Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
Konie
środa, 15 lutego 2012
Małe...
Pierwszy poród był dla mnie szokiem, ale to co się stało później przekroczyło wszelkie granice. Nie chcieliśmy aby nasze kozy miały małe, chcieliśmy je rozdajać bez porodu, a tu takie zaskoczenie i to spotkało właśnie nas, osoby zupełnie niedoświadczone w temacie! Teraz przechodzę do sedna, jak wiecie, a jeśli nie to już mówię, nie ma mnie w domu średnio raz, dwa razy w tygodniu, kiedy to jadę do miasta zrobić zakupy i pozałatwiać różne sprawy, nie było mnie w czwartek, gdy miał miejsce pierwszy poród i nie było mnie popołudnie całe w poniedziałek, gdy koza urodziła resztę! Wchodzę jak zwykle po powrocie do zwierząt, a tam kolejne małe, jedno martwe, nawet nie umyte przez matkę, a drugie czyściutkie i żywe, tylko słabe, ponieważ koza matka jest słaba i dostaje zastrzyki z wapna, to na wszelki wypadek zabrałam małe do domu, jest słabe, ale chodzi, wstaje, je jak oszalałe!!! Teraz wiem na pewno, że to pierwsze nie miało szans najmniejszych... Dlaczego taki skomplikowany poród musiał przydarzyć się właśnie nam, ludziom bez żadnego doświadczenia... Tak czy inaczej, Małe żyje!!! i wygląda na to, że żyć będzie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Paulina, a niech tę waszą kozę gęś kopnie! A przede wszystkim tego gościa, co Wam ją sprzedał! Naprawdę 1 koza urodziła Wam 3 koźlęta i to z takim odstępem czasu? Niesłyszane rzeczy! Fajnie,że chociaż to jedno przeżyło - on czy ona? Czy to od kozy Marianny?
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała, byłam tak zszokowana, że Michałek musiał mnie uspokajać. A ten co nam sprzedał, to rzeczywiście mógł powiedzieć, że jest taka możliwość, a nie żebyśmy ją na jesień dopuścili i normalnie doili.
OdpowiedzUsuńO rany, ale numer!!! Zdębiałam zupełnie!!! Trzy koźlątka, do tego w takim rozrzucie czasowym, kurczę! Trzeci maluch ma wielkie szczęście, że w ogóle przeżył. Aha - teraz być może macie przyczynę słabszej kondycji koziej mamy - była w ciąży trojaczej, nic dziwnego, że słabsza i że wapna brak! Gdybyście o tym wiedzieli, na pewno wszystko byłoby inaczej!
OdpowiedzUsuńTak czy siak - ogromnie gratuluję żywego malucha, musi być słodkie to małe! :D
Meeeeeeeeee... :) Gratuluję nowego członka Waszego stada :) Mam nadzieję, że kózka nabierze więcej sił i na wiosne będzie brykać Wam po łące :)
OdpowiedzUsuńKózka nabiera sił w zaskakującym tempie, jutro zamieszczę nowe zdjęcia i relacje.
OdpowiedzUsuńNo i bardzo dobrze - gratuluję dobrej i skutecznej opieki! :D
OdpowiedzUsuń