Życie się toczy jakoś, do przodu, do tyłu, na boki.
Zajęcia domowe i ogrodowe oraz polne różne, w tym zbieranie ślimoli w ilościach hurtowych, bo przecież padało i pada i padać jeszcze będzie. Dzisiaj zrobiłam obchód wczesnym wieczorem i uzbierałam sporo.
A potem jeszcze raz, i chyba pobiłam jakiś rekord. Straszliwe ilości potwornych stworzeń, czarnych, brązowych, pomarańczowych i pomiędzy. Od malusich do ogromniastych. Chyba będę musiała znowu posypać błękitnych kulek prowadzących do ślimaczego raju, ale czy one rzeczywiście są nieszkodliwe dla reszty natury?
Kota się wykazuje i zadziwia swą łownością. Tylko z rana przyniosła na taras cztery myszki. Dwie małe i dwie duże. Bardzo duże. Najpierw trzeba było pochwalić, potem dopiero jadła. Niestety, pozostawia woreczki żółciowe, i muszę je zbierać i wywalać, coby w nie nie wdepnąć.
Warzywska rosną jak wściekłe, pewnie sobie wyobrażają, że w ten sposób unikną zagłady w otworach gębowych pełzaków.
Kwitną też róże. I pachną.
I jaśminy. Też pachną.
I wiciokrzewy. To samo.
I maciejka. Szaleństwo.
Wełna znaczy runo zamokło po deszczu i ślimole już po nim chodzą, ale jeszcze nie zjadły kabaczków ani dyń. Odpukać.
Czytam dalej mądrą indiańską książkę i podzielę się z Wami następnym cytatem. Jakoś mi dał i daje do myślenia. Oprócz całej reszty, ale przecież nie będę skanować całej książki, jak już wcześniej pisałam.
Róże przecudne.
OdpowiedzUsuńMoje koty zostawiają resztki na wycieraczce. Jestem zaznajomiona z woreczkami żółciowymi :)
A praktykowanie wdzięczności i dziękowanie cudne jest. Nie mam jednak złudzeń, że wszyscy tak zaczniemy. Może kiedyś...
Sama tak nie potrafię. Ma chwile, czasem dłuższe. Czasem coś zostaje na stałe. Czasem czuję się połączona z naturą, czasem czuję się samotna i opuszczona. Ech Agniecha, wsio płynie ;)
Dziś rano, w lesie. Witam się z panem sarenką. On stoi, zdziwiony nieco. Dobrze, że nie jestem myśliwym, bo miałabym czas wycelować i strzelić. Jestem wdzięczna za pierwsze grzyby. Za zieloność, za tlen.
UsuńRóże masz przepiękne, ta na ostatnim zdjęciu szczególnie. Tekst przeczytałam, mądry jest, dla siebie wybrałam co nieco...pozdrawiam o bardzo deszczowym poranku, bardzo wdzięczna jestem naturze, ze ten mokry dzionek.
OdpowiedzUsuńA dzisiaj rano u nas mokro tylko od rosy.
UsuńJest to róża perska, na konfitury z płatków bardzo się nadająca. W tym roku jakoś mi się nie chciało.
Ślimoki i konieczność ich zbierania wiadrami świadczą, że rzeczywiście jest obfitość, błee. I tak to jest, obfitość nie tego co by se człek życzył, w obliczu której ciężko wyrażać wdzięczność. Choć trzeba i należy, w końcu nie tylko traumy myszowych resztek i zbioru pomrowów że ślinikami.
OdpowiedzUsuńNo jest obfitość, i one nie jedzą tylko roślin uprawnych, chwasty też wsuwają aż miło. Ale kiedy rośnie jedna jedyna roślinka tytoniu ozdobnego i one akurat ją ogolą do czysta... To ja się denerwuję.
UsuńPodczas każdej praktyki jogi dziekuje sobie za wysiłek 😉 inny wszystkie stworzenia były wolne i szczęśliwe i żeby moje myśli i czyny przyczyniły się do tego. szacunek i wdzięczność, o tak. Jestem za. Sliomory do skrzyń mi nie włażą ale do innych pojemników owszem.
OdpowiedzUsuńPisze na tablecie i i do szalu mnie to doprowadza. Oraz wychodzą glupoty czasami.
UsuńŚlimory u mnie chyba nawet mieszkają w skrzyniach.
UsuńJakoś mi ostatnio z jogą nie po drodze. Medytacje jeszcze ni wychodzą, nieregularnie, oraz polegiwanie na Pranamacie. Ale mam jogę ogrodową w obfitości, taka jest moja wymówka.
Cos okropnego z tymi ślimakami, żarłoczne bestie!
OdpowiedzUsuńI co wymyslilas tytul? :))))))))))))
OdpowiedzUsuńNie znam problemu slimakow, na szczescie, bo ja strasznie sie wszystkiego brzydze wiec mialabym urwanie kapelusza.
