Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

wtorek, 30 października 2012

A jednak Wielka Miłość!!!

Są takie momenty w życiu, kiedy uświadamiamy sobie coś tak dogłębnie, coś co tak naprawdę krążyło gdzieś na obrzeżach świadomości, ale nie było tak jaskrawo widoczne. Pasia!!!

Dzisiejszego wpisu miało w ogóle nie być, tak wiele myśli kołatało mi się w głowie, tak nie do końca jasnych, odczuć właściwie. Poczytywałam blogi, Tupajka pisała o perfekcyjnej pani domu, mi w rogu zwiesza się pajęczyna i to nie w jednym, okna poplute przez koty, tak, że wzrok trzeba wysilić aby coś dojrzeć, mam w domu sparaliżowanego kotka, który się posikuje i posrywa również - to nawet brzmi nieestetycznie, a jak nieestetycznie pachnie... biegam między kotłownią, stajnią a domem gotując dla zwierząt i dla nas, czasem w kaloszach zapędzę się do kuchni, więc moja podłoga obrazem perfekcyjnej czystości nie jest, ale za to od ostatniej książki, którą opisywałam, przeczytałam kolejne trzy, dwie nie warte wspomnienia, ale trzecia! ha! "Paskuda" Magdaleny Kozak, to bardzo ważne bo we wpisie będzie nawiązanie do niej;)
Tak więc w dupie mam perfekcyjny porządek, najważniejsze, że chlewu nie ma zupełnego, no i małżonek tolerancyjny mi się trafił, cóż mogłoby być porządnie perfekcyjnie, ale nie byłoby czytania, dobrego jedzenia, zabawy z moimi zwierzętami i blogowania by nie było! Powiem więcej, mam w dupie perfekcyjny domek! No to takiej mnie nie znaliście. I nie czarujmy się, większości z nas nie stać na wszystko i na idealnie wyglądający domek i na idealne życie, niestety z czegoś trzeba zrezygnować, aby mieć coś. Nie mamy blahodachówki i wielu innych fajnych rzeczy, ale za to jeździmy regularnie do teatru, nie odmawiamy sobie książek i dobrego jedzenia, czasem w restauracji i to dobrej i to samo tyczy się perfekcyjnie czystego domku, taki jest niemożliwy ze zwierzętami i na wsi I DOBRZE! bo nie na tym życie polega!

