Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

czwartek, 3 lipca 2014

Instrukcja obsługi do huskyego

Nie jest mi łatwo to pisać, ale mimo wszystko muszę zarówno podjąć tą decyzję jak i napisać o rasie tej specyficznej kilka słów. Pierwszy pies w moim życiu pojawił się gdy miałam pięć lat, był to ogromny pies, kundel owczarka niemieckiego. Towarzyszył mnie i mojej rodzinie przez 12 lat, później była kilku letnia przerwa i pojawił się Biżu - najwspanialszy przyjaciel - najcudowniejszy towarzysz wędrówek - miał wadę genetyczną, zmarł po trzech latach, również był ogromny i agresywny w stosunku do obcych, gdy ktoś przechodząc obok powiedział dzień dobry, pies w odpowiedzi warczał:-) Kochałam go ponad wszystko. Później była znów przerwa kilku letnia bez psa i to był zdecydowanie czas stracony, życie bez zwierząt jest ubogie. Zawsze powtarzam, że nie czytając książek człowiek się czegoś pozbawia, żyje mniej intensywnie, bo czytając doświadczamy o wiele więcej w życiu i to samo dotyczy kontaktu i życia ze zwierzętami. Wystarczy mieć otwarty umysł i chłonąć wszystko, z książek i ze świata zwierząt, nie wychodząc z domu można żyć niezwykle intensywnie i rozwijać się, kształtować. To wspaniałe mieć psa, wiernego przyjaciela, opiekuna, towarzysza wędrówek i zabaw, ale nic nas nie przygotuje na psa husky. To typowy szpic, wilkopochodny (warto w tym momencie poczytać książkę o psach K. Lorenca), niezależny samowystarczalny, nieposłuszny, opierający relacje na hierarchii jaka panuje w watasze. Uciekinier i łowca nieprzeciętny mord ma we krwi,  gdy Arrowek uciekł i trafiła się suka z cieczką, to koczował przy niej ukrywając się w pobliskim lesie, a gdy zgłodniał, to polował na kury w gospodarstwie, więc teoria, że gdy zgłodnieje to wróci nie sprawdza się, trzeba taką kanalię odnaleźć i przywieźć do domu. Nie wyjdziemy bez smyczy na spacer, bo wrócimy bez psa, zeżre nam wszystko co się rusza, gdy uzna, że jest głodny (kurę, małego kota, jakiegoś gryzonia), te zachowania bardziej mają miejsce w większej grupie. Będzie też robić głodówki i musi od czasu do czasu zwymiotować, aby się oczyścić, zeżre też kupę innego zwierzęcia - kocią ze smakiem, a innego psa aby dostarczyć sobie florę bakteryjną gdy będzie karmiony zbyt czysto - taki jest jego organizm inny niż nasz z innymi potrzebami, dlatego powinien móc sobie zakopać jakąś kość na podwórku na jakiś czas, który uzna za odpowiedni, powinien też zjeść z ziemi a nie z czystej miski. I tak przechodzimy do karmienia - mięso i kości to podstawa, ale nie w dużej ilości - husky je mało, tak była rozwijana rasa, aby mało jadła, a była wytrzymała, dalej biały ser jajka (białko tylko ścięte, żółtko może być surowe), białe sery, mleko owoce warzywa - gotowane i rozgniecione, tak aby najbardziej przypominały treść żołądka roślinożercy, którego w naturze by upolowały i pożarły z treścią żołądka, podroby (serca, wątróbkę najlepiej. Tzw. wypełniaczem dobrze, aby był ryż lub kluski, po kaszy może być biegunka. Nie wolno absolutnie podawać cebuli, grzybów, cytrusów, czekolady, jakichkolwiek słodyczy, wędlin czy kiełbas, do zabawy lub na przegryzkę można podać kość bez mięsa, czy surową marchewkę, można też dać suchy chleb lub bułkę. Warto poczytać o diecie Barf, choć kości są znaczącym elementem diety wilczej. 
Należy ustalić hierarchię, jeśli trzeba, to przy użyciu siły, siła jest naturalnym elementem świata zwierząt, musi być używana tylko jeśli to naprawdę konieczne i w zbliżonej formie do natury (moja walka z Pasieńką) zwierzęcia, jeśli pies jest osobnikiem o niskiej wrodzonej pozycji, nie powinna być stosowana nigdy, bo niczego to nie zmieni, nie wolno psa nigdy uderzyć jeśli przyjdzie na wołanie, nie wolno karcić psa obrażając się na niego, to nie człowiek, jego świat jest bardzo prosty, nie ma w nim intryg, złośliwości, fałszu, zazdrości (tu znów warto sięgnąć do lektury "Filozof i wilk"). Jasne zasady, konsekwencja, MIŁOŚĆ, i zrozumienie natury psa i jego potrzeb, zupełnie różnych od naszych, to klucz do udanej relacji, trzeba również zaakceptować cechy danej rasy, a nie próbować je zmienić na siłę, to nie człowiek, nie można go karać za to, że poluje, taka jego natura, choć Lorenc w swojej książce twierdzi, że sprawdza się zbicie upolowaną zwierzyną po pysku takiego mordercy, ja nie miałam odwagi tego uczynić. Można za to zmienić imię zwłaszcza na zbliżone fonetycznie do pierwotnego, pies reaguje nie rozumiejąc, że to jego imię własne, a dźwięk, który się dobrze kojarzy. Ja swoim psom i kotom nadawałam imiona i kojarzyłam je z czymś pozytywnym dla wzmocnienia - mówimy imię i głaszczemy, karmimy, przytulamy, wołamy radośnie, zwierze przyzwyczaja się do czegoś pozytywnego w związku z dźwiękiem - imieniem. Gdy przyszła do nas Pasia nie wiedzieliśmy jak się nazywa, a po kilku dniach reagowała na nowe imię z Ajsza przeszła na Zoe, a teraz jest Pasia, ale nie można za każdym zawołaniem go zmieniać, bo się nie "zwiąże", ale można np. zrobić z Mała Asia, którą jest teraz na Mashe (Masza).
Strasznie kocham zwierzęta, dlatego, że są tak odmienne od nas ludzi - kochajmy tą inność, zamiast próbować ją zmieniać:-)

