Pisząc kiedyś na blogu o protestach dotyczących jedzenia
koniny i odnosząc się do różnic między tymi pięknymi zwierzętami, a innymi gatunkami
mięsnymi, doszłam do wniosku – zresztą nie tylko ja wtedy, że chodzi o piękno.
Tylko ten aspekt czyni różnicę, to piękno sprawia, że mamy wątpliwości i
wyrzuty sumienia. Wydawało mi się wtedy, że ja sama jestem bardzo świadoma i
dzięki temu bardziej odporna, na naszą dziwną naturę ludzką, która sprawia, że
kierujemy się głównie pięknem w naszym życiu, pomijając inne, bardzo ważne
aspekty. Tak sobie żyłam do wczoraj w poczuciu wyższej świadomości, gdy nagle
motylek piękny usiadł na gównie moich psów i sobie po nim łaził zafascynowany,
a potem usiadł na moim kolanie. Był tak piękny i było to tak fascynujące
przeżycie, że nic absolutnie nie mogłoby zepsuć tej chwili, nawet fakt, że żre
gówno… Natomiast much nienawidzę i tępię je bezlitośnie – obrzydlistwa jedne!
Tym samym doszłam do smutnego wniosku (po raz kolejny), że nie jestem w stanie
zaprzeczyć własnemu „człowieczeństwu” – nie potrafię przestać jeść mięsa i
kochać motylków :-(
|
a do południa wylegujemy się razem na słoneczku |
Konie moje zdecydowanie mają dość i nie chcą być na łące,wolą suche na padoku i ukrywanie się w stajni, tyle jest much, tych zwykłych i końskich. Jednego dnia były tak pogryzione, że widać było kropelki krwi na ich ciałku, następnego dnia rano zrobiłam próbę z przeprowadzką na pastwisko, ale tak Lisiak uderzał kopytami i patrzył jak uciec, że nawet go nie odpięłam, tylko od razu zawróciłam na padok z czego był tak zadowolony jak nigdy. Czekamy więc na pogodę z deszczem, lub wiatrem, albo, że muszyska się skończą, nawet prąd w ogrodzeniu nie jest potrzebny, bo nie patrzą jak rozwalić betonowe ogrodzenie, tylko jak tu skryć się do stajni i tylko ogony cały czas im chodzą. Muszę również wspomnieć o książce, którą właśnie skończyłam, bo nigdy jeszcze podczas czytania książki tyle nie płakałam. Jest to opowieść o szczurze, ale to tylko pretekst, do przedstawienia samotności, bólu, cierpienia i w końcu śmierci, jest to powiastka filozoficzna i najbardziej wzruszająca historia jaką czytałam, i gdybym wiedziała, że będzie tak smutna i będę tyle płakać, to i tak bym po nią sięgnęła - "Firmin" Sam Savage - naprawdę piękna wzruszająca opowieść, którą każdy powinien przeczytać. Majsterkowałam ostatnio wreszcie troszkę, ale efekty na drugim blogu w najbliższych dniach zamieszczę, o czym poinformuję:-) I zapomniała bym - gdzieś zniknęły namiary na blogi, które czytamy z Agniechą, dlatego taki tytuł wpisu, jeśli to Agniecha majstrowała to pół biedy, ale jeśli zaczniemy zanikać po kawałku, to będzie szkoda...
|
już nawet deszcz byłby dla nich lepszy |
...i troszkę zdjęć mojej watahy:-)
|
Pasia i Arrowek coraz częściej się izolują od tej bandy małych potworów, aby choć chwilę odpocząć |
|
Część ma po moim ukochanym Arrowku, różne oczka - niebieskie zawsze było wrażliwsze na słońce |
|
tak jak ta dziewczynka, a reszta niebieskie po Pasieńce |
|
Stanowią już nieźle zorganizowaną bandę, napadają na nas, na siebie na wzajem, matce odbierają kości, robią też wycieczki za ogrodzenie co nas przeraża... | |
|
|
|
|
|
| |
U mnie natomiast strasznym problemem są oparzenia słoneczne u koni na jasnych częściach pyska, a łysiny ma znakomita większość, więc tylko latam i smaruję kremem blokującym 50 te pyski, Chanel to wogóle pomaga tylko stanie w stajni w dzień bo oprócz oparzeń na pysku jeszcze jej oczy puchną i ropieją, więc mam nastepny wydatek, specjalne siatkowe maski na łby z filtrem uv... Tobie zwykłe maski od much radzę...