A teraz o Pasi:)
Sprowadzałam dziś konie z pastwiska do stajni, a że sprowadzam dwa na raz , to nie zawsze jest jak manewrować uwiązami i furtkę zamykać, a że Arrowek jest na lince, a Pasia była z kotami na strychu, to sobie pomyślałam, że na klucz nie będę zamykać. Pech chciał, że Arrowek ma linkę dziesięciometrową i wszędzie może pójść, no i poszedł i otworzył wspomniana furtkę. Kolejny pech chciał, że Pasia zeszła ze strychu i kątem oka widziałam jak leci do Arrowka. Dżygit zatrzymał się przy wiadrze z wodą, więc dłużej to trwało, bo najpierw musiałam wprowadzić Lisiaka i wrócić po Dżygita. W międzyczasie oczywiście Pasia uciekła, zamknęłam więc konie już im nawet kantarów nie zdejmowałam, tylko pognałam za psem, oczywiście podczas tego biegu dystans się nieubłagalnie zwiększał i zwiększał, krzyczałam za nią, ale to jak to u huskych bywa nic oczywiście nie dało, nawet te nie w pełni rasowe są głuche na wołanie gdy widzą przestrzeń. Wiele z Pasią przeszłyśmy, stoczyłyśmy walkę, taką prawdziwą byłyśmy po niej obie poranione, ja wygrałam. Muszę tu powiedzieć, że mam niemodne metody wychowawcze, dla mnie naturalne oznacza zgodne ze zwierzęcą naturą, w każdym razie przeszłyśmy wiele, ale od czasu walki hierarchia była jasno ustalona i nie było między nami zgrzytów żadnych, ale nawet nie przypuszczałam, że tak ją kocham. Wracałam do domu, bo nie było sensu dalej biec, od czasu do czasu odwracajac się i jeszcze nawołując, ale bez wielkiej nadziei i myślałam sobie - jest taka agresywna, żeby tylko nikogo nie pogryzła, żeby sąd mi nie kazał jej uśpić jak coś zmajstruje, żeby mi pod samochód nie wpadła, no i żeby wróciła, bo ja ją już przecież bardzo kocham... Jak do nas przyszła, to nie była radosnym psem, Michałka pierwszego dnia złapała zębami za twarz, później na mnie się rzuciła i złapała za ramię, to wtedy postanowiłam z nią zawalczyć, a teraz to taki radosny pies, ciągle macha ogonem, nie oczekuje już reakcji ze strachem w oczach, bo zasady są jasne i wie, że nie będzie nigdy bita, to już jest mój pies. Odwróciłam się kolejny raz aby zawołać, już prawie było całkowicie ciemno, patrzę, a ona biegnie szczęśliwa, ogon chce się jej urwać i wraca ze mną do domu, wyściskałam ją strasznie i zrozumiałam jak ważna stała się dla mnie i jak bardzo ją kocham, a ona mnie, bo wróciła.
A teraz dlaczego Pasia, bo właściwie Asia. Nazwaliśmy ją Zoe jak pamiętacie, bo nie wiedzieliśmy jak ma na imię, ponieważ ładnie reagowała, to mimo iż później dowiedzieliśmy się, że ma na imię Ajsza, postanowiliśmy pozostać przy Zoe. Przyjechała moja siostra w odwiedziny i nie wiem nawet dlaczego, ale zaczęła do niej mówić Ajsza i powiedziała, że ona reaguje na to jej stare imię z radością. Siostra moja wyjechała, a ja kiedyś leżąc z nią na podłodze i pieszcząc ją mówiłam do niej czule Ajsza, Ajszunia, Asiunia, Asia i ona jak słyszała to Asia, to dostawała radosnego szału. Po powrocie Michałka, mówię do niego - ty patrz jak ona reaguje na Asia, jaką radość okazuje. Stanęło na tym, że ponieważ na Asia reaguje wyjątkową radością, to już tak zostanie, no bo właściwie to sama sobie to imię wybrała, więc jest Asia, a dlaczego PaAsia, bo "Paskuda"", to książka o księżniczce rycerzach i smoku, jest właściwie pastiszem, na wszystkie opowieści o księżniczkach i rycerzach, jest przezabawna i prześmieszna. Jest tam smoczyca Paskuda, czyli Pasia, która pożera wszystkich rycerzy i jest ukochanym zwierzątkiem księżniczki, która ją drapie za uszami i czule do niej mówi. Dawno się tak dobrze nie bawiłam podczas czytania książki polecam Wam wszystkim serdecznie, bo to kupa śmiechu, a smoczyca z jej wrednym charakterkiem i spojrzeniem jest wypisz, wymaluj jak moja Asia, czyli Pasia.

I jeszcze tak na koniec, wszystko ma swoją cenę, tego nauczyło mnie życie, ale niektóre rzeczy są warte swojej ceny, nawet jeśli jest ona wysoka. Ceną życia na wsi ze zwierzętami, jest praca i to ciężka często, ceną posiadania zwierząt gdziekolwiek mieszkamy, jest obowiązek, koszty materialne i niedostępność innych rzeczy ze względu na ograniczenia wynikające z tytułu posiadania zwierząt, ceną małżeństwa jest utrata wolności, i tak można by mnożyć, ale warto jest płacić połamanymi paznokciami za odrestaurowany fotel, jakkolwiek koleżanka z miasta nie miałaby długich i pomalowanych, nigdy nie zazna tej przyjemności patrzenia na efekt ciężkiej pracy, My wszyscy musimy pamiętać, że wszystko ma swoją cenę i że warto ją płacić. I jeszcze powinniśmy być bardziej Wilkami niż Małpami i żyć teraźniejszością, bo tylko wtedy jesteśmy w stanie żyć naprawdę i przeżywać daną chwilę intensywnie tak jak wilk, nieskażony przeszłością i nie obarczony tak bardzo przyszłością,żyje tu i teraz. To oczywiście nawiązanie do "Filozofa i wilka", ale bardzo staram się o tym pamiętać.

