Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
Konie
środa, 14 marca 2012
Grypa?
Choruję niby od piątku, ale poniedziałek i wtorek to miałam po prostu z życiorysu wycięte, całe dwa dni przespałam. Ból głowy, katar, kaszel i ból w ogóle wszystkiego wybudzał mnie, ale jednocześnie nie pozwalał wstać z łóżka. Dziś ma mi się jednak ku życiu, wstałam nawet koty sobie do domu wpuściłam podkarmiłam po czym wyrzuciłam z powrotem na dwór, jedynie Charliego zostawiłam, bo miał biedak dreszcze, więc mówię choć będziemy razem chorować i to był mój błąd... Jaki to jest brudas, w ogóle mam takie spostrzeżenia, że koci chłopcy, to brudasy, wsadził do torebki z mlekiem w proszku pyszczek, wyciągnął go cały usatysfakcjonowany ale i cały oblepiony tym mlekiem, i co by zrobiła kociczka? od razu by sobie pyszczek wyczyściła, a ta cholera taka utytłana poobcierała się o wszystko - niby efekt ten sam, ale laptop, moja koszulka cała w mleku, tylko on zadowolony i już czyściutki. Następnie ponapinał pazurki o mój pomocnik eklektyczny, dębowy, śliczny... był... A jak mruczy teraz zadowolony, trudno w końcu to ja chciałam mieć koty i mieszkać na wsi. Wiosnę u mnie widać tylko po ilości sierści jaką traci Arrow, oraz konie, choć przez kilka dni siedziały w stajni i tylko Michałek dawał im jeść i pić, jutro już planuję wszystkim się zająć, bo choć mąż mój był dzielny i przed pracą i po robił wszystko u zwierząt, to dom wygląda jakby banda szympansów i goryli się do niego włamała, wszędzie brudne talerze i kubki, brudna odzież, podłoga się klei, coś porozlewane, porozsypywane, matko jedyna to jest po prostu straszne, oczywiście wszystko to czeka na mnie za to, że wyzdrowieje, to będę sobie mogła posprzątać w prezencie... Mam nadzieję, że u Was jest lepiej...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Paulusia - to wredne przeziębienie, nie grypa. :*
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że te dwa dni przespałaś, to Ci pomogło szybko dojść ( w miarę!) do siebie. Syrop z cebuli KONIECZNIE zrób (cebula krojona w słoiku warstwami przesypana cukrem, można dodać troszkę miodu) - stawia na nogi bardzo szybko! I bierz taki lek ziołowy, w aptece trzeba kupić, Echinacea się nazywa, wyciąg z jeżówki, znakomity lek na takie rzeczy. Bierze się zapobiegawczo i leczniczo tez, na ulotce masz dokładnie napisane.
Buziaki, Kochana, pamietaj, żebyś powoli do życia wracała, jak przeszarżujesz, to możesz się znacznie gorzej załatwić!
Aha!
Jak koty mają czegoś nie ruszać, to porządnie opryskaj to mocno pachnącym dezodorantem lub perfumami, to dla nich ogromna bariera, bo to im zwyczajnie cuchnie. ;)) Tym, które uparcie używają pazurków na meblach trzeba manicure zrobić ;)) albo nie wpuszczać do chałpy...
Anetko, syropik sobie zrobię - obiecuję! Dziękuję!!!
UsuńJakbym Lepszą Połowę słyszał... Zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuńA kotki potrafią być tak samo flejowate jak kocury. Bynajmniej nasze.
Ty mi powiedz mój drogi dlaczego ja Ciebie u siebie dodać nie mogę
UsuńPomocy!!! zlikwidowałam przez pomyłkę - listę moich blogów, jak to przywrócić, a wszystko dlatego, że mi Boskiej Woli nie chciało przyjąć, pomóżcie proszę jak to odzyskać???
OdpowiedzUsuńTrzeba na nowo wpisać :( albo przez dodanie listy blogów albo listy linków
UsuńAle mi w ogóle taka funkcja zniknęła...
UsuńWiosna idzie, będzie dobrze :)))) Ogrzejesz się od słoneczka i zagrzejesz przy sprzątaniu :))))
OdpowiedzUsuńZiółka pij dla zdrowotności:-))) U nas też sierści wszędzie pełno - linieją zwierzaki na potęgę! Zdrówka!
OdpowiedzUsuńAsia
Cieszę się, że już do nas wróciłaś bo cisza na blogach aż w uszach dzwoniła :) Zdrowiej szybko!Teraz już będzie tylko jaśniej, cieplej i weselej. Jedna z naszych kotek też straszną fleją była.Śmiałam się, że "farbuje" bo czarna była i jak gdzieś się wyspała to brudna, czarna plama po niej zostawała. Z łazęgi po strychach często wracała "umajona" girlandami pajęczyn, rozpiętych od ucha do ucha i jeszcze dookoła wąsów. Jej to nie przeszkadzało, samo spadło jak się z nami przywitała :))
OdpowiedzUsuńOjej, ja na bloggerze nie mam bloga, więc nie potrafie pomóc... :(
OdpowiedzUsuńChyba rzeczywiście będziesz musiała w wolnej chwili (ha ha) wpisać od nowa...
Witam Paulino , jeśli chodzi o objawy Twojej choroby to mam podobne :) od dwóch dni . Ale na szczęście o porządek w domu ma kto dbać no i zwierząt nie posiadam . Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia no i uporania się z domem :) POZDRAWIAM .
OdpowiedzUsuńNie chciałabym dociekać, ale skąd się wzięła banda goryli i szympansów u Was w domu???
OdpowiedzUsuńMój małżonek musiał się po kryjomu sklonować chyba, no bo przecież to nie możliwe aby tylko on tak napaskudził... chyba...
UsuńA kojarzysz, jak pilot Pirx poleciał w kosmos i wpadł w zawirowania czasowe i co się wtedy stało? Może u was też się takie zawirowania pojawiły w obejściu?
OdpowiedzUsuńAle wtopa, to wcale nie był Pirx, tylko przesławny Ijon Tichy. Pomyliło mi się.
OdpowiedzUsuń