Połaziłam sobie dziś po obejściu, po łące, po pastwiskach, po lasach. Dzień był piękny, cichy, raczej ciepły, słoneczny, bezwietrzny. Spokój. Cisza.
I szelest spadających liści.
Chodziłam i cykałam zdjęcia, ku pamięci. W tamtym roku liście jakoś szybko i bezbarwnie opadły, w tym jest bardziej kolorowo.
W międzyczasie pomiędzy robieniem zdjęć, pograbiliśmy liście, zrobiliśmy porządek dookoła stawku,
przeprowadziliśmy konie z jednego pastwiska na drugie, znalazłam przy okazji grzyby w lesie, wykonałam pomiary prądu w ogrodzeniu elektrycznym. Itd. itp. Niedziela. I nie zdążyłam upiec tarty z jabłkami, chociaż udało mi się zebrać jabłka spod jabłoni, spomiędzy żarłocznych końskich pysków.
Może jutro upiekę.
|
Szeleszczące złoto.
|
|
Lipy i dęby.
|
|
Nowe pastwisko - na górce.
|
|
Powierzchnia nieskoszona zostawiona. Wymagane 15%.
|
|
Osika bije czerwienią po oczach.
|
|
Po przejściu na nowe pastwisko. Jabłka w starym sadzie smakują wszystkim.
|
|
Cztery konie.
|
|
Lasek na pastwisku.
|
|
Tę lipę sami sadziliśmy. Duża urosła.
|
|
Południowo.
|
|
Odcienie czerwieni.
|
|
W stronę stajni.
|
|
Poranne lipy nad rzeczką.
|
|
Droga do domu.
|
|
Orest.
|
|
Duży koń, a mleko mamy jednak najsmaczniejsze.
|
|
A słońce świeci.
|
Durny blogger wrzucił zdjęcia w odwrotnej kolejności, nie chce mi się tego ręcznie przestawiać.
Teraz oczywiście już ciemno i wieje. I pół księżyca świeci.
Bardzo to piękne. Świetny kawałek świata masz dookoła, i świetny tworzysz, Szanowna Agniecho.
OdpowiedzUsuńTworzysz?
UsuńA nie? Kobieto, to dzięki Twoim koniom, takie to ładne. Lipa, gładkie łąki. Nie mów, że nie masz udziału w urodzie tego kawałka świata.
UsuńTrochę tak, trochę nie. Zanim tam się pojawiliśmy, też było pięknie, tylko bardziej dziko. Ale dzięki za uznanie.
UsuńŚliczna ta jesień twoja. Moja, nad Bugiem też ładna. I konie u nas chodzą też na pastwisku na błoniach. Kobietka z Miasteczka wykupiła cztery biedaki przeznaczone na rzeź i opiekuje się nimi. Nie znam się, ale trzy są delikatnej budowy, a jeden taki mocny i klockowaty ;) Nie wiedziałam, że koniki tak długo mogą mamę cyckać. Przecież dzieciak już prawie wielkości mamy!
OdpowiedzUsuńByłam kiedyś nad Bugiem w okolicach Hrubieszowa, w marcu chyba. Też mi się podobało.
UsuńDlaczego mają nie cyckać? Matka jak zdecyduje, że koniec, to je sama odstawi. My przestaliśmy się bawić w wymuszone odstawianie, bo właściwie po co?
Dla nas dużo pracy, dla koni dużo stresu, bo trzeba je od siebie fizycznie oddzielić, a po tych trzech tygodniach, w czasie których laktacja ustaje, dołączasz młodego/młodą z powrotem do stada, hormony się włączają u matki i mleko znowu leci. Bez sensu.
Ja nawet nie wiedziałam, że ktoś stosuje wymuszone odstawianie....
UsuńPo prostu myślałam, że laktacja trwa krótko i przechodzą na trawę. Poszerzam wiedzę ;)
Wiesz, w naturze, gdy klacz zachodzi w ciążę co roku, to odstawia sama w pewnym momencie.Inaczej byłoby za duże obciążenie dla organizmu. A w nie-naturze, kiedy ogier odwiedza ją raz na 2, 3 lata, to nie ma tej potrzeby. Oczywiście, odstawia w końcu. Mieliśmy rekordzistkę, co karmiła ponad dwulatka. I on był już większy od mamusi.
UsuńA wiesz, ja wczoraj zbierałam liście na spacerze. Zastanawiając się kiedy ostatnio wkładałam jesienne liście do książki- do suszenia. I wyszło mi, że jakieś 45 lat temu.
OdpowiedzUsuńPiękna Ta wasza jesień, oj piękna
No widzisz, dziecinniejemy na starość. Ja też przypomniałam sobie przyjemności dzieciństwa i z upodobaniem zbieram kasztany i zachwycam się jesiennymi liśćmi. I czasem nawet zasuszę. Grubych książek u nas dostatek.
