Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

środa, 25 lipca 2012

różności

Dochodzę do wniosku, że tak niesystematyczne i leniwe osoby jak ja nie powinny prowadzić bloga. Ale nie rozwodząc się za bardzo nad własnymi niedoskonałościami przejdę natychmiast do rzeczy, rozpoczęliśmy lonżowanie, Pan Andrzej uczy nas i konie jednocześnie i o ile wcześniej robiłam wszystko sama, to teraz ze względu na Lisiaka i jego dominujący charakter bez pomocy się nie obejdzie, a ja jeszcze wpadłam na pomysł pierwszego dosiadu, oczywiście to dopiero za kilka ładnych miesięcy (prawie rok), ale już się nie mogę doczekać, ale wszystko po kolei. Konie mi uciekają z pastwiska i chcą do stajni, wyobrażacie to sobie przerywają sprężyny i czekają pod furtką aby je wpuścić, a dzieje się tak ze względu na niewyobrażalne ilości końskich much jakie są w tym roku, nie mam pomysłu jak temu zaradzić...
koty już puszczamy na podwórze, suka je nosi w pysku, a one ja traktują jak hmmm... chyba ciotkę, którą bardzo kochają, pozwala im na wszystko, rozpieszcza je strasznie, co zresztą będzie widać na zdjęciach. Nasz nauczyciel powiedział, że Lisiak jest niesforny, a Dżygit leniwy, ale ogólnie rzecz ujmując jak na pierwszy raz, to było całkiem nieźle.
Lisiakowi po ok. pięciu okrążeniach się znudziło i uciekł
trzeba mu było założyć wędzidło niestety
Teraz co do nas, to mnóstwo pracy, przetwory, odwiedziny, zamieszanie z tą naszą zwierzęcą bandą, zmieniłam kolor włosów na ciemny, to dodaję gdybyście mnie nie rozpoznawali na zdjęciach. Zaraz do wszystkich końskich znajomych zajrzę na blogi, może coś znajdę na muchy, jak sobie z nimi radzicie? bo ja nie wiem co zrobić, zresztą komary wieczorem też dają im w kość zwłaszcza Dżygitowi.

15 komentarzy:

  1. Na muchach i koniach to się nie znam, a tym bardziej na ich układaniu :)))))), ale psa masz ułożonego znakomicie :))))
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. 50 kółek jak na początek treningu to bardzo dużo. Lepiej zacząć od kilkunastu i stopniowo zwiększać dawkę, bardzo pilnując, by było dokładnie tyle samo w każdą stronę.

    Warto też zainwestować w solidniejszy lonżownik: ganianie konia na lonżowniku na pojedynczej lonży wygląda mi na sprzeczność. Bo albo się konia wypina (i prawidłowo jest wtedy lonżować na dwóch lonżach, a nie na jednej!) - albo gania luzem. Lonżowanie na pojedynczej lonży jest szkodliwe dla końskiego kręgosłupa - i widać to nawet chociażby na siódmym zdjęciu od góry, gdzie koń ma głowę w zupełnie innym kierunku niż biegnie.

    Jeszcze się taki nie urodził, który by z muchami wygrał. Można trochę ulżyć:
    - założyć "indianki" na pyski, ewentualnie też siatkowe derki (tylko na dzień),
    - zapewnić, żeby na pastwisku konie miały dostę do krzaków/drzewek, o które mogą się obcierać,
    - można też kupić repelent i pryskać konie - tylko trzeba to robić systematycznie (są podobno i takie, które starczy raz na kilka dni podać - ale jeszcze się w praktyce z takim nie spotkałem...).

    OdpowiedzUsuń
  3. Na muchy najlepiej karmic suszonym czosnkiem (lyzka - dwie codziennie do paszy) i myc wywarem z lipy. Nie ma jednakze calkiem skutecznego srodka, niestety! W kazdym razie muchy nie lubia zapachu potu z zawartoscia czosnku, sprawdzilam, przetestowalam osobiscie (no, prawie... ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co zrobić, jak konie żywią się tylko trawą z łąki? Sam suszony czosnek pewnie im nie będzie smakował? W jabłko go schować?

      Usuń
    2. Ja jeszcze nie praktykowalam karmienia koni wylacznie trawa z laki.

      Usuń
    3. A ja nie praktykowałam karmienia czymkolwiek innym niż trawą w lecie, a sianem w zimie.

      Usuń
    4. Wobec tego nawet w jablko nie da sie czosnku schowac.

      Usuń
  4. PS. do lonzowania lepszy jest kawecan niz wedzidlo, wlasciwie wedzidlo wogole nie powinno byc dopiete do lonzy, szczegolnie u mlodego konia, ktory jeszcze nie mial jezdzca na grzbiecie. Lepiej tez uzyc 2 lonzy, jedna z przodu od kawecana, a druga z tylu, za zadem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Paulina - tyle rad, a każda inna, będziesz musiała wybierać. Muchy, no cóż, tak to już jest latem... Nasze konie chowają się w lasku albo swojej wiatce i w ogóle się z tych miejsc w ciągu dnia nie ruszają. Jeść i pić wychodzą w nocy. Ja rozumiem Twoje, że chcą do stajni. Nasz sąsiad, który ma krowy, po prostu się dostosował do wymagań swoich zwierząt. W nocy chodzą na pastwisko, a w dzień stoją w oborze. Może to i pomysł dla Ciebie? Koń nie jest zwierzęciem dzienno nocnym jak my i muchy i gzy.

    OdpowiedzUsuń
  6. A my lonżujemy zazwyczaj używając kantara i pojedynczej lonży, a w okrągłym lonżowniku najczęściej bez lonży.Byle mowa ciała była właściwa ( człowieka, znaczy się )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie kazdy posiada lonzownik. Na otwartej lace jakos trudno loznowac konia mowa ciala, bez lonzy.

      Usuń
    2. No tak, koń , używając mowy ciała powiedziałby pewnie: DO WIDZENIA JUTRO! :-)))

      Usuń
  7. Witaj. Zgadzam się z opinią "Boskiej Woli" . Okólnik solidny i masz pól roboty z głowy ...Zresztą czytasz "sposoby naturalnego jeździectwa". Poszukaj - wygoogluj taką dziewczynę Justyna Mitka. Pogadaj z nią. Może będzie szkoliła konie w Twojej okolicy. Wiem, że kiedyś robiła takie "składkowe" szkolenia , że kilka osób się składało. Nie wiem niestety jakie ceny . Pozdrawiam. Ja jestem na razie wyłączony z konskich spraw. W styczniu urwałem więzadło boczne :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale pech! Ja od paru lat zmagam się z skutkami wyrwania, a następnie odtworzenia więzadła w kolanie. Ale głownie ze skutkami własnego lenistwa jeżeli chodzi o rehabilitację.Więc będąc mądrą po szkodzie, radzić mogę, ćwicz, ile wlezie!

      Usuń
  8. Paulina, no nie, no gdzie Ty się podziewasz????

    OdpowiedzUsuń