Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Nareszcie.

Skradłam tytuł Hanie, ale co tam. Ona mi wybaczy, a tytuł nadaje się wyjątkowo.
Bo sami zobaczcie.
W końcu.
Się udało.
Nareszcie.
NARESZCIE!
Mamy siano.
Nasze biedne konie, które ledwo co widać na ostatnim zdjęciu, będą jednak miały co jeść w zimie.
Chyba jeszcze nigdy nie mieliśmy sianokosów tak późno.
Pogoda byłą wyjątkowo niesprzyjająca, i znaleźć 5 dniowy okres bez deszczu graniczyło z cudem. Cud nastąpił, to cieszy.
Teraz znowu pada, ale już może.




39 komentarzy:

  1. Dobrze, że się udało. Koniki zabezpieczone, a Wy macie lżej na sercu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gut. Moje też ponoć skoszone, ale jeszcze nie w stodole. Owce natomiast chcą siana nieustająco. Chyba przez ten nieustający deszcz. Leje od piątku. Były 4 dni bez deszczu. Razem może z 10 słonecznych dni mieliśmy tego lata.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje też jeszcze nie w stodole. Nie wymagajmy za dużo. Natomiast zleciliśmy wykoszenie niedojadów na głównym pastwisku letnim, co to od 2 lat tego zabiegu agrotechnicznego tam nie uskutecznialiśmy i teraz jest równiutko i piękniutko.
    A nasza lokalna sarna ma w tym roku dwójkę dzieci. Śmieszniaki. Wypłoszyliśmy ich z wysokiej trawy, gdy pojechaliśmy zaznaczać powierzchnie nieskoszoną dla operatora kosiarki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie trudno, moi czytelnicy też mówią o tym. Wody dużo, trawa po pas, a suszyć nie ma jak. Ale jakoś radzą sobie. Dzisiaj mój syn, strażak, wrócił rano ze służby, pytam: jak tam synu? On na to: dwa kombajny i rżysko ;)Czyli normalka o tej porze. Też jakoś lecą, choć mokro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas żniwa jeszcze nie rozpoczęte.
      A co z tymi kombajnami i rżyskiem, bo nie rozumiem - spaliły się?

      Usuń
    2. No tak, kombajny palą się od tego suchego pyłu ze zboża. Iskra wystarczy i fiuuuu...Tak samo rżyska. To bardzo częste, co roku powtórka z rozrywki. Choć mniej niż za komuny :)

      Usuń
    3. Palenie papierosków w kombajnie nie jest więc wskazane.

      Usuń
    4. No nie żartuj tak nawet! To prośba jest o potężne poparzenia co najmniej i stratę mienia. No chyba, że kombajnista szybki jest, to wtedy mienie tylko...

      Usuń
  5. Hmmm... a moje siano dalej rośnie :( Pan M. jak zawsze nie dotrzymał słowa :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konsekwentny jest, wobec tego. Konsekwencja to raczej zaleta niż wada, czyż nie? ;-)
      Ponoć od środy pogoda jak drut przez co najmniej tydzień. Zmobilizuj go!

      Usuń
  6. Gratulejszony sianokosowe. U mła leje ale ona akurat z tego zadowolniona, my tu po ubiegłorocznej suszy byli mocno przesuszeni a zimą nas dżdże i śniegi nie dopieściły. Dzięki temu że padało i pada to w ogóle cóś rośnie i pyłu na polach ni ma. Zarzundzili niedawno w mieście koszenie tyrawników i ponoć źle się to dla ptoszków młodych skończyło, jeszcze nie wpadli na to że trzeba sprawdzać teren który zamierza się kosić. Teraz jest granda bo niektóre z tych ptoszków to chronione gatunki więc jest szansa że w przyszłym roku sprawdzą zanim włączą kosiarki. :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulejszyn przyjęte. Dziękujemy.
      My też się cieszymy że pada. Kopiąc w glebie widzę, że po wierzchu mokro, pod spodem ciągle sucho.
      A w kwestii waszych ptoszków...
      Dlaczego Polak MUSI być mądry ( a i to nie zawsze ) PO SZKODZIE?

      Usuń
    2. "... Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie, Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi" - mistrz Jan to cóś kole pińcet lat temu napisał. Brak myślenia krytycznego znaczy korelacja przyczyny i skutku nadal jest tajemnicą z tych nieprzeniknionych. Zdaniem mła to wynika z powszechności zawierzeń które uwalniają od bólu myślenia. Zawierzanie od zawsze było u nas społecznie akceptowane ( stąd trwałość obrzędów pogańskich ), kontestacja idei przychodziła do nas z zagramanicy i to w formie dojrzałej i gotowej do przyswojenia. Wbrew temu co osobie myślimy nie byliśmy i nie jesteśmy jakimś szczególnie kreatywnym społeczeństwem, śmiem nawet twierdzić że ten kawałek wieszcza o papudze i pawiu jest bardzo prawdziwy.

      Usuń
    3. A całkowicie się z Tobą Tabazo zgadzam. Bardzo spora część stara się być "pawiem narodów i papugą". Papugą zwłaszcza.
      Rabarbara

      Usuń
    4. To jest w nas przedziwne Rabarbaro że nie tylko straszna z nas w masie konserwa ale że jak już cóś przyjmujemy z opóźnieniem i czasem nawet po ptokach to tak bezkrytycznie i nieselektywnie. :-/

      Usuń
    5. Chyba Tabazo nie powinnyśmy rozwijać tych dywagacji bo raz, że tak u kogoś się rozłożyć, to nie wypada ;)a dwa, że i tak nic z tego raczej nie wyniknie epokowego ;)). A co do wyciągania wniosków z doświadczeń to zacytuję Antoniego Słonimskiego, który mówił - "Doświadczenie nas uczy, że zawsze kto inny umiera."
      Wytłumaczę się jeszcze, że moja awersja do wpisywania się w kolejny rejestr jest powodem iż nie komentuję i nie zadaję pytań na Twoim blogu. Bo czytam i wykorzystuję ;).
      Rabarbara

      Usuń
    6. Ależ rozkładajcie się dziewczęta, szeroko, głęboko, wysoko, jak Wam wygodnie. Miło poczytać.

