), zasłoniętym gazą i zostawiam na około miesiąca w pomieszczeniu niezbyt ciepłym, niezbyt zimnym oraz raczej ciemnawym. I tyle. Kiedy śmierdzi octem już konkretnie to próbuję, czy jak ocet smakuje. Kiedy mi się wydaje, że mógłby być kwaśniejszy, to go zostawiam w spokoju, coby fermentował dalej.
      konkretniej to tu:

      http://ziolowawyspa.pl/ocet-jablkowy-dla-zdrowia/

      Usuń
  6. Imponująca octowa bateria... Będziesz sprzedawać ?
    Szerszeń nawet ładny jest. W tym roku u nas przegięły - zrobiły mi gniazdo tuż nad oknem sypialni. Całe lato okno było zamknięte i cierpiałam. Miarka się przebrała, gdy jednego dnia szerszeń ugryzł psa, a następnego wlazł był do kapcia męża. I użarł. Wtedy wezwaliśmy ochotniczą straż i ochoczo usunęli obydwa gniazda ( drugie było w starym domu na strychu od kilku lat).
    Protest niezwykle udany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdawać. Rodzina, znajomi, i nagle się okazuje, że nie starczyło do nowego sezonu.
      Też ostatnio obsesyjnie sprawdzam buty, te co na dworze stoją, zanim stopę wsunę. Bo szerszeń.
      Chociaż ostatnio, ale to były buty ze schowka, zamiast szerszenia, bobki mysie znalazłam w obuwiu.

      Usuń
  7. Jacie, ile octu! Cudną minę ma ten koń, wiadomo który:) Ja założyłam czerń, ale nie wiem, czy ktoś zauważył.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też czerń zawdziałam i chyba nikt nie zauważył. Nie mogłam na znak protestu nie iść do pracy, bo w poniedziałki nie pracuję. Ot i skończyło się na ryciu w ziemi. Octu zazdrościć tylko mogę, bo u mnie w tym roku jabłka słabiutko :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jakieś ptaki, krety czy inne dżdżownice zauważyły czarne odzienie?
      U nas niektóre jabłonie obrodziły, a inne nie -pewnie za rok będzie odwrotnie.

      Usuń