Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
Konie
wtorek, 21 lutego 2012
miasto i wieś
Pamiętam jak moja siostra mieszkająca we Włoszech na wsi, mówiła mi, że już nigdzie nie jest tak w pełni szczęśliwa, że będąc we Włoszech tęskni do Polski, a w Polsce tęskni do Włoch. Myślałam wtedy, że rozumiem, bo za każdym razem powracając od niej z wakacji, tęskniłam do następnego wyjazdu, ale teraz wiem, że nie zdawałam sobie sprawy z tego rozdarcia, pomiędzy jednym a drugim. Jestem dzieckiem miasta, lubiącym przesiadywać w kawiarniach i spacerować ulicami starego miasta, oglądać wystawy i chodzić na koncerty do zamku, lubię ruch, przyglądać się ludziom, to wszechobecne życie. Ale lubię też spokój, ciszę, wolność, konie, spacery z psem, samotność, tego miasto mi nie da, to może mi dać tylko wieś. Nie wszystko na wsi jest wspaniałe i nie wszystko w mieście jest cudowne, wszystko ma swoje plusy i minusy, często powtarzam sobie i mężowi, że nie ma w życiu niczego za darmo, że wszystko ma swoją cenę i kwestia jest tylko tego, czy jesteśmy skłonni ją zapłacić. Ceną posiadania zwierząt i radości jaką można z tego czerpać, jest brudna podłoga, zapach nie wszystkim odpowiadający, zniszczenia różnego typu i tak można by wymieniać w nieskończoność, co ma jaką cenę, pytanie tylko czy warto. To rozdarcie w moim przypadku polega na tym, że często gdy pojawiają się problemy zastanawiam się czy to wszystko ma sens i czy naprawdę warto, na razie gdy opadają emocje wychodzi mi na plus, ale czy na koniec życia podsumowując również będę na plusie... Chyba rozwiązaniem tych moich problemów byłby teleport, ale taki nie tylko przenoszący, ale i zmieniający mnie również w jednej chwili - Paulina w gumofilcu wiejska i Paulina w sukience i szpileczkach miejska, cóż pozostaje mi tylko cierpliwie czekać na ten wynalazek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z moich doświadczeń wynika, że po kilku latach człowiek wrasta w tę wieś, w nowe miejsce. Rozdarcie popiskuje czasem jeszcze, choć coraz ciszej, aż pewnego dnia, będąc w mieście łapiesz się na tym, że... chcesz DO DOMU. Wracasz i wzdychasz z ulgą: nareszcie! I to jest ten moment, kiedy masz pewność, że dokonałaś właściwego wyboru. :)) Buziaki, Kochana!
OdpowiedzUsuńNa wsi spedzalam wakacje jako dziecko, pozniej przemieszkiwalam u (bylych) tesciow na wiosce mazurskiej. A w Warszawie sasiedzi za sciana, tlumy ludzi, halas... Zawsze z radoscia uciekalam z miasta. Zreszta nie jestem typowa kobitka, raczej babochlopem co zaklada dzinsy, dresy, tshirty i bluzy, unika makijazu i bizuterii, jak moj pan mowi, jestem dzika kobieta :D
OdpowiedzUsuńOddychaj swiezym powietrzem, ciesz oczy przyroda i blogoslaw wies :)
I produkuj brykiety z końskiego obornika w wolnych chwilach.:-), że dokończę ostatnie zdanie. ( Zajrzałam na Twoją stronę i pomysł na brykiety mnie przekonał )
UsuńJa wolę wieś, zdecydowanie. Chociaż lubię się przebierać i metamorfozy z babochłopa w damę zawsze mnie radują. W domu, słoma w butach, siano we włosach, gnój pod podeszwami, a w MIEŚCIE elegancja-francja i odstawiam wielką damę( chociaż nie zawsze mi się chce....) Myślę, że tego rozdarcia można doświadczać jako różnorodności, możliwości przebywania w dwóch światach, i korzystania z obu...
OdpowiedzUsuńTak... musimy się cieszyć... jak przyjdzie wiosna nawet nie będzie trzeba się zmuszać, a na razie będę się zmuszać do radości!
OdpowiedzUsuńOjej Paulina, brzmi to okropnie ponuro - to zmuszanie się do cieszenia... To może lepiej się autentycznie i zamaszyście powkurzać, ponudzić i pomarudzić, a ta radość sama się pojawi. Co Ci koza zżarła? Podłogę???
OdpowiedzUsuńna razie tylko wszystko ciućka... obrus, pranie, nogawki, włosy jak się człowiek zapomni i nieopatrznie schyli, pewnie za jakiś czas coś zeżre... jak jej zęby urosną:)
OdpowiedzUsuńPaulino . widzę teraz jak ta zima dała Ci się w kość . Jak będziesz podsumowywać swoje życie za 70-80 lat :) . To powiesz że dokonałaś dobrego wyboru mieszkając na wsi , mimo trudów i ciężkiej pracy było warto,warto dla tych wiosen budzących ospałą naturę , lata kwitnień żywymi barwami , jesieni rodzącej plonami no i zimy śpiącej, śpiącej z pozoru bo jak czasami dającej we znaki :) . Tego w mieście nie zobaczysz i nie poczujesz tak z bliska . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMariuszku, dzięki za proroctwo długiego życia:) od razu mi lepiej:))
Usuń