Żeby nie było, że nic się nie dzieje. Oprócz tego, że znowu zaczyna wiać. I padać. I szaro jest i zimno. Dość paskudnie.
No to w domu siedzimy i ja żmudnie kroję te trochę zbyt miękkie płaty zastygniętej masy. Na paski, a potem na romby. Oprószam cukrem pudrem, wkładam do niezbyt ciepłego piekarnika...
Aż w końcu nabiorą właściwej konsystencji i będą się nadawały do konsumpcji oraz do wysyłki.
I się tak zastanawiam; posypać część zmielonym imbirem, czy nie? Jak myślicie?
Podziwiam samą siebie - że mi się chciało! Zazwyczaj ostatnio raczej mi się nie chce.
Chyba powinnam nieco odpocząć.
Trzymajcie się podłoża - znowu ma wiać mocno.
OdpowiedzUsuńNo wow!
Cukrem pudrem bym sypnela na samym koncu, teraz to sie chyba rozpusci?
Wyglada smakowicie, imbir, nie wiem, niexkazdy lubi, ja np.nie.
No patrz - a ja imbir bardzo lubię, co prawda wolę świeży niż suszony mielony.
UsuńŚwieży imbir jest ostry, nawet bardzo, mielonego nie używam, a jaki smak maję te marmeladki bez imbiru?
OdpowiedzUsuńOd zielonej pigwy na drzewie poprzez żółtą dojrzałą, przez czerwonawą pulpę, do brunatnych rombów, duża ta metamorfoza kolorystyczna :) A i jeszcze kolor kwiatów.
Jak tu opisać smak? Pigwowy, słodko-kwaśny.
Usuńmusiałam sobie przypomnieć. To są ciągutki??marmoladkowe?? a wiesz ja mam zamrożoną pigwę na nalewkę ale mogę sobie odpuścic, czy z tej pigwy po rozmrożeniu można coś takiego zrobić?? wyglądają jak kawałki ciasta czekoladowego posypanego kokosem i pokrojonego w kostkę.
OdpowiedzUsuńGalaretki powiedzmy. Marmoladki. Pigwowe tylko.
UsuńNie mam pojęcia czy zamrożone pigwy się nadają. Te moje musiałam wspomóc dodatkową pektyną, bo nie chciały same zgęstnieć. Jak się zachowuje naturalna pektyna w owocach po zamrożeniu - nie wiem.
A gotowalas osobno skorki i gniazda nasienne? Czy gotowalas wszystko w kupie i potem przecieralas? Bo najwiecej pektyn to zawsze jest w tym, co sie wyrzuca ;) ale i tak wygladaja bardzo zachecajaco. Do tego pigwowe ;) Brawo jakie ladne Ci wyjszly.
UsuńWszystko w kupie, nawet w przepisie było, żeby nie usuwać, i nie obierać, bo potem się przetrze. I mimo wszystko tych pektyn nie było.
UsuńTo w przyszlosci zamiast sklepowych pektyn mozna dodac te smieci z jablek, co tez maja kupe pektyn. Chyba tzw skore owocowa robilam raz, w strasznie zamierzchlych czasach, wiec przestane sie wtracac ;)
UsuńWtrącaj się, ależ proszę. Jak nie do tych galaretek, to do czego innego wiedza mi się przyda o skórkach, ogryzkach itp. U nas nie ma problemu z utylizacją owych, bo jak nie kompost, to konie. Ale dobrze wiedzieć o dodatkowym naturalnym źródle pektyny w razie potrzeby.
UsuńSkorki i ogryzki jak najbardziej na ocet.
UsuńGslaretkofff i marmeladek nie robiłam, jedynie dobro owocowe do sloiczkow pakowalam, ale szereg dodatkow tez,stosowalam, łacznie z imbirem, dla corek, bo zazwyczaj to one zjadały przetwory.
Nie sypaj, następną razą dasz odrobinkę świeżego do marmeladki, świeży najlepsiejszy. :-D Mła tyż Cię podziwia.
OdpowiedzUsuńJak miło być podziwianą.:-)
UsuńTo nie sypię.
A probowalas kiedys kombinacji smakowych pigwy i imbiru? Imbir moze zabic pigwe. A moze wrecz odwrotnie ;) Ja bym zostawila jak jest, a moze kilka obsypala imbirem i sprawdzila. Bo moze np cynamon by tez pasowal, albo bukwico.
OdpowiedzUsuńTo już je zostawię w tym roku z bukwicem tylko.
UsuńMiałam taki rok, że do jednego gara dałam mielony imbir, a do drugiego ziarenka marynowanego zielonego pieprzu. Obie były w porządku dla mnie. Ale teraz już po ptakach, mogę tylko posypać czymś po wierzchu, a to zupełnie co innego. Zastanowię się.
Podziwiam szczerze!
OdpowiedzUsuńjotka
Puchnę z dumy.
UsuńPuchnij, bo ciagle cos ciekawego robisz!
UsuńWow, wow,wow! Droga Pani, pięknie wszystko się prezentuje! Puchnięcie z dumy Ci się należy!
OdpowiedzUsuńJa po gościach,huraganach etc. ledwie żyję.Jutro będę bycmoże w sadzieciąć z A.,chyba, że nas z drabin pozrzuca fen (to nie fen jeszcze,wiem, ino tajfunjakiś zagraniczny, ale wolę myśleć jużo swojskim wietrzyku z gór).
Chyba wiać ma do środy włącznie. Przywiąż drabinę do drzewa, a siebie do drabiny.
UsuńTo i ja popodziwiam, bo normalnie ślina mi cieknie :)
OdpowiedzUsuńPuchnij z dumy zdrowo, bo normalnie ci się należy :)
Jaka to była strasznie leniwa, smutna zima...Powoli chyba zaczynam wypełzać z ciemnej nory. Komplementy zadecydowanie pchają człowieka w stronę słońca. Dzięki!
UsuńOj, mnie też tak jak Bzikowej ślinianki pracują :) Zostawiłabym z bukwicem, w przyszłym roku może faktycznie w jednym garnuszku możesz zrobić z imbirem- smaki powinny pasować. Tylko uważaj z ilością imbiru, ten niesproszkowany potrafi mieć moc, nawet kandyzowany :)
OdpowiedzUsuńImbir w syropie! Tego mogę użyć następnym razem. Dzięki za inspirację.
UsuńOmg! Podziwiam!
OdpowiedzUsuńTeż muszę coś do pieczenia znależć... w Końcu niech ten jeszcze działający piekarnik do czegoś się przyda...
Zjadłabym tzw. łaciatego murzynka... Jakby mi go kto upiekł.:-D
Usuńomg nie umiem nawet! XD
UsuńA ja wzięłam przepis z Pastelowego Kurnika i właśnie piekę.
UsuńPięknie wyglądają i też Cię podziwiam :)
OdpowiedzUsuńJa to belejaka pani domu jezdem, bo zamiast na jutro piec pączki i faworki, liczę na gotowe ;) :)))
Pączki i faworki. Nie upiekę na pewno. Wydają mi się zbyt trudne.
Usuń