Cóż, teraz to już tyle mam pracy w ogrodzie, że właściwie i czasu na zdjęcia nie ma. A natura, atakuje.
Przykłady pod spodem.
Otóż Kira, ze względu na kontuzję łapy, mało przebywała na dworze, no i od razu są tego skutki - panoszą się. Bezczel na całego. W ogóle to były 3, i mamusia.
Poza tym. One ponoć u nas tylko zimują. No cóż, ten siedzi u mnie na trawniku i wcina nasiona mleczów.
Gil jak byk. Był.
Teraz już nie, bo Nikolas, gdy płoszył lisy, udając psa, czyli szczekając przeokropnie, spłoszył i biednego ptaszka.
Pierwsze plony.
trybułka |
rzepka majowa |
Może nie całkiem pierwsze, ale ładne, i smaczne. Robiłam porządek w szklarni przed sezonem pomidorowym i musiałam wyrwać wszystko, co tam rosło od zimy. Było tego sporo.
Teraz szklarnia pusta i czeka na tomaty.
Jakkolwiek, czy całkiem pusta, sami popatrzcie:
Niby pusto, ale pozory mogą mylić.
Patrzymy dalej.
No, widzicie?
Nie???
To patrzymy dalej.
Widzicie, widzicie?
No nie, no to teraz to już musicie zobaczyć.
W moje kretyńskiej kobiałce w szklarni, w której trzymam różne śmieci. Znaczy kobiałce, nie szklarni.
Trzeba mieć nieźle poprzestawiane w garze, żeby w takim miejscu zbudować sobie gniazdo.
Pomijam już fakt, że przez ostatnich parę upalnych dni, w szklarni było tak gorąco, że bałam się, że jajka się ugotują, a potem, że pisklaki usmażą. Ale jakoś dają radę.
A tu, widok z ostatniej chwili, zdjęcie zrobione przez okno.
Co to jest?
Powiedzieć by ktoś mógł, że to przecież padok, cholernie zarośnięty i o d razu widać, jak intensywnie my tu jeździmy konno. Wcale. Wstyd i hańba.
Ale nic , patrzymy dalej. Zbliżenie!
Pomaga mi kosić trawę, jakże ja go lubię, tego zająca.
Kończę, bo mój ukochany drze się z góry, gdzie ta kawa. To chyba zrobię. Mam nadzieję że w ekspresie nie zagnieździło się od wczoraj jakieś zwierzę.
A dokarmiasz swoje lisy? Bo moi sąsiedzi tak. Najpierw - kilka lat temu lisy zżarły im wszystkie kury. Zrezygnowali z hodowli drobiu, zawezwali mysliwych, po czym jak zobaczyli niedoliski zaprosili mysliwego na kawę i zrezygnowali " z usługi". Lisy mają w balotach już 6 rok...
OdpowiedzUsuńNie mam drobiu. W balotach myślę, nie mieszkają, tylko pomieszkują. A Kira już wychodzi, więc z wiaty już znikły.
UsuńU mnie to samo - trawa wyższa ode mnie! Nie mam czasu teraz kompletnie! natura mnie w tym roku zwyciężyła!!!! Nawet ogródek mi zarósł!!! Katastrofa ogrodnicza!!!
OdpowiedzUsuńNie ściemniaj, młoda. To Ty masz problem z asertywnością, a nie żadna tam katastrofa ogrodnicza. :-D
UsuńPacz, jak żeś mnie zdiagnozowała;)))) A katastrofa swoją drogą;)))
UsuńTy się śmiejesz, a moja znajoma, co też swoją pracę kocha bardzo, i w zw. z tym coraz więcej obowiązków na swe wątłe ramionka bierze, w domu siedzi, po zaliczeniu stanu przedzawałowego, z zaleceniem lekarza - nic nie robić.
UsuńSugerujesz coś???;))))) Spoko, wkrótce będzie lepiej, albo gorzej;))))
UsuńNiech będzie lepiej.:-)
UsuńZ zielskiem to nawet Amerykanie ze swoim DDT w Wietnamie przegrali, zatem widzę jeno jedną możność: pokochać:) Ja od lat wszytkim wmawiam, że mam ogród w stylu romantycznie rozbuchanym...
OdpowiedzUsuńBył czas, że i ja miałem w ogrodzie zające, bażanty i kuropatwy... Dobrze, że choć kos został, gdy macki miasta sięgnęły i tu...
Kłaniam nisko:)
Wóz Drzymały by się przydał Waszmości. W celu uciekania przed mackami miasta tym razem.
UsuńA myślałam, że tylko u mnie gile majowe skubią mlecze...:)
OdpowiedzUsuńZnajoma lisica z czarnym pasem na grzbiecie (zwana przez to z myśliwska węglarzem) już od kilku lat uparcie krąży wokół i czasem nawet pomiędzy kozami. Ale mieszkamy w lesie, więc to my ludzie weszliśmy na jej teren. I tak wspólnie gospodarzymy, pomimo tego, że mój mąż to myśliwy. I myśli co by tu zrobić...A broń w szafie ;)
U nas łuk, w szafie. Też leży.
