Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

niedziela, 8 listopada 2020

O wszystkim i o niczym.

 Te kawałki z Čapka poniżej dedykuję przede wszystkim Tabaazie oraz wszystkim innym szalonym ogrodniczkom.




Czyli również, nie ma co ukrywać, sobie. 
Nie widzę żadnej satyry w powyższych tekstach, właśnie jestem w fazie braku właściwych doniczek.
Ale znajdę je, w ziemi, bo właśnie dalie już zmarzły od góry, trzeba wykopać kłącza, a przecież w doniczkach były sadzone, bo bez doniczek znikły by w czeluściach albo wnętrznościach karczowników.
No więc te super cebule od Taby ciągle se czekają na właściwe doniczki.
Czosnek ozimy też czeka na posadzenie w grunt.
Grunt czeka na lekkie spulchnienie.
Oraz przykrycie warstwą ściółki.
Truskawki czekają na ostatnie plewienie i zaściółkowanie cieplutką słomą.
Cała masa rzeczy do wykonania przed zimą.
A poza tym...

Starość nie radość...

Konie grubieją. Zima idzie, trzeba się zaopatrzyć w przyzwoitą warstwę tłuszczu.



Chodzimy po królewskich dywanach.

Pławimy się w jesiennym świetle.

Podziwiamy ostatnie czerwienie.

I purpury.

Mamy dość przeróbki ostatnich plonów,

więc podstępnie pozbywamy się ich. Niech Inkwi się męczy.


  
To już chyba najostatniejszy z ostatnich bukiet. Chociaż, nigdy nie wiadomo.
                                                         
Nie wiem czy pamiętacie, to jest jeden z moich ślimaków, potworów magicznych, które w zamierzeniu miały straszyć ślimaki rzeczywiste. Zobaczcie, co ten ma w gardełku.


16 komentarzy:

  1. 😊 pięknie, jesiennie i Čapek. Bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najostatniejszy bardzo mi się podoba i te kolory, żółtości i czerwienie.
    Tekst świetny, niestety dochodzę do wniosku, że byłaby ze mnie marna ogrodniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka, choć nieduża, pełna jest świetnych tekstów. Problemem jest wybrać jeden, kiedy chciałoby się wybrać wszystkie.

      Usuń
  3. OOoo, swietny patent z sadzeniem w doniczkach, ale psikus dla dziadow!!!

    czy zapakowalas zielone pomidory z papier i do szuflady??

    Ladna jesien macie. Brakuje mi bukietow kolorowych, ach sliczny on jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, tak mi się nie chciało. Oddałam Inkwi te pomidory, wszystkie.
      Bukiet już smętnie zwisa. Mogłabym zrobić zdjęcie stanu na teraz ale też mi się nie chce.

      Usuń
    2. No tak - listopad sie zaczal, nic nikomu sie nie chce, wszyscy sie snuja, pogoda najczesciej belejaka...tylko ja musze popylac, bo mnie ten listopad popedza ;)

      Niech Inkwi wrzuci pomidorki do szuflady!

      Usuń
    3. Inkwi je przerobi kulinarnie na coś czadowego, znając życie.

      Usuń
  4. No dobra, może jestem zafiksowana na punkcie ogrodnictwa ale są gorsze zoczenie. Taka pedofilia czy pandemofilia to jest dopiero zafiksowanie. ;-) A wogle to soę ciesz - masz futrzasto, grubo, kolorowo i pomidorowo. Nawet bukietowo masz! :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój boszsz... co mła wyszło, zoczenie zamiast zboczenia, soę zamiast się. Szybciej klepię niż myślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie robisz autokorekty. Nie szkodzi. Każdemu się może zdarzyć literówka w pośpiechu.

      Usuń
  6. Zachwycił mnie i skłonił do potakiwania ten fragment tekstu, w którym autor pisze, że nie ma śmierci ani snu. I że wciąz powoli rośniemy (choc tego nie widać) i ze musimy mieć cierpliwośc do życia...Jakie to piękne, mądre i adekwatne, do obecnie panującej sytuacji.W przyrodzie wszystko kurczy się, gaśnie, chowa, poddaje fali chłodu i pozornego niebytu. I z nami jest przecież podobnie. Ale tak do końca nie znikamy. Wszystko jest po coś, wszystko w swoim czasie.
    Z wymienionych przez Ciebie czynności, koniecznych jeszcze do wykonania mam w planie obłożenie truskawek słomą. A poza tym przycięcie późnej odmiany malin malin (uparcie jeszcze owocują, ale są już bez smaku, bo słonka im brak).
    Ściskam cie serdecznie, Agniecho!:-)*
    Pozdrów proszę ode mnie ode mnie pracowitą Inkwi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książeczka pełna jest mądrych, choć i ironicznych przemyśleń.
      Oprócz czynności wymienionych, jest jeszcze wiele niewymienionych, które wykonać też by należało. Kiedyś.
      Pozdrowię Inkwi, ale chyba telefonicznie. Ograniczyliśmy kontakty bezpośrednie, niestety.
      Też Cię ściskam.

      Usuń
  7. W ślimaku plaster z wosku widzę? owady go zasiedliły?
    Jak to robisz, że pomidory przetrwały do teraz? u mnie poległy jeszcze w lecie, z zarazy ziemniaczanej, choć ziemniaków wokół nikt nie sadzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano tak - osy w nim zamieszkały. Teraz już pusty, a kiedy wcześniej mogłam zrobić budzące grozę zdjęcia os wylatujących ze ślimaczej paszczy, to nigdy aparatu nie było pod ręką. Może w przyszłym sezonie.
      Żeby pomidory przetrwały do teraz? Nic specjalnego nie robiłam, oprócz tego, że rosły w szklarni. I może dlatego, że co roku w szklarni wymieniam wierzchnią warstwę gleby?
      Nie mam pojęcia.
      Może w przyszłym roku Twoje pomidory będą zdrowsze? Tego im życzę.

      Usuń