Teraz o mojej nowej miłości - o kurach, M. wczoraj dostał w prezencie od naszych przyjaciół ze wsi dwie kury takie co to już niosą i koguta, kury to mieszańce, kogut jest po zielononóżce, a nasze to Rosa I, co się wylęgnie w przyszłości... tego nie wie nikt - to jest wielka tajemnica natury;-) Kury po przywiezieniu kazano nam odseparować, aby się nie pogryzły, więc zrobiłam im imprezę integracyjną - biesiadowanie przy wspólnym stole, po godzinie je wypuściliśmy, bo nie mogliśmy się doczekać, kury się nie kłóciły za to jak się zaczęło ściemniać, to chciały do swojego kurnika i za ogrodzenie.
Jeszcze konie na padoku wyjątkowo znudzone, pada i jakoś tak smutno i mokro, no i brudno, bo jak pada, to nie sprzątam, tylko przed stajnią i wybieg dla kurek i kogucika oczywiście:-)
A teraz o mordercach.
Tak, tak, te małe słodkie pieski, to okrutni mordercy.
Jakiś czas temu zniknęła Macchina, czy spotkał ją ten sam los co Niunię nie wiem, ale ostatnie maleństwo z miotu, jest w domu i już nie wyjdzie do wiosny, mimo, że cały czas tylko kombinuje jak tu zwiać na dwór.
A jak to wszystko było?
Pewnego dnia, a było to jakiś czas temu (kilka dni, może tydzień) usłyszałam, że psy małe o coś się kłócą i bawią, kontrolnie jak zwykle wyszłam z domu, widoku tego nie zapomnę do końca życia, jak i tego co się później stało - Basior biegał zadowolony po podwórzu z kotkiem małym w pysku, kotek był już nieżywy. Poszłam za nim, a on zatrzymał się spojrzał na mnie zadowolony i szczęśliwy po czym zaczął jeść małego kotka, podleciała Luna i urwała kawałek mojego kotka i również szczęśliwa na mnie spojrzała po czym uciekła. Wróciłam do domu tak zszokowana, że po pewnym czasie zabolały mnie oczy i zdałam sobie sprawę, że nie mrugam i mam wytrzeszcz z szoku, nie byłam w stanie się poruszyć. Gdy już doszłam do siebie natychmiast poszłam szukać Tomiego (ostatnie małe z miotu) i zabrałam go do domu - kulał przez następne trzy dni na przednią łapkę. Zastanawiałam się czy to możliwe, że one zabiły Niunię, że może koń nadepnął, a one tylko ścierwo porwały, zastanawiałam się gdzie popełniłam błąd, przecież jak tylko oczka otworzyły, to znosiłam małe koty, aby były razem, bawiły się, nigdy nie były agresywne, żaden z moich psów. Po kilku dniach zobaczyłam przez okno jak napadły szczęśliwe Charliego - dorosłego kota, kąsały go lekko - chciały sprowokować do zabawy w gonienie kota, atakowały z każdej strony, ale Charlie to dorosły kot,cierpliwie znosi to psie chamstwo, a jak przekroczą granicę to wystawia pazury i pokazuje zęby, wtedy żarty się kończą i jest koniec zabawy. Malutki kotek nie jest w stanie się obronić i prawdopodobny scenariusz zaczął się malować w mojej głowie, psy chciały się bawić, hierarchia nadal się ustala, więc zabawa w polowanie jest formą rywalizacji, kto zdobędzie zdobycz - kto złapie kota. Ciałko malutkiego kota jest tak delikatne, a małe psy tak łatwo tracą kontrolę nad naciskiem szczęki, a może jeden drugiemu chciał odebrać kota i wtedy ten pierwszy zacisnął szczęki mocniej, a gdy pojawiła się krew i ciałko przestało się ruszać, to przestało być kotem - kumplem, a stało się mięsem - jedzeniem. Patrzę jak psy z kotami razem przed drzwiami czekają zgodnie na wieczorne karmienie i w głowie mi się nie mieści, że granica jest tak cienka...
O nieee :( To straszne!
OdpowiedzUsuńTylko nie Machina! :(
Niestety:-(
UsuńMoże i mordercy, ale jacy słodcy;)))
OdpowiedzUsuńA koty, to nie słodkie?
UsuńO matkozcórkoJózefieŚwięty, nieeeee!!!!!!!!!!!! Nie mogę sobie nawet tego wyobrazić, chociaż niby wiem, że to się czasem dzieje! Takie parszywe prawo puszczy!
OdpowiedzUsuńTrzy dni temu Mój znalazł kociaka w krzakach. Maleństwo, takie 4-5 tygodniowe. Dzisiaj próbowałam go zaprezentować psom, dotąd go czuły, słyszały i widziały z daleka. Jakby w nie diabeł wstąpił! Awantura i polowanie na lisa. Wzajemnie się nakręcały, normalnie posłuszne psy, a tu prawie nie do opanowania...Wycofałam się i teraz szukam domu dla malucha. Mieszka w łazience, a ja z nim.
U Ciebie nawet kury gryzą. A ja żyłam w przeświadczeniu, że kury dziobią.
Mimo krwi na rękach/zębach mordercy są śliczni.
Ach te czasy, nawet mordercy ujdzie, byle by był urodziwy...:-)
UsuńPrawda? Pięknemu łatwiej, ot sprawiedliwość... Z moimi, to jest tak, że bardzo lubią koty, przejdzie taki bandyta i ot tak liźnie kota po pysku i kitą zamacha.
UsuńMasz rację Agniecha, ach, ta uroda, co ona robi z ludźmi;)))
UsuńTuz po moim wyjeździe do Poslki, zaginęła malutka Lucky, kotek-niedoróbka. Dziwne, bo małe kocięta są w komplecie...
OdpowiedzUsuńMoi mordercy zamieszkali z Guinnessem i Hawkiem w boksie, gdzie mieszkała już Music, szczeniak jack russellka. Masza i Dasza czasem się kłócą i pogryzą, a wtedy Music przybiega i zaczyna je opierniczać: Hau, hau, hau!!! i dziewczyny zaraz przestają. Komedia!
Tak, Huskye nawet małe jak się kłócą, to na serio-wyglądają jak dzikie wilki pokazywane w programach przyrodniczych.
OdpowiedzUsuńKażdy pies ma swoj charakter i nie zawsze musi zabic kotka nawet przez przypadek, my 2 lata temu przynieśliśmy malutkiego kotka a mieliśmy juz suczke 6 letnia, balismy sie o Murzynka ale naszpies nawet sie nim nie zainteresował, ale to zalezy od psa bo u mamy to przy jej owczarku niemieckim żaden kot się nie uchował
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i nie zlość się na pieski
Pewnie, że nie ma co winić psów, one nie mają złych zamiarów, ie planują jak my ludzie - po prostu - stało się...
UsuńStraszne to co przeczytałam, nawet nie próbuję sobie wyobrazić, co mogły czuć te małe koty w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńCudne szczeniaki, ale ciężko by mi było z taką świadomością, że zagryzły kotki.
To się tak wydaje w teorii, ale jak bardzo kochasz psy i koty, to przeżywasz dramat, traumę, ale nie jesteś w stanie przestać kochać psy, to są zwierzęta, to ich natura niestety - trzeba się skupić za to na ochronie pozostałych kotów, aby sytuacja nigdy się nie powtórzyła.
UsuńCiężki temat. Co pies i co kot, to inaczej. Aktualnie mam w domu cyrk i gehennę. Nowy pies toleruje kotkę-rezydentkę, ona jego nie. Pies-rezydent lubi nowego, kotki trochę się boi, bo nie raz dostał po paszczy. Znaleziony kilka dni temu kociak jest obiektem pożądania obu psów i wrogiem nr 1 kotki rezydentki. Ot, taki układ. Jak żyć???
OdpowiedzUsuńHana - na bloga z tym!!!
UsuńJestem blisko.
UsuńNapięcie rośnie - ale coś powoli;-)
UsuńMoje suki kotów nie ruszają, a jak chcą poganiać za czymkolwiek co ucieka to wystarczy powiedzieć nie rusz i nie ruszają. Huskye, z tego co wiem mają bardziej dziką naturę od owczarka niemieckiego, nie wiem le w tym prawdy, bo z huskyemi za wiele nie miałam do czynienia, a z owczarkami znam się od urodzenia.
OdpowiedzUsuńZegar cudny:) Czajnik też:)
Haskye należą do szpiców, do ras pierwotnych, maja najbardziej genotyp zbliżony do wilka, a co za tym idzie silne pierwotne instynkty, czyli - polowanie, bardzo jest ważna również hierarchia u takich ras, co również obserwuję u moich koni, dlatego takie rasy są postrzegane jako trudne, bo ślepo się nie podporządkowują i trudno zagłuszyć ich pierwotne instynkty. Dziękuję:-)
UsuńOwczarki są zupełnie , ślepo ufają właścicielowi, o wiele bardziej nadają się na towarzysza dla człowieka, huskye trzeba kochać z ich "wadami" w naszym rozumieniu, bo to są cechy charakterystyczne dla takich ras. Pamiętam jak w ksiązce "Filozof i wilk" autor opisuje swojego wilka i któreś z huskych, nie pamiętam które (słowa husky używam w pierwotnym znaczeniu), tzk czy inaczej obserwował on swojego wilka i psa i opowiada jak to wilk dy czegoś chce to sam to robi np. otwiera drzwi z klamki, natomiast pies idzie i woła człowieka aby mu otworzył. Tak jest z moim Arrowkiem zawsze najpierw próbuje rozwiązać problem sam.
Usuńi przepraszam za literówki,ale klawiatura mi szwankuje w laptopie:-)
OdpowiedzUsuńCzajnik jak ta lala :)
OdpowiedzUsuńKurki...o jak bym już chciała swoje mieć!
Z tą naturą to tak jest, ze człowiek nie zawsze może ogarnąć swoją udomowioną rozumnością.
Moje psy tolerują nasze koty, ale kiedyś rozerwałyby na pół kota sąsiadów, który wszedł do nas na podwórko...
Obcy był, a kury są świetne, tylko strasznie dużo hmm... produkują i okazuje się, że trzeba jak u koni codziennie podsypać ściółki, a dziś drugie jajko było:-) juz zrobiłam kuleczki - kluseczki z sera białego mąki i naszych jajeczek:-)
UsuńTeraz jeszcze pszczoły mi się marzą i własny miód, mam świetne miejsce między drzewami, gdzie bym mogła ule dwa - trzy postawić.
Sprawdź, czy nie jesteś uczulona. Ja miałam ule,ale teraz jestem uczulona bardzo i pszczoły tylko w sferze marzeń zostają;)
UsuńA jak sprawdzić?No chyba nie dać się pokąsać???
UsuńMożna zrobić testy, ale ja sprawdziłam na sobie;))) Ledwie zdążyłam do lekarza:-( Alergia przyszła nagle - całymi latami byłam przy pszczołach i nic - do czasu...
UsuńNo tak sfora psów. Jak nie przypilnujesz stada... dzisiaj kot... jutro koń ;)
OdpowiedzUsuńNo, takie pięć sztuk, to już jest banda trudna do opanowania, muszę zawiesić tabliczki ostrzegawcze. Ostatnio były napady i włamania w naszych okolicach,myślę,że gdyby przyszli do nas...
UsuńTo by zobaczyli, gdzie raki zimują. Tylko byś musiała pokombinować, co zrobić ze szczątkami doczesnymi włamywaczy.
UsuńKoniom do żłobu w charakterze mączki.
UsuńCzemu nie kurom? Konie jednak są bardziej roślinożerne.
UsuńNie pomyślałam o kurach! No jasne! Czego nie zeżrą, rozgrzebią pazurmi i szukaj wiatru/złoczyhy w polu!
OdpowiedzUsuńDziewczyny! no cały horror stworzyłyście - morderstwo - rozszarpanie przez wilki - pozbycie się ciał i to w jaki sprytny sposób:-))
OdpowiedzUsuńStaramy się pomóc...
OdpowiedzUsuńsłodkie pieski ale biedne kotki
OdpowiedzUsuńTak właśnie wygląda naturalny świat zwierząt, psy słodkie, ale to tylko psy niestety, bez względu na to jak bardzo je kocham, a koty są pod kontrolą.
OdpowiedzUsuń