Agniecha zajęta, Paulina zajęta.
Agniecha napisze coś wobec tego.
Co tam u nas, na wsi?
No cóż, w ogrodzie już mamy zaległości, trzeba siać i sadzić na potęgę, a tu jeszcze skopać trzeba ostatni kawałek. Jakieś warzywa zeszłoroczne dogorywają pomiędzy chwastami jakże bujnymi. Rabatki z kwiatkami proszą i błagają o odchwaszczenie.
Trawa rośnie jak szalona. Podsypałam ją nawozem, bo po zimie trawnik składał się głównie z mchów i chwastów, i teraz widać, że nawóz jest skuteczny. Bardzo skuteczny. W związku z tym, zapewne, zepsuła się kosiarka.
Drzewa owocowe kwitną, albo szykują się do kwitnięcia. W związku z tym, w kluczowym momencie kwitnienia moich śliwek kompotowych, przyszedł mróz -8 i chyba kompocików w tym roku robić nie będę. A wczoraj, bo to jabłonie już się szykują, to grad spadł, ale za mały był i na szczęście nic się nie zniszczyło.
czeremcha |
grusza, nie wiem jaka, papierek uciekł z wiatrem |
jabłoń papierówka |
Naprawiliśmy po zimie ogrodzenia na pastwiskach, wymieniliśmy pourywane i zetlałe taśmy, ponaciągaliśmy druty, powbijaliśmy obluzowane słupki, w przyszłym tygodniu, a właściwie pod koniec tego, rozmieszczamy nasze stado na letnich pastwiskach.
Wczoraj odrobaczałyśmy stwory, nawet całkiem sprawnie nam poszło, Nikolas się szlaja po świecie, więc Pia końska czarodziejka i ja wstrzykiwałyśmy tę cudowną ciecz do końskich pysków, coby nie ciągały ze sobą jaj i larw na czyste letnie pastwiska.
Dzisiaj kopyta przytniemy, Anet - kowalka i ja, uniwersalny parobek i pomocnik do wszystkiego, tym paru sztukom, co mają je w niezbyt dobrym stanie. Reszta latem. Hurtowo, sprawną ręką Pana Irka.
Konie, jak to konie, pracowity i ciężki żywot pędzą u nas, co dokumentuję poniższymi zdjęciami.
Mały Książę Błysk z haremem |
Grupa Królowej |
Ciągnik ciągle niesprawny ale już widać na horyzoncie odległym te naprawione części...
Odwiedziłam w końcu Siedzibę Inkwizycji, ale nie byłam torturowana. To jednak lepsze czasy niż w średniowieczu, a i Inkwizycja inna. Przyjacielska jakaś.:-D
Poza tym, działo się, a działo, do interwencji policji włącznie, i dziać się jeszcze będzie, ale pisać mi się nie chce, a i czasu nie mam, więc mam nadzieję, że Paulina się wykaże jakimś długim, ciekawym i zagmatwanym wpisem w najbliższym czasie.
Z ostatniej chwili - przyleciały nasze drugie jaskółki! Oknówki. I już budują i remontują swoje gniazda na potęgę. Jest dobrze.
Cisza, bo wszędzie praca wre. Wpadłam też choć na chwilę, żeby zobaczyć, co na blogach i skrobnąć coś od siebie. Wspaniałej pogody życzę i serdeczności ślę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i nawzajem. Lecę pietruszkę naciową siać.:-)
UsuńCo jest na pierwszym zdjęciu?Zanęciła i poszła sobie. A tu policja i sensacja jakaś na pewno. Gadaj zaraz, czymś mus urozmaicić nudne, wiejskie życie:)
OdpowiedzUsuńCesarska korona, odmiana perska. Ładna, czyż nie?
UsuńBardzo ładna, też miałam zapytać........
UsuńA nie tylko konie i konie...
OdpowiedzUsuńTak jest, co za policyja? Gdzie co ukradli.. pobili ?
OdpowiedzUsuńTe konie faktycznie, przerąbane mają u Was ;)) Żeby tak wszystkie miały, to byłby raj na Ziemi :)
OdpowiedzUsuńPiękna jest ta cesarska korona, a co z tych kwitnących drzew wyrośnie, to czas pokaże, czy będzie co zaprawiać i ile tego wyjdzie.
Więc z tą policją to było tak, że Pan Wojtek woził nasz obornik na naszą łąkę i rozrzucał go rozrzutnikiem o wdzięcznej nazwie Mengele pożyczonym od pewnego sąsiada. Pomijam już drobny, nieistotny zupełnie fakt, że rozrzutnik popsuł się co najmniej 4 razy w przeciągu dwóch dni i wiązało się to za każdym prawie razem z wyjazdem po części do Jeleniej.
OdpowiedzUsuńNo więc już i tak było pechowo i fatum jakieś krążyło nad nami i naszym końskim G.