      Usuń
    7. No dobrze się siedzi u Cię , fakt ale Rabarbar ma rację. Nie miejsce na dywagacje bo my tu o sianku a przy okazji zeszło na te ptoszki. Co do doświadczeń Antoniego się nie wypowiadam bo cholera wie co potem a co do tego że nic epokowego nie wyniknie to mła wyznaje teorię kropli co drąży. ;-) A tak w ogóle to mła jest dziś w brzydkim humorze bo miała mieć swoją wersję odkładanych sianokosów ( czytaj sadzenie bylin ) a musiała robić co inszego. I ma nerw bo jutro tyż nie wiadomo jak to będzie. :-/

      Usuń
  7. Fajowsko, że pogoda zrobiła prezent i udało się z sianem :)
    Kilka razy, młódką będąc, załapałam się na sianokosy ino że wtedy wyglądało to inaczej. Trzeba było ręcznie zagrabiać i narzucać siano na kopki, a potem te kopki rozrzucać i przetrząsać. Rodzina oćca mego łąki miała takie podmokłe, że jak się po nich chodziło to woda tryskała spod stóp. W jakiś czas potem zrobili bełchatowską odkrywkę i łąki się osuszyły ;) A z obejścia, w oddali widać hałdy po kopalniane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też mamy miejsca, gdzie woda spod stóp pryska, a jak wjedziesz ciągnikiem, to możesz nie wyjechać. A co najciekawsze, te miejsca są położone wysoko na wzgórzach, a nie w dolinie nad rzeką. Paradoksy skalnego nieprzepuszczalnego podłoża.

      Usuń
  8. Z rozrzewnieniem wspominam takie sianokosy o jakich napisała Marija :). Najpiękniejszy, jedyny w świecie zapach rozrzucanego siana..... jazda na wozie wyładowanym wysooooko........układanie w stodole i zapadanie się na tej górze w siano i sen.......
    Jak wiele straciliśmy, jak wiele tracimy.

    No to wspaniale, że się wam udało :)!
    U mnie też pada (wciąż mało) i też w ziemi sucho :(.
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich sianokosów z Waszych wspomnień nie dane mi było przeżyć - miastowa jestem z pochodzenia. Ale pamiętam rajdy piesze po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i jak fajnie się spało na takim sianie. Myszy skakały z krokwi na krokwię, a czasem nie trafiły i spadały na młodych wędrowców.

      Usuń
    2. Ja też miastowa z urodzenia i wielu lat życia :-D ale od dzieciństwa każde wakacje spędzałam na wsi(to się nazywało wyjazd na letnisko) a nigdy nie lubiłam siedzieć na leżaku i patrzeć jak inni pracują, więc się włączałam. :-D
      I marzyłam, że kiedyś wreszcie wyniosę się z miasta. Co też zrobiłam.
      To pisk myszy nie jest Ci obcy ;-).
      Rabarbara

      Usuń
  9. Dobrze, ze Wam sie udalo. U nas wrecz przeciwnie, wlasnie w niedziele przyjechalismy do nowego domu i zamiast trawy mamy siano, wypalone doszczetnie. Na szczescie dzis byl deszcz i to bardzo solidny. Slowem obie mamy powod do radosci:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje! Z powodu żeście się w końcu przenieśli. Z pewnością coś napiszesz na temat u siebie.

      Usuń
  10. I pięknie to siano w belach wygląda. Koniki zabezpieczone, Agniecha spokojna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze tylko przewieźć pod dach i będzie całkowity spokój.

      Usuń
  11. :-)
    choć powiem szczerze, że wizualnie wolałam snopki.

    OdpowiedzUsuń
  12. A u nas nadal rośnie sobie... Może po niedzieli się uda.

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę u Was pada? U nas dalej deszczu na lekarstwo... Czasem troszkę siąpi. Strasznie skąpo z deszczem w tym roku.
    Fajnie, że koniki będą miały co jeść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pada, nie pada. Za mało opadów, ale w okresie sianokosów akurat tak wypadło, że co cztery dni coś. A cztery dni to akurat o dzień za mało.
      Ale siano zrobione, pod dach zwiezione i jest git.
      A teraz właśnie leje jak z cebra. Ale zaraz przestanie, coś widzę.

      Usuń
  14. Radość z tego tekstu, aż bije po oczach :-) Cieszę się z Tobą. Nie uprawiam ziemi, ale moi sąsiedzi już tak. Na polach koło naszego domu też leżą takie zwoje. Lubię na nie patrzeć. Jakiś czas temu zatrzymałam na drodze auto i pytam sąsiadkę która przeganiała krowy - czy w końcu była u lekarza. - N nie, odpowiada najpierw sianokosy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My z upraw to mamy tylko użytki zielone. Na szczęście.
      Nie nadaję się na rolnika całą gębą, bo bym z nerwów osiwiała. Żeby dochody człowieka zależały głównie od pogody??? Szanuję i podziwiam rolników, bo to są prawdziwi przedsiębiorcy i ludzie.

      Usuń