Historia tego małżeństwa jest krótka, ale bardzo intensywna. Niecały rok temu pewna suczka na gigancie dotarła w okolice pewnego gospodarstwa, biegała sobie nie zważając na nic, gdy nagle jej pięknym niebieskim oczom ukazał się samiec niezwykłej urody, choć rudy. Samiec owy rasy Husky wykazywał niejakie zainteresowanie jej psią osobą, lecz nie mógł okazać go należycie, gdyż dzieliło ich ogrodzenie, do tego po pewnym czasie z domu wybiegła jakaś ludzka wariatka, która zaczęła ją wabić bezczelnie do środka. Suczka bardzo się przestraszyła, a że z natury była płochliwa, to schowała się za kupą zgrabionego siana, ciekawość jednak była tak wielka, że jednym okiem łypała na gospodarstwo. Po pewnym niezbyt długim czasie, gdy na podwórzu nie było nikogo oprócz tego niezwykłego samca, suczka ostrożnie zaczęła się zbliżać do ogrodzenia i wreszcie mogli się choć troszkę obwąchać, i to była miłość od pierwszego wąchnięcia, teraz nie było już mowy aby ich rozdzielić, piszczeli do siebie z radości, biegali wzdłuż ogrodzenia, aż tu nagle pojawiła się ta ludzka istota, która biegła w ich kierunku coś niezrozumiale krzycząc i machając, suczka zamarła ze strachu, a pies pobiegł do człowieka... Nie było rady, musiała się ukryć i znów za kupą siana wylądowała. Ludzka istota krzyczała uparcie, machając czymś intensywnie, nawet nie wyglądała już tak groźnie, ale nagle rzuciła czymś w jej kierunku, w pierwszym momencie suczka skryła się głębiej, gdy nagle jej czarny nosek wyczuł mięso, surowe mięso, to coś to było mięso - kość z mięsem!!! Szybko wyskoczyła zza siana i pochwyciła kość, po czym wróciła na bezpieczną pozycję. Wreszcie mogła coś zjeść w końcu na gigancie było fajnie, ale nie miał kto przynosić jedzenia. Gdy zjadła usłyszała ponownie wołanie, wyjrzała i już wiedziała że człowiek drze się, że ma kolejną kość, co było robić, głód był wielki, opuściła swą kryjówkę i poszła pod ogrodzenie, człowiek jednak nie chciał rzucić kości tylko podać ją z ręki, a to było zbyt wiele, zaczęła się wycofywać, ale wtedy kość wylądowała przy jej nodze, zjadła więc i tą z wielkim apetytem i niewielką ufnością rodzącą się w jej sercu, która spowodowała, że nie skryła się już za sianem. Gdy zjadła zobaczyła, że pojawił się drugi człowiek i razem bawią się i głaszczą tego pięknego samca, sama chyba nawet nie spostrzegła kiedy znalazła się przy furtce, wszystko wyglądało cudownie, radość, zabawa i te kości leżące na środku podwórza... Człowiek podszedł do furtki i ją otworzył po drodze rozkładając zachęcająco jedzenie i ten rudzielec machający do niej ogonem, to wszystko sprawiło, że zapomniała o całym świecie i wskoczyła do środka, wtedy ludzie rzucili się razem na furtkę i ją zamknęli na klucz, ale to wszystko nie było już ważne, bo był on, wielki, piękny i nie odstępowali się na krok. Tak to się wszystko zaczęło, później był ślub i wspólne mieszkanie i choć w małżeństwie okazała się być straszną heterą i szantrapą, to mąż ją kocha ponad wszystko i zawsze jej wybacza, nawet jak rzuci się na niego z zębami, lub odbierze jakiś smakołyk brutalnie, on cierpliwie to znosi, stali się jak jedno, wszystko razem, zawsze razem, na dobre i na złe:-)
:-) :-) :-)
Podczas dzisiejszego sprzątania klatki nie zamknęłam drzwiczek i po powrocie ze świeżym piaskiem w kuwetce od klatki, a odpinam zawsze całą do czyszczenia, w każdym razie po powrocie widzę i słyszę tup tup tup jedno i tup tup tup drugie, moje dwa kanarki wybrały się na spacer i tak sobie myślę po czasie kiedy już bezpiecznie śpią razem na jednej żerdce, że całe szczęście, bo odkąd nasz Anatol - kanarek mozaikowy - ma żonę i są dwa razem w jednej klatce, to bardzo bałam się ich wypuszczać, bo martwił mnie powrót do klatki, że jak już jedno wejdzie do klatki, to drugie wyjdzie i tak bez końca, ale nic z tych rzeczy, one również są zgodnym małżeństwem i wszystko razem, z klatki razem, do klatki razem. Jak to jest powiedzcie sami... Nawet moje konie, choć to przyszywane rodzeństwo, to też wszystko razem i zawsze razem, czy to ganianie kotów z pastwiska, czy drapanie o drzewko, czy spanie i wstawanie, zawsze razem... miłość...
