Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

piątek, 29 listopada 2013

Historya Powszechna Konia i refleksye własne;-)

Przeglądam sobie i poczytuję hr. Czapskiego Historię Powszechną Konia i tak mnie różne wspomnienia i refleksje nachodzą. Pamiętam jak postanowiłam kupić konie, ponieważ nic absolutnie o koniach nie wiedziałam poza tym, że chcę,  tak jak Felina u Resnika, która chciała dostać wieloryba, Mallory pyta więc kobietę kota - a czy ty wiesz Felina jak wieloryb wygląda, na co Felina po krótkim namyśle odpowiada - nie, ale chcę! Tak było też ze mną, choć nie do końca, bo zaczęłam nie tylko dzwonić po hodowcach i sprzedawcach koni aby rozmawiać, ale przede wszystkim czytać, choć jeden wątek mi umknął jakoś i jakoś tak wmanewrować dałam się bezrefleksyjnie, może dlatego, że było mi wygodnie w to wierzyć, nie wiem już sama. Na szczęście w moim życiu z końmi bądź to moja intuicja i przeczucie, bądź przypadek kieruje wszystko na właściwe tory. Może to głupie rozumowanie z mojej strony, ale niech tam - jestem wdzięczna za złamaną rękę. Powiecie - wariatka, ale pomyślcie najpierw i przeczytajcie do końca. Powszechna opinia w naszym kraju głosi, że na dwuletnich koniach już się jeździ, że nie ma na co czekać, to właśnie usłyszycie, od ludzi, którzy zarabiają na koniach, w stadninach, w agroturystyce z końmi, od ludzi, którzy mają pieniądze, noszą głowę wysoko uniesioną i patrzą na was z pogardą jako znawcy na hołotę, która nie ma pojęcia o koniach, wyrażają się niepochlebnie o konikach polskich, a ogiery to już wyższa szkoła jazdy i trzeba mieć doświadczenie, oraz "rękę". My skoncentrujmy się na wieku konia, przeglądam rozdział o ujeżdżaniu i układaniu i czytam - jest to oryginalny język XIX wieku, który zacytuję - " Im gdzie później konia do pracy używać poczynano, na tem większej rządności reputacyę zasługiwał gospodarz. Bywali więc i tacy, którzy konia przed 7mym do niczego nie używali rokiem..."  Dalej autor cytuje hr. Dzieduszyckiego "Piąty rok właśnie do ujeżdżania najsposobniejszy być rozumiem, kiedy już w swojej porze ciała i w siłach koń staje, a nie w czwartym jako po rznięciu zaraz jest w Polsce zwyczajna" , " Z tem wszystkim żadne rozumowania mędrków krajowego zmienić nie mogły zwyczaju, powszechnie brano konia do stajni po trzech przebytych w stadzie zimach a wyjeżdżać go w czwartym roku poczynano, zachowując jak najstaranniejszą pilność w oszczędzaniu sił młodego konia". "Bardzo wielu wychowywaczy koni w Polsce, chcąc pogodzić to, co doświadczenie za konieczne uznało, z tem co rozumowanie za zbawienne radziło, odkładało prawdziwą konia dresurę do piątego roku jego życia, cały zaś rok czwarty trawiło, na pędzeniu zrzebca na lince. Hr. Dzieduszycki takich pochwala i powiada : "bieganie na sznurze w czwartym roku potrzebne być rozumiem, do lekkiego w obroty i w obieg wprawowaniakonia i do przyczynienia mu żartkości i chciwości, żeby potem na ujeżdżeniu nie był jako głupi i zahukaly". Dalej opisuje szkolenie jak się odbywało, jak spokojnie i bez stresu konia wprowadzać we wszystko jak za starszym koniem i ułożonym już go prowadzać aby się przyzwyczajał, jak porę karmienia wykorzystywano aby różne bodźce dobrze się kojarzyły, ja instynktownie nie wiedząc zupełnie nauczyłam konie czyszczenia kopyt podczas karmienia, konie zajęte jedzeniem pozwalały sobie robić wszystko, choć "znawcy" mnie karcili mówiąc, że koń podczas czynności powinien przywiązany być:-) Skąd w tym naszym kraju wzięła się taka zachłanność, pazerność i przedmiotowe do granic absurdu traktowanie tych cudownych zwierząt, przecież ta książka dowodzi tego, że wcale tak nie było. Dlaczego ogiery się demonizuje, wcale nie są niebezpieczne, choć głupi człowiek, głupim zachowaniem i najłagodniejszego konia wytrąci z równowagi, widziałam to na własne oczy, trzeba tylko pamiętać, że koń niebezpieczeństwo stanowi głównie ze względu na swoją masę  i znów za Czapskim zacytuję:
"By koń o swej sile wiedział,
Żadenby na nim nie siedział"
O hipoterapii wiadomo, że przynosi efekty terapeutyczne, i że warto, ale o tym, że samo już obcowanie z koniem działa terapeutycznie, dotykanie go przebywanie, patrzenie, wszystko to jest terapeutyczne, kojące i łagodzące w tych naszych zahukanych i głupich czasach. Na koniec kilka zdjęć z mojej dzisiejszej autoterapii koniem, a przy okazji odkryłam kolejny jej element, otóż to również aromaterapia, bo gdy się z koniem podczas jedzenia przebywa, to wokół unoszą się niesamowite zapachy ziół i traw przez konie przeżuwanych:-) Tak więc było - tulenie, całowanie, masowanie i wspólne leżenie na sianie, tak jest zawsze po sprzątaniu w stajni, otwieram pomieszczenie z zapasem siana, aby konie tam sobie poszły, a ja żebym mogła w spokoju posprzątać, gdy już jest posprzątane do czysta i świeże podścielane, wołam konie do stajni i tam im niosę siana do woli, a one grzecznie przychodzą:-)
Na koniec jeszcze malutki cytat z Maryana Hr. Czapskiego 
"Mówiono: "do konia i do białogłowy przystępuj śmiało", więc też jeździec trwożliwie do konia nie przystępował, ale pilnie z jego zachowania się, spojrzenia, układu uszu i ruchów, naturę wierzchowca wybadywał. Coporównywając do rządzących narodami tak Wacław Potocki w Argenidzie wyraża. 
" Więc trzeba i poddanych fantazye wiedzieć
Pierwej konia zrozumieć,niżli na nim siedzieć.""
I niech ta mądra myśl będzie przewodnia dla wszystkich koniarzy na świecie:-)

