Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
Konie
sobota, 4 lutego 2012
ZAMARZAMY!!!
Dosłownie zamarzamy! Wczoraj do wanny cofnęła się woda z rur!!! ubikacja pełna wody, pralka włączona i piana idzie z uszczelki przy rurce odprowadzającej, myślę szambo przepełnione, dzwonię po szambiarkę, a tu nie dość, że kupa wezwań, to jeszcze wszystkie nieczynne - zepsute i zamarznięte, zarówno te gminne jak i prywatne... ktoś rzucił pomysł, że może odpowietrznik się zapchał. Poszłam za dom, a tu odpowietrznik zamarznięty na pół metra!!! Wzięłam z kotłowni drąg metalowy i próbowałam się przekuć, ale nic z tego, dopiero wrząca woda pomogła, musiałam gotować wodę, wlewać i podkuwać i tak cztery pełne czajniki, pomogło, woda zeszła. Tylko teraz nie wiem czy na koniec nie przebiłam drągiem rury odpływowej, ale to już się okaże jak odmrozi ziemię i będzie można odkopać, wtedy też obłożę je ocieplaczem, rury oczywiście. Mam zdecydowanie dość zimy!!!! Ziemia jest tak zmarznięta, że słychać końskie kopyta, właśnie mąż mi powiedział, że w kotłowni koty nabroiły i mają zakaz tam wchodzenia, zagroziłam, że będą spać w domu, poskutkowało, groźba jest nadal ale dotyczy przyszłej zimy. Koty rzeczywiście wspinają się na instalacje bo tam jest cieplej i coś tam zepsuły, trudno Michałek będzie musiał naprawić - ja wczoraj rury, to on dziś instalację, ale kiedy to się wreszcie skończy, te okropne mrozy, pierwszy raz w życiu w tym roku widziałam koksowniki, w których palił się ogień porozstawiane na ulicach Łodzi...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie zazdroszcze. Ale podziwiam Cie i Michala tez. Trzymajcie sie CIEPLO. Pozdrowienia dla zwierzakow!
OdpowiedzUsuńKuzyn Piotrek ;)
ps. Musimy sie zgadac przez telefon :)
Paulina, to ja Ci się nie dziwię że chcesz wiosny. Trzymam kciuki za wasze instalacje!Bo za Was nie muszę -wytrzymacie!
OdpowiedzUsuńZima nie odpuszcza, skubaniutka! Dobrze, że udało się Wam odmrozić odpowietrznik! A koty przecież muszą mieć schronienie! Zwłaszcza zimą!
OdpowiedzUsuńPiotruś, jak miło - koniecznie musimy się zdzwonić!!!
OdpowiedzUsuńAgniecha, dzięki za wiarę w nas, choć co do nas, to wytrzymamy tylko dlatego, że musimy...
OdpowiedzUsuńAsiu, wiesz, że koty są u nas strasznie ważne i w kotłowni mają cieplutko, tylko koty jak to koty nawet w domu kombinują i od razu na kaloryfery wchodzą, a w kotłowni jest piec i idą rurki i zbiorniki, to one koniecznie prześcigają się w pomysłach który znajdzie najcieplejsze miejsce i czasem coś uszkodzą, ale rzadko i wtedy złości się Michałek na koty, no bo jak padnie piec to nie tylko my ale i one ucierpią.
Wieś ma wiele cudownych zalet, ale też w surowe zimy na wsi ma się zawsze obóz przetrwania.
OdpowiedzUsuńKlub Zamarzniętej Rury poszerza swoje szeregi codziennie o nowych nieszczęsnych członków, hihi... ;)
U nas dzisiaj nieco cieplej i śniegu trochę pada - hurra!!! :D
To są uroki mieszkania na wsi :) , jak to mówią medal ma dwie strony . Życzę wytrwałości i Ciepło Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńTy się tak nie ciesz Mariuszku, Tobie też się takie spartańskie warunki na wsi marzą, bo to mimo wszystko całkiem romantyczne jest, łatwo mi się dziś mówi bo wreszcie ciepluteńko w domu:))
UsuńU nas śnieg padał od wczesnego rana do południa i było raczej ciepło -13, ale teraz ( 19:20) już -28 i mam nadzieję że niżej nie zejdzie.
