Czas jakiś temu przerobiliśmy miejscowe owoce za pomocą pewnych procesów chemicznych, o których uczyliśmy się kiedyś w szkole. Ja przynajmniej się uczyłam, jeszcze przez mgłę pamiętam. W końcu chodziłam do jednego z dwóch najlepszych liceów w naszym mieście ( były tylko dwa ), do klasy biol-chem, jak to się wtedy mówiło.
Więc kiedy lokalny naturalny ekologiczny i w ogóle świetny produkt już był w sumie gotowy, i należało go przelać przeostrożnie ze zbiornika większego do butelek, Nikolas, w swoim niezmiernym entuzjazmie, za pomocą chochli i sita i lejka poprzelewał go do butelek, ale przy okazji tak zbełtał onże produkt z osadami które wcześniej opadły na dno baniaka, że butelki trzeba było odstawić na jeszcze dwa tygodnie, coby w nich ten osad osiadł detalicznie.
I znowu, nostalgicznie przypomniałam sobie czasy dzieciństwa, kiedy Tato mój w zaciszu piwnicy produkował domowe winiacze, i w końcu nadchodził ten wyczekany moment ściągania wina do flaszek za pomocą wężyka plastikowego. O przywilej zaciągania rurki kłóciliśmy się z moim Bratem do upadłego, w końcu żeby dobrze poleciało, to trzeba porządnie wciągnąć, i zazwyczaj porządny łyk się upiło, zanim Ojciec zajarzył, że koniec rurki już dawno powinien być w butelce, a nie w pysku nieletniego.
W domu zlało się idealnie do flaszek.
Co to jest?
Trzy pierwsze osoby, które zgadną, otrzymają tajemniczy płyn.
A poza tym jakoś szaro, wszystko mokre, błoto lepi się do butów, nawet konie trudno pogłaskać bo mokre. Chociaż im deszcz nie przeszkadza i lepią się do człowieka.
Pierwsza???? Wino z mlecza tudzież mniszka???
OdpowiedzUsuńNie!
UsuńWidzę że koniki mają jeszcze co pojeść, u nas śniegiem sypnęło i łąki pobieliło.
OdpowiedzUsuńNo i teraz strzelam. Nasze zeszłoroczne wino z dzikiej róży miało podobny kolor, może to być również jarzębinówka.
Pewnie nie zgadłam, ale próbowałam :)
Pozdrawiam
Nie trafiony!
UsuńWino z jabłek???? Babcia takiego koloru wino produkowała było właśnie z jabłek:))
OdpowiedzUsuńNie wino.
UsuńWiesz, że wiem co to jest - Eau de Mlądz, ale nie wiem czy ja mogę wziąć udział w zabawie.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że się dasz złapać! Butelka ta sama, ale zawartość - odmienna! Grasz dalej?
UsuńI dlatego, że nie wiem czy mogę nie zdradzam nazwy trunku.
OdpowiedzUsuńPacjanie, to jednak nie to samo, tamto Twoje było takie szlachetnie przezroczyste, a to mętne, jak myśli drobnego pijaczka.:-)
UsuńA drugi raz można zgadywać? Zaintrygowałaś mnie i teraz nie da mi spokoju, co to jest. Kurczę, olej? Teraz zaczyna się sezon na oleje, widuję na bazarku.....
OdpowiedzUsuńZgadywać można aż do zgadnięcia.:-)
UsuńA poza tym trochę Ci podpowiedziałam.:-)
UsuńNo, że nie wino:)))
UsuńA że z JABŁEK, to nie zauważyłaś?
UsuńNie:)) Ale ja to gapa jestem......
UsuńTo jest cydr!
OdpowiedzUsuńNie!
UsuńNo kurcze, co jest? Mam czekać do jutra? Bo wygrałam?
OdpowiedzUsuńCzekać, no, żeby jeszcze pozgadywać!
UsuńWygrałam? Wygrałam!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wygrałaś.:-)
Usuńobstawiam cydr
OdpowiedzUsuńNiestety nie...
UsuńJak tu grać, jak człekowi prąd ciągle wyłączają. G, rzuciwszy okiem na zdjęcia wczoraj mówił mi, że to nie calvados (barwa, mętność i rurka), ale ja głupia baba swoje. Myślałam o cydrze, ale te które piłam były mniej mętne. Jakiś produkt fermentacji to jest w każdym razie.
OdpowiedzUsuńTo NIE JEST cydr, sorry że wczoraj nie odpowiedziałam, ale poszłam spać.
UsuńCoś cieżko, ciężko, chyba będę musiała Wam pomóc, nadmienię, że fermentacja jest NIE tylko ALKOHOLOWA.
OdpowiedzUsuńNo to jaka? Jabłkowo-mlekowa? Za cholerę żadna mi nie pasuje, a z chemią problemów nie miałam, ale może to już demencja.
OdpowiedzUsuńWykrakałam sobie zimę. Zasypało nas i nadal pada. Idę do owiec, może mnie natchną jakąś myślą.
A może to ocet jabłkowy? Kiedyś moi Francuzi robili i wyglądał bardzo podobnie.
OdpowiedzUsuńWidzisz, tu Ci nie zaprzeczyłam.:-)))
UsuńFermentacja beztlenowa> alkoholowa
OdpowiedzUsuńFermentacja tlenowa> ???
