Całe dwa dni zbierałam się do napisania relacji z Rokszyc. Do zwiedzenia tego miejsca zainspirowały mnie zdjęcia z grupy fb - Piotrków i okol...... , a że każdy urbex jest dla mnie atrakcją nie do przegapienia, to też wybraliśmy się przy pierwszej nadarzającej się okazji. W Rokszycach znajduje się dwór eklektyczny z początku XIX w. jeśli dobrze pamiętam. Z zewnątrz ceglany z drewnianymi gankami i licznymi mini wieżyczkami - lukarniami na dachu. Takie było pierwsze wrażenie, po dokładnym obejściu z zewnątrz, odkryłam piwnice pełne zakamarków, zaniedbany park z kwitnącymi już fiołkami i żonkilami, resztki, a właściwie pozostałości po innych budynkach i martwego psa leżącego pod jedną ze ścian budynku ...i to był pierwszy przykry widok, dalej było już tylko gorzej. Budynek stoi otwarty, wewnątrz czuć jeszcze ostatniego lokatora, który pozostawił liczne ślady na podłodze swojej obecności, na ścianach są liczniki sugerujące odrębne lokale mieszkalne, resztki przedmiotów i urządzeń domowych, firanki częściowo zerwane, naderwane sufity w dwóch pomieszczeniach, trzymające się chyba tylko siłą woli duchów zamieszkujących dwór. Zwiedzanie tych smutnych pokoi zakończyłam na tym pomalowanym na kolorowo (dla dzieci?), gdzie koc oddzielał część do spania z pościelą na leżach zorganizowanych na podłodze, tam było wyjątkowo silnie czuć ostatniego lokatora - psa...
Smutek, to chyba jedyne uczucie w związku z dworem w Rokszycach, poszukując informacji i noty historycznej o budynku, natrafiłam na informację jakiegoś portalu turystycznego, gdzie każda gmina chwali się swoimi atrakcjami - zabytkami umieszczonymi w rejestrze zabytków. Gmina Wola Krzysztoporska wymienia Dwór w Rokszycach jako zabytek, atrakcję dla turystów, powinnam już się przyzwyczaić do takiego traktowania w naszym kraju historii i dziedzictwa kulturowego, ale nie mogę... jakoś nie mogę...
Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
Przecudowna weranda i schody, oesssu, że też nie ma bata na taką zbrodnię. Nie ma właściciela?
OdpowiedzUsuńPewnie jest i biznes prowadzi na części ogrodzonej z dworem, jakieś tiry pod bydło, czy ubojnia, nie wiem, ale wiem na pewno, że dworek mu się nie kalkuluje biznesowo...
OdpowiedzUsuńJeżu, a konserwator? Nie ma obowiązku konserwacji takiego obiektu?
OdpowiedzUsuńWidać nikomu nie zależy, to tylko jeden z wielu przykładôw upadku polskiej kultury historii i tradycji...
UsuńWdupiemiejstwo....
OdpowiedzUsuńTak mi żal zawsze takich budynków...
Mnie też strasznie:-((
UsuńJaka szkoda... Tyle pięknych budynków niszczeje... A tyle badziewia stoi i ma się dobrze.
OdpowiedzUsuńNa dolnymśląsku jest takich zabytków- ruinek wiele - ocalić od zapomnienia czy forgoten place tam można namiary sprawdzić
UsuńA w Wielkopolsce ile! Praktycznie w każdej wsi niszczeje jakiś pałac. Zwłaszcza jeden niedaleko, po drodze do Czacza. Jest tam staw i zachowały się schody prowadzące do wody. Zapewne schodziło się tamtędy do łódek... Aż mnie skręca za każdym razem. Od razu widzę panie w powiewnych, białych sukniach, z parasolkami w dłoni i panów podających im rękę... Pałac jeszcze stoi, ale jest już kompletną ruiną.
UsuńA dwór obronny w Krześlowie- perełka!!!
UsuńU nas na Warmii niszczejące budynki - zabytki to chleb powszedni. Szkoda :( Piękny budynek i cudowne te ganki drewniane, mam wielką słabość do takich.
OdpowiedzUsuńW całej Polsce jest ich pełno...
UsuńJejku, śliczny, piękny. Wezmę go, nie chce oddać za darmo?
OdpowiedzUsuńTeż bym brała gdyby dawali:-))
UsuńMieszkam niedaleko, cały czas myślę co i jak zrobić i czy da się pomóc temu miejscu. Podpowiedzcie od czego zacząć? Jeśli dworek ma prywatnego właściciela, to raczej nic nie da się zrobić, ale wydaje mi się, że nie jest to prywatne. Dowiem się w gminie i dam znać .
OdpowiedzUsuńTen dworek faktycznie był podzielony na malutkie jedno-, dwuizbowe mieszkanka. Moja mama mieszkała tam jako dziecko. Podejrzewam, że należy on do Agencji Rolnej. Kiedyś był częścią pegieeru, mieszkali tam pracownicy.
OdpowiedzUsuńA jaką ma historię m.in. miał to niemiecki dziedzic (nycer) jakoś Tak, który schował majątek i uciekł w czasie okupacji, po wojnie wrócił po majątek. A jego córka czy ktoś powiesił się na strychu bo rodzice chcieli ja wydać za Niemca a miała narzeczonego Polaka który poszedł na wojnę.
OdpowiedzUsuńDziedzicem był Netzl, ze względu na nadchodzącą sowiecką swołocz uciekł z wycofującą się armią niemiecką, miejscowa ludność jak i nasi "wyzwoliciele" ograbiło dwór z resztek wyposażenia jakie pozostało po właścicielu. Netzl był zasymilowanym Niemcem, mój śp. tata urodził się w dworskim czworaku i doskonale go pamiętał, zresztą będąc u rodziny w Rokszycach pamiętam jak w latach 70-tych, przyjeżdżał syn dziedzica, park został zdewastowany w okresie przed dożynkowym w 1979 r, dziwię się, że do tej pory nie upomniał się o ten majątek potomek byłego właściciela który był przecież przedwojennym obywatelem Polski. No cóż konserwator się nie interesuje, zresztą tak jest w całej Polsce, zamki, pałace, dworki niszczeją bo mamy takich zasranych gospodarzy w tym kraju.
OdpowiedzUsuńNetzel miał powody aby uciekać To on doniósł Niemcom że w sąsiedniej wsi Wola Rokszycka ukrywa się oddział AK który został spacyfikowany przez Niemców i Ukraińców Dodatkowo w odwecie wymordowano wielu mieszkańców tej wsi
OdpowiedzUsuńNie dawno widziałem pamiątkę po Netzlu, stary kryształowy wazon, zachował się w bardzo dobrym stanie
OdpowiedzUsuńA ja widziałem piękne poroże Jelenia które wisiało w salonie Netzla
OdpowiedzUsuń