Nowe pokolenie dorodne, wręcz wielkie, żwawe i w ogóle do rzeczy. Musiało już wyjść, bo lokal zrobił się za mały.
Wstałam więc dziś rano wcześnie, bo już od paru dni mam letką paranoję, że to właśnie dziś.
Patrzę przez okienko w stronę stajni, a tam zza rogu wychyla się bardzo chwiejnie takie coś.
Ubrałam się pędem, w biegu rzuciłam Latającemu: -" Mamy dziecko!" Trzasnęłam drzwiami, przeleciałam ścieżką do stajni, tam już spokojnie i cichutko otwarłam drzwi żeby nikogo nie spłoszyć, grzecznie powiedziałam: -"Dzień dobry paniom...", zapuściłam wzrok orli w półmrok stajni i skorygowałam przywitanie" -oraz panu".
No. Mamy więc syna. Kuklik mu na imię.
Matka zdenerwowana, jak to często bywa na początku, w stadzie mamy trzy egzemplarze ciekawskich podlotków, które chętnie zaopiekowałyby się synkiem (w ramach ćwiczeń przedmacierzyńskich ). Robią podchody, wyciągają żyrafie szyje, wybałuszają oczy. Odpowiedź jest jedyna i właściwa - szybki jak błyskawica obrót, i natychmiastowy kop z zadu. I spokój przez minutę. Potem znowu szyja z gumy się wyciąga w stronę źrebaka. I powtórka z kopania. Nie jest to sytuacja komfortowa dla matki zmęczonej odbytym porodem, ani dla małego, który w międzyczasie musi się nauczyć stać, chodzić, nawiązać więź z właściwą klaczą i zacząć pić mleko. Ale takie jest życie w stadzie.
Dorosłe klacze dają świeżej matce spokój, zachowują bezpieczną odległość i nie naprzykrzają się. Raczej.
Piękny dzień na zaczęcie życia. Co prawda zimno, ale za to słonecznie, i ani jednej muchy. Warto było się urodzić właśnie dziś.
"Nawet nie myśl o zbliżeniu do mojego dziecka!" "Nie no co ty, tak sobie patrzę, z daleka." |
-"Życie jest takie ciężkie, mamo". -"Synu, ty chyba filozofem zostaniesz, kiedy takie teksty mi sadzisz, w piątej godzinie życia swego". |
-"Chyba się położę na chwilę....Pomyślę..." |
-"Kim ty jesteś, dziwny dwunogu?" |
-"Synu, ty nie myśl tak dużo, koniom to szkodzi." ..."Co ty tam wiesz matka, udam się na emigrację wewnętrzną i nawet nie będziesz wiedziała, że myślę..." |
-"Ale najpierw trzeba się napić". |
-"Co ty robisz, mamo? Co to jest, to zielone?Dlaczego wkładasz to sobie do buzi i to znika?" -"Jem siano, synu." Jak będziesz duży, to też będziesz jadł. Teraz tylko mleko." |
-"Co ty tam wiesz, matka. Jem od razu. Mleko jest dla mięczaków" |
Miłego życia, Kukliku!
A tu, specjalnie dla Opakowanej, opakowanie źrebaka po rozpakowaniu:
Że też się zmieścił w takim małym woreczku...
Żeby wszystko było jasne, nikt do rozpakowania nie używał wideł.