Skradłam tytuł Hanie, ale co tam. Ona mi wybaczy, a tytuł nadaje się wyjątkowo.
Bo sami zobaczcie.
W końcu.
Się udało.
Nareszcie.
NARESZCIE!
Mamy siano.
Nasze biedne konie, które ledwo co widać na ostatnim zdjęciu, będą jednak miały co jeść w zimie.
Chyba jeszcze nigdy nie mieliśmy sianokosów tak późno.
Pogoda byłą wyjątkowo niesprzyjająca, i znaleźć 5 dniowy okres bez deszczu graniczyło z cudem. Cud nastąpił, to cieszy.
Teraz znowu pada, ale już może.
Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
Dobrze, że się udało. Koniki zabezpieczone, a Wy macie lżej na sercu.
OdpowiedzUsuńKamień spadł. Był wielki.
UsuńJuppi!
OdpowiedzUsuńJaj!!!
UsuńGut. Moje też ponoć skoszone, ale jeszcze nie w stodole. Owce natomiast chcą siana nieustająco. Chyba przez ten nieustający deszcz. Leje od piątku. Były 4 dni bez deszczu. Razem może z 10 słonecznych dni mieliśmy tego lata.
OdpowiedzUsuńMoje też jeszcze nie w stodole. Nie wymagajmy za dużo. Natomiast zleciliśmy wykoszenie niedojadów na głównym pastwisku letnim, co to od 2 lat tego zabiegu agrotechnicznego tam nie uskutecznialiśmy i teraz jest równiutko i piękniutko.
OdpowiedzUsuńA nasza lokalna sarna ma w tym roku dwójkę dzieci. Śmieszniaki. Wypłoszyliśmy ich z wysokiej trawy, gdy pojechaliśmy zaznaczać powierzchnie nieskoszoną dla operatora kosiarki.
Faktycznie trudno, moi czytelnicy też mówią o tym. Wody dużo, trawa po pas, a suszyć nie ma jak. Ale jakoś radzą sobie. Dzisiaj mój syn, strażak, wrócił rano ze służby, pytam: jak tam synu? On na to: dwa kombajny i rżysko ;)Czyli normalka o tej porze. Też jakoś lecą, choć mokro.
OdpowiedzUsuńznaczy żniwa lecą ;)
UsuńU nas żniwa jeszcze nie rozpoczęte.
UsuńA co z tymi kombajnami i rżyskiem, bo nie rozumiem - spaliły się?
No tak, kombajny palą się od tego suchego pyłu ze zboża. Iskra wystarczy i fiuuuu...Tak samo rżyska. To bardzo częste, co roku powtórka z rozrywki. Choć mniej niż za komuny :)
UsuńPalenie papierosków w kombajnie nie jest więc wskazane.
UsuńNo nie żartuj tak nawet! To prośba jest o potężne poparzenia co najmniej i stratę mienia. No chyba, że kombajnista szybki jest, to wtedy mienie tylko...
UsuńHmmm... a moje siano dalej rośnie :( Pan M. jak zawsze nie dotrzymał słowa :(
OdpowiedzUsuńKonsekwentny jest, wobec tego. Konsekwencja to raczej zaleta niż wada, czyż nie? ;-)
UsuńPonoć od środy pogoda jak drut przez co najmniej tydzień. Zmobilizuj go!
Gratulejszony sianokosowe. U mła leje ale ona akurat z tego zadowolniona, my tu po ubiegłorocznej suszy byli mocno przesuszeni a zimą nas dżdże i śniegi nie dopieściły. Dzięki temu że padało i pada to w ogóle cóś rośnie i pyłu na polach ni ma. Zarzundzili niedawno w mieście koszenie tyrawników i ponoć źle się to dla ptoszków młodych skończyło, jeszcze nie wpadli na to że trzeba sprawdzać teren który zamierza się kosić. Teraz jest granda bo niektóre z tych ptoszków to chronione gatunki więc jest szansa że w przyszłym roku sprawdzą zanim włączą kosiarki. :-/
OdpowiedzUsuńGratulejszyn przyjęte. Dziękujemy.
UsuńMy też się cieszymy że pada. Kopiąc w glebie widzę, że po wierzchu mokro, pod spodem ciągle sucho.
A w kwestii waszych ptoszków...
Dlaczego Polak MUSI być mądry ( a i to nie zawsze ) PO SZKODZIE?
"... Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie, Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi" - mistrz Jan to cóś kole pińcet lat temu napisał. Brak myślenia krytycznego znaczy korelacja przyczyny i skutku nadal jest tajemnicą z tych nieprzeniknionych. Zdaniem mła to wynika z powszechności zawierzeń które uwalniają od bólu myślenia. Zawierzanie od zawsze było u nas społecznie akceptowane ( stąd trwałość obrzędów pogańskich ), kontestacja idei przychodziła do nas z zagramanicy i to w formie dojrzałej i gotowej do przyswojenia. Wbrew temu co osobie myślimy nie byliśmy i nie jesteśmy jakimś szczególnie kreatywnym społeczeństwem, śmiem nawet twierdzić że ten kawałek wieszcza o papudze i pawiu jest bardzo prawdziwy.
UsuńA całkowicie się z Tobą Tabazo zgadzam. Bardzo spora część stara się być "pawiem narodów i papugą". Papugą zwłaszcza.
UsuńRabarbara
To jest w nas przedziwne Rabarbaro że nie tylko straszna z nas w masie konserwa ale że jak już cóś przyjmujemy z opóźnieniem i czasem nawet po ptokach to tak bezkrytycznie i nieselektywnie. :-/
UsuńChyba Tabazo nie powinnyśmy rozwijać tych dywagacji bo raz, że tak u kogoś się rozłożyć, to nie wypada ;)a dwa, że i tak nic z tego raczej nie wyniknie epokowego ;)). A co do wyciągania wniosków z doświadczeń to zacytuję Antoniego Słonimskiego, który mówił - "Doświadczenie nas uczy, że zawsze kto inny umiera."