OdpowiedzUsuńMoje pewnie najgorzej rozrabiają?! ;-))
Ale moim to kapie aż krew z genitaliów :-( tam te ździry je gryzą te zielone
OdpowiedzUsuńCzosnek do żarcia dodawaj i podobno wywar z liści lipy pomaga, coby obmywać. Drugiego nie próbowałam.
UsuńA, nie zapominaj ich tam myć oczywiście, tak co drugi dzień, bo wszystko się poci, mojemu ogierowi to się wręcz zaparza w fałdach.
UsuńMoje mają tam sucho, ostatnio - dwa dni temu -przy korekcji kopyt żeby stały spokojnie, to musiałam im muchy odganiać od w wiadomych miejsc i dotykać je aby zdejmować te co się wgryzły, to sucho mają tylko masę strupków od ugryzień,no i zanim zaczęłam te zielone odganiać od ich _ no powiem już to - jajek :-) to jak walnął tylną nogą do góry i o ziemię, a na ziemi moja stopa była... wylew mam, ale przeżyłam...
UsuńAle umyc nie zaszkodzi, muchy tak przestana ciagnac ;-) Mnie sie rozchodzi o cos, co sie nazywa - puzdro. Tam w faldkach sie poci zawsze.
UsuńCo to jest puzdro?
UsuńWpisz w google obrazki, to zobaczysz. Pokrowiec na fiuta.
UsuńJuż wpisałam:-) to ja to puzdro kieszenią sobie nazywałam i czasami im z tego puzdra muchy wyciągałam, bo jak te zielone się wgryzą i koń chowa, to wciąga razem z muchami i bałam się aby jakiegoś zapalenia nie dostał od tych much w środku, ale z myciem, to byłby problem, bo one w ogóle nie znoszą mycia
UsuńCiepłą wodą myj to polubią ;)
UsuńAgniecha, ja chciałam być delikatna, a nie dosłowna hahahaha
No widzisz, a ja im dłużej na wsi mieszkam, tym bardziej dosłowna się robię. Ciekawe, czy Tobie też się tak porobi? Na Podlasiu, znaczy się.:-) A w ogóle, to jeszcze rok temu też nie wiedziałam.
UsuńA Twoje, to są strasznie słodkie, obie już mają uszy stojące i są bardzo delikatne i słodkie. a konie to próbowałam też pryskać przeciw muchom, ale to niewiele daje, trzeba by stać na pastwisku i pryskać cały czas, a to wtedy one się wkurzają na to pryskanie
OdpowiedzUsuńCzyżbym przestała mieć szczęście do wściekle zwariowanych zwierzaków?? Oby ;-))))
UsuńNic nie majstrowałam przy blogu! Ale zauważyłam, że ten pasek z blogami, które lubimy, ma tendencję do pojawiania się i znikania. Dzisiaj się wrócił. Myślę, że to Blogger nawala. Psinki jak już urosły! Szkoda, że nie dla mnie. Śliczne są. A i panowie Lisiak i Dżygit też nieźli. U was są zielone muchy gryzące? Nasze tutaj są szare i czarne. I paskudne. Jak tam rączka?
OdpowiedzUsuńNo właśnie pojawia się i znika, gdybyś majstrowała, to byłby dobry znak, że w końcu coś zmienisz:-)
UsuńMuchy są zielone i tak twarde, że jeśli uderzysz, albo złapiesz w palce, to wyfruwają jak gdyby nigdy nic! A rękę próbuję obciążać jak zdrową, ale przy wiadrze pełnym wody boli jednak... A chłopcy ładni urośli - co?
Gdyby nie fakt, że to kosztuje, to wyrobiłabym chłopakom licencje na Twoim miejscu. Oceniliby fachowcy Twoje konie - obiektywnym okiem. Chociaż z drugiej strony - na co przyszłemu wałachowi licencja... Po co mam majdrować przy stronie ? Ona mi się podoba, taka jaka jest. Najwyżej jeszcze parę blogów przyrzucę do czytanych.
UsuńNo właśnie zastanawiałam się kiedyś, czy jak nie przechodziły próby i mierzenia jako dwulatki, to czy nadal o licencję można się ubiegać.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, można. Zadzwoń do Twojego terenowego OZHK i spytaj.
UsuńŻem głupia... Teraz opisy ogierów są tylko w paru wybranych miejscach w Polsce w określonych terminach. Już tak nie ma, że pan inspektor przyjeżdża i ocenia pojedynczego ogiera w terenie.
UsuńTeż myślałam, że szkoda takich genów na zatracenie, chociaż Lisiak to chyba za wysoki?
