W każdym razie, tym razem wymyślać mi się nie chciało.
Jak kto chce, może zaproponować, ale nie musi.
W tych lekko smętnych czasach ogród daje człowiekowi wiele czystej radości. Piękno wkoło. Tak sobie za nic i po nic.
Pokaże Wam więc znowu jakieś kwiatki i warzywka, bo czemu nie. Wszystko rośnie, kwitnie, dojrzewa ( łącznie ze ślimakami, niestety, one też się mnożą, widuję regularnie pary splecione w lepkim uścisku, nie daję im szansy na prokreację, a potem sobie rozmyślam, że może to ślimakowi Romeo i Julia byli, i ja ich uśmierciłam, ot tak, bo mi wyżerają wszystko. Ale to dokładnie wszystko.
Jeżeli ktoś poda mi przykład roślin ( lub zwierząt ), których ślimole nie jedzą, to ja z góry mu mówię - nieprawda! One jedzą wszystko, włącznie z padliną, w tym osobników własnego gatunku.
Ale nie o tym pisałam przecież, tylko o pięknie ogrodów, roślin kwitnących czy też natury, choć obiektywnie patrząc, ślimaki wcale nie są brzydkie.
Tak więc dni płyną, kolano jakoś daję radę, rehabilituję je niemrawo, choć w miarę systematycznie ( zbieranie ślimaków do wiadra co wieczór ), oraz inne ćwiczenia.
Koniowate doceniają na maksa możliwość chowania się w stajni przed gzami, meszkami i innymi krwiożerczymi owadami. Spędzają w biegalni 3/4 doby, a w nocy idą se pojeść trawki. Mądre zwierzątka.
Cały czas jeszcze mieszkają na zimowym pastwisku, bo wciąż czekamy na właściwą pogodę do koszenia, a przecie dopiero po skoszeniu wypuścimy je na letnie pastwisko.
Ostatnio ktoś serio mnie pytał, patrząc na konie stojące na pastwisku po kolana w bujnej trawie, co one jedzą latem, też siano, jak zimą? Nie, trawę, odpowiedziałam.
Natomiast kot je ptaki, dość często. Na szczęście również myszowate. Oraz kocią karmę, żeby nie było, że my zwierzątko głodzimy.
I tak to sobie upływa to lato jakoś niepostrzeżenie, plewienie, podlewanie, przycinanie, ślimaków zbieranie albo stonki, ciągle coś. Truskawki się kończą, ale za to już się pojawiły pierwsze wiśnie, maliny, porzeczki agreścik, co gębę wykrzywia, taki na początku kwaśny, a teraz już przyjemnie dojrzały. Czekam na papierówki. A jak już nadejdą to będzie olaboga, co zrobić z tymi dziesiątkami kilogramów jabłek?!
Bramy raju. |
Jak ja lubię róże... |
Zdjęcie sprzed tygodnia, oczywiście pomidory podrosły i dzisiaj chyba zerwę pierwszego dojrzałego. |
Burza róż. |
Burza liści. |
Znowu te Nikolasa róże, mają parcie na ekran. Ale ładne są, to czemu nie. |
Na górze róże. |
Bodziszek oszalał. |
Róża natomiast z umiarem i harmonią roztacza swe wdzięki. |
No i przetwórstwo się zaczęło. W piekielnym kotle tym razem warzy się mieszanina truskawek z płatkami róży. Jakoś nie zrobiłam zdjęć estetycznych słoiczków z pięknymi nalepkami, przewiązanych różową wstążeczką. Musicie sobie wyobrazić.
Na kolejność zdjęć nie miałam wpływu. To on, ten Blogger. Namieszał jak diabeł ogonem.
Bardzo lubię pnące róże. I inne też. Pięknie u Ciebie, A w bodziszku jeszcze pysznogłówka, super. W tym roku wszystko szaleje, u nas pod jednym z garaży rośnie mlecz polny, który jest wyższy ode mnie, a ponoć dorasta do 150 cm. Bylica pospolita jest jeszcze wyższa, ale ona może mieć ponad dwa metry. Piołun na starej jednostce wojskowej rośnie jak durny, narwałam sobie wczoraj do wazonu, takiego dużego, który stoi w rogu przedpokoju i dotykam go, ilekroć przechodzę (piołunu, nie wazonu), bo wtedy uwalnia się zapach, który bardzo lubię. Tak jak zapach pysznogłówki i róż, i kopru, i wiśni, i pomidorów, tzn. ich liści i łodyg.
