Wczoraj było lirycznie, nostalgicznie i wspomnieniowo, ale nie tylko. Mamy dwa nowe konie, niejaką Bielankę, z synem Błyskiem, i wczoraj właśnie przyłączyliśmy je do naszego podstawowego stada matek. Było na co popatrzeć, konie mają swoje dość skomplikowane rytuały związane z przyjmowaniem nowego osobnika, patrząc durnym niewtajemniczonym ludzkim okiem, zauważa się głównie wielką ilość biegania za nowym koniem. Ale są tam ścisłe zasady, np. nie ma walk na serio. Klacz ze źrebięciem tak czy siak napastowana jest łagodniej. Zdjęcia trudno zrobić takim dynamicznie się przemieszczającym obiektom, ale coś spróbowałam. Z bezpiecznej odległości, bo jednak te dzikie galopy z gwałtownymi zwrotami, wyrzuty nóg tylnych powyżej głowy, ogólne zamieszanie i wysoki poziom adrenaliny...Trwało to ponad dwie godziny na pewno, tego nie widać na zdjęciach, ale te wszystkie konie mokre były od potu bardzo, a młody Błysk to okropnie był wymęczony.
|
Wielkie zaciekawienie, to już ostatnie chwile osobno. |
|
Biegamy za Bielanką, z górki, |
|
pod górkę, |
|
już całkiem u góry, |
|
ale ganiamy wyrwale dalej, |
|
tutaj pięknie widać jak Opresja zalicza stylowego kopniaka od uciekającej Bielanki. |
|
Dużo pracy, koniecznie trzeba zrobić przerwę, wody się napić, wykąpąć się solidnie, opłukać energicznie paszki... |
|
Źrebaki jako pierwsze zazwyczaj podejmują ostrożne próby kontaktu. Tutaj Morena robi żyrafią szyję, żeby zachować bezpieczną odległość, a jednak się zbliżyć do Bielanki, której nikt nie przeszkadza w piciu wody. |
|
Znowu jesteśmy na dole, porządnie zmęczeni, więc trzeba coś zjeść. |
|
Nadziak się cieszy, w końcu kolega, do tej pory same baby stare i młode, co to za życie... Teraz to sobie poszalejemy razem! |
|
I zapanował względny ład. Trochę czasu minie, zanim wszystko się poukłada, potworzą się nowe trwałe układy i przyjaźnie. |
A o zmierzchu wybraliśmy się zapalić kilka zniczy na opuszczonym, kompletnie zdewastowanym poniemieckim cmentarzu. Boli mnie, kiedy widzę te poniszczone, rozkopane groby, okradzione ze wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość.... Ten kompletny brak szacunku dla godności drugiego człowieka...Poszliśmy przez chaszcza, uważając, żeby nie wpaść do jakiej dziury i nie przywitać się niechcący z niemieckim kościotrupem, a tu proszę, pali się parę światełek w różnych miejscach cmentarza. Czyli jest jakaś nadzieja, coś się zmienia bardzo powoli. Parę lat temu w tym miejscu było tylko i wyłącznie ciemno. Zapaliliśmy nasze znicze i troszeczkę mniej smętnie pojechaliśmy na zadbany polski poniemiecki cmentarz do Gryfowa.
Zapomniałam, że miałam sprawę do Tupai, więc doklejam zdjęcie z pytaniem:" Co to, qrrrwa..., jest???" Po mojej własnej szafce to łaziło.
Przepiękne zdjęcia...no aż chciało by się na żywo widzieć ...ech...
OdpowiedzUsuńNiesamowite doświadczenie, rzeczywiście. Te oczy takie nagle bystre i inteligentne, te uszy postawione, ta postawa bojowa, ruch i szybkość. Trochę tego widać na zdjęciach, ale co na żywo, to na żywo.
Usuńw takiej ilości, wyglądają pięknie, tak naturalnie?
OdpowiedzUsuńjedna część umknęła - jeszcze miało być- to ile ich teraz razem macie?
Usuń15 na zdjęciach - to matki z przychówkiem tegorocznym oraz młodzież żeńska, oraz nie na zdjęciach 3 ogiery nasze, 1 Grześka i 1 wałach wspólnie stojące na męskim pastwisku czyli 19 sztuk.
Usuńno, ta ilość robi wrażenie:-)
Usuńjakiś pajęczak pewnie...
OdpowiedzUsuńA może tropikalna tarantulla?
UsuńA może Ty z Francji pasażera na gapę miałaś...?
Usuńpowiedz do niego po Francusku, jak odpowie, to znaczy, że w walizce się schował.
OdpowiedzUsuńNie pomyślałam, że on być może podróżnik i deportowałam go do ogrodu. Chyba już z nim nie pogadam.
UsuńJa już widywałem podobne pająki, on chyba tutejszy, Dolnoślązak znaczy ;-)
OdpowiedzUsuńOdetchnęłąm z ulgą, ponoć sprowadzanie obcych gatunków nie jest dobrze widziane. :-) Ładny on.
UsuńCudownie obserwować konie, zazdroszczę że masz to codziennie. Same zdjęcia z opisami dały mi trochę radości ;-)
OdpowiedzUsuńA jak się to wszystko szybko zmienia... Na tych zdjęciach Mgiełka galopuje jak stara wyścigówa, a dzisiaj znalazłam ją na pastwisku tak kulawą, że tylko na 3 nogach ledwo doskakała na dół. Wet był, obejrzał, wydłubał dziurę w kopycie,posmarował czymś, wykonał zastrzyk w grube szyjsko, i kazał w stajni trzymać. :-(
UsuńPiękne, piękne koniki, za każdym razem mnie urzekają.
OdpowiedzUsuńZielony pająk, też mi coś! A takie malutkie, czerwone widziałaś? Ten Twój wygląda jakby przybył prosto z dżungli. Po co mu w Twojej szafce kolor ochronny? Chyba, że masz zielone szafki?
On siedzi na szafce na zdjęciu - nie jest zielona.:-) Malutkie, czerwone pajączki, mniejsze niż 1 mm, i tak jaskrawe, że bardziej się nie da? Widziałam.
UsuńPopacze w deutsche książce o pająkach i moze znajdę drania.
OdpowiedzUsuńKoniska przecudowne, aż prawie słychać te chrapaninę i tętent. A skopa to bym i ja komus przywaliła. Całkiem sporego, a i blisko mam...
Kogo i za co chcesz kopać?
Usuń