Bo znam na blogowisku jeszcze co najmniej jedną.
Zrobiłam zdjęcia róż pnących "Dorothy Perkins" oraz "Super Dorothy" dla porównania.
Wiadomo, że aparat zawsze troszkę zmienia kolor, ale jest w miarę poprawnie z tym że w rzeczywistości "Dorothy Perkins " jest intensywniej różowa niż na zdjęciach, a "Super Dorothy" jakby jaśniejsza.
"Dorothy Perkins" szaleje. |
"Dorothy Perkins" szaleje jeszcze bardziej. |
"Super Dorothy" próbuje dorównać. |
Tutaj dałam dwie obok siebie by uchwycić różnice. |
Różnicę w kolorze widać.
Różnicę budowy kwiatu też. Płatki kwiatowe u "Super Dorothy" są jakieś takie pozwijane od samego początku.
Poza tym, "Dorothy P." ( u mnie ) jest bardziej żywotna, ma większe przyrosty roczne. Pędy i liście są sztywniejsze... Dużo sztywniejsze.
Liście "Dorothy P." są mniejsze i bardziej błyszczące.
W wazonie pędy "Super Dorothy" leżałyby kwiatostanami na stole, gdybym ich nie podparła innymi kwiatami. Są bardzo wiotkie. A "Dorothy Perkins" stoi samodzielnie.
Obie są zjawiskowe. I chyba biorę obie bo cudne. Perkins budową mi się bardziej podoba ale już widzę je przy furtce albo niebieskim płocie... dzięki ogromne za porównanie. Na zdjęciach świetnie widać różnice. Niesamowite, że u nas takich odmian praktycznie się nie widuje a tam widziałam w co drugim ogródku.Piękności!
OdpowiedzUsuńU nas w okolicy "Dorothy P." jest bardzo popularna. I są to bardzo duże krzaki, czyli sprzed ładnych paru lat. Mnie się tak spodobały, gdyśmy się tu osiedlili, że sobie kupiłam jeden krzaczek i nóżkami przebierałam z niecierpliwości, kiedy będzie tak wielki jak te, co je oglądam przejeżdżając samochodem przez okoliczne wioski. A na dodatek po drugiej stronie pergoli posadziłam w głupocie swojej "Super Dorothy",bo "Dorothy P." jakoś potem nie mogłam dostać, i strasznie mnie ta pergola dwuodmianowa irytowała. Aż w końcu zrobiłam odkłady z własnej "Dorothy P.", a jak ładnie podrosły to "Super Dorothy" poszła na inne miejsce, a odkład na drugą stronę pergoli. I w końcu jestem zadowolona.
UsuńFurtka w różach wygląda bajkowo !
OdpowiedzUsuńTak miało być!
UsuńNo i teraz już nie wiem. Znalazłam sklepy oferujące różę, jaką mam jako Super Dorothy. Chyba ta pierwsza pusta, to ta sama, jaką ja mam, Wynika z tego, że to Dorothy Perkins, tak?. Nie, moja ma wyraźne kiście z kwiatami. Sama już nie wiem. Ale faktycznie- obie warto mieć:)
OdpowiedzUsuńBo zdjęcia nie zawsze dobrze pokazują cechy charakterystyczne. Kiedy zaczęłam przeglądać na internecie, to zwątpiłam w ogóle, czy moje róże to są te o których piszę, czy to może zupełnie inne odmiany. Ale potem wgłębiłam się w temat i myślę, że jest ok. To JEST "Dorothy Perkins" i to JEST "Super Dorothy".
UsuńChocby dla tych roz warto miec ogrod, sa zachwycajace!
OdpowiedzUsuńI dla ptaków. I motyli, i pszczółków różnych.
UsuńFajne obie. Znam, mijam co jakiś czas i też wolę obywatelkę Dorotę Perkins.
OdpowiedzUsuńBardziej charakterna.
UsuńPrzepiękne kwiaty i cudny zapach, zrobiłam zdjęcie takiego krzewu na spacerze, a teraz wiem, jak się nazywa!
OdpowiedzUsuńMoja nie powala zapachem. Ale za to wyglądem - jak najbardziej.
UsuńChcę mieć obie! Albo przynajmniej Perkins:) Śliczne są.
OdpowiedzUsuńChcieć to móc. Działaj!
UsuńMła tyż się obie różyczki podobią, zestawienie w wazonie bardzo me gusta. :-D W dodatku są bezproblemowe, mła ostatnio faworyzuje róże bezproblemowe.
OdpowiedzUsuńŚlimaki na razie ich nie jedzą.
UsuńMam te przypadłość, ze nie pamiętam nazw kwiatow... A juz odmian, to zapomnij Bozena. Wszystkie roze mi się podobają. I mam zamiar jeszcze dosadzic u siebie. Może się zdecyduje na Twoja faworytkę
OdpowiedzUsuńFaworytek mam więcej. Co jedna to piękniejsza. Niektórych nazwy nawet utrwaliły mi się w pamięci.
UsuńMoże zrobię wpis pt. "Moje ulubione róże"?
O tak, poproszę
UsuńNie obiecuję, że od razu. Ale będzie.
UsuńMam roze, rozowe, ale ani Perkins ani Super Dorothy, bo moje nie sa pnace. Rozrastaja sie jak wariatki, jest ich siedem za domem tuz przy scianie domu i cos mi mowi, ze dlugo to one tam nie beda;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za rozami, a juz w kolorze rozowym to masakra wiec nie znosi im sie na dlugi zywot. Wspanialy juz sie chcial ich pozbyc ale go wtrzymalam, ze najpierw musimy miec plan na to miejsce. W koncu jest tego siedem krzakow. Co prawda opitolilam je i wygladaja ciut przyzwoiciej:))) Ale zeby do nich w ogole dojsc to musialam kupic skorzane rekawice ogrodnicze bo takie maja kolce, czepiaja sie zywcem wszystkiego.
Nie na moje nerwy:))) Tylko kombinuje co by zrobic z tym kawalkiem ziemi bo tam nie ma za wiele slonca, czyli musze znalezc kwiaty, ktore lubia takie raczej w 80% zacienione miejsca.
A ja tam już chyba nie mam wymagań kolorystycznych co do roślin. Jak rośnie samo i nie sprawia kłopotu - zostawiam i się cieszę, że mam mniej pracy. A że może wolałabym inny kolor... Nie mam monopolu na dobry gust, z pewnością to co mnie podoba się mniej, komuś innemu wyda się zachwycające.
UsuńAgniecha, OBIE :)
OdpowiedzUsuńWszystkie róże kocham. Moja mama chciała mi dać na drugie imię Róża. A głupi ksiądz powiedziała, że nie ma takiego imienia i wpisał do ksiąg: Rozalia...olaboga!
Rozalia! Czytałaś "Pamiętnik Wacławy"? Tam występowała bardzo interesująca bohaterka o tymże imieniu. Chyba właśnie dlatego lubię imię Rozalia.
UsuńAgniecho, te Twoje róże są przepiękne 🤩
OdpowiedzUsuńPowiem im, niech się cieszą.
UsuńPrzecudnej urody obie, a te wrota mnie wręcz zachwyciły 😍
OdpowiedzUsuńWrota zaczynają robić wrażenie, chociaż nawet ja muszę się nieźle schylać, by przejść. Będzie mocne cięcie, jak przekwitną, rzecz jasna, bo teraz byłoby szkoda.
Usuń