Bardzo miło się to czyta i ogląda. :)
OdpowiedzUsuńA mój kot Misiek wcale nie na żarty bije swoją niebieskooką siostrę nefer i trzeba go bardzo pilnować, żeby jej krzywdy nie zrobił, cham jeden. :(
Bo to widzisz w tej przyjaźni i miłości różnie bywa i czarne dni też się zdarzają:-) trzeba przetrwać...
UsuńSielanka, sielanka... Koty nie polująjuż na kanarki?
OdpowiedzUsuńNażarty kot staje się leniwy i nie podejmuje tak ochoczo trudów polowania, a klatka stwarza pewne trudności, choć są mocno zafascynowane, no i pilnuję, bo kanarki mają delikatne serduszka i mogą umrzeć na zawał serca, ale odczulają się ładnie i już nie panikują przy kocie w pokoju, tak samo jak Pasia odczuliła konie na psy duże czyli siebie:-) zupełnie ją ignorują, choć ona stara się jak może, warczy szczeka łapie za ogony i tylne nogi...
UsuńCo znaczy miłość i przyjażń nawet w zwierzęcym wydaniu.
OdpowiedzUsuńWszystkie pary są niezwykle sympatyczne.
Tak, chyba po prostu nikt nie powinien być sam, a mieć kogoś bliskiego, i obojętne kto to będzie:-)
UsuńA jak tam u pary homo sapiens, też słodko?
OdpowiedzUsuńU naczelnych, jak to w życiu, czasem pada deszcz, czasem świeci słońce, a czasem jest burza z gradobiciem, ale zawsze do przodu;-)
UsuńImponuje mi Twoje gospodarstwo;) Chociaż ja byłabym zazdrosna, gdyby mi Kruczek przyprowadził jakąś lalę do domu;)))
OdpowiedzUsuńNo cóż, to rzeczywiście nie jest proste, choć Arrowek mnie kocha chyba ponad wszystko, tak jak ja jego, to jednak konie razem głupieją, choć z drugiej strony z Lisiakiem łączy mnie coś wyjątkowego, to jednak Anatol odkąd ma Pticzkę zupełnie mnie ignoruje i nie chce mieć ze mną nic wspólnego, a było inaczej...
UsuńAleż piękna psia miłość:)
OdpowiedzUsuńDziekuje Bardzo:)))
OdpowiedzUsuńKochani a mam pytanie czy Pasia też zaprzyjazniła się z kanarkami??
OdpowiedzUsuńNie sprawdzaliśmy:-)
UsuńWasze dwa pay przypominają w swoim wzajemnym przywiązaniu naszego Amika i Lusię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tomek.
Cudne kanareczki! :) No i widać po synchronizacji koników, że to prawdziwe bractwo i dozgonna miłość! :)
OdpowiedzUsuń