Dalej dziewczęta, jesteście już blisko!
No to coś jak cydr, no kurna, głupiam bardzo
UsuńPiwo jabłkowe???
OdpowiedzUsuńNie alkohol!:-)
UsuńNawet jeżeli któraś zgadnie, to nie mogę tak od razu zdradzić, bo trzy osoby powinny.
OdpowiedzUsuńOcet nie, wino nie, piwo nie. No sok jabłkowy bez cukru (albo moszcz) przefermentowany, bezalkoholowy, taki apple cider, trochę kwaśny.
OdpowiedzUsuńBędziesz miała mnie na sumieniu, bo już mam mętlik w mej głowie i zwątpienie mnie ogarnęło.
Nie bądź taka szybka, Tobie nie zaprzeczyłam przy wszystkich odpowiedziach, więc Ty nagrodę masz już w kieszeni.:-)
UsuńWow. No i super, ale nie wiem już naprawdę, co to może być.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTo już mi tylko zwykły sok z jabłek pozostał ;) ale jakie to procesy chemiczne zachodziły...to nie wiem
OdpowiedzUsuńSok został poddany procesowi fermentacji tlenowej. To tylko brzmi uczenie, zostawiliśmy go na ponad miesiąc w otwartym baniaku, zabezbieczonym jedynie gazą, bo inaczej byłby to produkt z jabłek oraz muszek owocowych. Kiedyś widziałam taki bimber. Fuuu... Ale wypiło się i taki.
Usuńwygląda jak siuśki Lisiaka(kolor)alo o to to Was nie posądzam :-)) olej - oliwa jakaś:-)?
OdpowiedzUsuńNie olej, i nie szczyny końskie.:-)
UsuńDrążę temat wobec tego, siuśki Dżygita innej są barwy?
UsuńMeteorologicznie, u nas też śnieży.
OdpowiedzUsuńto musi być coś z jabłek lub marchewki
OdpowiedzUsuńjabłka:-)
OdpowiedzUsuńAno, jabłka.
UsuńAgniecha nie mam zielonego pojęcia co to :) Może wino jabłkowe?, albo coś z figą, gruszką ?
OdpowiedzUsuńA co do wężyka to też kupowałam w motoryzacyjnym i pan mi dobrał grubość rureczki żeby dobrze leciało do butelek :)
buziaki :**
Jabłkowy .....? Nie wino.:-) Nie sok, chociaż sokiem był na początku.
UsuńPrzeczytajcie komentarze od początku do końca, tam już jest właściwa odpowiedź.:-)
OdpowiedzUsuńUsunęłam koment, bom w nim napisała co to, ale widzę mogłam zostawić.
OdpowiedzUsuńKwas chlebowy!
OdpowiedzUsuńZ jabłek!
OdpowiedzUsuńOcet jabłkowy? Ale po co aż tyle? Na handelek?
OdpowiedzUsuńZdrowy ci, on zdrowy! I każdy, co dostanie flaszkę, chce następną. I dlatego to wcale nie jest dużo.
UsuńCzyżbyście mieli w planie warsztaty barwierskie? Ja ostatnią butelkę takiego specjału musiałam zużyć właśnie do barwienia runa w marzannie barwierskiej, bom zapomniała kupić ocet, a zorientowałam się, gdy ludzi już byli w obejściu.
OdpowiedzUsuńAle piękny kolor wyszedł i -co najważniejsze- jest trwały.
A jaki ten kolor? Chyba nie przypuszczasz, że wiem, na jakie kolor farbuje "marzanna barwierska".
UsuńTak ładnie, jesienne liście wszystkie naraz. Wrzosówkowe runo farbuje się tak melanżowo. Czerwień tam jest, i żółcień, i pomarańcz.Koniki mają za ciemne grzywy i ogony, nie chwyci.
UsuńJuż wiem! Konie przefarbują na blondynki!
OdpowiedzUsuńHana, padam ze śmiechu. Już widzę te blond grzywy na wietrze falujące. I ogony pszeniczne.
UsuńTy się śmiejesz, a ja kiedyś kupowałam farbę pod kolor konia, coby zakamuflować pewien lekko niezgodny z rasą odcień. Ale było to bardzo dawno temu i i tak okazało się niepotrzebne.
Usuńwitam to ocet jabłkowy:)
OdpowiedzUsuńto ja chcę choć pół butelki, bo że z jabłek zgadłam, a to dzięki tamu, że przypomniałam sobie maila od Ciebie:-))
OdpowiedzUsuńA ja nie, ja chcę całą!
OdpowiedzUsuńKonkurs zamknięty,
OdpowiedzUsuńwygrały:
1. Pacjan Rogaty
2. Hana Dzika Kura
3. 28magdalena
3,5. Paulina
Hhhhuuuuuuuuuurrrrraaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńJa zgadłam, że z jabłek:(((( buuuuuu
UsuńNawet nie uwierzysz, ale parę dni temu rozmawialiśmy z M., że z winnego na jabłkowy się przestawiamy w kuchni, bo łagodniejszy jest i ma fajny smak
OdpowiedzUsuńJes! Jes! Jes! Łaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń