Ale nie mam pojęcia, kto tu ma rację, bo z biegiem lat coraz bardziej przemawia do mnie postawa Sokratesa, "wiem, że nic nie wiem", zdecydowanie coraz więcej nie wiem, może to jednak po prostu Alzheimer, a nie żadna wyrafinowana postawa życiowa. Niech i tam Alzheimer, byle by tylko nie skończyć jak Sokrates, chociaż, jak się człowiek zacznie zastanawiać, to może i nie najgorszy taki koniec.
No cóż, dygresja zawinęła w jakąś dziwną stronę, przecież miało być o bukietach kwiecia, a my tu o śmierci w obronie wolności myśli czy innych pierdołach.
No to te bukiety, chciałam Wam je pokazać, drodzy moi odwiedzający, osobiście nie przepadam za bukietami, bo przecież kwiaty rosnące na łodydze rośliny z korzeniami w ziemi prezentują się całkiem dobrze, a mają się na pewno lepiej niż kwiaty ucięte.
Ale czego człowiek nie zrobi z miłości dla osoby, która bukiety w domu lubi...
Bukiecik w stylu staroświecko - romantycznym.
Oraz bukiecik w stylu postmodern ( nie mylić z post mortem , to przez tego Sokratesa, przepraszam. )
I tyle by było na dziś, jako że dziś dzień śmieci, plastik i papier czekają by je wywieźć przed bramę, no to lecę.
Pa, pa!
Śmieci zostały odebrane, a w międzyczasie trzeba było podwiązać i przyciąć róże pnące, które uważają, że są płożące. Z pozostałych odpadów i innego zbędnego kwiecia skonstruowany został następny bukiet.
Barokowe szaleństwo!
Jakoś tak się dzieje, że zarówno najlepsze bukiety, jak i najlepsze dania kulinarne wychodzą mi z resztek.