Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

niedziela, 8 listopada 2015

Bez pomysłu na tytuł.


Przeszedł pierwszy jesienny wiatr, i zwiał te wszystkie żółte i pomarańczowe cuda. 
To, co zastało, ma swój urok, ale nie jest to już obraz malarskiego szaleństwa, tylko stonowane kolory palety jakiegoś bardziej rozsądnego artysty...






U nas, jak zwykle, dzień za dniem mija, prace w domu, w obejściu i na pastwisku się wykonują albo nie.
Przeprowadziliśmy klacze na następne pastwisko, bo na tym poprzednim  trawa została kompletnie zeżarta, a ponieważ susza ciągle trwa, to nic nie odrasta. Więc, żeby nie zniszczyć roślinności, konie poszły na następne miejsce. Nie, żeby tam było dużo trawy, ale na parę tygodni starczy, miejmy nadzieję.
Przy okazji przygotowań do zmiany miejsca, okazało się, że kabel doprowadzający prąd do pompy w studni gdziesik się uszkodził pod ziemią. I znajdź tu, człowieku. To nie są dwa metry, delikatnie mówiąc. No więc zamiast szukać bez sensu, reaktywowaliśmy agregat prądotwórczy. Pojechaliśmy z nim na pastwisko, bo ciężkie to okropnie i nosić się go nie da. Załączyliśmy. Jak to pioruństwo hałasuje! A jak śmierdzi! Fuj i fuj i jeszcze raz fuj. Po podłączeniu, pompa pokaszlała, popluła, rzygnęła szarożółtą cieczą a następnie przestała. Jak się okazało, ta studnia też wyschła. Z góry widać było lustro wody, ale nie widać było, że ma głębokość około 1 cm.
No więc, szczęście w nieszczęściu, nie musimy używać tej warczącej maszkary, ale wodę z domu na pastwisko za to wozimy.
Czyli przybył nam nowy obowiązek. Od lipca wozimy wodę ogierom na odleglejszym pastwisku, 60 litrów 2, albo 3 razy dziennie, zależy od temperatury.
A teraz do kompletu, trzynastu koniom 160 litrów 2 razy dziennie.

Konie zadowolone, bo nowe miejsce, trawa świeża, nie podeptana, nieobskubana.
Nowe widoki.
Nowe rośliny.
Nowe smaki.
Nowe fryzury.

Morena i Mak odkrywają nowy smak.

Wytrwały Mak zasysa ostrożnie kolejne owoce dzikiej róży.
Nowe rośliny wytworzyły nowe fryzury. Ruchliwego konia nie da się uchwycić porządnie aparatem, ale może uda wam się dostrzec ozdoby głowy co niektórych koni. Nie są z nich zadowolone, bo to kłuje, ciąży i przeszkadza. A i człowiekowi nie jest łatwo to paskudztwo wyciągnąć. A wyciągnąć trzeba, bo potem to już taki kołtun się tworzy, że tylko nożyczki zostają jako ostatni sposób, a ja nie lubię łysych koni, więc się męczę i porządkuję im grzywy i ogony.
Łopian zamiast lakieru do włosów, żelów czy pianek - ten to ma moc. A jaki ekologiczny. I tani.

Mgiełka - japoński "look"

Grzywka asymetrycznie uniesiona w górę nad lewe ucho. Za pomocą około 50 (!) łopanowych kulek.

Nie jest szczęśliwa, bo kłujące te ozdoby.

Po usunięciu kłujących kulek pozostała natapirowana grzywka na sztorc.
A tutaj poidło dla naszych koni, po tym, jak ktoś ukradł nam z pastwiska starą, metalową wannę, wykonaliśmy taki oto obiekt. Jego, miejmy nadzieję, nikt nie ruszy.


Kończę więc dzisiejszy wpis kolejnym zaklinaniem deszczu, niech kiedyś przyjdzie i namoczy te Izery....

29 komentarzy:

  1. Nie znam żadnego czarownika ani czarownicy od zaklinania deszczu to tylko sama jak umie zaklinam Ci też ale.....
    Jak czytam co u Was i wiem jak u innych ludzi, którzy mają zwierzęta to sie wstydze i przestaje labiedzić nad moimi roślinami..... i rachunkami za wodę z wodociągu
    Ta jesień i tak piękna wciąż :) a to na pierwszym zdjęciu, to jabłuszka tak pyszne jak śliczne :))?
    Wanne wiadomo, że ukradną, toż to złom ;! a beton jak wkopany, to ma szanse ;))
    Ufryzowanymi grzywami przypomniałaś mi mojego psa.... jak wracał szczęśliwy z włóczęgi , opanierowany tymi rzepami (a kudłaczek to był)..........ach!
    Pięknego dnia czyli ulewy do wieczora ;)) życzę !
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jabłuszka nie nasze, a kraść nie uchodzi.:-) Więc nie wiem, jak smakują.
      Dzisiaj zdecydowanie nie będzie padać. Słońce, wiatr....Ładny dzień, jeno suchy trochę.:-D

      Usuń
    2. Ojtam, jedno jabłuszko mogłabyś zerwać i spróbować:)
      Czy konie one nie kaleczą sobie chrap i w ogóle buzi o krzewy dzikiej róży?
      Przepiękne łopianowe fryzurki, przepiękne! Mam tak z Frodo. Kiedyś utytłał się w jakimś zielsku z maluśkimi, czepliwymi nasionami. Łopian to pikuś jest, przyjemność wręcz! To coś z Frodka nie dało się wyczesać, nic! Wydłubywałam po jednym. Nawet oczy miał tym sklejone, uszy, wszystko!