OdpowiedzUsuńŚlimaki są obiektywnie piękne? Hmmm... Może winniczki czy wstężyki, choć i one żrą rośliny. Ale tych gołych nigdy nie lubiłam, nawet wtedy, kiedy jeszcze nie wiedziałam o nich zbyt wiele i kiedy nie rozpanoszyły się u nas te zawleczone z obcych krajów, a to one są przecież najbardziej żarłoczne. Jednak nie lubię ich zabijać, omijam, jeśli wejdą mi w drogę. Nie mam ogrodu ani działki, więc mogę sobie na to pozwolić. Ty nie masz wyboru - albo taka na przykład sałata, albo ślimaki.
Zazwyczaj jednak jest to sałata ze ślimakami.:-) Każdy liść po zbiorze należy odchylić i sprawdzić, czy nie chowają się tam następne niespodzianki. Ostatnio w jednej główce znalazłam ponad 10 sztuk.
UsuńMój fizjoterapeuta ( bo o różnych rzeczach się gada, będąc masowanym obiektem, oraz masując pewne kolano ) zastanawiał się, czy ich ślimaków nagich nie da się zjeść. Bo tyle białka się marnuje.
A w bodziszku oprócz pysznogłówki pełno innych roślin. Troszkę je przydusił.
Piołun a bylica to co innego? Myślałam, że to dwie nazwy tej samej rośliny.
Bylic jest całkiem sporo.Bylica piołun, bylica boże drzewko,bylica pospolita etc.
UsuńPójdę se zrobię bukiet. Chociaż trochę pada.
UsuńOjej, tyle gsdziny na biednej salacie! To masz salate po szwajcarsku, z dziurami😃
UsuńJa znalazlam winniczka na lisciu , ale podrzucilam do w inne miejsce, gdzie moze pozersć co innego niz moja salate!
Nie, jest bylica piołun i bylica pospolita, ale to kuzynki ;)
Usuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Bylica_piołun
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bylica_pospolita
Dokształciwszy się. Bylicę pospolitą mam w wazonie.
UsuńSzwajcarska sałata - dobre!
Bardzo bujnie, pięknie!
OdpowiedzUsuńZa bodziszkami nie przepadam, tzn.sa ok, ladne i rozrastają się bujnie, jednak zapach mnie drażni, wczoraj przycinalam ,wyrywalam, i obcinalam juz,syche kwiatostany, bardzo podraznił mniecten zapach. Podobnie mam z rutą.
Hmmm. Nie wszystkie bodziszki mają ten zapach.
UsuńMam szczescie do tych co mają, te z bordowymi , niebieskimi kwiatuszkami sa inne, a te mi sie nie podobają, ani to ladny kwiatek i szybko przekwita, no ale cóż, nie moj ogród.
UsuńJa te śmierdzące mam w takim miejscu, że tam już nie trzeba plewić. Bodziszek śmierdziel zagłuszył wszystko inne oprócz bergenii. I tak se razem bytują.
UsuńOgród to kupa radości ale i kupa roboty. Taki dodatkowy etat.
OdpowiedzUsuńCo prawda to prawda. Niekończąca się praca. I to po godzinach, bo te ślimaki najlepiej się zbiera, kiedy jest ciemno. Z czołówką na głowie, do której lecą różne ćmy i obijają się człowiekowi o głowę. Dobrze, że okulary noszę, i nie wpadają mi do ócz. I nikt nie płaci za nadgodziny... Jakże to niesprawiedliwe. ;-)
UsuńŻarłocznych ślimorów na zdjęciach nie widać, za to bujność i sielskość z nich wyziera :)
OdpowiedzUsuńMogłabym zrobić sesję zdjęciową ślimakom. Ale wolę je ignorować.
