Ekstremalna szaro-burość występuje u nas ostatnio w dużych ilościach i regularnie. Jedyne na co jeszcze nie można narzekać, to ekstremalne błoto. Błoto mamy normalne, a bierze się to stąd, że właściwie ciągle mamy niedobór wody na naszym Pogórzu. Głupio to nazywać suszą, skoro zima jest i czasem parę kropli spadnie, ale nie jest dobrze.
Można marudzić, ale ile można, że się wyrażę niepoprawnie.
W celu polepszenia nastroju udałam się więc do piwnicy po małe, wesołe słoneczko.
|
Prawda, że śliczne? |
|
Te struktury, te zmarszczki. Natura potrafi stworzyć piękno. Podziwiać te dynie mogę bez końca. |
|
Słoneczko z boku. |
|
Słoneczko zostało przecięte, |
|
wypatroszone, |
|
jego dzieci , chociaż bękarty, suszą się i zostaną wykorzystane w nadchodzącym sezonie. |
|
Słoneczko bezlitośnie pocięłam na plastry, |
|
wrzuciłam do piekarnika po posypaniu dobrociami wg. przepisu nieocenionego Yotama Ottolenghiego. |
Zjedliśmy i wylizaliśmy talerze. Chociaż na dworze szarość i ćma, w naszych brzuchach trawi się słońce i promieniuje w otaczający świat. Nawet mój wybredny Latający piał z zachwytu i jedyna krytyka, jaką z siebie wydobył, to że zjadł za dużo.
No i jak można tak rozsłonecznione słoneczko tak po prostu zjeść!? Toż to prawdziwa zbrodnia kulinarno- wszechświatowa. I teraz wiem, dlaczego i u nas jest teraz ponuro:)Jeszce trochę i będzie pełno słoneczka, i to nie z piwnicy:)
OdpowiedzUsuńOby nie tak dużo, jak w Australii.
UsuńA w srodku jeszcze bardziej sloneczne od sloneczka, zlociutkie i promieniejace.
OdpowiedzUsuńZeby na tej szaro-burosci sie skonczylo, mozna by przezyc, ale dodatkowo siapi z nieba jakas gowniana mzawka, ni to deszcz, ni nic, a wqrwia i przeszkadza nawet psu.
Wiesz jak bym chciała, żeby nam tu siąpiło?
UsuńRzadko jest tak, jakby sie chcialo.
UsuńDlaczego Ty zawsze musisz mieć rację?
UsuńSłoneczko piękne zaiste. I apetycznie wyglądało. Tak pokrojona posypujesz i do pieca?
OdpowiedzUsuńU nas nawet bardzo siąpi i błoto straszliwe przez te studzienne wykopy. Zjechałam na czterech literach z górki u owiec. Coś ten tydzień kiepski jakiś. Chyba się zaraz napiję wina. Właśnie poszedł hydraulik. Bo się mię zawór zwrotny zepsuł. W "sypialni", która w sobie zawiera tez wnękę techniczną, woda wszędzie. Nie chce mi się sprzątać na razie. Nie mogę pisać, bo mię Charlotte gryzie.
Tak pokrojoną posypuję grubo, bardzo grubo. I do pieca.
UsuńW moim mniemaniu ta właśnie odmiana dyni jest najsmaczniejsza ze wszystkich, które zdarzyło mi się zjeść do tej pory. Nazywa się Bizen Chirimen i pochodzi z Japonii.
Idź się napij, Izydorze. Woda wyschnie kiedyś, albo ją wytrzesz gdy Ci się będzie chciało. Walnij tę Szarlotę, to przestanie gryźć ( chyba?).
Nie mogę jej walnąć. Jest wszakże rekonwalescentką. Piję.
UsuńDasz ze dwa nasionka tej dyni?
Nie mam czystej rasy, bo nie kupiłam. Mam nasiona po Bizen Chirimen, ale one będą krzyżówkami z Hokkaido albo z Buttercup. Czyli genetyczne niespodzianki. Też fajne, zapewne, i mam nadzieję mniej upierdliwe niż ten Japoniec.
UsuńNo więc jak chcesz taką mieszankę niespodziankę to Ci dam nasiona.
UsuńPij zdrowie swe i Szarloty Niecnoty, skoro już nie chcesz jej bić.
Chcę.
UsuńSpytam dla jasności, ponieważ powyżej dwa razy piszę o chceniu; chcesz nasiona, czy chcesz bić Szarlotę? ;-)
UsuńNa Podlasiu mokro. Troszku śniegu, ale tak homeopatycznie. takiego słoneczka nie mam, ale też bym pożarła. Muszę skombinować :)
OdpowiedzUsuńAle dzisiaj wróciwszy z pracy zastałam SynaNumerDwaw kuchni. Pieczone ziemniaczki z kurczaczkiem zrobił. I to było bardzo miłe, pożarłam. Co dzień tak nie mam, trzeba docenić.
