chociaż w danych okolicznościach wszystko wydaje mi się raczej trywialne i nieistotne.
Chodzę z gulą w brzuchu i nie mogę przestać myśleć o tych biednych ludziach na Ukrainie.
Budzę się rano w łóżku z poczuciem winy i myślę, jak to jest nagle go nie mieć, i nie mieć domu i nagle nie mieć przyszłości i uciekać.
I myślę o mojej Babci jak spieprzała z dwójką dzieci przed bombami gdzieś w okolicach Wilna, jak jechała do Ziemi Obiecanej na zachodzie bynajmniej nie z chęci.
Nic nie wiem i jest mi bardzo nie tak.
Ale załączę te zdjęcia z domowych czynności, których wykonywanie niespecjalnie jednak człowieka uspokaja.
I pójdę do koniowatych, bo im, niezależnie od swojego nastroju, jeść dać trzeba.
Ja to po prostu jestem przerażona. Dwa lata straszenia covidem wisiało mi nacią, teraz jestem normalnie przerażona.
OdpowiedzUsuńMoże należałoby świadomie przestać być przerażoną? Bo ja mam już dość.
UsuńBojącymi się łatwiej jest manipulować.
Czy jesteś również Zieloną Piranią?
Trafiony zatopiony.
UsuńPanuje nad moim przerażeniem. Żyje normalnie, nie panikuje, kasy nie chowam w skarpetę, nie robię wojennych zapasów, nie urządzam się w piwnicy, ale we głowie cały czas ćmi się to przerażenie - nie strach, tylko przerażenie, że świat się zmienia, że nie mam wpływu na radosne życie moich wnuczek, bo jeden idiotą może wszystko obrócić w perzynę.
Napisałam to samo w Kurniku. Że żołądek mi się ściska i zdołowana jestem. Czuję się bezsilna. Mogę się tylko zająć własnymi sprawami, ewentualnie protestować, ale co z tego.
OdpowiedzUsuńGalaretki wyglądają smakowicie.
Zajmuj się, protestuj. Rób swoje dokładnie tak jak chcesz. To jest Twoja droga.
UsuńGalaretki są smakowite.
Wczorajszy dzień na zmarnowanie...a dziś? nie wiem. Do rana siedziałam i śledziłam i rozmawiałam z przyjaciółmi i słałam dobre słowo moim znajomym Ukraińcom...i piłam wino z przyjaciółką i sobie płakałyśmy do telefonów z rozpaczy. Bo co kurwa można zrobić realnie?? Wysyłam pieniądze, tyle. Dziś idę na protest z kartonem: putin wypierdalaj z Ukrainy. i wiesz Agniecha ja jestem zdeklarowaną pacyfistą i wiem, ze trzeba uważać w dobie atomu na każdy ruch w konfrontacji z wariatem ale myślę, że trzeba im słać militarne wsparcie nielegalnie.. tak bardzo mi żal tych Ukraińców i tych Rosjan, którzy wychodzą na ulice.
OdpowiedzUsuńNapisałaś dokładnie to, co i ja bym napisała, gdybym siłęmiała pisać. Gula w żołądku i bezsilność.
OdpowiedzUsuńA ja już swoją gulę połknęłam.
UsuńUważam bowiem, że poddając się uczuciu bezsilności dodaję energii wujkowi w. A nie chcę.
Nie wiedziałam,że niby tak nie dawno to było,jak uciekali moi bliscy (9 osób,mnie jeszcze na świecie nie było,ale byli moi śp.obaj bracia)uciekali pod Lubomin,a tam był potem,jak się okazało największy bój.Do okopu "wpadł" żołnierz rosyjski i się zapytał"Poliaki ili germańcy " odpowiedzieli,że Polacy.To ten żołnierz mówi "ubieżać,ubieżać",czyli uciekać.I wtedy wyobraźcie sobie,że siostra mamy,zaczęła rodzić dziecko.Na furmankę się załadowali a tutaj jak bomby zaczęły spadać to coś okropnego.Moja Mama mówiła,"żeby wtedy nie Rosjanie,to by nas wybili Niemcy jak kaczki".Zawsze jak były jakieś uroczystości rodzinne,to wspominali sobie te trudne czasy.Cieszyłam się,że to już historia,ale niestety nie wiem co dalej będzie.Przeczytałam gdzieś w sieci:"Wojna to stan,w którym nie znający się ludzie,strzelają do siebie na rozkaz ludzi,którzy się doskonale znają,ale nie strzelają do siebie" Bernard Shaw. Pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńI dlatego mła jest tak żal zarówno Ukraińców walczących o swoje jak i tych chłopaków z Rosji walczących bo staremu satrapie wiagra nie pomaga albo botoks mózg zaatakował. Wujek Wowa to nieszczęście dla sąsiadów i samej Rosji.
UsuńZawsze zal zwyklych ludzi, takich samych przeciez jak my.
UsuńDokładnie tak. Szkoda zwykłego człowieka w tym wszystkim.
UsuńU nas tez besilnosc, a Lublin tak blisko granicy... my od lublina 10km....
OdpowiedzUsuńWyglądają jak baklawa,takie popudrowane;)Ta Twoja pigwa to z tych aromatycznych,Agniecha?
OdpowiedzUsuńa dla mnie wyglada jak rachat lukum, tureckie okropne dosc cos rozanego...
Usuńa ja czekam na jakies wiesci od naszej pani Swjety...
ta słodkość jest świetna do czarnej gorzkiej kawy...tak sobie dogadzam w Portugalii, a w Wenezueli nie ma pigwy i dokładnie tak samo się robi z guawy..też świetne.
UsuńPiękne pudełeczko!
