Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

środa, 29 stycznia 2014

Uroki zimy na wsi

 Najpierw było zlodowacenie
zimowa uprawa lodowcowa

później niewinnie poprószyły cudne gwiazdki z nieba, 
gwiazdki na grzbiecie mojego Lisiaczka
które wszystko pokryły bielą
Pasiunia mój wilk ukochany zagania konie do stajni
aż w końcu przywaliło i nastała polska zima!
na zdjęciu widać jak traktor dojeżdża do auta a ślady po kołach natychmiast są zasypywane przez śnieg nawiewany z pól
Efektem czego Trupideusz jest u mechanika, Michałka do domu przywiózł przyjaciel, który na pierwszych metrach szlaki się zakopał. Służby odpowiedzialne za odśnieżenie wypięły się na nas i trzeba było dzwonić prywatnie po traktor. Traktor się ślizgał i nie mógł niewielkiego samochodu osobowego wyciągnąć z zaspy, bo pod cudną bielą jest cudne zlodowacenie. Z pól nawiało miejscami metr śniegu na drogę, worki z opałem w samochodzie, w domu zimno, wzięłam taczkę i polami przebiłam się ok. pół kilometra do samochodu po opał. Tuż przed dwunastą w nocy auto zostało wyciągnięte na drogę. Spakowałam Michałkowi torbę i ustaliliśmy, że do weekendu zostanie w Piotrkowie, a ja sama na wsi ze zwierzętami. Oczywiście śpię z moimi dwoma wilkami w łóżku:-) grzejemy się wzajemnie, a moja najukochańsza Pasia ten mój pies obronny nawet przed Arrowkiem mnie broni:-) jest nie tylko jak alarm najlepszy, ale i jak naładowana broń. Nad ranem obudził mnie kogut, Arrowek gdy to zobaczył natychmiast podszedł do mnie i chciał mnie chyba polizać i poprosić o coś, Pasieńka leżała w nogach, jednym susem znalazła się przy mojej twarzy złapała bezgłośnie Arrowka za kufę i zakryła mnie swoim ciałem i tak już pozostała dopóki nie zasnęłam. Może jestem nienormalna, ale kocham tą moją ekstremalną wieś, te syberyjskie klimaty, moje wilki i ogiery, to wszystko sprawia, że czuję że naprawdę żyję! 



31 komentarzy:

  1. Jak fajnie, że Pasia tak się do Ciebie przywiązała. Pamiętam, że początki były trudne. No i fajnie, że coś napisałaś, bom ja przecież niesprawna.
    Sympatycznie nazywa się Wasz samochód.

    OdpowiedzUsuń
  2. Grypko moja kochana, samochód dostał ochrzczony zasłużenie, a inspiracją był Trupi z bardzo fajnej książki Romualda Pawlaka "Póki pies nas nie rozłączy", którą polecam Ci serdecznie - taki miejski Jakub Wędrowicz:-)
    A z Pasieńką kochamy się strasznie i że moje niestandardowe metody wychowawcze przyniosą aż taki skutek, to sama bym nie pomyślała:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech, te psiska nasze kochane, cóż to bez nich za życie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - co to za życie bez psa?!
      Zdrówko Wasze piję Czeremchówką na rozgrzewkę!

      Usuń
    2. Dokładnie, ale bąki Rudej jednak wyprowadzają mnie z równowagi, a ją- ja z pokoju...:D

      Usuń
    3. Pasia potrafi takiego zapuścić bąka, że można osłabnąć

      Usuń
    4. Kira puszcza, a potem patrzy na swoje tylne regiony, żdziwiona bardzo, co to takiego. A w ogóle to +5.

      Usuń
  4. Bo nie masz jak dodatkowy, futrzany ocieplacz! Tu nawet masz dwa w jednym, bo jeszcze ochroniarz ( ochroniarka? ) do tego!:-))) Ja tam zimy nie kocham. Wczoraj ledwo przejechałam po Ewę do autobusu. I jechałam godzinę po odśnieżaczu! A dzisiaj, po porannym odsnieżeniu o 10-tej śladu nie było. Nie szło wyjechać. W związku z czym zrezygnowałam z wyprawy do sklepu ( bo wiało okrutnie i nie chciało mi się pieszo ), a na obiad były kotlety z jarmużu, albowiem w lodówce echo...
    Uściski
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia, że Ty zimy nie kochasz, to mnie nie dziwi, bo zdaje się, że u Was jest zawsze jeszcze gorzej niż u nas:-)