Mała Asia zamieszka u naszych przyjaciół od soboty, to trudna decyzja, ale będzie jej dobrze, a nam będzie łatwiej opanować resztę tej naszej dzikich wilków watachę. Ostatnio zamordowały nam osiem kur, są nie do opanowania, wyjątkowo inteligentni mistrzowie ucieczki. Wpadły na to, że kury można nastraszyć i wtedy w panice przelecą ogrodzenie i po nich...
Husky, to pies stadny, nie może być sam i w zamknięciu, bo będzie nieszczęśliwy, lub nawet zacznie się irracjonalnie zachowywać, nie sprawdzałam tego na husky, ale ogiery konika polskiego w dużej stajni zamknięte przez miesiąc wariują i stają się nadpobudliwe, a wystarczy niewielki padok, aby były zrównoważone i spokojne, podejrzewam, że to samo byłoby z huskym w boksie. To tyle na szybko, na teraz,z moich własnych obserwacji takiego najważniejszego, pewnie jeszcze nie jedno mi umknęło, ale jakby co to dopiszę. Większość z tych informacji umieszczałam już na blogu, ale tym razem, to taka moja instrukcja obsługi do psa, który zmienia właściciela, jest osobnikiem podporządkowanym i jest niezwykle słodka, będzie ją bardzo łatwo pokochać, bo Luncia, jest bardzo niezależna i chłodna emocjonalnie:-) Z nami zostaje Arrowek i Pasia oczywiście, oraz Basior, Luna i Mini(karzełek), dwie siostrzyczki, które strasznymi kombinatorkami w duecie były zostaną rozłączone... jak my sobie z tym poradzimy...