UsuńZmierz go sobie, na równej powierzchni. W kłębie nie może mieć więcej niż 140.
UsuńO! To prawie tyle, co ja!
UsuńTeż w kłębie?
UsuńNo a dzie?
UsuńMa więcej:-(
UsuńHana, a jak się Ciebie mierzy w kłębie?
UsuńMusisz jej dać marchewkę, żeby stałą spokojnie, a potem już poszukasz tego kłębu.:-)))
UsuńAle na czterech ma stać. . . ?
UsuńMierzy się mnie normalnie, jak pisze Agniecha, ale numer z marchewką nie przejdzie. Muszą być "michałki" w białej czekoladzie. Możliwe, że wtedy w kłębie mam więcej.
UsuńPaulina, patrz, przyoszczędzić możesz. Zamiast ze sklepu kupować, to swojego Michałka białą czekoladą oblejesz i Hanę przekupisz.:-)
UsuńE, myślisz, że Paulina na to pójdzie? Ja bym spróbowała...
UsuńWariatki jedne Wy! Ha ha ha!!!
UsuńOesu, co Wy tu piszecie, Dziewczyny, aż mi ciary łażą po plecach. Wiedziałam, że biedne są stwory przez te wszystkie muchy, gzy i inną swołocz, ale nie wiedziałam, że aż tak! Tak jest zawsze latem, czy ten rok jakoś wyjątkowo obfituje? Najgorsze jest to, że nijak nie można im pomóc! Ja się na hodowcę nie nadaję. Trzymałabym koniki w domu, pod pierzynką. A chociaż siatki w oknach stajni? Niewykonalne, co?
OdpowiedzUsuńNo co Ty, w stajni much prawie nie ma! To jest najlepsze schronienie dla zwierzaków. Muchy nie lubią cienia. A jak jeszcze masz jaskółki, to już w ogóle super. One lubią jeść muchy.
UsuńŚ więte słowa Agniechy, one właśnie do stajni uciekają!
UsuńDzięki Bogu! Trochę mi ulżyło!
UsuńZ tego wszystkiego zapomniałam zachwycić się psiakami. Są powalające z tymi ślepiami, ze wszystkim zresztą. Strasznie chciałabym je pomiziać!
OdpowiedzUsuńMatko Bosko, a ja narzekam na komary u mnie;) Ale nawet komary potrafią nieźle naszkodzić, mojemu ojcu urodziły się młode króliczki - komary je zagryzły, nawet nie wiecie, jak go to przybiło...
OdpowiedzUsuńNie wierzę Kretowata, to niemożliwe chyba?
UsuńHehz... chciałam sobie bloga poczytać, a tu widzę tekst w czcionce Windings... mimo odświeżania nic się nie zmienia, ale jak skopiuję i wkleję w oknie komentarza, to widzę najnormalniejszy w świecie wpis... czy ktoś inny też tak ma?
OdpowiedzUsuńU nas komary są, ale na działce i dopiero po zachodzie słońca. Wcześniej jest całkowity spokój. Natarcie się sokiem z wrotycza odgania takie tałatajstwo gryzące, a ziela tego od groma rośnie i zaczyna właśnie kwitnąć po rowach :)
? ? ?
UsuńNo... wciąż mam to samo na ekranie, mimo iż minęło parę dni, a komputer był kilka razy wyłączany.
UsuńTak to to wygląda:
https://lh6.googleusercontent.com/-j_767G7Luk0/UeQE-jEmiAI/AAAAAAAABeI/ad-6lWgnY6E/w984-h553-no/Image2.jpg
Kurtka wodna, google zwariował!A może coś Ci się zagnieździło w komputerze?
UsuńWirus odpada - mam za dobry program je ubijający w zarodku.
UsuńInne wpisy wyglądają normalnie. Ostatni jest w jednym miejscu trochę "rozjechany", ale to wina zdjęć, które się wzięły i poprzesuwały wprowadzając nieporządek w tekście.
Wpis nadal pozostaje taki windingsowaty :) Trudno, udało mi się go przeczytać, więc problemu nie ma ;)
Wiesz, no nie wiem co się stało - przepraszam Cię, ale nie wiem co mogłabym zrobić. . .
OdpowiedzUsuńNajlepiej zostawić ;)
UsuńSkoro tylko u mnie wyskoczyły windingsy, znaczy, że to moja przeglądarka ma odmienny pomysł na jego wyświetlanie :P
Przeczytać go mi się udało, wklejając w komentarz skopiowany tekst i jest ok :)