Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

poniedziałek, 25 listopada 2013

Zagadka z nagrodami.

Bo jest tak jakoś ciemno, i dzień taki krótki, i należałoby coś zrobić aby trochę ten ponurawy czas rozświetlić.

Czas jakiś temu przerobiliśmy miejscowe owoce za pomocą pewnych procesów chemicznych, o których uczyliśmy się kiedyś w szkole. Ja przynajmniej się uczyłam, jeszcze przez mgłę pamiętam. W końcu chodziłam do jednego z dwóch najlepszych liceów w naszym mieście ( były tylko dwa ), do klasy biol-chem, jak to się wtedy mówiło.

Więc kiedy lokalny naturalny ekologiczny i w ogóle świetny produkt już był w sumie gotowy, i należało go przelać przeostrożnie ze zbiornika większego do butelek, Nikolas, w swoim niezmiernym entuzjazmie, za pomocą chochli i sita i lejka poprzelewał go do butelek, ale przy okazji tak zbełtał onże produkt z osadami które wcześniej opadły na dno baniaka, że butelki trzeba było odstawić na jeszcze dwa tygodnie, coby w nich ten osad osiadł detalicznie.

I znowu, nostalgicznie przypomniałam sobie czasy dzieciństwa, kiedy Tato mój w zaciszu piwnicy produkował domowe winiacze, i w końcu nadchodził ten wyczekany moment ściągania wina do flaszek za pomocą wężyka plastikowego. O przywilej zaciągania rurki kłóciliśmy się z moim Bratem do upadłego, w końcu żeby dobrze poleciało, to trzeba porządnie wciągnąć, i zazwyczaj porządny łyk się upiło, zanim Ojciec zajarzył, że koniec rurki już dawno powinien być w butelce, a nie w pysku nieletniego.



Udałam się więc do miejscowego AGD, coby zakupić właściwy wężyk, tam mnie oświecono, że takie rzeczy kupuje się w sklepie motoryzacyjno-wędkarskim ( fajne połączenie, swoją drogą, tylko części monopolowej brakuje) prawie obok. Nasze miasto gminne tak czy siak nie jest wielkie, więc się nie nachodziłam. We właściwym sklepie zakupiłam metr wężyka za sumę 50 gr., udzielając dość wymijającej odpowiedzi na pytanie Pana Sprzedawcy, po co to, i czy może w celach spożywczych, oraz ubolewając na głos, że drogo, na co pan sprzedawca zaproponował od razu rozłożenie na 12 rat w okresie rocznym. Pośmialiśmy się i pojechałam do domu.

W domu zlało się idealnie do flaszek.

i teraz pytanie:

Co to jest?

Trzy pierwsze osoby, które zgadną, otrzymają tajemniczy płyn.

A poza tym jakoś szaro, wszystko mokre, błoto lepi się do butów, nawet konie trudno pogłaskać bo mokre. Chociaż im deszcz nie przeszkadza i lepią się do człowieka.



70 komentarzy:

  1. Pierwsza???? Wino z mlecza tudzież mniszka???

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę że koniki mają jeszcze co pojeść, u nas śniegiem sypnęło i łąki pobieliło.
    No i teraz strzelam. Nasze zeszłoroczne wino z dzikiej róży miało podobny kolor, może to być również jarzębinówka.
    Pewnie nie zgadłam, ale próbowałam :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wino z jabłek???? Babcia takiego koloru wino produkowała było właśnie z jabłek:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, że wiem co to jest - Eau de Mlądz, ale nie wiem czy ja mogę wziąć udział w zabawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że się dasz złapać! Butelka ta sama, ale zawartość - odmienna! Grasz dalej?

      Usuń
  5. I dlatego, że nie wiem czy mogę nie zdradzam nazwy trunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pacjanie, to jednak nie to samo, tamto Twoje było takie szlachetnie przezroczyste, a to mętne, jak myśli drobnego pijaczka.:-)

      Usuń
  6. A drugi raz można zgadywać? Zaintrygowałaś mnie i teraz nie da mi spokoju, co to jest. Kurczę, olej? Teraz zaczyna się sezon na oleje, widuję na bazarku.....

    OdpowiedzUsuń
  7. No kurcze, co jest? Mam czekać do jutra? Bo wygrałam?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak tu grać, jak człekowi prąd ciągle wyłączają. G, rzuciwszy okiem na zdjęcia wczoraj mówił mi, że to nie calvados (barwa, mętność i rurka), ale ja głupia baba swoje. Myślałam o cydrze, ale te które piłam były mniej mętne. Jakiś produkt fermentacji to jest w każdym razie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To NIE JEST cydr, sorry że wczoraj nie odpowiedziałam, ale poszłam spać.

      Usuń
  9. Coś cieżko, ciężko, chyba będę musiała Wam pomóc, nadmienię, że fermentacja jest NIE tylko ALKOHOLOWA.

