Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

sobota, 14 stycznia 2012

Następne dni c.d.

Przyjechał weterynarz już taki praktycznie tylko od koni. Powiedział, że muszę mieć pomoc, chyba w głowie mu się nie mieściło, że mogłabym sama je czegoś nauczyć, zadzwonił do pana Andrzeja doświadczonego koniuszego z Bogusławic i mówi do niego - Ty słuchaj, mam tu takich co to ich z Tarpanami ożenili... trzeba im będzie pomóc i je wszystkiego nauczyć. Troszkę się przestraszyliśmy, no bo skoro mówi nam specjalista, że bez pomocy nie damy rady... Na szczęście cały czas byłam w kontakcie z hodowcami, od których kupiłam konie i oni byli takim buforem, uspokajali mnie, mówili że potrzeba czasu, pamiętam zwłaszcza jak jeden z nich powiedział mi - zobaczysz za parę miesięcy będziesz się z tego wszystkiego śmiać. Aha, zapomniałabym powiedzieć, że w międzyczasie jednemu zerwał się kantarek, a mieliśmy przykazane nie zdejmować im, bo nie wiadomo czy damy radę założyć z powrotem i czy one sobie pozwolą majstrować przy pysku. Ale rady nie było trzeba było kupić i założyć, pamiętam, że byłam zdziwiona, że tak łatwo poszło i dałam radę założyć sama, ręce mi się trzęsły strasznie. W tym samym czasie bardzo dużo czytałam o koniach, o naturalnym jeździectwie, jak pielęgnować konia, jak czyścić kopyta, o zabawach Pata Parelliego (jeża stosuję do dziś), czas mijał, a to nam coś wypadło a to pan Andrzej wyjechał, a to jakieś przeziębienie i tak półtora miesiąca, może dwa od wizyty pierwszej pana Andrzeja kiedy to obejrzał konie i zgodził się pomóc. Pan Andrzej przyjechał na drugą wizytę podczas to której miał już zacząć uczyć konie, ja mu mówię, że pokażę czego sama nauczyłam, zapinam uwiąz, pokazuję jak reagują na stój, choć, jak podają kopyta do czyszczenia, i pytam - to czego możemy je teraz uczyć, a pan Andrzej mówi - no chyba tylko czytać, bo jak na swój wiek to już wszystko umieją. Od tamtego czasu wszystko dalej robię sama przy moich koniach, tylko teraz z poczuciem spokoju, ze dam radę, bo to nic trudnego, wystarczy żelazna konsekwencja, ogromna dawka miłości i upór.

7 komentarzy:

  1. Paula, Ty powinnaś w szkole uczyć. W niejednym gimnazjum przydałaby się taka żelazna i konsekwentna dama. Z tego co słyszę od nauczycieli to uczniowie, zwłaszcza gimnazjalni to stadko gorsze do opanowania od młodych ogierów:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój Michałek pracuje również z młodzieżą i ma takie samo zdanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam, że mówiono nam w Książu,że czasem te zarodowe ogry stały bezczynnie między wyjazdami na punkty zarodowe i nie było chętnych samobójców do jeżdżenia na nich. Czasem chodziły tylko w "karuzeli" i gdy zaczynało je zbytnio rozpierać to wypożyczali je do okolicznych gospodarstw do pracy aby trochę pary z nich uszło:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. O tych ogierach zapłodowych, to mnie ktoś opowiadał straszne historie, że potrafili im zęby usuwać, aby nie gryzły, tym bardziej agresywnym, a całe ich życie wyglądało tak, że ze stajni korytarzem do punktu z klaczą i z powrotem do boksu. Ale przecież ktoś je wcześniej tak ułożył, tak z nimi postępował i dobierał takie cechy genetyczne, a nie inne. Dziś o hodowlach więcej się mówi zwłaszcza psach, jak to hodowcy zwracali uwagę na konkretne cechy genetyczne pomijając psychikę, tak ponoć zniszczono wspaniałego psa owczarka niemieckiego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Żelazna konsekwencja - cecha niezbędna dla pedagoga, rodzica i, jak widać, hodowcy też. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak czytam i podziwiam - bo to niesamowite wyzwanie - nauczyć wszystkiego takiego końskiego młodzika! A jeszcze takiej rasy jak konik polski! A zdjęcie - super!

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzeczywiście Asiu, to niesamowite wyzwanie i jak dla mnie, to moja wielka przygoda życia.

    OdpowiedzUsuń