...i powiedzcie mi: co koń robi jak tak delikatnie unosi ogon? oczywiście puszcza bąka i takie było moje pierwsze skojarzenie gdy je zobaczyłam w sklepie... |
Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
Konie
niedziela, 9 grudnia 2012
Mówcie co chcecie - zima jest piękna!
Kocham zimę, taką mroźną, ze śniegiem, oczywiście kocham ją nieco mniej gdy są kłopoty z piecem, lub opałem, ale na razie nie ma, więc mogę ją kochać miłością szczera i bezgraniczną. Wokół wszytko białe, u mnie było dziś -10st. i jak nigdy dotąd u mnie już choinka ubrana, jeszcze nigdy tak wcześnie jej z nami nie było. Pojechaliśmy dziś do lasu po szyszki do wieńca ozdobnego, który chciałam zrobić do saloniku, ale niewiele znalazłam, za to psy szalały z radości, bo oczywiście pojechały z nami. Koniki moje dziś przeskoczyły ogrodzenie padoku (muszę podwyższyć) i Lisiak pokopał samochód , który zaparkowaliśmy na podwórzu, bardzo zderzaki mu się nie podobały, wyskoczyłam na mróz jak istna furia w krótkich spodenkach, podkoszulce i ciapciach - bo prosto z łóżka, złapałam po drodze szpicrutkę i wydarłam się: wynosić się do stajni!!! Lisiak zmieścił się w przesmyku cieniuteńkim, między taczką a palikiem i skrył się w stajni grzecznie, a za Dżygitem musiałam latać po tym mrozie i wywijać szpicrutą dla postrachu, ale za drugim okrążeniem podwórza już również wylądował w stajni. Straty to: pogryzione lusterko i porysowany zderzak, ale tylko troszeczkę, dobrze, że się niczego nie najadły, ani sobie nie zrobiły. Jak wyjrzałam rano przez okno, to wyglądało to tak, jakby Lisiak chciał wprowadzić auto w ruch i się zastanawiał kopiąc w tylny zderzak: no, dlaczego nie jedzie?!? Jeszcze kilka zdjęć z dzisiejszego dnia:-)
I już tak na siamusieńki koniec - choinka, no i sami powiedzcie, w co powinna być ubrana moja choinka? Oczywiście w koniki ceramiczne, ręcznie malowane, ich masywność oddaje charakter konika polskiego, choć Lisiak troszkę się wyrodził, ma szczupłe długie nogi i jest delikatny w ruchu. Choineczka jest malutka, dobrana pod koniki, bo na większej by zniknęły, a do najtańszych nie należały, więc jest ich tylko osiem.
A w moim rodzinnym domu, choinkę ubiera się po dziś dzień dopiero w dniu wigilii - rodzice się załamią...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O, jak u Was już świątecznie. Świat pod śniegowa pierzyną wygląda pięknie. Czasem bardzo lubię zimę, czasem mniej, ale lubię. A to Wam dzisiaj koniki zaszalały. Tez tak czasem wybiegam, jak coś się dzieje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże troszkę za wcześnie, sama już nie wiem, ale zima piękna prawda?
UsuńPiękne widoki! U nas było ładnie ale teraz już zawieja i zadymka, strach wyjść z domu...Mnie też się kiedyś wydarzyła śmieszna historia z końmi i samochodem. Na szczęście samochód był nie mój, tylko weta. Mieliśmy kulawego konia na łące, wetowi się nie chciało iść, więc podjechaliśmy, wjechaliśmy na pastwisko, zaparkowaliśmy. Stado podeszło, najpierw lekko przestraszone, potem już okropnie ciekawe, i jak nie zaczną wydziwiać!Jak się zabrały za obkopywanie, podgryzanie, to wet w krzyk:A sio! A sio!!!A one nic. Wyprowadziliśmy samochód na drogę. Jakoś przeżył...Weterynarz też. Ale było blisko ataku serca z wściekłości.
OdpowiedzUsuńTy się zabieraj do pisania posta, nawet zdjęcia zdążyłaś dziś zrobić, to na blog je i pisz, potem znów nie będziesz miała czasu!
UsuńO jeju, nawet na blogu mnie już op..dalasz, tak publicznie...A tu wiatr wieje, śnieg pada i się przemieszcza, świszczy w kominie, do koni jeszcze iść trzeba, mam nadzieję, że drzwi da się otworzyć - zaspa zawsze się robi dokładnie przed wejściem.
UsuńSpójrz na datę swojego ostatniego wpisu kochana...
Usuń26.11.??? To wcale nie tak dawno temu!:-)
OdpowiedzUsuń...nooooo....
OdpowiedzUsuńno to koniki poszalały...dobrze że więcej szkód nie było
OdpowiedzUsuńTak, dobrze, że się w porę obudziłam i wyjrzałam przez okno, bo pewnie kopałby do momentu, aż by urwał zderzak, tak jak chciało mu się pić i kopał w rynnę, aż urwał oczywiści, ale jaki mądry jest...
UsuńŁo!!! Na szczęście nie mam koni;) -Misiek by nie przeżył takiego ataku;) Ja zmarzluch jestem - w bieliźnie nie wybiegam, ale - rozumiem;)) Pozdrawiam te konie i psy, i Was też - ma się rozumieć;)
OdpowiedzUsuńchęć ocalenia auta była silniejsza niż mróz...
Usuńszkoda, że rozdałem moje drewniane koniki wzorowane na zabawkach wczesnośredniowiecznych to bym Ci dosłał. Robiłem je w ramach recyclingu z brzozowych desek z palet :-D.
OdpowiedzUsuńZdjęcie, rysunek? Można się zainspirować i samemu zrobić.
UsuńNo straszna szkoda rzeczywiście:-(
OdpowiedzUsuńJa tylko chciałam powiedzieć, że absolutnie, całkowicie i dogłębnie zgadzam się z tytułem postu! :)
OdpowiedzUsuń