Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

środa, 27 listopada 2013

Konie na łonie ( natury oczywiście ).

Przepędziliśmy stado na pastwisko przy stajni, bo Kamila miała przyjechać i zabrać dwie źróbki. W stajni łatwiej obłaskawiać takie dzikusy niż na otwartym polu. Kamila zadzwoniła, że plany się zmieniły i przyjedzie w marcu, natomiast konie szczęśliwe i używają, bo na razie nie chce nam się ich przepędzać z powrotem - nowe pastwisko, końskim pyskiem nie dotknięte, końską kupą nie zbezczeszczone od wiosny, a część nowo dogrodzona, od nigdy ( chyba ).
Kamila zażądała zdjęć - skoro swoje konie mieć będzie dopiero na wiosnę, to chociaż na zdjęciu chciała zobaczyć. Zrobiłam, posłałam, to teraz i tu parę umieszczę.
Mrożona trawa z koniczyną - pychota!

Po jedzeniu trzeba popić. I najlepiej wszyscy razem.

A potem należy odpocząć.

Przed zimą zabezpieczamy się grubym, grubym futrem.

No i korujemy czereśnie, czyżbyśmy zwariowali i myślimy, że jesteśmy bobrami?

W kolejce do biednego, jeszcze żywego drzewka.


24 komentarze:

  1. Coś Ty, bobry mają dłuższe zęby. I są ciemniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka sielanka, aż miło popatrzeć.
    Aż by się chciało samemu chrupnąć tej mrożonej trawy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. To one trochę jak kozy! :)
    Tyle tylko, że ogrodzenie elektryczne kozy sforsowałyby w 5 minut i to jest w kozach straszne ...

    OdpowiedzUsuń
  4. moje nawet latem gdy miały trawę, to i tak się zabrały za czereśnię, coś im musi pasować, moje też już są zimowo-futrzaste, takie milutkie, tyko się tulić:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stare czereśnie na pastwisku poowijaliśmy siatką leśną, żeby miały szanse na przeżycie. Troszeczkę się spóźniliśmy i parę naprawdę pięknych wielkich drzew zeszło z tego świata, i teraz jako wielkie pnie już ścięte, suszą się. Kiedyś będą z nich deski. Osika też już raczej nie występuje na pastwiskach a i parę młodych dębów zakończyło żywot. Koniki polskie a ochrona drzew... Trzeba wybierać, kogo się bardziej lubi...

      Usuń
  5. Ludzie, ludzie!!! Piękne te konio-bobry;) U nas bobrów jak mrówków, ale takich koników nie ma;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Urocze! Jak pisałam wielokrotnie konie są moim marzeniem, więc z przyjemnością na razie chociaż o nich czytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. A żrą też perz i pokrzywy, he? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkie lubią pokrzywy, ale niektóre za nimi przepadają. Perz, sądzę jest bardzo smaczny, przynajmniej to zielone, zdarza się koniom kopać dziury w pastwisku, ale to chyba nie w poszukiwaniu kłącz perzu. Lubią też oset, zwłaszcza teraz, kiedy zimują takie niskie ostowe rozety, moje stwory je jedzą. W lecie jedzą kwiatki ostów. Tak więc plagi ostów na pastwiskach już nie mamy.:-)

      Usuń
    2. Ach, mieliśmy kiedyś ogiera, nazywał się Tenor, on był łasy na pokrzywy. Piękny był to widok, kiedy je jadł. Krzepiący i budujący, bo to były pokrzywy, których już nie musiałam wyrywać.

      Usuń
  8. Agniecha jakie one PIĘKNE !!!!! zdjęcia jak z bajki:)Też bym im podarowała okorowanie czereśni a nawet oskubanie całego ogrodu :)
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czereśnie, przeżyję, bo dzikie i tylko parę. Ale ogród - nigdy! Dałabym im popalić! Chociaż, znawcy mówią, że konia należy nagradzać lub karać w ciągu pierwszych 3 sekund od czynu. Mało czasu bym miała na danie im do wiwatu.:-)

      Usuń
    2. Bo my tu jesteśmy dwie, i nie zawsze się ze sobą zgadzamy. Ja niczego nie usuwałam. Ani też, mówiąc szczerze nie zauważyłam Waszego wpisu, oraz tego że znikł. Przedyskutujemy z koautorką, co się wydarzyło właściwie. Pozdrawiam. Agnieszka

      Usuń
    3. Miało być komentarza, a nie wpisu.

      Usuń
  9. O, i jeszcze gwoli uczciwości muszę dodać, że blog jest bardziej Pauliny niż mój. Bo ona jest założycielką. Tak ja to widzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przedyskutowałyśmy. Zapraszamy.:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały widok koni na wybiegu. Moje owce też mi drzewka okorowały. Ostu na łące pozbyłam się wypasając na niej jesienią owce, to faktycznie działa :) Prowadzisz/ dzicie bardzo interesujący blog. W długie zimowe wieczory zamierzam przejrzeć cały. Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo, czytaj na zdrowie! Witamy nową na naszym blogu.:-)

      Usuń