Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

poniedziałek, 14 października 2013

Kieszeń pełna żyta ;-)

A właściwie, to pszenicy podkradanej kurom, a dlaczego? bo jak zwykle mnóstwa atrakcji dostarcza mi Lisiak. Oj, dba on aby moje życie nie stało się nudne i monotonne. Jakiś czas temu mój pupil ukochany nauczył mi się wyrywać z ręki, dlaczego to robił? bo nie chciał dojadać chwastów między drzewkami, tylko wcinać świeżą koniczynkę, więc gdy go przeprowadzałam na pastwisko, to w ostatnim momencie, gdy musiałam otworzyć bramkę aby go wpuścić, ten zrywał się pędem, no i nie muszę nikomu tłumaczyć, że konia w biegu nie utrzyma się na uwiązie, a próby takie kończą się przepaloną skórą na rękach od linki. Teraz już ma ogrodzone najlepsze tereny przedzimowe, ale nawyk został i gdy tylko zbliżamy się do ogrodzenia, jemu natychmiast się przypomina, że przecież musi się wyrwać i uciec.  Tak więc obmyśliłam chytry plan - on zaczyna głowę do góry podnosić, to ja mu pod nos ziarna pszenicy wyciągnięte z kieszeni i nagle okazuje się, że już jest za ogrodzeniem i po raz kolejny łakomstwo go zgubiło. Ja sobie wtedy mściwie i z satysfakcją myślę - no i co parchu jeden, nie udało się cooooo???
Konie są pobudzone rano i niespokojne na pastwisku, ponieważ gęste mgły powodują, że mnóstwo dźwięków do nich dochodzi, a nic nie widzą, nie są więc w stanie zinterpretować ich i ustalić, czy stanowią zagrożenie, czy nie. Dopiero gdy mgła opada, zaczynają się paść swobodnie i wtedy nic nie jest w stanie ich spłoszyć - mają pełną kontrolę nad sytuacją.
Chodząc rano po łące znalazłam mokrego motyla, suszy się aktualnie w domu, jak zacznie fruwać, to go wypuszczę, choć mam ogromną ochotę zostawić go i podkarmiać, tylko zupełnie nie wiem czym...
Na koniec, o czymś o czym miałam już dawno napisać, a mianowicie o kantarach. Z ogierami jest tak, że człowiek się często naszarpie,co oznacza krótki żywot kantarów (miesiąc), zaczęłam więc czytać i wyczytałam o sznurkowych, są z jednego kawałka sznurka i nie mają łączeń, co w praktyce oznacza brak słabych elementów, które się rozpadają. Od paru miesięcy mam takie i muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona, czytałam również, że można je stosować z ogłowiem razem, co przy wędrówkach, gdy na polanie chcemy palikować  konia i dać mu odpocząć i popaść się wydaje się być idealnym rozwiązaniem. Dodatkowym atutem jest fakt, że można taki kantar zrobić samemu z kawałka sznurka (6m), a instrukcję można znaleźć w inter
necie.
Jest niezgodnie z instrukcją zawiązany, ale to dlatego, że Dżygit ma łeb jak kowadło i standardowy rozmiar jest na niego za mały, aby go prawidłowo zawiązać.

16 komentarzy:

  1. Kochana, na ogiera to się zakłada łańcuszek na nos albo kolec do pyska a nie jakiś tam sznurkowy kantar co nawet na niektóre kobyły wogóle nie działa ;-)))))
    Kastruj, dobrze Ci radzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wiosnę:-) No przecież widziałaś jakie są posłuszne, jak pieski prawie:-)) Aby do wiosny:-)))

      Usuń
    2. Na razie, mój ogier też posłuszny ;-)))
      Nie czekaj za długo aż się ciepło zrobi, najlepiej kastrować zimą. Później opuchlizna będzie gorzej schodziła i muchy mogą zanieczyszczać ranę.

