Groźny jakiś, i na mój gust troszkę za duży ( 6, 7 cm długości ). I te groźne szczęki/ żuchwy/ szczękoczułki/ nie wiem co. Nastawiał te narządy dość wojowniczo w stronę aparatu.
Wbrew swej woli został przesunięty na grządkę, gdzie zniknął. Pewnie się zakopał, bo skoro próbował wykopać dziurę w granicie, to w ziemi musiało mu pójść szybko i łatwo.
Znawcy - wypowiedzcie się.
Przypomniało mi się też, że stronę z książki do każdego wpisu dołączać obiecałam sobie. No to proszę, jedna strona z pewnej książki.