17 komentarzy:

  1. Co do perfekcyjnej pani domu, to jest to zespół chorobowy, zdiagnozowany i z powodzeniem leczony - należy tylko namawiać na terapię, sugerować, podpowiadać - to nie wstyd się leczyć;) U mnie taka by długo nie pożyła;) I dlatego żadnej nie zapraszam, bo po co mi tu jakieś "zejścia śmiertelne"?! Co do życiowych priorytetów - zgadzam się absolutnie;) Fajnie, że wróciła, radocha, nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Radość ogromna! zwłaszcza, ze pierwszy raz mimo pokusy wolności i swobody jednak wróciła:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, ze dobrze się skończyło...:)
    U nas Garip zwiewał do sąsiadów, ale było niebezpieczniej, bo jakoś tak znielubił sąsiadkę, że było groźnie...Poza tym, on waży więcej niż ja i w jakiejkolwiek konfrontacji siłowej nie miałabym szansy. Kamax też. Trzeba spokojem, ale czasem nerwy mogą puścić ;) Zwłaszcza kiedy kita ogona tylko ci miga na horyzoncie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja pół Husky lata cały czas swobodna..daleko nigdzie nie odchodzi..Mama pełna Husky też się pilnowała chatki, czasem tylko poszła na jakiś 'spacer' :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja Kira ( akita ) przestałą uciekać. W życiu nie widzałam tak leniwego psa jak ona.

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie to było tak, że Arrowek jak był mały i widział przestrzeń, to istniał tylko on i przestrzeń, jak mieliśmy pierwsze kozy, to przestał uciekać i z nimi siedział cale dnie, później jak Matylda umarła i została Marianna, to nauczył i ją uciekać i razem w duecie kozo - psim uciekali, a teraz jest jak wcześniej, ucieka ma swoje miejsca na kury, na suki, oczywiście zawsze wraca, ale jak nas o wymordowanie stada baranów oskarżono tzn. Arrowka, to powiedziałam trudno pozostaje linka.

    OdpowiedzUsuń
  7. U Ciebie to chyba tak już jest, że miewasz trudne związki ze zwierzętami, które potem przekształcają się w SILNE związki. ;)Nie dla Ciebie słodkie szczeniaczki, tulące się od pierwszego dnia do końca... Pozdrawiam najserdeczniej!!! :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak Pasia była naprawdę trudnym psem. Mogłam ją co prawda zostawić taką jaka była, ale wtedy nie była by sobą tak naprawdę, bo rządził nią strach przede wszystkim. Do obcych jest jednak nadal agresywna i kilka ugryzła u nas na podwórzu, ale ta cecha nieufności w stosunku do obcych akurat mi odpowiada i nie będę z tym nic robić, bo Arrowek to najpierw dałby się pokroić w plasterki, a potem dopiero by się zdziwił, że ktoś mógł mu to zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  9. hm Pasia agresywna ?Kurcze chyba bardzo przezyła to ze ja zawiozłem do rodziców. Dzis nawet mi sie sniła ze zawiozłem ja na szkolenie.Poprosze emeila przesle fotki jak była mniejsza.Bardzo załuje ze wtedy troche sie poddałem ale nie było wyjscia wydawało mi sie ze u rodziców bedzie miała lepiej ale nie liczy sie dla niej wolnosc a milosc "pana czy pani". Teraz gdy samotnie spedzam kolejny wieczor brakuje mi jej bardzo dlatego jestem tu na blogu codziennie i czytam wszystko.
    Ale musze powiedziec ze ona cos z tej księżniczki to ma. To była taka moja mała "Princeska". Wszytko jej wybaczałem a troche tego było piloty telefony łozko i długo by pisac. I co najwazniejsze ok 6 par butów mojej byłej zony.:)Moich nigdy nie zjadła:).Pozdrawiam
    Grzegorz Bezat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzesiu, u nas absolutnie nic nie zniszczyła, za to pogryzła naszych kuzynów jednemu rozerwała nogę (ciało), naszego przyjaciela, sąsiadów, a jak jeden krzyknął na Arrowka, to rzuciła się go bronić. Na spacerach jak widzi psa, który jej się nie podoba to tak szczeka i warczy, że aż jej ślina pryska na boki, ale nam nigdy poza tymi pierwszymi razami nic nie zrobiła:) Dziś po raz pierwszy trzymałam jej kość, a ona ją obgryzała bez agresji, jak gdyby nigdy nic. Jak opowiadałeś o niej, że niszczyła w domu to wyobrażałam sobie że u nas też coś zniszczy, ale absolutnie nic takiego, za to broni podwórka zębami. Nie opowiadaliśmy Ci o tych pogryzieniach aby Cię nie denerwować, ona tak reagowała podczas jedzenia, no i weterynarza prawie pogryzła... a te jej oczy w zestawieniu z warkotem, to robią swoje i wszyscy uciekają. Jest przecudownym, kochanym psem! Moim. Dawniej jak przychodziłeś do nas w odwiedziny i ona tak bardzo się cieszyła, to byłam zazdrosna, ale teraz jak na mnie tak reaguje, to jestem przeszczęśliwa. Ona bardzo broni terytorium, ma chyba bardzo silne poczucie już przynależności do naszego stada, a żebyś Ty widział jak na konie się rzuca, to byś jej nie poznał, jest strasznie odważna, aż głupia momentami, bo jak by ją koń kopnął to mógłby ją zabić przecież, a ona je łapie za ogony i tylne kopyta, zawsze trzeba być czujnym.