      Usuń
  5. Dwa dni temu słyszałam przelatujące gęsi, jednak było trochę mgliście i nie udało mi się ich zauważyć. Natomiast dzisiaj widziałam i słyszałam ( ten dźwięk jest niesamowity ) klucz łabędzi. Leciały na wschód. Wiosna idzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słyszałaś takie łabędziowe fiufiufiu od skrzydeł?
      no niestety, one, jak i gąsi, często zimę u nas spędzają i tylko się przemieszczają: w dzień- na pole, na jedzenie, wieczorem- na wodę, na spanie.
      Choraś, Agniecho? ja toże, chlip.
      Zlodowacenie wygląda nieziemsko, a śnieg na Lisiaku- jak na bujnej trawie:-)

      Usuń
    2. Lisiak, a jeszcze bardziej Dżygit zimą mają futerko jak niedźwiadki puchate:-)

      Usuń
    3. Słyszałam łabędziowe FIUFIUFIUF od skrzydeł - leciały nisko. Choram jeszcze, ale zmierza już ku dobremu. Zdrowia wszystkim chorującym.

      Usuń
  6. Taaak... wiosna, nawet widać, u mnie lód, zimnica, śniegi i na dodatek jestem chora jak pies, a do pracy teraz muszę koniecznie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musiałaś się zarazić od Agniechy, bo ona z grypą leży:-)

      Usuń
  7. Trupideusz mnie rozwalił :) Zima i u mnie taka groźna - jak to w górach. Ale w końcu jak mawia pani minister " no sorry taki klimat" :P
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieszczotliwie nazywany Trupi:-)

      Usuń
    2. A na Syberii pociągi jeżdżą. Ale pewnie nie elektryczne.

      Usuń
  8. Trupideusz, jak Amadeusz. Bosko nazwaliście autko. Zima jest ok. Najważniejsze, że się skończy niebawem.
    Z psami moimi nie sypiam, bo by chyba padły z przegrzania. One zresztą są takie nielubiące takich poufałości. Sypiają na ganku, ale najczęściej chcą być w nocy w pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest tak, że Arrowkowi nie sięga linka do pomieszczenia gdzie śpią psy, więc jest w domu na noc, Pasieńka do towarzystwa dla niego:-) no i sierści w tym roku takiej gęstej nie dostały przez to pomieszkiwanie w domu, za to maluchy mają wełnę godną zazdrości w to zimno:-)

      Usuń
    2. Moje berny to "cycki". Chyba by się zapłakały na zewnątrz, bez pańci, a ja na tym mrozie spała nie będę:-)))
      A.

      Usuń
    3. Paulina, a jak masz te psiska, to po co Ci węgiel???;)

      Usuń
    4. Powiem Ci po co, chciałam zaoszczędzić na miale i zamiast nocny pełen zasyp zrobić, to pół zrobiłam i teraz mam w domu 11st - nieźle co?

      Usuń
    5. Asia, ale powiedz? w łóżku z Tobą nie śpią?

      Usuń
    6. Pacjanie, płacisz im nadgodziny?
      Frodo kocha śnieg i tarzanie się w nim. Też nie śpi w łóżku, bo za duży trochę. Ale reszta spoko się mieści. A Mój zawsze mówił: żadnych zwierząt w łóżku... Teraz potrafi nie ruszyć się przez całą noc, żeby kotu nie przeszkadzać.
      Jak one (2 psy i 2 koty) udrapowały się dzisiaj wokół kozy (pieca znaczy)! Wstałam od biurka, żeby pójść po aparat, ale niestety, jak tylko się ruszyłam, one też. Szkoda, że tylko ja to widziałam.

      Usuń
  9. musiało być strasznie wietrznie i zimno w nocy

    OdpowiedzUsuń
  10. U nas jak na razie, co bardzo dziwne (odpukać we wszystko co się da) służby się spisują i odśnieżają. Prywatnie nie gdzie nawet zadzwonić, więc jak zasypie to koniec. Cudne to zdjęcie sierści ze śnieżynką. Zanim przeczytałam co to, to myślałam, że to pole traw z płatkiem śniegu, tylko jakoś płatek wydawał mi się nieproporcjonalnie za wielki ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty wiesz ile ja się namęczyłam żeby te gwiazdki uchwycić w makro, bo zwykły aparat sobie z ruchem nie radzi, a już w makro to nie ma mowy, a chłopcy jedli akurat i cały czas w rytm przeżuwania falowali:-))

      Usuń
  11. Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń