|
MOJE MAGICZNE LATAJĄCE KONIE |
Magia jest wszędzie, otacza mnie z każdej strony, nie mogę przestać się uśmiechać... Jest w błękicie oczu wpatrzonych we mnie bez pamięci, w czułym dotyku całego ciałka, w ogromnym cielsku napierającym na mnie bezlitośnie aby sprawdzić co mam w kieszeni. Magia jest w szczeknięciach, miałknięciach, piskach, mruczeniach i tysiącu innych miejscach w mojej magicznej czasoprzestrzeni, to inny świat, świat radości z istnienia, celebracja życia samego w sobie, bez pieniądza, zawiści, presji, nienawiści, taki jest właśnie świat zwierząt. To właśnie one dały mi ten magiczny świat i nauczyły mnie czerpania radości z życia - samego w sobie aktu istnienia.
|
Konie przedwczoraj, dojadają co się da, a po następnych zdjęciach widać zmiany w pogodzie, choć muszę dodać tu, że te poniżej na padoku były robione przez brudną szybę, bo gdybym otworzyła okno, to od razu przerwałyby zabawę i sprawdziły co też ja robię |
|
Najpierw się gryzą |
|
i jak wspominałam to Dżygit jest zadziorą, |
|
a dosłownie w następnej chwili zgodnie czochrają się wzajemnie |
|
Ławkowce pospolite i Lisiak ciekawsko zaglądający co ja tam robię |
|
czochranie o drzewo |
|
w różnych pozycjach i różnymi minami |
|
No i trzeba już palić, choć dopóki nie trzeba chodzić do centralnego pieca, to nie zamierzam narzekać:) |
A co u mnie, hmm... czasem pochmurno, czasem słonecznie jak chyba u wszystkich, chłopaki dojadają resztki trawy przed zimą, są szczęśliwi gdy wychodzą na te mizerne pastwiska i wariują. Miałam troszkę nerwowo ostatnio, bo Dżygit kulał na tylną nogę, po jakimś tygodniu przegoniłam go po padoku aby sprawdzić jak się porusza, a on się poślizgnął i okulał na przód, Boże co to był za strach, dwie noce miałam problemy z zaśnięciem ze zdenerwowania, ponieważ kopyta ma w bardzo dobrym stanie, to obawiałam się o stawy, ale jak widać na załączonych zdjęciach już szaleje na całego, nawet mam wrażenie, że chce sobie odbić te dni niemocy i dokucza Lisiakowi straszliwie, co zresztą sami możecie zobaczyć na zdjęciach załączonych powyżej z wczoraj , dziś i przedwczoraj, widać też zmiany pogody na nich i tylko mogę jeszcze dodać, że straszliwie wieje.
konie wspaniałe a pogoda no cóż co kto lubi ..ja lubię jesień nawet tą deszczową i lubię jak się w piecu pali ..to trzaskanie drewna...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńżywy ogień w domu dodaje magii:)
UsuńJak ja lubię oglądać końskie sztuki walki! No i latające konie też.
OdpowiedzUsuńPrawda, że wyglądają jakby leciały?
UsuńZupełnie! A to tylko ten nowy aparat.;-)
UsuńA ja to chyba jestem taką "koniarą undercover", bo bardzo konie lubię, ale też są zwykle duuuuużoo większe ode mnie;) Chciałabym kiedyś spróbować pojeździć ale trochę się boję;)
OdpowiedzUsuńTo poszukaj miejsca, w którym mają którąś z ras pierwotnych, a najlepiej koniki polskie:), wszystkie te konie zaliczają się do ras małych hucuły, fiordy, nie będziesz miała lęków przed wielkością. Sprobuj, nie pożałujesz:)
UsuńWiesz jak z takiego konika polskiego blisko do ziemi? A jeszcze jak jest mały to już w ogóle, człowiek się czuje jakby jechał na przerośniętym psie. A na psie jeździć to już chyba się nie boisz, Kretowata?
OdpowiedzUsuńZdjęcie latających koników........ brak słów....... piękne! :)
OdpowiedzUsuńA może latające konie są jak jaskółki? Może to znak że pażdziernikowa pogoda jednak się poprawi? :)
OdpowiedzUsuńTrzeba tu zadać pytanie; czy te konie właśnie odlatują do ciepłych krajów czy też przylatują.