UsuńO rany, muszę posprawdzać kobiałki! Wiesz, co to za ptaki?
OdpowiedzUsuńGili (gilów?) u nas nie ma, ale po ogrodzie gżą się bażanty, że o lisach nie wspomnę. I zająca miałam osobistego dwa lata temu. Otrzymał imię Henryk. Mieszkał sobie, psa miał za nic.
Sokawka w nowych filiżankach:)))
Ptaki nazywają się kopciuszki. Takie małe, z rudoczerwonym ogonkiem. Małe już zaczynają popiskiwać. A stare trochę się do mnie przyzwyczaiły. Dzisiaj cały dzień w szklarni, trzeba było przygotować grunt i posadzić w końcu te pomidory. Jutro papryka ostra. Deszcz pada też ostro.
UsuńA, kopciuszki! Też ich tutaj pełno, bardzo je lubię. No i jaskółki - ale to normalna rzecz.
UsuńDlaczego u nas nie pada??? Jest sucho!!!
Dlaczego u nas tak pada??? Jest mokro!!!
UsuńMusi padać, żeby się ryby przetarły. - tak się dowiedziałem wczoraj w gradixie.
UsuńHm... nie można się na sucho przetrzeć;)))????
UsuńPrzez sitko, czy na tarce?
UsuńU mnie kopciuchy zrobiły w szopie. A chciały w kurniku, tylko im szyki popsułam i kury kupiłam...
UsuńU nas lało wczoraj w nocy i dziś co 3 godziny. Niemal równo!
Nota bene, Gradix to mój ulubiony sklep. Pełen niespodzianek dla każdego i na każdą okazję.
UsuńI mądrości wszelakiej jak się okazuje.
UsuńKurde całe stworzenie trze się na mokro ;)
Brzmi - filozoficznie.
UsuńJak tam pułapka na złodzieja?
czysta biologia.
Usuńzłodziejowi dołożyłem desek ale na razie za ciepło jest, poczekamy.
Nie kumam ale kiedyś pewnie wyjaśnisz.
UsuńTaka duża dziewczynka to już powinna wiedzieć pewne sprawy ;) ja nie będę nic wyjaśniał. ;))))
UsuńByć może ,że na stare lata komórki szare jakieś niemrawe.
UsuńA to sprytnieś wybrnęła. ;)
UsuńAle one rzeczywiście bezczelne, te lisy. Łazą bez żadnej krępacji. Luzik totalny. Siezi sobie, się drapie za uszkiem :) Ojej, jak fajnie, że masz gniazdko do podglądania :) Też jestem ciekawa, jakie to ptaszęta.
OdpowiedzUsuńTen zając, troszkę później, też się rozsiadł, i tak samo się drapał, jak niedolisek na zdjęciu. Pewnie mają pchły. Te dzikie zwierzęta.
UsuńA to jest lis amerykański, bo mieszka w fordzie ;)
OdpowiedzUsuńA ten Ford, to jest w moim wieku.:-D
UsuńWiek to nie ważny jest. Ważne ile jest motogodzin nastukane ;)))))))))))))))))))))))
UsuńI czy nie za dużo cieknie płynów ustrojowych i czy organy nie odpadają.:-)
UsuńNo, a tego małego traktorka, coście go dachowali, to będziecie sprzedawać? Znaczy nie wiem, czy to tego. Tego małego?
UsuńTen co dachował, to był ten większy i młodszy. On teraz w naprawie od miesiąca. Patrz:http://www.mojekonikipolskie.blogspot.com/2014/03/przewrocio-sie-niech-lezy.html
Usuńi ciągle jedna zębatka stanowi mały problem. W końcu dorobiono ale jeden wymiar nie taki i trzeba zrobić jeszcze raz. A mały stary prawie jary. tylko pompę tłoczkową możnaby wymienić i wspomaganie kierownicy zamontować, żebym nie miała muskułów jak Szwarceneger od kierowania, jak już się nauczę...
A tam z nimi. Władymirca było kupić. Wczoraj chłopaki opijali jednego ze Świebodzic. Wiadomo, żeby chodził. Może tego forda żeście nie opili. Jakby co, to chętnie pomogę ;)
UsuńNie pamiętam, żebyśmy opijali. Może faktycznie, przydałoby się....
UsuńNo to będziena pewno to. Jak naprawicie, to mnie wołaj, opijemy i bedzie chodzić, zobaczysz. :))
UsuńStanę wtedy na polu i zawołam, Sąsiedzie, przybądź!
UsuńJakie piękne rzepki! A te lisy to pchają się do Ciebie nieustająco? Natura najwyraźniej wykorzystuje Twoje zapracowanie i brak czujności. Ale w sumie to miłe, takie obcowanie ;)
OdpowiedzUsuńRzepki już pożarte. Były smaczne.
UsuńLisy już sobie poszły.
Obcowanie ze zwierzami ma wiele uroków.
No rzeczywiście różnorodność i bliskość dzikiej natury u Ciebie jest fascynująca i piękna:-))) Ściskam Cię mocno!!!
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię delikatnie.:-)
UsuńNatura się panoszy. Ale niech jej tam.