Może ktoś jeszcze coś wie o huskych i chciałby dodać o tych niezwykłych psach północy.

24 komentarze:

  1. Omamuniu, całe życie towarzyszy mi pies, lub psy, ale nie odważyłabym się na husky, a co dopiero na KILKA husky.
    Zgadzam się z Tobą co do słowa. Ludzie zbyt często przypisują zwierzętom ludzkie cechy i karcą je za swoje błędy i głupotę.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny tekst !! pokaże go jutro mojej córce, która od kilku miesięcy suszy mi głowę właśnie o huskiego. ten tekst to jest sedno sprawy - " jego świat jest bardzo prosty, nie ma w nim intryg, złośliwości, fałszu, zazdrości ", zazdroszczę zwierzynie tej prostoty. ja dzisiaj po raz kolejny przekonałam się jak bardzo ludzie sa wredni i to na sławnym forum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinniśmy się uczyć od wilków, choć to brutalny świat, to jednak bardzo sprawiedliwy i uczciwy.

      Usuń
  3. Nic nie wiem na temat huskich. Mam tylko akitę, ostatnio dość łysą, i nawet jak na akitę dziwaczną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam wilczaka. Tu też silne wilcze geny i podobne problemy, ale z tą zazdrością to nie do końca się zgadzam, bo jak nazwać odpychanie innych psów ze złością, bo to ją należy głaskać? A czasami odpycha drugiego psa ode mnie i sama zaczyna go lizać:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilczak nam się marzył strasznie, ale zdecydowanie za drogi jest dla nas, a szkoda, bo szatę mają jak prawdziwe dzikie wilki:-)

      Usuń
  5. Mamy kundla zmieszanego z owczarkiem, ale jak czytałam Twój opis Twoich psów to pomyślałam, że chyba mam huskyego... Po prostu wypisz wymaluj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no właśnie psy są przeróżne z maści i charakteru:-)

      Usuń
  6. Od 2,5 roku mieszkam z haszczakiem. Zawsze w moim domu były zwierzaki - psy, koty, rybki , uratowane ptaki itp. Ale nigdy nie miałam hauskiego i nie znałam tej nrasy kompletnie, Na wieś przeprowadziłam się z 12 letnim kotem (mieszczuchem). Mieszkam sama z widokiem na las , więc pies opiekun i stróż był potrzebny. Natrafiłam na ogłoszenie Straży Miejskiej miasteczka odległego o 30 km, że pilnie szukają kogoś, kto zaopiekuje się huskim, sprawa pilna , bo nastepnego dnia musiałby trafić do schroniska. Po godzinie był u mnie. 1,5 roczny, błękitnooki, strasznie sponiewierany, z problemami trawiennymi, zapchlony i kompletnie skołowany. Znał podstawowe komendy, ale wykonywał je , kiedy chciał, a jak nie chciał to w lazurowych oczętach pojawiał "błysk wariata" a potem święte oburzenie i pytanie "nie widzisz że mnie to nic nie obchodzi?" Ucieczki... Za każdym razem pół gminy uczestniczy w poszukiwaniach. Wszyscy go znają i mój telefon też oraz to, że kocha jazdę samochodem. Działka ogrodzona jest od strony pól siatką leśną, która sprawdza się przy dzikach i sarnach, ale nie przy Lazurze, który przegryza drut i hajda w pola.Czasem go ktoś złapie, a czasem wraca sam okropnie zmachany , umorusany i mokry, bo przeprawia się przez rzeczkę płynącą w pobliżu. Jest bardzo przyjacielski, szczególnie dla dzieci. Bardzo towarzyski , mój obrońca wpuści każdego i jeszcze się cieszy, że go ktoś odwiedził. Broni tylko kota przed obcymi kotami. Zaprzyjaźniony jest ze wszystkimi psami na wsi.Polowanie... Poluje na wszystko, co się rusza, ale bardziej jest to zabawa niż krwiożercze instykty. Kocha gonić sarny. Nauczyłam go bardzo pożytecznego polecenia - wypluj! Wypluł już kila jaszczurek, pisklaki, które wypadły z gniazda i dwa razy rozwścieczonego yorka , który rzucił mu się gardła. Wypluwa w całości i nic nieuszkodzone żywe zwierzątka. Cała wieś wie, kiedy nie ma mnie w domu, bo piesio płacze. Zwykle , kiedy wracam ktoś z sąsiadów dotrzymuje mu towarzystwa , bo nie może znieść jego rozpaczy i tęsknoty. A przecież nigdy nie mam wrażenia, że jest ze mną - jest obok, równoległy byt , dumny zwierz , a nie uległa , podporz ądkowana człowiekowi psina. Zwariowana babcia z równie zwariowanym psem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam nigdy haszczaka, ale miałam dobermana - pies cudny do ludzi, kochający dzieci, ale goniący wszystko, co ma skrzydła albo cztery łapy. Dostałam go " w pakiecie" z mężem. Najpierw nauczył sie, że pańcia lubi koty, więc gdy przechodził ze mną obok kota, odwracał łeb, zeby go nie kusiło. Komende " wypluj" szczęśliwie opanował dość szybko. Parę razy " wypluł" lekko sponiewieranego gołębia, kurę, padlinkę ( ale jeszcze w stopniu " do zjedzenia, a nie do wytarzania". To tez nie był łatwy pies...Może miał coś z haszczaka...
      Asia

      Usuń
    2. moje husky na oddaj/wypluj zaciskają mocniej szczęki, i trzeba się szarpać.

      Usuń
    3. Masz wyjątkowe szczęście, że nie poluje, u mnie z kotami było tak, że maluchy dla zabawy goniły kota, ale całą bandą i w pewnym momencie to w rywalizację przeszło, bo każde ze szczeniaków chciało zdobyć nagrodę, tylko, że tą nagrodą był żywy kot. Jak kot nie ucieka, to nie ma zabawy i jest bezpieczny, więc podszczypują koty aby biegły, stare na szczęście koty wiedzą, że to podpucha taka i nie uciekają, ale maluchy...

      Usuń
  7. Paulina,
    odniosę się tu dość fragmentarycznie.
    W sprawie diety - dlaczego ryż tak, a kasza nie?
    "Lorenc w swojej książce twierdzi, że sprawdza się zbicie upolowaną zwierzyną po pysku takiego mordercy". Spotkałam się z podobną metodą wychowawczą w innej książce. Tam trzeba było psu ubitą nielegalnie zwierzynę przytroczyć do obroży i kazać mu iść i w ogóle się nią( zwierzyną ) nie interesować. Kiedy należało mu przywalić, zapomniałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lorenc twierdził, że zlanie po pysku psa kaczką upolowaną przez tegoż przynosi efekt, bo ta kaczka kojarzy mu sie z karą, ja jakoś nie mogłam złapać zwłok mojej kury i sprać mojego uszczęśliwionego psa z udanego polowania.

      Usuń
    2. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale po kaszy potrafią mieć biegunkę , podobnie po mleku, lecz nie zawsze i nie wszystkie, Arrowek uwielbia mleko i sery białe i nie ma sensacji żołądkowych, nie mogą jeść surowych białek jaj i cebuli, bo zabijają czerwone krwinki we krwi jeśli dobrze pamiętam, nie wiem czy wszystkie czy to specyfika rasy, ja dietami psów zainteresowałam się dopiero jak kupiliśmy Arrowka, czyli cztery i pół roku temu, dla moich huskych posadziłam jeżynę, malinę i poziomki:-) takie różności miały by w żołądku zwierzęta w lesie - ofiary wilków:-) O diecie pisze świetnie Ellis w "Żyjący z wilkami" - widział to na własne oczy:-)

      Usuń
    3. My też tylko ryż... gdzieś kiedyś słyszałam (czytałam?) że kasza jest zbyt ciężkostrawna i nie do końca przyswajalna dla psiego żołądka. Czasami daję kaszę gryczaną, ale rzadko.