OdpowiedzUsuńLepiej żeby nigdzie nie odlatywały, bo potem trzeba będzie za nimi latać i szukać;)
OdpowiedzUsuńLatające konie wyglądają magicznie, to piękny widok. Aż nie mogę wyjść z zachwytu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tomek :
Dziękuję:)
UsuńJa kiedyś byłam oglądać Twoje zdjęcia są świetne, duże wrażenie zrobiły na mnie szkoły i budynki opuszczone, ale zwłaszcza szkoły mną wstrząsnęły, a to dlatego, że skojarzyły mi się z Czarnobylem. Jeszcze raz dziękuję - Paulina:)
Dzięki za tak miłą odpowiedź. Cieszy mnie ogromnie, że moje zdjęcia się podobają. Żałuję tylko, że w ostatnim roku mam tak mało czasu aby wybrać się gdzieś i robić nowe bo muszę przyznać, że lubię fotografować.
UsuńLubię robić zdjęcia w opuszczonych budynkach, lubię też las i przyrodę. Jeden z moich albumów ze zdjęciami jest na stronie kopice.pl .
Wrócę jeszcze raz do zdjęć które są na Twoim blogu i powiem szczerze, że bardzo mi się podobają.
Podoba mi się również to, że zdecydowaliście się z mężem na hodowlę koni. Sam mam duży sentyment do tych zwierząt i posiadanie ich jest jednym z moich marzeń. Gratuluję Wam, że macie to szczęście.
Pozdrawiam, Tomek.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa:) a robienie zdjęć - fotografia rzeczywiście jest niesamowitą przygodą i mnie również sprawia ogrom radości:)
UsuńDołączam się do zachwytu nad latającymi ... lubię trzaskające drzewo w piecu/kozie wszystko jedno, nie lubię za to spacerów po nie i tego że tak szybko się w koszyku kończy.
OdpowiedzUsuńW sumie nie powinnam pisać dzisiaj komentarzy bo ogólnie jestem na nie ........ a koza ładna bardzo nawet.
Pozdrawiam
Magda
Pegazy i już. Tylko bezskrzydłe :)
OdpowiedzUsuńA tej magii jest wkoło nas sporo. Trzeba tylko umieć ja dostrzec; tak jak Ty :)
pozdrawiam
P.S.
U nas c.o. nadal brak, tak więc tylko i aż jeden piec kaflowy dostaje "am"....
Ulotna, a jaka piękna ta magia. Chyba właśnie dlatego jest magią.
OdpowiedzUsuńKurde, ile my mamy teraz roboty! ;)
Cześć Anetka, widziałam wieniec na Twoim blogu, muszę też coś zmajstrować:)
UsuńTo nie latanie, tylko taniec ;)..też chciałbym konika polskiego :)..wow, to i Husky macie!..a kur nie gania? ;)
OdpowiedzUsuńLatające konie(tańcząca jakbyś chciał kupić konika polskiego to do Agniechy, ta duża hodowla jest jej. miło mi poznać, choć już u dziewczyn Cię poczytywałam:)
Usuńodkąd jest na 10 metrowej lince to nie, a tak to i o stado baranów wymordowane został oskarżony, mam takie zdjęcie jak od sąsiada przyniósł kurę i koguta jednego dnia...
UsuńJa mam teraz pół Husky, ale od małego wychowywałem z kurami..spały z nimi :)..teraz kury nie ruszy..ostatnio była i z kózkami, obecnie i koniki..zaczepia tylko do zabawy ;)
UsuńMasz rację, świat zwierząt jest niesamowity, a one potrafią kochać tak bezinteresownie i uczą nas takiej samej miłości. Szczerze mówiąc nie wiem jakby się mi żyło na wsi, gdyby nie było psów i kota, a i o kurkach marzę, o kozach i przede wszystkim o konikach albo o hucułach, albo o konikach polskich właśnie. Na koniach zaczęłam jeździć mając 6 lat, więc to już prawie lat dwadzieścia i zawsze marzyłam o swoim koniu. Teraz mam ziemie, dom, miejsce. Może się uda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie, bo dzisiaj lepsza pogoda!