Etnografia to fajna nauka. Znajomi studiowali. A znowu ludność wiejska oraz miejska zawsze ma co robić, więc etnografowie zawsze mają temat do postudiowania.
Również i w zimie. Ponieważ od lat paru do ludności wiejskiej przynależę, to napiszę i pokażę, czym się zajmowałam dziś. Między innymi.
Pamiętacie może, jak 2 miesiące temu zlewałam ocet jabłkowy do 66 butelek.
Oraz kilku litrowych słoików do dalszej fermentacji, po dodaniu dodatkowych składników do słoi. Co, jak to na wsi, trudne nie było. Wyskoczyłam za drzwi i wróciłam z garścią rokitnika, paroma owocami pigwowca, kieszenią pełną owoców dzikiej róży, a drugą berberysu. Pestki granatu były ze sklepu. U nas jeszcze nie rośnie.
Dziś nadszedł właściwy moment na odcedzenie, przelanie do butelek, naklejenie etykietek, oraz degustację.
Octowa tęcza mi wyszła.
Ten z pestkami granatu to dopiero uzyskał kolor. Świeci własnym światłem.
A potem zadzwonili znajomi telefonem, że podejdź no Agniecha do płota bo właśnie przejeżdżamy obok ciebie. No to podeszłam. Pogadaliśmy a potem oni pojechali dalej.
O tak.
Tez od paru lat przynaleze do ludnosci wiejskiej, I takie pogawedki przez plot nie sa mi obce :)
OdpowiedzUsuńPogawędki przez płot to sama przyjemność.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękne te octy Wasze. A kolor granatowego to już mistrzostwo. I pogawędki wierzchem. U nas takich koni ujarzmionych niet. Konie Darka S. szaleją jak dzikie na Dzikim Zachodzie bez jeźdźców.
OdpowiedzUsuńJa robię ocet z czerwonego wina, ktoregosmy nie wypili. Jeszcze trochę musi postać. Dostał dwie mateczki na przyspieszenie. Jako następna w kolejności przedstawicielka ludności wiejskiej oddaję się też innym wiejskim uciechom, związanym z bezpieczeństwem energetycznym, czyli rąbię i układam drewno.
I różnią się smakiem. Niby oczywistość, ale dopóki się nie spróbuje...
UsuńCudności, mam jeszcze litr octu jablkowego,ktory robiłam w 2019 r. Nie probowalam z innych owocow ,ani z dodatkami, moze kiedyś zrobię, bo mialabym ochote takich sprobowac,na pewno smaczne.
OdpowiedzUsuńSpróbuj, pewnie. Robienie ostu nie jest pracochłonne.
UsuńWiem, w tym roku mam zamiar zrobić. My nie zuzywamy go szybko, teraz nagle J odkrył, i trochę popijał.
UsuńPogawedki sa fajne, Ty masz koniki , znajomi konno, wszystko pasuje.
OdpowiedzUsuńGdyby nie to kolano... Pewnie też bym siedziała na jednym z tych koni. Tylko kto by z nimi rozmawiał przez płot?
Usuń😀Latający
UsuńJuż drugi raz czytam o tym occie i chyba się skuszę w sezonie zmajstrować:) A ten czerwoniutki granatowy to dla ozdoby choćby można w kuchni trzymać:))
OdpowiedzUsuńCzerwony rzeczywiście ładnie wyszedł. Nie spodziewałam się, że kolor może być aż tak intensywny.
Usuńej, Pani a co Ty z taką ilością octu zrobić zamierzasz ?? pijesz, kapiesz się, używasz jako toniku ? serio pytam.
OdpowiedzUsuńPiję codziennie łyżkę w szklance wody. Używam kulinarnie. Tego octu używa również moja rodzina i co niektórzy znajomi. I na podarki się nadaje też. W tamtym roku produkcja wyniosła około 40 butelek ( 1/2 l) i ostatnia flaszka się skończyła zanim nowa produkcja była gotowa. Poza tym, przeczytałam gdzieś, i chyba film też widziałam, że ocet można w butelce przechowywać latami, on dojrzewa, się zmienia, nabiera mocy i szlachetnieje. No to mogę sobie w tym roku po raz pierwszy parę butelek odłożyć do leżakowania.