Rozpowszechnianie "mądrości" dot. wieku ujeżdżania konia nie dotyczą absolutnie Stadniny Izery. Zdecydowałam się to napisać, gdyż możecie odnieść wrażenie, że to Stadnina, którą najlepiej znam, a tak niestety nie jest, my się znamy tylko na odległość jak na razie. Zresztą Agniecha nie raz wypowiadała się na ten temat, choć jak dla mnie za cicho:-) bo trzeba walczyć z takim traktowaniem koni:-)

60 komentarzy:

  1. Zachłanność i pazerność jest wszędzie, ale najgorsze ich wydanie to takie, które dotyczy żywych istot, tych najbardziej bezradnych wobec człowieka. Ci wszyscy pseudohodowcy koni, psów, kotów i ich światłe rady, mój Boże...
    Piękny jest ten XIX wieczny język. Zachowując jak najstaranniejszą pilność miziam moje zwierzaki ile wlezie.
    Fajna czapusia.

    OdpowiedzUsuń
  2. trzeba walczyć z głupotą i bezczelnością jak się da, a co do czpy, to jest to ogólnie moje wydanie wiejskie do roboty, taki kombinezon roboczy;-) no i ciepło musi być koniecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio też sobie robię aromaterapie z koniamy, wsadzam nos do nozdrza i tak sobie wąchamy nasze powietrza. Jak ja to lubię.:-)

      Usuń
    2. to my też się niuchamy tylko ja moim otwieram swoją paszczę i one niuchają co jedzą mięsożercy i jak to dziwnie pachnie...

      Usuń
    3. To też czynimy.:-) Nie uważasz, że jesteśmy obie walnięte?:-)))

      Usuń
    4. no może troszkę... dzięki Bogu, to od Ciebie je kupiłam:-)