UsuńMarija - DZIĘKUJĘ CI BARDZO! Już Ty wiesz za co!
UsuńCieszę się że dotarł i to prawie jak błyskawica, no ale nie dziwota :)
UsuńŻe niby galopował? Po autostradzie, a potem innymi drogami?
Usuń:) No niby tak, przecież koniem jest ;)
UsuńJakie cudowne zdjęcia! Dech zapiera!!!
OdpowiedzUsuńJa no rowerku w domu kręcę, tym dla starych babć 🤣 ale na pogodę mi reaguje to kolano kurde...
Kolankowe łączmy się !!!
Ja na rowerku też, i na bank on jest dla starych babć, bo dostałam go od swoich rodziców, gdy oni nabyli lepszy model. Sam w sobie jest już prawie zabytkiem techniki. Łączmy się!
UsuńFajne foty.
OdpowiedzUsuńJest co fotografować. :-)
UsuńTytul ma byc na zachete:) Notka bez tytulu jest jak wedka bez haczyka:))))
OdpowiedzUsuńA teraz ide czytac....
No tak, a ja nie lubię wędkarstwa.
UsuńCzuj sie rozgrzeszona:)))
UsuńPieknie Ci/Wam wszystko rosnie. Ja walcze z japonskimi beetles (chrzaszcze chyba sie zwa po polsku) ktore mi nagle zezarly zywcem prawie cale krzewy malin i kilka roz. No ale juz mam na nie sposob, ktory mam nadzieje pomoze.
OdpowiedzUsuńCo kontynent to inny problem ogrodniczy. I tak lepiej i łatwiej chyba walczyć z chrząszczami, niż z ludźmi po drugiej stronie telefonu. Ja zbieram też stonkę ( amerykańską ) do słoika z wodą.
UsuńBuziaczki!
Haha my tez probowalismy lapac te chrzaszcze do sloika z woda mydlana:)) Tyle, ze te dziady fruwaja, wiec troche nam bylejako szlo :) Problem w tym, ze jest od groma srodkow, ktorych ja nie chce uzywac, musialam wiec zrobic rozeznanie i padlo na jakis cholerycznie drogi olej (neem oil) ale za to organiczny czyli bezpieczny. Kupilam i zrobilismy pryskanie poki co jest cisza:)))
UsuńTak neem jest ogolnie dobry na rozne sprawy. Jest też cos takiwgo jak bioczos, preparat z czosnku , corka uzywa i zadowolona. Oraz jakies tam mydło.
UsuńMydlo Himal
UsuńOlejek neem stosowałam, kiedy pchły na mnie przeskoczyły z kota. Okazało się, że mnie uczula. :-)
UsuńZawsze z podziwem patrzę na cudze ogrody :) choć nigdy mnie nie ciągnęło do zakładania własnego. I zastanawiam się kiedy ludzie mają czas? Bo ja, jak wrócę z pracy o 17 to zanim ogarnę obiadokolację, zwierzęta i coś tam w domu, to już nic mi się nie chce, tylko książka i spać. Ale to dobrze, że są ogrodowi ludzie. Maja nadmiary i się dzielą ze mną :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam etatu. Wszystko się dzieje zawsze i wszędzie oraz nigdy i nigdzie oraz pomiędzy.
UsuńJest właśnie tak jak napisałaś Agniecho - ogród obdarowuje nas za nic i po nic. Szczodry jest i bezinteresowny. Żyje po prostu, bo to czas na życie a wiec działa pełną parą. Jak dobrze mieć takie swoje miejsce, gdzie mozna zanurzyc sie w tej żywotnosci w tym głebokim sensie, poczuć sie częscia tego a nawet czerpać odrobinę satysfakcji, bo przecież troche tej bujności jest i naszą zasługą, skorosmy, siali, sadzili, pielili, podlewali, ślimaki zbierali itp...Też tak wczoraj popatrzyłam na rośliny w moim ogrodzie i z jednej strony ucieszyłam się tym, co zobaczyłam a z drugiej naszedł mnie smutek, że za miesiac, dwa, ta letnia bujnośc zacznie zanikać a z nią ta radosc duszy, ten spokój wewnętrzny...Więc póki co, chwilo trwaj!
OdpowiedzUsuńSerdeczne usciski zasyłam Ci, Agniecho!:-)))
Olga Jawor
Zaraz tam, zanikać. Zmieniać, metamorfować w kolory jesieni, które są tak piękne...
UsuńChwilo, trwaj! Ja też Cię ściskam.
O! Jak tam pięknie!
OdpowiedzUsuńA z przetworów chyba tylko pomidory zrobię. Może gruszki... Ale na to jeszcze jest czas!
Piękny ten letni czas,mimo slimaków, zimna z rana i deszczu wiecznego (u nas). Rośnie, pachnie,kwitnie, dojrzewa...
OdpowiedzUsuńU mnie znów smutek. Odszedł, mam nadzieję dolepszego świata, nasz Zdziś, który mi sadził róże, bo miał rękę do tego i pomagał w remoncie. Ech...
Następny! Co za ciąg zdarzeń, wystarczy już może...
UsuńChwilo trwaj! Tym bardziej że wokół smutki, biedny Izydoru. :-/ Radości dnia codziennego, różyczki i dżemiki truskawkowe, rozmówki z Pi i tymi wszystkimi nieco mniej inteligentnymi ;-D, bzdurne gryplany ogrodowe i nie tylko - wszystko to nas trzyma na powierzchni, nie toniemy w odmętach smutków. Cieszmy się latem, nawet jak ono takie ze nie wiadomo kiedy tę trawę w siano da się zamienić. :-D
OdpowiedzUsuńChyba sobie kupię paczkę papierosów. Carpe diem.
UsuńMożna by kiedyś zrobić wpis na temat nieudanych gryplanów ogrodowych - byśmy się pewnie nieźle uśmiały.
Ja miałam taki okres w swym ogrodniczym ( niedo-)rozwoju, że przekonana chyba byłam, że siłą woli powstrzymam mróz. Bo niby dlaczego sadziłam gatunki roślin średnio mrozoodpornych w tym zimnym zakątku świata...Przecież na rozum wiedziałam, że nie dadzą rady.
Agniecho, a powiedzże mi , jaki kolor ma Twoj dzemik z truskawek , bo kiedyś robiłam i wygladal bardzo nieapetycznie, mimo , ze dodalam soku z cytryny.
OdpowiedzUsuńWyszedł taki jak na zdjęciu ( piana zawsze jest dużo jaśniejsza ), tylko bardzo ciemny. Ładny, głęboki kolor.
Usuńwczoraj w ramach zanurzenia się w ładną roślinność i napawania się kwiatami a szczególnie różami tudzież temperaturą w okolicy 19 stopni!!! poszłam do ogrodu botanicznego w Powsinie, Zaczęłam od bodziszka, identycznego jak Twój, był przepiękne rozrosły i obsypany kwiatuszkami, potem były róże, Twoje im dorównują, no tam jest 1000 odmian ale twoje są przepiekne!! cudny masz ogród a ta furtka!!! ojej!
OdpowiedzUsuńFurtka robi wrażenie, ale różę muszę przyciąć - wiatr dmucha z jednej strony i spycha tę całą splątaną kolczastą roślinę z pergoli. Cały krzak a właściwie już oba, zaczynają się zsuwać.
Usuńjak się zwie ta furtkowa róża? szukam róży pnącej, która powtarza kwitnienie...powtarza?
UsuńNie powtarza. Ale kwiaty dość długo się trzymają.
Usuń"Dorothy Perkins".
Gracias!
UsuńPiękna brama, ona na pewno prowadzi do raju :)
OdpowiedzUsuńChciałoby się. :-)
UsuńAleż Ci się ogród rozbuchał w zielonościach i innych kolorach :)) Przynajmniej oko cieszy, a potem zbiory cieszą i ich przerabianie :)
OdpowiedzUsuńTeraz maliny i wiśnie. Ale głównie do paszczy.