Roze sliczne. A z tymi woreczkami zolciowymi to ja wyzej ze slimakami - ja sie nie nadawam (nie poprawiac, pisownia zamierzona:)))))
Odpuściłam. Może następny wymyślę, albo będzie taki sam.:-)
UsuńWiesz, ja też się nie nadawałam. Ale trzeba było. I się okazało, że mogę. Przez rękawiczkę.
Jakkolwiek bardziej brzydzą mnie stonki.
Wszystkie skorupki po jajkach zbieram i ubijam na drobno,a potem "sieję" do ziemi.Ostatnio przeczytałam gdzieś w internecie,żeby posypywać takie drobinki skorupek w miejsca gdzie są ślimaki.One się wtedy wyniosą,bo dla nich przemieszczanie się po takich ostrych krawędziach jest istną torturą.Posypałam tam gdzie rosną ogórki,czy sałata i jakoś ich (ślimaków) tam nie widzę.Może to dobry sposób? pozdr.M
OdpowiedzUsuńTo może być dobry sposób. Trzeba jeść dużo jaj. ;-D
UsuńO, dobry pomysł!
OdpowiedzUsuńDla mieszczucha, pamietającego wieś z dzieciństwa to bardzo ciekawe obrazki:-)
OdpowiedzUsuńWidziałam niedawno film dokumentalny o wychowywaniu dzieci w surowych warunkach Szkocji, chowały się wspaniale, uczyły odpowiedzialności za owce i rodzeństwo, współżyły blisko z przyrodą...
Wczoraj widziałam mamę sarnę z dwoma maluśkimi dziećmi. To dopiero był obrazek. A jakie wesołe były, jak się prześmiesznie bawiły. Jak każde inne dzieci, tylko że po cichu.:-)
UsuńPachnie różanie, kot poluje, ślimory o warzywka walczo - czego tu więc ej chcieć? Lato i rozrywki letnie, ciesz się chwilą póki trwa. No bo rzyjdzie zima, powietrze będzie pachniało mrozem, kot będzie żądał karmy, a ślimaki będą spały śniąc o Twojej sałacie.
OdpowiedzUsuńZima też ma swoje uroki. Kot karmy chce i teraz.
UsuńBo się jej należy za łapanie myszów. Zima w mieście mniej cóś urocza, syfiland większy bo niczym nie jest zarosły, powietrze paskudne od dymu i ciemność. Fuj.
UsuńWpadnij do nas zimą. Czystym powietrzem oddechnąć.
Usuńa kto twierdzi, że granulki na ślimaki są nieszkodliwe?
OdpowiedzUsuńProducent na pewno.;-)
UsuńNapisz, dlaczego jest szkodliwy, dawno nie widziana Megi.
Używam środka zawierającego fosforan żelaza. Innych nie.
UsuńU nas też ogromna ilość ślimaków. Przeróznych!Wszędzie! Tak jak Ty, robię co mogę. Ostatnio testuję cynamon. Podobno odstrasza on zarówno slimaki jak i mrówki. Chodzę i posypuję go, gdzie tylko sie da.
OdpowiedzUsuńWdzęcznosc dla natury odczuwam co dnia, ale i lęk o nią i smutek, że na tak wiele rzeczy nie mam wpływu...
Cynamon - ładnie Ci musi pachnieć w ogródku.:-)
UsuńWiedziałam, że mrówki odstrasza - w domu stosuję, ale że ślimaki też, to nie. Sprawdzę.
Siedze i smieje sie w glos:)))))))) Nie wiem czy odstrasza mrowki i slimaki, ale na pewno odstraszyl by mnie:))) Nie znosze cynamonu:)))))))) Oczywiscie posiadam, bo Wspanialy lubi:)) Ja nawet jak pieke jablecznik to macham zakrecona butelka cynamonu nad jablkami i wolam "widzisz dodaje cynamon!!" :))))))))))))
UsuńI Wspaniały się na to łapie? Czy posypuje sobie później swój kawałek jabłecznika na talerzu?
UsuńJakbyś w innym świecie żyła. Deszcz, ślimory, nawet grzyby! Piękny ten Twój świat, mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńŁadnie, to fakt. Ale u Ciebie też niebrzydko. Pamiętam przecież.
UsuńJa ślimaki wyłapuje i zanoszę na kupę kompostową. A one i tak rozłażą się, gdzie chcą. Taka moja walka z wiatrakami. Pozdrawiam. Maria.
OdpowiedzUsuńA to rzeczywiście. U mnie na kompoście siedzi ich najwięcej. Może gdybyśmy ogród ogrodzili murem... To by nie wlazły. A tak - co wyzbieram w ogrodzie, to z łąki przypełzną nowe.
UsuńWrzucam je do rzeki. Niestety.
Ja ślimory zbieram i wynoszę na kompost. Tam też mają dużo trawy i zielska. Pozdrawiam. Maria.
OdpowiedzUsuńChyba równocześnie pisałyśmy. Mój kompostownik jest w warzywniku. Gdybym je przenosiła z ogródka do warzywnika, to one by mi tylko podziękowały za transport z miejsca obiadowego na miejsce kolacyjne.:-D
Usuń