wiernej pocieszycielki kotów i ludzi najróżniejszych.
Dzieje się, dzieje w kuchni, i nawet zdjęć parę zrobiłam i załączam, żeby ta dobra kobieta wiedziała jak tam postęp robót i że będzie dużo, dużo dobrego do wysłania.
Jak zechce to wyschnąć porządnie, bo na razie się opiera swymi wszystkimi dziesięcioma kilogramami wstępnymi.
Zadziwiające, jak podstępna jest taka masa, w garnku wydaje się omalże za gęsta, a wyleje ją człowiek na blaszki, to ona się robi płynna i śmieje się w nos spracowanemu wytwórcy.
Zakładam jednak, że w końcu wyschnie.
Np. przed Wielkanocą.
Ona na czekoladzie ta masa???!!!! Bo w garnku pięknie czerwonawa....
OdpowiedzUsuńTo jest lawa z Etny.:-D
UsuńZamówiłam kurierem tą świeżą z ostatniego wybuchu i już przyszło.
A poważnie - no co Ty - tylko pigwa, cytryna, z cytryny skórka i cukier.
Lawa bardzo ładnie wygląda w tej blaszce ;)
OdpowiedzUsuńA mam do Ciebie pytanie o konisie - czy Ty im sprawdzasz kopytka co jakiś czas? Czy te Twoje tego nie potrzebują? A zimą są cały czas na pastwisku?
Pytam, bo w mojej działalności zawodowej takie zagadnienia ostatnio poruszam :)
Konie powinny mieć sprawdzane kopyta i ja też to robię. Dzikie mustangi w Górach Skalistych ponoć nie potrzebują sprawdzania oraz korekty, bo ścierają sobie kopyta na kamieniach. Nasze czasami wymagają korekty kopyt 2 razy/rok, czasem częściej.
UsuńZimą mają cały czas dostęp do pastwiska, ale i do stajni.
Dzięki Ci bardzo :))
UsuńDzikim mustangom to za bardzo nie miałby kto tego robić ;)
Po zastanowieniu dodam, że nie tylko nie miałby kto przycinać mustangom kopyta, ale i sprawdzać. Znaczy systematycznie.
UsuńOgólnie, dzikie zwierzęta są zawsze zdrowe, co nie?;-)
A dlaczego toto ma wyschnac? Cos przeoczylam?
OdpowiedzUsuńhttps://mojekonikipolskie.blogspot.com/2017/11/zagadka.html
UsuńTo będzie ciąg dalszy.
Dzieki ci, dobra kobieto ♥︎, mam troszku zamrozonego przecieru z pigwy, moze go ususze? :)
UsuńOoooo..marmelada de marmelos..najulubieńsza marmolada portugalska, bardzo ją tam dobrze robia, tnie się na pasterki lub kawełeczki i sie wsuwa ,że hej! wszystkie gospodynie portugalskie ją robia. Bardzo ja lubię.
OdpowiedzUsuńTo te gospodynie mają wprawę i wyczucie. A ja błądzę w ciemnościach.
UsuńPysznie wyglada i juz nawet znalazlam przepisy na YT wiec kto wie czy sie kiedys nie zmobilizuje.
OdpowiedzUsuńA owoce? Masz drzewko pigwowe w swym tajemniczym ogródku?
UsuńAga, nie mam:) Moj tajemniczy ogrodek to ma tyle ziemi co Ty w doniczkach:))) Ale od czego sa sklepy, tam mozna kupic.
Usuńa czy z jablek taka marmelade mozna zrobic? Dostalam kilka kg organicznych I nie mam pojecia co z nimi zrobic.Octow nie uzywam na kompoty mi szkoda.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia.
UsuńJabłka bym zjadła.
Racuchy z jabłkami. Ciasto z jabłkami. Mus jabłkowy? Tylko nie żądaj odo mnie przepisów, please.
UsuńMożna z jabłek i gruszek, i śliwek węgierek. Znane unas od bardzo dawna. Robiono z nich tzw. żujki. Wylewano bardzo cieniutką warstwę i suszono,potem krojono jak kto chciał.
UsuńSłaba ja w kuchni jestem, ale lubię patrzeć jak inni robią fajne rzeczy :)
OdpowiedzUsuńWczoraj wskoczył na stół jakiś nawet ładny owadzik i przykleił się do masy. Musiałam go uratować, chociaż łap mu nie umyłam.
UsuńWygląda ciągutkowo :) Lubię ciągutki.
OdpowiedzUsuńNa razie mamy fazę glutki - lejaki. Bleee. Łyżką tylko da się jeść.
UsuńMarmelada pigwowa ma taki ładniutki czerwonawy kolor? Wszak one som zielone!
OdpowiedzUsuńŻółte! Powinny być żółte dokładnie tak jak cytryna.
Usuń:o
OdpowiedzUsuńNie wiem co to, ale się głodna zrobiłam 😃
Muszę sobie ustawić przypomnienia z twojego bloga, bo nie powiadamia mnie blogger. Link sobie w zakładkę wrzucam, o
Jak sobie chcę poczytać, co tam u Ciebie, to skaczę tam, a potem tam, a potem jeszcze gdzieś, ruchem konika szachowego po blogosferze. Chyba i u mnie czas wrzucić Drevniego Kocurka do "Blogów ulubionych".
UsuńUdało mi się dorzucić konika polskiego :D i nic mi nie umknie
UsuńA co Ci ma umykać, że się spytam?
UsuńAż tak aktywna nie jestem.;-)
Bardzo, bardzo pokrzepiające. Dobrze że zdałaś sprawozdanko w tyźniu w którym Pasiak dał mła popalić. Mła poczebowała czegóś słodkiego. Teraz mła sobie herbatkę wykona, jak zdoła ssie spod futer wydobyć.
OdpowiedzUsuńTeraz tylko musisz/możesz fluidy susząco- zagęstniające wysłać w moim kierunku.
UsuńMatko Boska z którego bądź koscioła! CO TO JEST???!!!
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Co to takiego?
UsuńNo?
UsuńCo?!
Piękna i smakowita ta Twoja tajemnicza, pigwowa masa. I tak myślę, co z niej moze byc po wysuszeniu....Czyżby domowe, owocowe cukierki?:-))
OdpowiedzUsuńNie chce się zestalić.
UsuńGalaretki. Dokładnie tak. W linku powyżej w odpowiedzi Basi jest parę zdjęć z przeszłości.
Smakowitości robicie. Odwiedzić planuję Cię po niedzieli.
OdpowiedzUsuńCzyli jest lepiej!
UsuńZdzwonimy się.
Agniecha, skąd Ty masz pigwy w lutym? U nas w zeszłym roku nie było, ale w poprzednim tyle ich narobiłam, ze jeszcze słoiki znajduję. Ona się cudownie żeluje, galaretkę robię, ale suszyć - nie suszyłam. Nie bardzo jest gdzie.
OdpowiedzUsuńPigwy w lutym skąd mam?
UsuńA z lenistwa. :-DDD
Bo odkładałam na później przeróbkę i odkładałam, ale dalej się przełożyć nie dało, bo ze zgniłego przetworów nie zrobisz.
Ona, ta galaretka, jak wiesz, powinna się zżelować sama a potem trzeba ją troszkę podsuszyć, bo zbyt mokrej nie pokroisz na zgrabne romby.
No i mam wnioski, że niedojrzałe, ale za to podsuszone a właściwie przesuszone pigwy zawierają za mało pektyny. Pierwsza porcja w ogóle mi się nie zżelowała, a nie mogłam jej włożyć w słoiki, bo na oliwę wylewałam tę masę i stwierdziłam, że taka mieszanka to się nie będzie dobrze przechowywać.
A do drugiej dosypałam zakupionej pektyny w proszku i teraz czekam, co z tego będzie.
Ale to właśnie ja - mistrzyni w odkładaniu na później.