UsuńKomentarzy moc, do zachwytów i rozważań się przyłączam. Ale przecież Ty masz STAW WODNY!!!!!!!!, i wodne lilie w nim!!!!! To rzeczywiście bliskie rajowi, tak myślę wbrew uciążliwosciom które potrafią nękać stawowych. Komary, czyszczenie, zapaszek i inwazje niechcianych roślin i stworów to wieczny temat utyskiwań, i że wysycha lub wylewa. Ale dla mnie to i tak wielka wspaniała sprawa. Zazdroszczę i podziwiam.
OdpowiedzUsuńStaw wodny! Romana - no żeś mnię rozbawiła!
UsuńZgodnie z teorią 4 elementów powinien jeszcze istnieć staw ziemny, powietrzny i ogniowy. Ale ta teoria ponoć przestarzałą jest.
Też utyskuję. Bo zawsze coś jest nie tak, to chyba taka specyfika zbiorników wodnych każdego rozmiaru.
Chłe Chłe, wystarczy przecież że stawów ci dostatek w każdym organiźmie z kręgosłupem. I też bywa że się na nie utyskuje (kulanko np). Taka widać stawów uroda, nie tylko wodnych.
UsuńRozbawiłam się ponownie, dzięki Ci!
UsuńWyobraziłam sobie od razu staw kolanowy , i wodne lilie w nim!!! To by był ból!
No niestety blogger ostatnio miesza - idą w dobrym kierunku, ale oby szybko usunęli błędy :)
OdpowiedzUsuńIdą w dobrym kierunku?
UsuńMając takie widoki i smaki pod bokiem, nie można mieć złego humoru!
OdpowiedzUsuńPięknych letnich dni!
Ach! Gdyby tak zawsze było. Ale często tak jest.
UsuńA na co zbieracie ślimaki i stonkę? Na jakieś przetwory?
OdpowiedzUsuńNo i co ja mam Ci odpisać?
UsuńChętnie Ci wyślę wiaderko ślimaków, kurierem, to poeksperymentujesz sobie sama z przetworami. Ja tam nie chcę ich jeść. A stonki tym bardziej. Jest taka brrrrr.
Ja nie jadam braci mniejszych, więc z góry podziękuję. Ale nie dowiedziałam się, po co to zbieranie...
UsuńNo bo ślimaki nagie ( te z Portugalii i Hiszpanii, co to przybyły i się u nas panoszą, bez naturalnych wrogów ) jedzą wszystko. Znaczy się, jak ja chcę mieć plony warzywne, to niestety muszę walczyć ze ślimakami. A skoro nie chcę używać trucizn, to muszę je zbierać ręcznie i eksterminować. Stonka natomiast pożera moje ziemniaki. A one moje są, więc i ją eksterminuję. Taka to jestem zła człowieczyca.
UsuńBrrr, człowieczyca samo zło! :-)
UsuńPiękny masz zakątek, a i sama chyba jesteś szczęśliwa i konie Twoje. Pozwól, że przysiądę tu jeszcze chwilę :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że pozwalam. Przysiądź na dłużej.
UsuńCudnosci Olu, pieknie az dech zapiera, ale zamiast zapierac dech trzeba oddychac pelna piersia 👌🥰:)) Mam tylko dobry sposob na mszyce , dziala tez na inne robale - luski zobranej cebuli zalac woda i po trzech dniach tym sprejowac krzewy i liscie. Proste tanie i nieszkodliwe dla ludzi. Za to slimory zezarly mi w tym roku moje hosty! Liscie pociachaly w ser szwajcarski , ale hosty mimo to zakwitly. Nigdy nie widzialam wczesniej - cudne wysokie kwiaty podobne fiolkow.. Na Wasze uprawy po prostu az slinka cieknie ... alez beda smakowac jesienia i zima 😍
OdpowiedzUsuńOlu to na innym blogu!:-D
UsuńZapamiętam to o cebuli.
Też kocham róże :)
OdpowiedzUsuńPróbuję nawet stworzyć coś na wzór różanego ogrodu na ogródku działkowym.
No to powodzenia!
UsuńTen blog jest świetny!
OdpowiedzUsuń