Hanno, a są pigwy nie aromatyczne? Te, z którymi się spotkałam do tej pory, wszystkie miały aromat i zapach.
UsuńGrażyno - pudełeczko ze staroci niezbyt starych.
Opakowano - przypomniałaś rachatłukum - czy istnieje coś bardziej słodkiego?
Są,Agniecha.Nabrałam się parę razy,podobno różni się pigwa od pigwowca.
UsuńGuawa tez dobra, ale pewnie na sztuki sprzedaja za duzo monet w supermarketach.
UsuńCos bardziej slodkiego? Wata na patyku? mam w domu pudelko tureckiego (azeryjskiego) przysmaku, ale jakos sie waham. slubny sie na sama mysl wzdraga. A moj Tatko czasem mi z delegaci przywozil, a ja na to mowilam racha
tłukum...
Hanno - już potrafię rozróżnić owoc pigwy od owocu pigwowca. Od czasu jak obie rośliny rosną u nas w ogrodzie. I jest czas na obserwacje.
UsuńZ ust mi wyjęłaś. Właśnie ciutka w ciutkę napisałam to w Kurniku.
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony co - zapadniemy w letarg? Poczekamy z życiem aż się zrobi normalnie?
UsuńNIenienie, trzeba zyc w naszym rownoleglym swiecie, oazie normalnosci. Nooo, przynajmniej ja tak mysle. jak wychylam sie, to wracam i rece mi sie trzesa (jeszcze sie trzesa - bylam wspomagac Ukraine na pare sposobow), ale to konieczne.
UsuńJak Bzikowa, jak polece po nastepne zakupy, to kupie galaretki w cukrze - fajne sa te z chrupiacym cukrem. W UK to tradycyjny prezent gwiazdkowy od/dla babc ;)
U wszystkich odpaliły traumy przodków. To ciężka zaraza jest do przejścia i zamąca strasznie obraz tego, co jest, choć i tak nie wiemy, jak tam pieniężni i politycy ze sobą gadają. Wiem jedno: będzie dobrze i poradzimy sobie. Moja intuicja wręcz do mnie krzyczy o tym :)
OdpowiedzUsuńWięc galaretki w dłoń :) Ponieważ narobiłaś smaka, kupię sobie jakieś fajne.
A z koniowatymi częściej, bo one tak jak kotowate, dobrze wpływają :)
Pieniężnym i politykom niczego nie ubędzie. A może nawet przybędzie. Ponoć wojna jest dobra dla ekonomii ( a fuj!).
UsuńSzkoda zwykłych ludzi, szkoda tych żołnierzy po obu stronach...
Wyślij mi maila, to się zgadamy co do galaretek.
OdpowiedzUsuńJesli wspomnienia,to mam inne w pamieci . To wspomnienia i opowiesci o ucieczkach,strachu przed Ukraińcami i o ich okrucieństwie, którymi raczyła nas kolezanka mojej babci, z która mieszkaliśmy sie po sąsiedzku. Dla mnie dziecka były przerażajace.
OdpowiedzUsuń....
Jest mnóstwo ludzi oferujacych pomoc,powstsly orgsnizacje pomocowe, kto czuje potrzebę i ma mozliwosci może działać.
Każdy ma inne wspomnienia rodzinne, tu straszny Niemiec, tu straszny Polak, tam straszny Ruski, a tam straszny Ukrainiec...Albo odwrotnie - Niemiec pomógł, Ukrainiec uratował, Ruski pomógł uciec, Polak dał jeść za darmo...
UsuńNo wlasnie - jam Wroclawianka i lubie czytac ksiazki o miescie, ktore mialo tak zawila historie. Ksiazka, ktora teraz czytam to Kamienice - opowiesci przedwojenne mieszkancow Wroclawia. I te rozno-narodowe polaczenia lapia za serce najczesciej.
UsuńFajny blog. Zapraszam na mojego bloga Zrób to sam - Dla konia i dla Jeźdźca
OdpowiedzUsuńDzięki - zajrzę.
UsuńTrochę śmieszą mnie te zapasy paliwa i papieru toaletowego. Na co im te samochody i te wszystkie zakupy, kiedy będzie trzeba opuszczać domy i uciekać?
OdpowiedzUsuńPaliwo się przyda w uciekaniu samochodem na pewno. A ze stresu człowiek ma rozwolnienie, więc ten papier koniecznie i w dużych ilościach. ;-)
UsuńZ tym rozwolnieniem stresowym, to święta racja.A poza tym to gromadzenie papieru jest chyba jakimś atawizmem. Śmiesznym, bo śmiesznym, ale międzynarodowym i trudnym do opanowania. Pamiętam jak czytałam o początku pandemii w Australii. Z miejsca wykupiono tam papier w sklepach!:-))
UsuńJa tylko napiszę, że kiedy przeczytałam, że Putin postawił nuklearne siły w stan wyższej gotowości, to ten papier przydał mi się szybciutko.
UsuńAgniecha, sprawiłaś mi ogromną, bardzo miłą niespodziankę! Dziękuję, jesteś kochana!
OdpowiedzUsuńKurier zadzwonił, kiedy szykowałam się do wyjścia, więc tylko sprawdziłam, co w środku i musiałam lecieć. Dopiero wróciłam, więc spróbuję jutro, do kawy, bo o tej porze słodyczy nie jadam, w ogóle o tej porze rzadko coś jadam;) Jeszcze raz dziękuję, zrobiło mi się tak miło i tak ciepło na sercu, jakby ktoś mnie serdecznie przytulił.
Już spróbowałam - pychotka! Nigdy dotąd nie jadłam galaretek domowej roboty :)
UsuńCieszę się podwójnie.
UsuńRaz, że udało mi się Ci sprawić przyjemność, a dwa, że galaretki smakowały.