      Usuń
    3. Wczesna wiosna to ostateczny termin, więc już się chyba bardziej odwlec nie da:-) Mnie chyba ten ich temperament, tak naprawdę się podoba i daje mi tyle satysfakcji... ale wiem, że w trasie na ogierze się nie da, przekonałaś mnie już dawno temu:-)

      Usuń
    4. Dziewczęta, ogier to fajna rzecz. A i kantar sznurkowy również. Nadmienię, że moja znajoma końska czarodziejka Anet uważa, że trzeba uważać ze stosowaniem kantarów sznurkowych. Jako że węzły na kantarze są miejscami ucisku na nerwy, i konia na takim kantarze ciągnąc, czy cały czas go( kantara sznurkowego ) używając, można koniowi uszkodzić, znieczulić wrażliwe punkty, i potem nie będzie reagował właściwie podczas jazdy na wędzidło , wodze itp. Kamfora, wypowiedz się, w końcu jesteś nasz autorytet.:-)

      Usuń
    5. Ja czytałam, że można kość nosową uszkodzić, no ale to z głową trzeba używać, mnie się sprawdzają, a jedno szarpanie się i tak się węzły zacisnęły, że chyba ich nie czują już wcale. W moim przypadku najważniejsze było aby się nie zrywały i metalowe części nie pękały i jak na razie jestem zadowolona.

      Usuń
    6. Generalnie wszystkim można uszkodzić coś, a kantary takie to są nazywane "be nice halter", opatentowane przez Montego Robertsa czy któregoś innego zaklinacza i działają właśnie na owe punkty nacisku, czyli tam gdzie jest spore unerwienie. W jednej ze stajni wyścigowych uzywaliśmy takiego kantara dla konia, który źle wchodził do maszyny startowej. Do mnie klacz przyszła do krycia w kantarze, żebym nie miała problemów jej łapać w boksie (bo łeb zadziera itp).
      A generalnie podsumowując, to Agniecha ma rację...
      Na ogiera najlepszy jest kantar skórzany, a do wyprowadzania, jak już pisałam - łańcuszek na nos albo kolec w pysk. Ogier to ogier i zawsze będzie chciał postawić na swoim, chociażby ciągnąć do lepszej trawy.

      Usuń
    7. PS kość nosową można uszkodzić używając hakamore.

      Usuń
  2. Z Lisiakiem, to jest tak, że na dziesięć wyjść odwali jeden numer, ale nie przejmujmy się, aby do wiosny, Dżygit natomiast, to nie sprawia najmniejszych, ale to najmniejszych problemów, tylko w stajni nie może być doby całej, bo wtedy zaczyna kopać do przodu, do tylu i na boki, No nie znosi siedzenia w stajni, na szczęście prawie wogóle nie są zamykane, może raz w miesiącu jak ogrodzenie trzeba naprawić, lub coś zrobić:-) a z Lisiakiem jakoś wytrzymam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolec się zaopatrz jednak na wszelki wypadek, dobrze Ci radzę, nawet przy klaczach się przydaje ;-))

      Usuń
    2. Wiesz, Kamfora, my swoje ogiery też prowadzamy u siebie na kantarze zwykłym. A na wystawie, oczywiście, w ogłowiu z wędzidłem.

      Usuń
    3. Tyle że jak ogier - czy koń wogóle - zaczyna już pomału stawiać na swoim, to jednak lepiej być zaopatrzonym. Ja biorę konia na trawę w ręku to jednak wolę się nie szarpać.

      Usuń
    4. U nas jest niezbyt trudno. Przewodniczka stada jest najgrzeczniejszym koniem w stadzie. Bierzesz ją, a reszta podąża za nią. Mniej lub bardziej szybko. U ogierów jak na razie też, biorę Galeona, reszta lezie za nim. Nawet do przyczepy za nim pójdą.

      Usuń
    5. Dziewczyny,że porażki kolejny błysnę intelekten:-) Co to jest kolec ???

      Usuń
    6. Paulina, błyskam z Tobą; co to jest kolec?

      Usuń
    7. Poszukałam na internecie, ale i tak niezbyt rozumiem, jak to w praktyce działa, i, przede wszystkim, jak to się zakłada. Czarna magia.

      Usuń