      Usuń
    3. Z końskiego ucha też jeden rzep wyciągnęłam. Nie lubię, bo się te haczyki wbijają pod skórę i co wtedy z konia wyciągnięte, do mojego palca przyklejone i nie chce się puścić.
      A te maluśkie, czepliwe nasiona na Frodzie były okrągłe, czy takie jak haczyki?
      Jabłek nawet nie mam ochoty próbować, wyglądają na słodkie 100-procentowo, a słodkich nie jadam.

      Usuń
    4. Małe kuleczki czepliwe to mogą byc nasionka przytulii czepnej. Też mała zaraza.

      Usuń
    5. Nie wiem dokładnie, jakie one były. Raczej okrągłe, malutkie i dużo...

      Usuń
    6. Upierdliwą weryfikację masz. Ona tak sama z siebie?

      Usuń
    7. Nie wiem nic na temat weryfikacji oprócz tego, że 1000 lat temu ją wyłączyłam. Czyżby wróciła? Jak ona wygląda? Każe liczyć frytki, tak jak to czytałam u kogoś na blogu?

      Usuń
  2. Mater Dei...! Nie iżbym ja konikom chciał skąpić czego, aliści serce boli, jako się widzi takie marnotrawstwo na nalewkę różaną surowca...:((
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieco egoistycznie, bo nas ta susza tez dotyka, przylaczamy sie do blagania o deszcz...
    Fryzury zaiste imponujace, top couture hairstyle...
    Pozdr
    An

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w kupie coś umodlimy, mokrego. Pozdrawiam również.

      Usuń
  4. Ja też się przyłączam do modłów i zaklęć.

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja zaklinam deszcz, coby na te Wasze Izery spadł. Dla Was i dla koni. Śliczne są, niezależnie od fryzury:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też zaklinam, bo patrzeć na tę suszę żal. No martwi mnie to.Cholera.
    pozdrówy

    OdpowiedzUsuń
  7. To mam nadzieję, że nasza zbiorowa modlitwa uniesie się wystarczająco wysoko, aż do chmur.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wznoszę modły przez moją Babcię, a ona ma układy na Górze;)

    W naszej stajni każdy rzep jest wyjęty natentychmiast nazajutrz i rozczesany przez nawiedzone nastolatki, a na końcu zapleciony fantazyjnie grzywek/ogon jest jeszcze sfocony i sfejsiony - to jest tak, jak się jest "koniem rekreacyjnym";)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrów Babcię od nas z Izer.
      Wsadzałam dziś wędzidło do pyska koniowi - jego pierwszy raz. Jak ja lubię pracować i być z końmi - o wiele bardziej niż na nich jeździć.

      Usuń
    2. TA Babcia już w niebie od dawna, ale dlatego ma układy;)
      Czasami współczuję tym koniowatym - takie np. 8 tygodni turnusów obozowiczów jeździeckich... Nie każdy by wziął na klatę;))) A one biorą i... dalej lubią ludzi - dziwne;))))) A samo "bycie a końmi" jest wspaniałe;))) Rozumiem Cię doskonale;)

      Usuń
    3. Też uważam, że konie są za dobre dla nas, ludzi.
      A Babcię pozdrowić możesz przecież i TAM, wyżej.

      Usuń
  9. Z rzepami czy bez - lubię sobie popatrzeć na te Wasze konie.
    Sprawy wodno-deszczowo-pojeniowe rozumiem i empatycznie się łączę. Ale poidłem, to powiem, że mi zaimponowałaś.
    U nas wschodzi kolejny słoneczny dzień, ale zapowiedzi mówią, że wieczorem będzie woda z nieba, czego i Wam życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za każdym razem, kiedy nasze poidło widzę, gęba mi się cieszy, gdyż przypomina ono gigantyczną nakrętkę.

      Usuń
    2. Dobrze, że piszesz. Mam na wolny wybiegu wannę żeliwną, zaraz ją wezmę i schowam, albo sam na złom wywiozę.. a może chcesz kupić? ;)

      Usuń
    3. Już nie. :-) To już lepiej oddaj na złom.

      Usuń
  10. No więc napiszę Wam, że jest właśnie zaczęło padać. Ale nie ustajmy w wysiłkach , zaklinaczki deszczu, bo potrzeba go bardzo dużo.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne te łopianowe dredy, konie wyglądają bardzo hipstersko ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. to jest świetne poidło! :-)
    Pytałaś o pszczoły, więc powiem tak - mam nadzieję, że przezimują:-)))

    OdpowiedzUsuń