Usuńok rozumiem, tez kiedyś piłam ale coś mi się z żołądkiem porobiło. Moja koleżanka sprezentowała mi z lawendy jako płukankę do włosów i tonik i rewelacja.To to muszę poczekać do zbiorów, wtedy się odezwę i mi powiesz jaka to metoda robienia z sukcesem ??
UsuńTy do mnie napisz na maila.
UsuńPieeekne te octy! Boszsz, zebym to ja sie odwazyla konsekwetnie tak raz zrobic ocet. Niby proste, ale wcale ze bo nie. Moje chyba dwie proby, to jakies obrzydlistwo splesniale. a zamieszywalam go ta sama drewniana lyzka. Niewdzieczny. Na razie racze sie codziennie lyzeczka octu morelowego z przecierem morelowym. Kupny, ale cicho sza ;)
OdpowiedzUsuńJa naleze do grupy homo provincialis, ni to wies ni to male miasteczko - tu wies, tam - maniunie miasteczko, gdzie sasiedzi z drugiej strony "ulicy" (pieciodomowej) to sowa, jelonek muntdzak i wiewiorki. I kupa ptakow, z ktorych glownie golebie z upodobaniem obsrywaja auta. I wizytujace dwa koty, co sie zasadzaja na w/w ptaszki. I dochodzacy myszolow.
Co do szlachetnienia octow to we Wloszech, na narodziny bobo odkladaja butelke octu balsamicznego (prawdziwie prawdziwego) i moze sobie osoba ta sprobowac go jak osiagnie pelnoletnosc. A mnie sie udalo kupic raz, za gruba kase, 200ml 25 letniego balsamicznego. Matko, jakie to bylo dobre. Geste z wiekiem (trzymalam i spijalam po malusiej lyzeczce co jakis czas), przez nastepne 10 lat. Zeby reszta wyszla musialam trzymac flaszeczke do gory nogami nad talerzykiem, ktory potem oblizalam.
A ten ocet z granatem ma niesamowity kolor, bo gdzie znalezc taki az???
Hmm. Ja tam ich w ogóle nie mieszam. Zostawiam na miesiąc, potem przyłażę, trochę zniszczę ten kożuszek z wierzchu, coby tlen dochodził i za następny miesiąc wracam a ten ocet już gotowy...Tzn. uważam, że gotowy.
UsuńNo popatrz - ja to z tych, co chodza co pare minut sprawdzac, hrehrherhr
UsuńI ocet się zawstydził...
UsuńNawet błocko może mieć swój urok, kiedy odbijają się w nim chmury,zdjęcia z końmi mnie oczarowały, szczególnie to pierwsze :)
OdpowiedzUsuńA parę godzin wcześniej była taka śnieżyca, że nic nie było widać. A oni w tym śniegu se jechali, bohaterowie.
UsuńU mnie tacy ułani nie przybywają pod okienko;)Fajny widok.
OdpowiedzUsuńOcet z granatem ciekawy ma kolor.
Ułani i ułanki.
UsuńCiekawe czy z porzeczką czerwoną też by miał taki mocny odcień. Trzeba będzie spróbować.
W takich okolicznościach przyrody to tylko pozazdrościć!
OdpowiedzUsuńOcty jak octy ;-D, sprawozdanko pigwowe proszę. :-D
OdpowiedzUsuńRobi się. A mnie się nie chce sprawozdania w odcinkach wstawiać, więc musisz troszkę poczekać na całość.
UsuńAle już ładnie nabiera koloru, pachnie przepięknie i troszeczkę zaczyna gęstnieć.
I mam dwie wątpliwości;
1. Przepis opisuje masę całkowitą +/- 2,5 kg i każe gotować na malusim ogniu 2,5 do 3 godzin. A ja mam w jednym garze 6 kg ( a są dwa ) i chyba muszę to dłużej podgrzewać, ale o ile dłużej...?
A poza tym, może by dodać imbiru do jednego gara? Jak myślisz?