UsuńGraszkowska - jazda nadrabiac te 45 lat! Jak rusze jakiekolwiek ksiazki z polek, ba, nawet jakies czasopisma, to mi susz wylatuje. Ambitnie tez kiedys myslalam, ze zrobic duzy collage z lisci sentymentalnych (cos jak moj koszyk szyszek, ktory wjezdza na swiatlo dzienne w Swieta BozNar - szyszki z ogrodka mojego dziecinstwa. O kasztanach nawet nie wspomne - Coreczka ma to po mnie i jej maz zapowiedzial, ze moze tolerowac w domu wazony i michy pelne kasztankow, pod warunkiem, ze wywalone zostana stare, sprzed roku i dwoch i moze.... hrehrehr.
UsuńAgniecha - nie macie cienkich ksiazek?
Cienkie, grube, średnie, małe, wielkie. Zmieści się kupa liści.:-D
UsuńPięknie. Obejrzałam z zachwytem. Śliczna lipka.którą sadziliście i konki odbite w wodzie.
OdpowiedzUsuńMnie blogger też wklejał zdjęcia odwrotnie, tym razem umieszczałam pojedynczo, dłużej trwało ale jest jak ja chciałam.
Lipka nam się odwdzięcz za przesadzenie. Jest rzeczywiście jak z obrazka.
Usuńprzepieknie jest jesienią na wsi a Ty masz Agniecha raj na ziemi.
OdpowiedzUsuńRaj na ziemi, a piekło w głowie.;-(
UsuńPiękna twoja jesień Agniecha, ale jesiennie wyzłocone koniki najpiękniejsze :) Trzecie zdjęcie podoba mi się szczególnie!
OdpowiedzUsuńA wasza lipa ma piękny pokrój i ten kamienny murek bardzo jej pasuje.
To jest nasze prywatne rondo. Sami zrobiliśmy murek, wypełniliśmy kompostem ze starego siana, wiadomo było, że musi tam się pojawić jakieś drzewo. I w końcu się znalazło, posadziliśmy i sobie rośnie.
UsuńPięknie. Złoto. Mało czerwieni póki co ale i tak fajnie wykorzystać ten ciepły czas
OdpowiedzUsuńCzerwień krótko trwa.
UsuńPiękna ta Twoja jesień. Ja tylko znalazłam kilka kasztanów, które jak zwykle wrzuciłam do torebki.
OdpowiedzUsuńA ja do kieszeni.
UsuńAle ladnie tam u Was! Jesien pokazala sie z tej ladnej slonecznej, kolorowej strony. Mam nadzieje, ze koniki to doceniaja. oraz jabluszka :)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza jabłuszka.
UsuńPiękna jesień u Ciebie, piękna też u mnie. Całe szczęście, że - choć w mieście mieszkam - do lasu mam blisko, a wczorajszy las, wyzłocony jesienią i słońcem, z każdym powiewem wiatru sypał tym złotem na głowy, pod stopy... I jak dziecko usiłowałam łapać spadające liście...
OdpowiedzUsuńKasztanów mam na oknie cały wysoki słój. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie nazbierać - jak co roku:D
Moje kasztany leżą pomiędzy mną a ekranem komputera i łapią, tę no, złą energię. Ciekawe, czy to prawda? Może tak, bo jakoś się pomarszczyły.
UsuńMieszkając w mieście, ewentualnie bywając w mieście jesienią, uwielbiam brnąć przez kupy, zaspy z żółtych liści, pracowicie wykonane przez służby porządkowe, podrzucając je kopniakami w górę ( i, niestety tylko w duchu, rechocząc prostacko z czystego szczęścia ). Zawsze lubiłam i tak już mi zostało. Będąc dzieckiem, nie zastanawiałam się jednakowoż, ile psich kup ukrytych jest w liściach.
Ech, ja też się nie mogę powstrzymać, przynajmniej czasem:D
UsuńWczoraj! Pojechałam do Jeleniej i szłam sobie taką niedużą uliczką, pod szpalerem klonów. Żółto nad głową, żółto i grubo na chodniku. Oddałam się dziecinnym przyjemnościom, a to nawet dość długi szpaler był.:-D
UsuńJesien to moja ulubiona pora roku, tym bardziej teraz na wsi:))) No powinnam sie kopnac w zadek i pokazac Wam moja tutaj jesien, ale tak mi sie strasznie nie chce....
OdpowiedzUsuńZechciej, proszę! Pokazywałaś kiedyś zdjęcia z jesiennych wycieczek, tam były takie mocne kolory, że polska jesień przy nich blednie. Pokaż!
UsuńPiękne zdjęcia, piękna jesień, uwielbiam tę porę roku.
OdpowiedzUsuńTeż lubię jesień. Przynosi spokój.
Usuń