A tu, tak przypadkowo zrobiło mi się zdjęcie na temat.
nie pokażę, co było dalej, ale traktor został tak zdemolowany, że chyba kupimy następny:-P |
Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
nie pokażę, co było dalej, ale traktor został tak zdemolowany, że chyba kupimy następny:-P |
Czyli co, sugerujesz, że do odstrzału ? :)
OdpowiedzUsuńMoją najukochańszą Muszkę? Nie! To już wolę jej kupować ciągniki, żeby miała czym się bawić.
UsuńPrzyniosła w pysku i zakopała w ogródku, jak Kruczek robi z samochodami sąsiadów?
OdpowiedzUsuńPS. Znalazłam dziś stosowne pudełko, robić się będzie;)
Ona wdeptuje w ziemię, że śladu nie zostaje. W końcu wiem, dlaczego woda u nas taka czerwona, to z tych rdzewiejących w glebie Muszkowych zabawek. Nie mogę się doczekać pudełka.:-)
UsuńMoje owce też demolują co się da. Z ciągnika sąsiada w try miga kabelki, wentyle , wszystko, co się nadało. Na przyczepę wskoczyły wszystkie. Nabrudziły. Teraz już nie zostawia "u nich" nawet roweru na chwilę. Jakie równe szanse.
OdpowiedzUsuń, zwierzyna nie da się pognębić. Tylko ktoś, kto nie widział, może wierzyć, że człowiek ma jakąś przewagę nad żywiną. A krów nadal się boję.:-)
UsuńJak ja się wydrę... to szanse od razu się wyrównują:-)))
OdpowiedzUsuńA co do demolki pojazdów, to wspominałam już, że moje koniowate kopały w zderzaki naszego samochodu... zostały półokrągłe ślady... bez lakieru...
Koniku, dopiero zobaczyłam komentarz na blogu, bo w poczcie się nie pojawił. Serów nie mam na razie, wszystkie poszły, a krowy cielne i przerwa w dojeniu. Pozdrawiam
UsuńAj jaka szkoda:-((
UsuńA ja na próżno gardło zdzieram - za dużo tej zwierzyny, jedna się spłoszy, to druga przyłazi żeby zobaczyć, dlaczego. A jest ich naście.
UsuńAgniecha, ale u Ciebie śniegu!!!
OdpowiedzUsuńPrzez jeden dzień tak napadało.
UsuńU nas jakiś spychacz na psie kupy by się przydał. No i nie mam tak dobrze jak Ty- nasze (znaczy- psie) kupy nie są certyfikowane :)
OdpowiedzUsuńCzniam na ten ich certyfikat, kontrola co roku, i żeby to jedna. Jedni odjeżdżają, drudzy przyjeżdżają. Zawsze coś im nie pasuje. Jeszcze tylko rok tej mordęgi i rezygnuję z pakietu o szczytnej nazwie "rolnictwo ekologiczne". Gówno będzie niecertyfikowane.;-)
UsuńA ile jest kasy z tytułu tego pakietu. Ja w sumie też jestem ekologiczny. Mam 4 kosze na różne śmieci. Gdzie się mam zgłosić po kasę? Konia trzeba mieć, czy koza wystarczy ? :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKlawisze mi się zaplątały, no to jeszcze raz. Hektary masz mieć, a nie kozy. Pakiet rolnictwo ekologiczne ( dopłaty rolnośrodowiskowe ) 300 zł/ha.
UsuńNo własnie. Niestety, my też mamy certyfikowane eko i mamy serdecznie dość. Kontrole jedna za drugą, każda czego innego chce, pomiary naszej ziemi co roku z samolotu inaczej wychodzą i co roku wg nich mniej ziemi mamy, czasem nawet o 10 arów, bo z samolotu drzewa widać, a nie ziemię pod nimi!!! My męczymy się już 7 lat, jeszcze 3 i też chyba wyjdziemy z tego, nie daja normalnie gospodarować!
OdpowiedzUsuńMy jeszcze rok, a potem to już bez eko - może mniej kasy ale więcej wolności i mniej zawracania głowy. Nasze grunty też co roku maleją, albo czasem rosną, natomiast dopłaty tylko maleją.U nas chodzą z GPS-em. Ale czasem nie ma zasięgu i też nie wiadomo, jak mierzyć.
Usuń