      Usuń
  3. Z tym zajeżdżaniem w wieku 2 lat to w ogóle jest jakiś kanał. Bo potem taki koń w wieku 10 lat nie nadaje się już do niczego - nogi siadają. Ja moje dwie młode przypomniałam sobie, że powinnam coś zacząć z nimi robić, jak miały 3,5 roku. A mniej więcej od czterech coś tam zaczęłam. Ale one nigdy się nie przepracowywały, nawet teraz łażą głównie po pastwisku :) A najstarsza szefowa ma teraz 22 lata i pomyka jak młódka, jeszcze w czerwcu jechała jako qń bojowy inscenizację bitwy pod Cedynią, a w zeszłym pod lekkozbrojnym bitwy pod Świecinem. I nogi, tfu odpukać, ze stali.
    A "dobre rady" należy przepuszczać przez filtr intuicji. I robić swoje, nie przejmować się tym co gadają. Tym bardziej, że to co się sprawdza np dla koni sportowych w intensywnym trenigu, niekoniecznie będzie dobre dla wolnowybiegowych koników polskich :) A jeśli chcemy się naszymi zwierzakami nacieszyć dłużej to nie ma się co spieszyć :)
    Życzę miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje mają teraz 3,5 roku - jeśli dobrze liczę, Agniecha skoryguje jak by co:-) i tylko parę razy były lonżowane, bo je jako trzylatki zajeżdżać chciałam, na szczęście rękę złamałam i teraz na spokojnie wiosną bardzo powoli sama zacznę trenować, bez pośpiechu, powolutku

      Usuń
    2. i również miłego weekendu życzę

      Usuń
    3. Jeśli nigdzie się nie spieszy to spokojnie możesz im jeszcze odpuścić :) I wbrew pozorom nie znaczy to że będą dzikie, wręcz przeciwnie, raczej dojrzeją i staną się spokojniejsze, bardziej zrównoważone i kto wie czy nie będzie ich łatwiej przekonać do współpracy. Niech się młodzież wyszaleje ;D Współcześnie po prostu koń "musi na siebie zarobić" w powszechnym przekonaniu i to jak najszybciej, żeby "darmozjada" nie trzymać. Ale ile potem w takiego trzeba pieniędzy i pracy włożyć żeby zniszczone nogi i nierzadko zwichrowaną psychikę leczyć to już nikt nie zważa :/ Ale to ból współczesnego świata - brak planowania długofalowego i patrzenia dalej niż rok na przód a potem jakoś to będzie. No nic zmykam, jutro też do moich kopytniaków jadę, może pogoda będzie to się na spacer wybierzemy :)

      Usuń
    4. Mają 3,5 roku. W Holandii jest takie przysłowie w odniesieniu do koni:" za każdy miesiąc za wcześnie rozpoczętego treningu koń płaci rokiem swojego życia." I jest w tym jakaś racja.

      Usuń
    5. wiesz wszyscy mniebstraszyli aby kastrować natychmiast, że będą coraz gorsze, a to nieprawda, poczytałam i doszłam do wniosku, że nie będę na razie kastrować, bo chcę aby się dobrze rozwinęły. Lisiaczek mój podłapał jeden narów, ale to sobie sama wyplenię powolutku, z moimi ogierami z miesiąca na miesiąc lepiej się znamy i rozumiemy, ufamy sobie bardzo i to obustronnie, zasypiają parę centymetró ode mnie, nawet Dżygit kidyś chciał na boku głowę mi na kolanach położyć, ale się przestraszyłam, że jak zacznie się tarzać przed wstaniem, to poleci na mnie i wstałam, ale sam moment gdy kładł świadomie głowę na mnie był magiczny, to ze dwa miesiące temu było:-)

      Usuń
  4. Paulina, gdzie znalazłąś tę ramotę ( Czapski )? Też bym chętnie przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słuchaj znajomego mam co starodrukami się interesuje i on mi załatwił reprint, czy przedruk, ale i tak kosztował swoje można trafić od 300 do 600 za trzy tomy plus atlas, śliczne wydanie no i można się zastanawiać czy to dużo jak nowości czytadeł z fabryki słów są po 45 zł wydanie broszurowe

      Usuń
    2. Znalazłam tu: www.volumina.pl

      Usuń
    3. dokładnie mam to wydanie-trzy tomy + atlas, z przesyłką wyszło 300 czy 295 jakoś tak

      Usuń
  5. Ja na bezczela powiem że jeśli ktoś chce tylko przeczytać a niekoniecznie trzymać na półce to jest do znalezienia na znanym gryzoniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię trzymać na półce.:-) Ale dziękuję i tak za podpowiedź. Mój ukochany tak głowił się, co by mi tu dać na Gwiazdkę. Już nie musi.:-)

      Usuń
  6. kurczę! właśnie kot mi wpadł pyskiem w talerz i po kolacji...