I pod koniec rozrzucania przyjechała policja, bo jakiś mieszkaniec ich wezwał bo nasz obornik zaśmiecał drogę i onże obywatel zażyczył sobie, żeby tę drogę posprzątać.
Wicie ludzie, ja w naiwności swojej myślałam, że na wsi mieszkam, i że proces nawożenia gleby w takim miejscu raczej nikomu nie przeszkadza, ale jakże okrutnie się pomyliłam.
Taka to była historia.
Ale co, Agniecha, posprzątałaś? Odkurzaczem?Cesarska korona niesamowita.
UsuńPana Wojtka ludzi posprzątali. Mietłami i łopatami.
Usuńja pierdziele, zawiść ludzka nie zna granic.
UsuńTrza tego mieszkanca zlokalizowac i kapiel obornicza zastosowac, nauczy sie wtedy, ze na swoich sie nie donosi. Jakie to ludziska delikatne sie zrobily...
OdpowiedzUsuńKorona cesarska odmiany perskiej piekna :)
Taka metoda ma swoje uroki. Jednakowoź nie skorzystam.
UsuńKosiarka, a na co komu ona? Jakaś owca czy alpaka to nie lepsza? ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPo kosiarce nie muszę bobków sprzątać.
UsuńBobki się rozłożą i nawiozą:)
UsuńKorona cesarska piękna, ale równie piękne są kwiateczki gruszkowe .A sąsiad, to jakiś trochę mendowaty. Jak mu przeszkadzało, to mógł zwrócić sam uwagę. Ale to tchórz jest napewno.
OdpowiedzUsuńNie wiem, więc nic nie mogę powiedzieć. Możliwe, że rzekł coś osobiście, i być może , że został zbyty. I być może, go to zdenerwowało. Mnie przy tym nie było.
UsuńNo to może było trzeba tego wyzbieranego obornika zawieźć w obejście temu komuś, któremu ów na drodze zawadzał?:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Metoda w gruncie rzeczy słuszna. Ale skoro okazało się, że to przejezdny był, to przecież jego rodzinie nie zrobię takiego prezentu, oni niczemu nie winni. Tym bardziej, że w domu tylko onże przejezdny czystość miłujący krewny się znajdował.
UsuńCiul miastowy, podpierdalacz. Jak by go tu udupić?
UsuńSąsiad, Sąsiad, wyluzuj. Lepiej napisz, jak tam zastawiona pułapka działa tam u Ciebie.
UsuńŁadne pastwiska mają koniki. Wiesz mnie też wkurza, jak na drodze, wieś nie wieś, ludzie zostawią a to kopki gnoju, a to piach (wyjazd z budowy) po troszkę to nawet niebezpieczne. Na policję bym nie leciała, ale gdybym miała sąsiada, który tak robi to poprosiłabym o sprzątnięcie, a najpierw bym poczekała, czy po zakończeniu roboty sprzątnie. Moja znajoma, poważnie mówię, musiała kiedyś sprzątać z asfaltu krowie placki, bo częściowo droga na łąki jest z asfaltem, a krowie odbutu nie zatkasz, żeby po drodze nie plackowała. Naplackowała, a jakiś człek, któremu to nie spodobało zadzwonił własnie na policję i musiała oczyścić asfalt po krowinach.
OdpowiedzUsuńWiesz Mnemo, liczy się też kontekst. W tym wypadku droga znikąd do nikąd szeroka tak, że się dwa auta ledwo mijają, nie, żeby taka sytuacja zdarzała się często, totalnie rozwalona, przed generalnym remontem. Nie jakaś główna arteria ruchu w mieście gdzie pędzący samochód mógłby się poślizgnąć na końskim gównie.
UsuńNo właśnie czasami o ten kontekst chodzi.
Usuńja też walczę z różnymi pracami i mało czasu:-( moje jeszcze w tym roku na pastwisku nie były, ale już niedługo za dosłownie parę dni, ale o tym pewnie napiszę też za niedługo:-))
OdpowiedzUsuńAle się odezwałaś! To już coś. :-)
UsuńTo znaczy że spokój , nie ma piękniejszego stanu od tego właśnie, Drażni nas jedno pytanie które dość często słyszymy .Co tam słychać odpowiedź zawsze jest ta sama, to samo co wczoraj to samo co jutro :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy : )
W ogólnych zarysach, faktycznie, spokój. I ma on swoją wartość. W szczegółach, ale kto by się nimi przejmował, czasem coś się dzieje. Też pozdrawiam.
UsuńO! To oprócz historyi z lisem jeszcze się incydent z obornikiem przytrafił?
OdpowiedzUsuńJeszcze Cię Inkwizycja torturom podda, nie bój się ;)
Już się cieszę na te tortury. Jest we mnie trochę masochisty.:-)
UsuńNo, człowiek popatrzy na zdjęcia, poczyta i zaczyna zazdrościć takich widoków:)
OdpowiedzUsuń