UsuńWytłumaczę się jeszcze, że moja awersja do wpisywania się w kolejny rejestr jest powodem iż nie komentuję i nie zadaję pytań na Twoim blogu. Bo czytam i wykorzystuję ;).
Rabarbara
Ależ rozkładajcie się dziewczęta, szeroko, głęboko, wysoko, jak Wam wygodnie. Miło poczytać.
UsuńNo dobrze się siedzi u Cię , fakt ale Rabarbar ma rację. Nie miejsce na dywagacje bo my tu o sianku a przy okazji zeszło na te ptoszki. Co do doświadczeń Antoniego się nie wypowiadam bo cholera wie co potem a co do tego że nic epokowego nie wyniknie to mła wyznaje teorię kropli co drąży. ;-) A tak w ogóle to mła jest dziś w brzydkim humorze bo miała mieć swoją wersję odkładanych sianokosów ( czytaj sadzenie bylin ) a musiała robić co inszego. I ma nerw bo jutro tyż nie wiadomo jak to będzie. :-/
UsuńFajowsko, że pogoda zrobiła prezent i udało się z sianem :)
OdpowiedzUsuńKilka razy, młódką będąc, załapałam się na sianokosy ino że wtedy wyglądało to inaczej. Trzeba było ręcznie zagrabiać i narzucać siano na kopki, a potem te kopki rozrzucać i przetrząsać. Rodzina oćca mego łąki miała takie podmokłe, że jak się po nich chodziło to woda tryskała spod stóp. W jakiś czas potem zrobili bełchatowską odkrywkę i łąki się osuszyły ;) A z obejścia, w oddali widać hałdy po kopalniane.
My też mamy miejsca, gdzie woda spod stóp pryska, a jak wjedziesz ciągnikiem, to możesz nie wyjechać. A co najciekawsze, te miejsca są położone wysoko na wzgórzach, a nie w dolinie nad rzeką. Paradoksy skalnego nieprzepuszczalnego podłoża.
UsuńZ rozrzewnieniem wspominam takie sianokosy o jakich napisała Marija :). Najpiękniejszy, jedyny w świecie zapach rozrzucanego siana..... jazda na wozie wyładowanym wysooooko........układanie w stodole i zapadanie się na tej górze w siano i sen.......
OdpowiedzUsuńJak wiele straciliśmy, jak wiele tracimy.
No to wspaniale, że się wam udało :)!
U mnie też pada (wciąż mało) i też w ziemi sucho :(.
Rabarbara
Takich sianokosów z Waszych wspomnień nie dane mi było przeżyć - miastowa jestem z pochodzenia. Ale pamiętam rajdy piesze po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i jak fajnie się spało na takim sianie. Myszy skakały z krokwi na krokwię, a czasem nie trafiły i spadały na młodych wędrowców.
UsuńJa też miastowa z urodzenia i wielu lat życia :-D ale od dzieciństwa każde wakacje spędzałam na wsi(to się nazywało wyjazd na letnisko) a nigdy nie lubiłam siedzieć na leżaku i patrzeć jak inni pracują, więc się włączałam. :-D
UsuńI marzyłam, że kiedyś wreszcie wyniosę się z miasta. Co też zrobiłam.
To pisk myszy nie jest Ci obcy ;-).
Rabarbara
Dobrze, ze Wam sie udalo. U nas wrecz przeciwnie, wlasnie w niedziele przyjechalismy do nowego domu i zamiast trawy mamy siano, wypalone doszczetnie. Na szczescie dzis byl deszcz i to bardzo solidny. Slowem obie mamy powod do radosci:)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Z powodu żeście się w końcu przenieśli. Z pewnością coś napiszesz na temat u siebie.
UsuńI pięknie to siano w belach wygląda. Koniki zabezpieczone, Agniecha spokojna:)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko przewieźć pod dach i będzie całkowity spokój.
Usuń:-)
OdpowiedzUsuńchoć powiem szczerze, że wizualnie wolałam snopki.
Wizualnie...Tak. A pracowo to jednak baloty.
UsuńA u nas nadal rośnie sobie... Może po niedzieli się uda.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
UsuńNaprawdę u Was pada? U nas dalej deszczu na lekarstwo... Czasem troszkę siąpi. Strasznie skąpo z deszczem w tym roku.
OdpowiedzUsuńFajnie, że koniki będą miały co jeść :)
Pada, nie pada. Za mało opadów, ale w okresie sianokosów akurat tak wypadło, że co cztery dni coś. A cztery dni to akurat o dzień za mało.
UsuńAle siano zrobione, pod dach zwiezione i jest git.
A teraz właśnie leje jak z cebra. Ale zaraz przestanie, coś widzę.
Radość z tego tekstu, aż bije po oczach :-) Cieszę się z Tobą. Nie uprawiam ziemi, ale moi sąsiedzi już tak. Na polach koło naszego domu też leżą takie zwoje. Lubię na nie patrzeć. Jakiś czas temu zatrzymałam na drodze auto i pytam sąsiadkę która przeganiała krowy - czy w końcu była u lekarza. - N nie, odpowiada najpierw sianokosy.
OdpowiedzUsuńMy z upraw to mamy tylko użytki zielone. Na szczęście.
UsuńNie nadaję się na rolnika całą gębą, bo bym z nerwów osiwiała. Żeby dochody człowieka zależały głównie od pogody??? Szanuję i podziwiam rolników, bo to są prawdziwi przedsiębiorcy i ludzie.