Grzyby i pleśnie rosną, bura i zgniła zima próchnicę produkuje. Aby do wiosny :)
Wiesz, chciałbym przed wiosną zaliczyć zimę. Chociaż troszkę zimy. Jakaś staroświecka się robię z upływem lat.;-)
UsuńBardzo to miło ze strony Twego Synanr2. Czasem człowiek tak bardzo nie ma ochoty na kucharzenie, los coś wykombinuje i zdarza się mały cud jak u Ciebie.
Piękne słoneczko i jeszcze takie lekko różowe w środku. Dobrze jest mieć takie słoneczko w rezerwie.
OdpowiedzUsuńNie chciało mi się pichcić nabyłam placki z kaszy jaglanej, podgrzałam i z sosem własnej roboty zjadłam.
sucho u mnie i ciepłowato, trochę wiatr przegonił paskudę.
Słoneczek to mamy w piwnicy całkiem sporo, ale z tego rodzaju to jeszcze tylko jedno zostało. Przyznam się Ci, że odjechane róże i fiolety to naturalne kolory spleśniałego miąższu, który następnie został rygorystycznie wycięty.
UsuńJak żeście pochłonęli tylllle słoneczka, to...powinniście świecić :)
OdpowiedzUsuńDynia cutmniutmalina, no taka piękna, co prawda patrzę na nią od innej strony, zupełnie nie kulinarnie ;) Otóż nurtuje mnie pytanie czy taka pełna miąższu dynia by wyschła?
Dyniowe danie wygląda apetycznie, bardzo :)
Wiem o czym myślisz. Ta już zaczynała pleśnieć. Ale gdyby trzymać w suchym i nawiercić parę strategicznych otworków, żeby mogła wyschnąć od środka, to może by się udało?
UsuńCudne dyniowe sloneczko, nie jadłam takiej.
OdpowiedzUsuńMam i ja dyńkę, ale z innej rodziny, chyba jutro upiekę!
Zeżarliście słoneczko i jeszcze narzekania są że buro. Jak je zeżarliście do ostatniej pestki to jak ma być, złoto? U nas też mżawka piździawka, taka obrzydliwa zawiesina która po prostu jest w powietrzu. Albo choróbsko mnie wykończyło albo znowu jakieś roztwory chemiczne w tej atmosferze bo mła się zdawa że zamiast chodzić po ziemi to ona się porusza po dnie basenu. Hym... może ja powinnam się cieszyć, w końcu to jednak wilgoć. :-/
OdpowiedzUsuńAha, stanowczo protestuję przeciwko namawianiu do pacnięcia Szarlotki! Jeszcze raz i założymy Ci Agniecho u policmajstra tą... niebiewską kartę! ;-)
Zeżarliśmy jedno z wielu słoneczek. Ale może nie powinniśmy trzymać ich w piwnicy? Znaczy pod korcem, czy jak tam mówi Pismo.
UsuńNiebieską kartę? Wypraszam sobie! Mam najgrubszego kota w okolicy. I nosi obrożę czerwoną z diamentami. Raz mu przywaliłam jak się na mnie rzucił z pazurami i zębami. Potem już nigdy nie było problemów wychowawczych.
Nie rzucił się z pazurami i zębami tylko wyraził osobowość! A Ty przeszkadzałaś w wyrażaniu. Kto wie jakie kocina ma z powodu tego przeszkadzania kumpleksy i zahamowania. ;-D
UsuńŻadnych zahamowań.
UsuńDobrze, że masz takie słoneczka, które poratują w razie czego.
OdpowiedzUsuńU nas za to, pada. Rano lekki mróz i słońce, a potem deszcz. Ale Wielkopolska też ma ogromne deficyty wody, więc za dużo nie marudzę, patrzę na to teraz z trochę innej perspektywy. Chociaż trochę zimy i śniegu przydałoby się ...
Śnieg to woda. Woda to życie.:-)
UsuńBędę wrednym stworzeniem - wolę taką mrakę i mżawkę i deszcz, niż mróz i śnieg, bo u nas jeszcze służby drogowe są w powijakach i nie potrafią zadbać o stan dróg...
OdpowiedzUsuńAle niechby cokolwiek padało, nawet i mżawka. A tu nic. Prognoza twierdzi, że jutro.
Usuńza to u nas pada normalnie cały czas... rowy we wsi po brzegi wypełnione. błoto!!! i glątwa i wilgoć wokół.
OdpowiedzUsuńAle masz zbiory fiu fiu zazdroszczę.
Zbiorów z dyni nie musisz zazdrościć. Każdemu się udadzą.
UsuńAgniecha, chyba mam jakies haluny ogladajc zdjecia Twojej dyni. Jak dla mnie ta Twoja dynia, to nasza Ziemia. Lekko przysuszona na zewnatrz a srodek pelen smakow.
OdpowiedzUsuńSerdecznosci przesylam:)
Od razu widać, żeś pełnokrwisty homo sapiens. Ziemię byś chciała wyssać do pustego.:-)
UsuńByła smaczna.
Ostatnie zdjecie wyglada mniamniusnie, a ja akurat jesc nie moge...
OdpowiedzUsuńJesteś po !
UsuńNo to sobie chociaż popatrz na smaczniusie żarełko.