    OdpowiedzUsuń
  7. A na wyścigach już są biegi dwulatków..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyścigi jak dla mnie, to powinny być zakazane, to jest doprowadzanie koni do granic ich możliwości fizycznych i psychicznych, co często kończy się tzw. kontuzjami a i zgonem często-no przecież sami wiecie

      Usuń
    2. Ja tam nie wiem, w takiej Anglii, jakby nie było wyścigów, to pogłowie koni okropnie by zmalało, a nie o to przecież chodzi. Koń to jednak zwierzę użytkowe, jest za duży i zbyt niebezpieczny na maskotkę, i za drogi. Musi mieć jakąś funkcję, a wyścigi to jedna z nich.

      Usuń
    3. moja droga, ali idąc takim torem rozumowania można by dojść do wniosku, że byłoby dobrze wprowadzić obyczaj jedzenia psiny, bo było by hodowanych więcej rasowych psów o różnych smakach, a i problem schronisk byłby rozwiązany-to było by najtańsze mięso. Myślę że funkcja użytkowa nie może być posunięta do granic absurdu, jestem mięsożercą, potrzebuję mięsa aby żyć, ale mordować dla czystej rozrywki i przyjemności, to dla mnie już przesada

      Usuń
    4. Na szczęście w naszej części świata psiny nikt nie będzie chciał jeść. Ale boję się, że konie wyścigowe by zniknęły, gdyby nie było wyścigów. Bo do niczego innego one się chyba nie nadają. Tu wołam do Kamfory; Wypowiedz się!

      Usuń
    5. o tym właśnie myślałam, że Kamphora zna temat od środka

      Usuń
    6. Jak ludzi będzie 20 miliardów to zjedzą całą planetę..

      Usuń
    7. Jest Kamphora, i mówi ze tak, bez wyścigów nie byłoby koni pełnej krwi, to jedyna od początku do końca przez człowieka wytworzona sztuczna rasa. W Rumunii Czauczescu postawil na torze wyscigowym pałac kultury, wyścigów nie było więc hodowla też upadła.

      Usuń
    8. I Kamphora mówi też, że jeszcze na początku wieku XIX były wyscigi roczniaków, tak odnosnie tego to Grey Wolf powiedział.
      Wszystko kasa!!! Dlatego ja pierdzielnęłam w diabły po 21 latach w tym biznesie.

      Usuń
    9. Roczniaków! Szkoda że nie odsadków, z karzełkami na grzbietach, żeby nie były przeciążone biedne koniki...

      Usuń
  8. Agniecha - przepraszam Cię, ale wiesz jak wielką przeciwniczką wyścigów jestem, dla mnie to jak walki psów, pusta i podła rozrywka dla zaspokojenia naszej ludzkiej próżności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To do widzenia. Na drugim świecie.

      Usuń
    2. Zdajesz sobie sprawę, że bardzo trudno jest wyleczyć złamanie nogi u konia? Jest to ponoć możliwe, ale bardzo trudne. Chyba pójdę do Kamfory po poradę.:-)

      Usuń
    3. Jestem :) Wyleczyć jest bardzo trudno głównie z tego powodu że ciężko jest utrzymac konia w bezruchu, koniecznym do wyleczenia. Generalnie nie leczy się złamań ze względu na koszty, no i rzadko koń odzyskuje sprawność sprzed wypadku. Ale znam przypadki udanego leczenia koni wyscigowych, oczywiście juz do wyścigów nie wróciły ale nadawały się do czego innego. Teraz wogóle nie zakłada się juz gipsu ale śruby :)

      Usuń
  9. Konie wyścigowe zajeżdza sie w wieku mniej niz 2 lata jak to lady Altay pisze wyżej, zajeżdza sie w październiku/listopadzie zanim skończa dwa lata w kolejnym roku, a kon wyscigowy niewazne czy z 1 stycznia czy z 16 czerwca zawsze osiagnie wiek 2 lat z dniem 1 stycznia. Tak wiec teoretycznie (i praktycznie) zajezdza sie nieraz konie poltoraroczne. A ze nogi siadają? Koń wyscigowy ma byc sprawny przez 2-3 lata a później to juz karma dla psów. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty pewnie mogłabyś opowieści horrorystyczne godzinami snuć na temat koni wyścigowych...
      Dzięki za wypowiedzi, i jeszcze w jakim tempie ( wyścigowym(?):-)))

      Usuń
    2. Bo ja szybko pisze, szybko chodze i nieraz szybko mowie ;)))

      Usuń
    3. Czuję się wywołana do tablicy ;)
      Te dwa lata to był skrót myślowy :) Ale dzięki za poprawienie - oddaję sprawiedliwość.
      Ale ile byśmy się nie oburzały, to taka jest prawda, że zakaz używania koni do czegokolwiek niż koszenia trawy, sprawi że wyginą. Bo to nie jest piesek pokojowy (z którymi zresztą też jest w pieruna problemów, że ktoś se kupił i potem oddaje albo wyrzuca), tylko kawał zwierzaka. W dodatku potrzebującego sporo przestrzeni i dużo paszy. Czyli ekonomia się kłania, i zaraz znajdą się obrońcy głodujących dzieci w Afryce, co to im konie jedzenie pożerają :/ To samo jedzenie notabene które jest obecnie masowo przerabiane na "ekologiczne paliwa", ale to już jak zwykle temat rzeka. No i mało raczej będzie takich wariatek jak my że darmozjady trzymają i karmią :/ A wracając do sedna czyli wyścigów, to niestety bez nich znikną i same konie wyścigowe, które są bazą do dalszej hodowli w każdym innym sporcie. I ten sport też diabli wezmą, bo najlepsze rasy typowo sportowe opierają się na ciągłym uszlachetnianiu anglikami :/ A bez różnorakiego sportu to co pozostanie? Mi tam sportowa machina nie jest do szczęścia potrzebna, moje jeżdżenie to wyprawa do lasu (czasem z noclegiem w krzakach), postrzelanie z łuku, czasem pokazanie się konno na jakiejś inscenizacji. I do tego nie potrzebuję konia który skacze z miejsca 1,8m. Ale znakomitą większość ludzi właśnie sport rajcuje. I takich koni potrzebują. A dzisiejszy sport jest tak wyspecjalizowany, że w ogóle bez ciężkiej kasy nie podchodź. I jak nie będzie tej wizji prestiżu, to już w ogóle wszystko padnie :/ Co znowu nie oznacza że mi się takie urządzenie świata podoba, bo nie podoba się i tyle. I jak zwykle trzeba tu wybierać pomiędzy różnej wielkości i jakości "złami" a nie złem i dobrem, bo takie proste jak chcieliby "ekolodzy" to niestety nie jest. Zupełnie jak z tymi paliwami...
      I znowu miałam napisać dwa zdania a wyszedł mi elaborat, w dodatku podnoszący ciśnienie ;|

      Usuń
    4. Idź, pocałuj swoją SS, albo GP, od razu Ci ulży. Byłam, jak widać, cichaczem, na Twoich blogach. Podziwiam. :-)

      Usuń
    5. I też mi się wydaje że bez użytkowania, konie wyginą.

      Usuń
    6. To dlaczego LA nie ma po lewej stronie?

      Usuń
    7. Agniech dodaj blogi po lewo , ja nie mam laptopa i jest mi trudno i na wyróżnienie byś odpowiedziała:-)))

      Usuń
    8. Wycałuję w kolejną sobotę, jak do nich pojadę, bo w tym momencie losy rzuciły mnie 80km od nich :/ Co też mi się nie podoba, tak po prawdzie, ale mam czyste sumienie bo zajmują się nimi moi rodzice a ja je często odwiedzam :) Na pensjonat bliżej nie byłoby mnie w życiu stać nawet dla jednej, a co dopiero dla czterech sztuk :) I strasznie zazdroszczę, że wy macie swoje konisie pod ręką i możecie sobie do nich pójść pogadać kiedy chcecie :D
      A na blogi zapraszam i przyznam się że swojego końsko-gospodarczego trochę zaktualizowałam jak sobie pooglądałam wasze :) Bo zawsze solidaryzuję się z ludźmi co mają podobne podejście do życia i "problemy" ;) I fajnie poczytać sobie takie notki, więc pozwolę sobie was nawiedzać wirtualnie od czasu do czasu :)

      Usuń
  10. Użytkowość jak najbardziej, ale są granice przedmiotowości w traktowaniu koni - jak dla mnie oczywiście - można jeździć konno, są rajdy różne zawody -choć widziałam w Bogusławicach jak wyglądają :-( ale traktować organizm konia czującego zwierzęcia przeżywającego emocje i czującego ból jak samochód, w którym jak zatrzemy silnik to się zezłomuje i kupi nowy, to jest skrajność dla mnie nie do zaakceptowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ze sportu skutecznie wyleczył trzymiesięczny epizod pracy w dużej skokowej stadninie na zachodzie :/ Pojechałam tam się czegoś nauczyć, trafiłam do obozu pracy i "fabryki koni więc wiejąc stamtąd co qń wyskoczy, byłam absolutnie pewna że nie chcę mieć z takim sportem nic wspólnego :/ I nic mnie nie przekona że jest inaczej ;|

      Usuń
  11. Jak pierdyknie system taniego paliwa - wcześniej lub później - ale raczej wcześniej, bo już symptomy są, to konie wrócą do łask jako pracownicy na polach i środek transportu na krótkie dystanse. Czy tak będzie lepiej? Trudno powiedzieć, wszystko zależy od tego, jak będą traktowane. Z tym, że wtedy raczej nie te szlachetne będą poszukiwane, a takie mało wymagające a silne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale pierdyknie wtedy wszystko bo żadna ilość koni nie jest w stanie obrobić tych gigantycznych areałów, jakie są teraz obrabiane. Pomijając już nawet ludzi którzy musieli by za tymi końmi chodzić i je obrabiać. I wydajność. A tanie paliwa to nie tylko maszyny rolnicze, ale też przemysł - czego się dziś z ropy nie robi, nawet siatki plastikowe i cała gama opakowań. I opał dla przemysłu. I właściwie wszystko. Jeśli paliwa kopalne walną to właściwie chyba wszystko się zawali jak domek z kart :/ Tu polecam jak największą możliwą samowystarczalność, ale także pozwolenie na broń i zapas nabojów by tej samowystarczalności bronić przed głodnymi współplemieńcami :/ Bo nie da rady w dzisiejszych czasach wykarmić całej ludności metodami z XIX wieku. A nawet jeśli się będzie próbować to rolnictwo rządzi się swoimi prawami i cyklami i zanim żarcie wyrośnie na polu to czeka nas ileś miesięcy głodu. Na wsi jak na wsi - się wyżyje, ale miasta to byłaby masakra. I to dosłowna. Eh przepraszam, ale ostatnio z koleżanką zaczęłyśmy dla jaj robić listę co by padło jakby się zrobił blackout w elektrowniach. I wyszło nam że naprawdę kiepsko to wygląda :/

      Usuń
    2. Lady A., czy ja dobrze zrozumiałam, że strzelasz z łuku konno?

      Usuń
    3. to te same klimaty co Wszebąd, chyba:-)

      Usuń
    4. Czasem i nieprofesjonalnie strzelam ;)
      Strzelanie jakoś idzie ale z trafianiem gorzej, ja nawet zresztą i z ziemi mam takiego cela, że nie zbudowano jeszcze takiej stodoły do której bym trafiła ;|
      A świat jest mały bo i Wszebąda z imprez rekonstrukcyjnych kojarzę :D

      Usuń
    5. Wszebąd - miłośnik dużych psów i małych koni, polecał nam łuki, ale on tylko chyba na facebuku jest, a jak f bardzo nie lubię i nie wiem jak go odszukać:-( z jakiego Ty strzelasz z krótkiego pewnie jak polecał Wszebąd?

      Usuń
    6. Tak to cały Wszebąd :) Też go niestety dosyć długo nie widziałam, ale poza fejsem na pewno jest na forum freha.pl albo halla :) I to pod tym nickiem więc na priva możesz go łapać :)
      A ja strzelam z takiego starego brzydkiego laminatu, faktycznie dosyć króŧkiego bo ma 125cm ale generalnie jest do niczego. I tak się z lubym zbieramy co by porządny łuk wreszcie kupić, ale zawsze niestety pojawiają się jakieś inne "priorytety" Może w kolejnym roku się coś wykombinuje, niestety dobry łuk to sporawy wydatek a ja w tym roku całą kasę na to przeznaczoną musiałam władować w leczenie konia :/ I tak to zawsze coś się popierniczy :/

      Usuń
    7. Mój Nikolas ma łuk jeszcze z dawnych czasów, w tym roku w końcu kupiliśmy do niego cięciwę, i zakupiliśmy łuk dla mnie. Jeszcze tylko popróbować... Do dużego, nieruchomego celu w rodzaju " cała wieś". :-)

      Usuń
  12. Konie same by przeżyły..jak Mustangi..tylko trzeba im dać wolne tereny do życia, a nie zawłaszczać wszystkie..nawet w wielkiej Afryce brakuje już terenów dla dzikich zwierząt..A w Bieszczadach padł projekt dzikich koników..bo przeszkadzały w rajdach..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no żartujesz? nie słyszałam o Bieszczadach, straszna szkoda:-(

      Usuń