      Usuń
  10. Fakt taka była,. Uwielbiala tylko niektóre psy dla reszty była postrachem,to samo z ludźmi sama dobierala sobie komu dac się przytulić a kogo wystraszyc tymi oczami swoimi.wiesz czasem miałem wrażenie jakby ona to wszystko przeżywała to co mnie spotkało. Ona was nie zostawi zawsze wróci to samo u mnie było jak była wypuszczala ją specjalnie a po 2-3 godzinach dzwoniła do mnie że pies uciekł, Rzucalem wszystko przyjezdzalem by jej szukać a ona po 15 minutach sama mnie odnajdowala. Zazdroszcze wam bardzo. Ale mam marzenia że będę miał swój dom a w nim huskie

    OdpowiedzUsuń
  11. Fakt taka była,. Uwielbiala tylko niektóre psy dla reszty była postrachem,to samo z ludźmi sama dobierala sobie komu dac się przytulić a kogo wystraszyc tymi oczami swoimi.wiesz czasem miałem wrażenie jakby ona to wszystko przeżywała to co mnie spotkało. Ona was nie zostawi zawsze wróci to samo u mnie było jak była wypuszczala ją specjalnie a po 2-3 godzinach dzwoniła do mnie że pies uciekł, Rzucalem wszystko przyjezdzalem by jej szukać a ona po 15 minutach sama mnie odnajdowala. Zazdroszcze wam bardzo. Ale mam marzenia że będę miał swój dom a w nim huskie

    OdpowiedzUsuń
  12. Marzenia się spełniają i tak na pewno będzie, a psy będą szczęśliwe z Tobą, tak jak była Ajsza - Pasia. Zawsze będziesz miło widziany u nas, a każdą swoją wizytą sprawisz ogromną radość Pasi, to dzięki Tobie ją mamy i nigdy o tym nie zapomnę. Michałek Cię pozdrawia i czekamy na odwiedziny:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlaczego tu nie ma klawisza "Lubie to" ?
    Nie mam siły nic napisać, bo by było za długo i zaszczegółowo i bezsensu, a wziąłbym i kliknął "lubię to".
    Pozdr.
    S.

    OdpowiedzUsuń
  14. Paula - a nie sądzisz, że jednak trzeba by zrobić coś, żeby ludzie na Waszym podwórku bezpieczni byli? Nie wiem, czy przyjechałabym jeszcze kiedyś do przyjaciół, których pies rozerwałby mi nogę, a oni nic w temacie nie maja zamiaru zrobić...

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiesz co, jak już kogoś zapraszamy, to nauczeni doświadczeniem Pasi pilnujemy, ale tak w ogóle to my na odludziu dom kupiliśmy, bo za ludźmi i niezapowiedzianymi wizytami nie przepadamy, a że to jest odludzie, to dobrze, że nieproszonych gości goni, bo wyraża tylko to co my czujemy:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. A przecież Husky są z natury łagodne..do mnie też mało komu po drodze ;)

    OdpowiedzUsuń