Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

wtorek, 7 września 2021

Adios...



....pomidory.

Tym razem tylko parę gatunków posadziłam. Ale za to wszystkie smaczne.

"Salade caprese" z własnych pomidorów i bazylii plus doskonała oliwa z oliwek i burrata z Lidla - niebo w gębie.

Zielone jeszcze czekają, oby nie za długo, bo się zrobią czerwone.

Zaraza pomidorów przyszła i do nas.
Liście zaczęły brązowieć, potem części łodyg, następnie zaczęło atakować i owoce. Trzeba było zacząć działać. I to szybko.
Zerwaliśmy wszystko, co się nadawało. Wyrwałam krzaki, pozbierałam zgniłe owoce. Rzuciliśmy na miejsce na ognisko do spalenia.
Z czerwonych zrobiliśmy sos do spagetti do słoików, bo do zamrażarki by się nie zmieścił.
Z zielonych będzie chutney. Przypuszczam, że znowu wyjdzie pyszny.
W szklarni została ostra papryka i bazylia, mają teraz miejsce dla siebie.
Oprócz tego mamy urodzaj na cukinie, czyli tzw. klęskę urodzaju. Kto to zje???
Chyba kury sąsiada.
Ogrodowo i w ogóle dopinamy na ostatni guzik, bo dziś ostatnie badania, a jutro pierwsza artroskopia.
Adios więc!

Cukinie po zużyciu części zbioru - powstało 5 litrów zupy, gęstej, że łyżka stoi.