    OdpowiedzUsuń
  10. No to jaka? Jabłkowo-mlekowa? Za cholerę żadna mi nie pasuje, a z chemią problemów nie miałam, ale może to już demencja.
    Wykrakałam sobie zimę. Zasypało nas i nadal pada. Idę do owiec, może mnie natchną jakąś myślą.

    OdpowiedzUsuń
  11. A może to ocet jabłkowy? Kiedyś moi Francuzi robili i wyglądał bardzo podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Fermentacja beztlenowa> alkoholowa
    Fermentacja tlenowa> ???
    Dalej dziewczęta, jesteście już blisko!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nawet jeżeli któraś zgadnie, to nie mogę tak od razu zdradzić, bo trzy osoby powinny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ocet nie, wino nie, piwo nie. No sok jabłkowy bez cukru (albo moszcz) przefermentowany, bezalkoholowy, taki apple cider, trochę kwaśny.
    Będziesz miała mnie na sumieniu, bo już mam mętlik w mej głowie i zwątpienie mnie ogarnęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bądź taka szybka, Tobie nie zaprzeczyłam przy wszystkich odpowiedziach, więc Ty nagrodę masz już w kieszeni.:-)

      Usuń
    2. Wow. No i super, ale nie wiem już naprawdę, co to może być.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  15. To już mi tylko zwykły sok z jabłek pozostał ;) ale jakie to procesy chemiczne zachodziły...to nie wiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sok został poddany procesowi fermentacji tlenowej. To tylko brzmi uczenie, zostawiliśmy go na ponad miesiąc w otwartym baniaku, zabezbieczonym jedynie gazą, bo inaczej byłby to produkt z jabłek oraz muszek owocowych. Kiedyś widziałam taki bimber. Fuuu... Ale wypiło się i taki.

      Usuń
  16. wygląda jak siuśki Lisiaka(kolor)alo o to to Was nie posądzam :-)) olej - oliwa jakaś:-)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie olej, i nie szczyny końskie.:-)

      Usuń
    2. Drążę temat wobec tego, siuśki Dżygita innej są barwy?

      Usuń
  17. Meteorologicznie, u nas też śnieży.

    OdpowiedzUsuń
  18. to musi być coś z jabłek lub marchewki

    OdpowiedzUsuń
  19. Agniecha nie mam zielonego pojęcia co to :) Może wino jabłkowe?, albo coś z figą, gruszką ?
    A co do wężyka to też kupowałam w motoryzacyjnym i pan mi dobrał grubość rureczki żeby dobrze leciało do butelek :)
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jabłkowy .....? Nie wino.:-) Nie sok, chociaż sokiem był na początku.

      Usuń
  20. Przeczytajcie komentarze od początku do końca, tam już jest właściwa odpowiedź.:-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Usunęłam koment, bom w nim napisała co to, ale widzę mogłam zostawić.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ocet jabłkowy? Ale po co aż tyle? Na handelek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowy ci, on zdrowy! I każdy, co dostanie flaszkę, chce następną. I dlatego to wcale nie jest dużo.

      Usuń
  23. Czyżbyście mieli w planie warsztaty barwierskie? Ja ostatnią butelkę takiego specjału musiałam zużyć właśnie do barwienia runa w marzannie barwierskiej, bom zapomniała kupić ocet, a zorientowałam się, gdy ludzi już byli w obejściu.
    Ale piękny kolor wyszedł i -co najważniejsze- jest trwały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaki ten kolor? Chyba nie przypuszczasz, że wiem, na jakie kolor farbuje "marzanna barwierska".

      Usuń
    2. Tak ładnie, jesienne liście wszystkie naraz. Wrzosówkowe runo farbuje się tak melanżowo. Czerwień tam jest, i żółcień, i pomarańcz.Koniki mają za ciemne grzywy i ogony, nie chwyci.

      Usuń
  24. Już wiem! Konie przefarbują na blondynki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, padam ze śmiechu. Już widzę te blond grzywy na wietrze falujące. I ogony pszeniczne.

      Usuń
    2. Ty się śmiejesz, a ja kiedyś kupowałam farbę pod kolor konia, coby zakamuflować pewien lekko niezgodny z rasą odcień. Ale było to bardzo dawno temu i i tak okazało się niepotrzebne.

      Usuń
  25. to ja chcę choć pół butelki, bo że z jabłek zgadłam, a to dzięki tamu, że przypomniałam sobie maila od Ciebie:-))

    OdpowiedzUsuń
  26. Konkurs zamknięty,
    wygrały:
    1. Pacjan Rogaty
    2. Hana Dzika Kura
    3. 28magdalena
    3,5. Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhhhuuuuuuuuuurrrrraaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

      Usuń
    2. Ja zgadłam, że z jabłek:(((( buuuuuu

      Usuń
  27. Nawet nie uwierzysz, ale parę dni temu rozmawialiśmy z M., że z winnego na jabłkowy się przestawiamy w kuchni, bo łagodniejszy jest i ma fajny smak

    OdpowiedzUsuń
  28. Jes! Jes! Jes! Łaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń