Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

sobota, 24 maja 2014

Natura. Jest niezmierna.

Ostatnio narzekałam, że pisać mi się nie chce, ale za to chociaż zdjęcia zrobić mogę i tak na łapu capu , zrobić wpisa...
Cóż, teraz to już tyle mam pracy w ogrodzie, że właściwie i czasu na zdjęcia nie ma. A natura, atakuje.

Przykłady pod spodem.

Otóż Kira, ze względu na kontuzję łapy, mało przebywała na dworze, no i od razu są tego skutki - panoszą się. Bezczel na całego. W ogóle to były 3, i mamusia.

Poza tym. One ponoć u nas tylko zimują. No cóż, ten siedzi u mnie na trawniku i wcina nasiona mleczów.
Gil jak byk. Był.
Teraz już nie, bo Nikolas, gdy płoszył lisy, udając psa, czyli szczekając przeokropnie, spłoszył i biednego ptaszka.

Pierwsze plony.
trybułka

rzepka majowa

Może nie całkiem pierwsze, ale ładne, i smaczne. Robiłam porządek w szklarni przed sezonem pomidorowym i musiałam wyrwać wszystko, co tam rosło od zimy. Było tego sporo.
Teraz szklarnia pusta i czeka na tomaty.

Jakkolwiek, czy całkiem pusta, sami popatrzcie:
Niby pusto, ale pozory mogą mylić.
Patrzymy dalej.

No, widzicie?
Nie???
To patrzymy dalej.

Widzicie, widzicie?
No nie, no to teraz to już musicie zobaczyć.
W moje kretyńskiej kobiałce w szklarni, w której trzymam różne śmieci. Znaczy kobiałce, nie szklarni.
Trzeba mieć nieźle poprzestawiane w garze, żeby w takim miejscu zbudować sobie gniazdo.
Pomijam już fakt, że przez ostatnich parę upalnych dni, w szklarni było tak gorąco, że bałam się, że jajka się ugotują, a potem, że pisklaki usmażą. Ale jakoś dają radę.

A tu, widok z ostatniej chwili, zdjęcie  zrobione przez okno.
Co to jest?
Powiedzieć by ktoś mógł, że to przecież padok, cholernie zarośnięty i o d razu widać, jak intensywnie my tu jeździmy konno. Wcale. Wstyd i hańba.

Ale nic , patrzymy dalej. Zbliżenie!

 Pomaga mi kosić trawę, jakże ja go lubię, tego zająca.

Kończę, bo mój ukochany drze się z góry, gdzie ta kawa. To chyba zrobię. Mam nadzieję że w ekspresie nie zagnieździło się od wczoraj jakieś zwierzę.



44 komentarze:

  1. A dokarmiasz swoje lisy? Bo moi sąsiedzi tak. Najpierw - kilka lat temu lisy zżarły im wszystkie kury. Zrezygnowali z hodowli drobiu, zawezwali mysliwych, po czym jak zobaczyli niedoliski zaprosili mysliwego na kawę i zrezygnowali " z usługi". Lisy mają w balotach już 6 rok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam drobiu. W balotach myślę, nie mieszkają, tylko pomieszkują. A Kira już wychodzi, więc z wiaty już znikły.

      Usuń
  2. U mnie to samo - trawa wyższa ode mnie! Nie mam czasu teraz kompletnie! natura mnie w tym roku zwyciężyła!!!! Nawet ogródek mi zarósł!!! Katastrofa ogrodnicza!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ściemniaj, młoda. To Ty masz problem z asertywnością, a nie żadna tam katastrofa ogrodnicza. :-D

      Usuń
    2. Pacz, jak żeś mnie zdiagnozowała;)))) A katastrofa swoją drogą;)))

      Usuń
    3. Ty się śmiejesz, a moja znajoma, co też swoją pracę kocha bardzo, i w zw. z tym coraz więcej obowiązków na swe wątłe ramionka bierze, w domu siedzi, po zaliczeniu stanu przedzawałowego, z zaleceniem lekarza - nic nie robić.

      Usuń
    4. Sugerujesz coś???;))))) Spoko, wkrótce będzie lepiej, albo gorzej;))))

      Usuń
    5. Niech będzie lepiej.:-)

      Usuń
  3. Z zielskiem to nawet Amerykanie ze swoim DDT w Wietnamie przegrali, zatem widzę jeno jedną możność: pokochać:) Ja od lat wszytkim wmawiam, że mam ogród w stylu romantycznie rozbuchanym...
    Był czas, że i ja miałem w ogrodzie zające, bażanty i kuropatwy... Dobrze, że choć kos został, gdy macki miasta sięgnęły i tu...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wóz Drzymały by się przydał Waszmości. W celu uciekania przed mackami miasta tym razem.

      Usuń
  4. A myślałam, że tylko u mnie gile majowe skubią mlecze...:)
    Znajoma lisica z czarnym pasem na grzbiecie (zwana przez to z myśliwska węglarzem) już od kilku lat uparcie krąży wokół i czasem nawet pomiędzy kozami. Ale mieszkamy w lesie, więc to my ludzie weszliśmy na jej teren. I tak wspólnie gospodarzymy, pomimo tego, że mój mąż to myśliwy. I myśli co by tu zrobić...A broń w szafie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany, muszę posprawdzać kobiałki! Wiesz, co to za ptaki?
    Gili (gilów?) u nas nie ma, ale po ogrodzie gżą się bażanty, że o lisach nie wspomnę. I zająca miałam osobistego dwa lata temu. Otrzymał imię Henryk. Mieszkał sobie, psa miał za nic.
    Sokawka w nowych filiżankach:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptaki nazywają się kopciuszki. Takie małe, z rudoczerwonym ogonkiem. Małe już zaczynają popiskiwać. A stare trochę się do mnie przyzwyczaiły. Dzisiaj cały dzień w szklarni, trzeba było przygotować grunt i posadzić w końcu te pomidory. Jutro papryka ostra. Deszcz pada też ostro.

      Usuń
    2. A, kopciuszki! Też ich tutaj pełno, bardzo je lubię. No i jaskółki - ale to normalna rzecz.
      Dlaczego u nas nie pada??? Jest sucho!!!

      Usuń
    3. Dlaczego u nas tak pada??? Jest mokro!!!

      Usuń
    4. Musi padać, żeby się ryby przetarły. - tak się dowiedziałem wczoraj w gradixie.

      Usuń
    5. Hm... nie można się na sucho przetrzeć;)))????

      Usuń
    6. Przez sitko, czy na tarce?

      Usuń
    7. U mnie kopciuchy zrobiły w szopie. A chciały w kurniku, tylko im szyki popsułam i kury kupiłam...
      U nas lało wczoraj w nocy i dziś co 3 godziny. Niemal równo!

      Usuń
    8. Nota bene, Gradix to mój ulubiony sklep. Pełen niespodzianek dla każdego i na każdą okazję.

      Usuń
    9. I mądrości wszelakiej jak się okazuje.
      Kurde całe stworzenie trze się na mokro ;)

      Usuń
    10. Brzmi - filozoficznie.
      Jak tam pułapka na złodzieja?

      Usuń
    11. czysta biologia.
      złodziejowi dołożyłem desek ale na razie za ciepło jest, poczekamy.

      Usuń
    12. Nie kumam ale kiedyś pewnie wyjaśnisz.

      Usuń
    13. Taka duża dziewczynka to już powinna wiedzieć pewne sprawy ;) ja nie będę nic wyjaśniał. ;))))

      Usuń
    14. Być może ,że na stare lata komórki szare jakieś niemrawe.

      Usuń
    15. A to sprytnieś wybrnęła. ;)

      Usuń
  6. Ale one rzeczywiście bezczelne, te lisy. Łazą bez żadnej krępacji. Luzik totalny. Siezi sobie, się drapie za uszkiem :) Ojej, jak fajnie, że masz gniazdko do podglądania :) Też jestem ciekawa, jakie to ptaszęta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten zając, troszkę później, też się rozsiadł, i tak samo się drapał, jak niedolisek na zdjęciu. Pewnie mają pchły. Te dzikie zwierzęta.

      Usuń
  7. A to jest lis amerykański, bo mieszka w fordzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten Ford, to jest w moim wieku.:-D

      Usuń
    2. Wiek to nie ważny jest. Ważne ile jest motogodzin nastukane ;)))))))))))))))))))))))

      Usuń
    3. I czy nie za dużo cieknie płynów ustrojowych i czy organy nie odpadają.:-)

      Usuń
    4. No, a tego małego traktorka, coście go dachowali, to będziecie sprzedawać? Znaczy nie wiem, czy to tego. Tego małego?

      Usuń
    5. Ten co dachował, to był ten większy i młodszy. On teraz w naprawie od miesiąca. Patrz:http://www.mojekonikipolskie.blogspot.com/2014/03/przewrocio-sie-niech-lezy.html

      i ciągle jedna zębatka stanowi mały problem. W końcu dorobiono ale jeden wymiar nie taki i trzeba zrobić jeszcze raz. A mały stary prawie jary. tylko pompę tłoczkową możnaby wymienić i wspomaganie kierownicy zamontować, żebym nie miała muskułów jak Szwarceneger od kierowania, jak już się nauczę...

      Usuń
    6. A tam z nimi. Władymirca było kupić. Wczoraj chłopaki opijali jednego ze Świebodzic. Wiadomo, żeby chodził. Może tego forda żeście nie opili. Jakby co, to chętnie pomogę ;)

      Usuń
    7. Nie pamiętam, żebyśmy opijali. Może faktycznie, przydałoby się....

      Usuń
    8. No to będziena pewno to. Jak naprawicie, to mnie wołaj, opijemy i bedzie chodzić, zobaczysz. :))

      Usuń
    9. Stanę wtedy na polu i zawołam, Sąsiedzie, przybądź!

      Usuń
  8. Jakie piękne rzepki! A te lisy to pchają się do Ciebie nieustająco? Natura najwyraźniej wykorzystuje Twoje zapracowanie i brak czujności. Ale w sumie to miłe, takie obcowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzepki już pożarte. Były smaczne.
      Lisy już sobie poszły.
      Obcowanie ze zwierzami ma wiele uroków.

      Usuń
  9. No rzeczywiście różnorodność i bliskość dzikiej natury u Ciebie jest fascynująca i piękna:-))) Ściskam Cię mocno!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściskam Cię delikatnie.:-)
      Natura się panoszy. Ale niech jej tam.

      Usuń