OdpowiedzUsuńCzytam tak i wspominam nasze zimy kiedy czasem z siekierą musiałam otwierać bramę. Trzeba było lód rąbać. Do kruszenia lodu świetnie sprawdzał się taki siekacz do buraków pastewnych. W każdym razie wszystko powoli się ułożyło. Teraz po dwudziestu latach rury już nas nie zaskakują, wypracowaliśmy system ocieplania studzienek. Hydrofor już nie sprawia kłopotów bo jesteśmy podłączeni do wodociągu, szambo też już nie szaleje bo też jesteśmy w sieci. Centralne unowocześnione i żaden zbiornik wyrównawczy nie zamarza. Nawet najazdy myszy juz jakoś opanowaliśmy i jak czasem coś zachrobocze na suficie to nie nie ma paniki :) Nawet nie wiem ile czasu nam zajęło takie przystosowanie ale życzę Wam pogody ducha bo w końcu każdy wypracowuje sobie swój system przetrwania i jakoś leci ;))) Byle do wiosny!
OdpowiedzUsuńNo, to jednak spadło, jest -31, byliśmy koniom dać żryć, daliśmy dużo siana :jedzenie=energia. Smarki zamarzają w nosie od razu. Od wczoraj chodzimy z łomem rozbijać lód w rowie, z którego piją konie. I tak długo woda nie zamarzała, aż byłam zdziwiona.Pozdrawiam ciepło i oby to już koniec mroziska.
OdpowiedzUsuńU nas wreszcie mrozy opadły, na zewnątrz -16 st., a w domu +20 i to nawet przy drzwiach wejściowych!!! ale grzejemy również naszymi piecykokominkami, bo przy samym centralnym nie sposób przekroczyć temperatury między 15 a 18 st., tak że w mrozy nie ma co trzeba dogrzewać, no ale to już nie - 25, czy -30 st. Agniecha, strasznie Wam współczuję tych temperatur, a ile macie w domu?
OdpowiedzUsuńAniu, ja też myślę, że z czasem opracujemy jakiś własne patenty:))
W domu spoko, odpukać.+23, bo też dopalamy w piecykokominku ( chociaż to bardziej piecykokoza) w końcu na coś się przydają te wszystkie drzewa, które wycinaliśmy na naszych łąkach i pastwiskach.:-)
OdpowiedzUsuńmy niestety kupujemy brykiet, a zdziercy wołają teraz zimą 12zł za opakowanie, bo wiedza że i tak im zejdzie, wystawiłam z drugiej strony domu elektroniczny termometr aby sprawdzić temperatuirę od nieosłoniętej strony domu, ale termometr zamarzł, chyba tylko czujnik trzeba było wystawić za okno....
OdpowiedzUsuńNie cieszę się :) , wiesz nawet to fajne, taka walka o przetrwanie. A jak już wygramy jaka radość . U moich rodziców też zawsze coś zamarznie . Odwieczny problem :) i co rok się ulepsza , poprawia ale i tak zawsze gdzieś ten mróz się przeciśnie i coś na psoci . Taka to jego złośliwa natura :)
OdpowiedzUsuńMój mąż tej zimy w te straszne mrozy powiedział do mnie z dumą - wiesz co? my to jak ci pierwsi osadnicy w Stanach, odludzie, ciężka zima i ciężkie warunki, a my przebijamy się przez śnieg i idziemy dalej... Coś w tym jest, tylko żeby nas wilki nie zjadły i Indianie nie napadli!!!
OdpowiedzUsuńUważajcie na niedźwiedzie :) . Powiem że takie warunki choć uciążliwe to zbliżają ludzi do siebie , tak jak rodzinę tak i sąsiadów . Im bardziej ekstremalnie tym bliżej .
OdpowiedzUsuńBliżej, bo cieplej w kupie!
OdpowiedzUsuń