      Usuń
  8. Mnie zabrakło najważniejszego: podkreślenia faktu, że husky, jak każdy pies, potrzebuje ruchu i PRACY! Zanim właściciel nieposłusznego husky zacznie "ustalać hierarchię" niech najpierw odpowie sobie na pytanie: czy mój pies ma odpowiednie zajęcie? Czy poświęcam mu wystarczająco dużo czasu? CZy spełniam wszystkie jego naturalne potrzeby?
    Kupowanie psa zaprzęgowego, gdy nie ma się zamiaru wykorzystywać go zgodnie z jego przeznaczeniem, jest, moim zdaniem, chybionym pomysłem i wielka niesprawiedliwością wobec zwierzęcia.
    Pozdrawiam
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Husky rzeczywiście uwielbia bieganie, ale nie jest to jedyny powód do jego radości, nie ma sytuacji idealnych i nie można mieć wszystkiego. Oglądałam wyścig największy na Alasce i tam te psy wyjątkowo wybiegane (co zresztą przypłacają życiem często) również uciekają, niczego to nie zmienia, przypatrzcie się, że zawsze są palikowane przed biegiem i po biegu, absolutnie nigdy nie są bez uwięzi, bo by pognały, nawet te wyjątkowo wybiegane. Psu można zapewnić w różny sposób ruch, a gdy ma się kilka huskych i spore podwórze, to one same w pewnym momencie zaczynają zabawę w ganianie i tak przez pół godziny po podwórzu. Pies przede wszystkim obojętnie jaki potrzebuje stada - watahy - absolutnie nie kojca!!! to jest podstawa, a nie "praca"

      Usuń
  9. Sympatyczny wpis. Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  10. To jak to jest, że niewiastom tak dobrze wychodzi rozumienie wszelkiej inszej żywiny, okrom samców własnego gatunku...?:))
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Instrukcja w pigułce ;)
    Nie odważyłabym się mieć husky'ego ani dobermana. Jest parę ras psów, do których trzeba mieć naprawdę silny charakter. Masz rację, husky to wyzwanie. Nie to, co moje wpatrzone w człowieka owczarki ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja bym tylko dodała do instrukcji, że nie tylko nie bijemy psa jak wraca ale w ogóle NIE BIJEMY. Jeśli używamy siły fizycznej to znaczy, że nam ludziom zabrakło inteligencji. Warto o tym mówić bo w naszym kraju powszechne jest wyżywanie się na psach i regularne ich bicie. Jest zdaje się nawet taka akcja mówiąca o tym - widziałam plakat - pies z podbitym okiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo czym innym jest bicie psa, a czym innym użycie siły. Dla przykładu, pies mój Arrowek jako szczeniak został sam z moją matką, zaczął rozbierać podłogę drewnianą:-) moja matka próbowała mu odebrać klepkę podłogową, a piesek maleńki szczeniak, rzucił się na nią z zębami i wściekłością, moja matka była tak zszokowana taką reakcją, że powiedziała, że pierwszy raz w życiu wystraszyła się psa. Arrowek ugryzł ją mleczakami, bo był naprawdę malutki w twarz, co ja bym zrobiła, gdyby to mnie spotkało? Otóż złapałabym szczeniaka za gardło i przycisnęła z warczeniem do podłogi i trzymałabym go dopóki przestał by się ruszać i wyrywać. Dlaczego bym to zrobiła? bo to jego naturalny język, który rozumie, identycznie by zrobiła jego matka ucząc go właściwego zachowania, tzn. poddania się wobec silniejszego w stadzie/watasze. To nie mój wymysł, a wymysł samej natury:-)

      Usuń