Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

czwartek, 8 października 2015

JESTEM:-)))

Po telefonie od Agniechy i Kreci nie pozostaje mi nic innego jak tylko napisać, że jestem i żyję i co u mnie słychać.
...jestem i żyję, choć z tym życiem, to różnie jest, bo alergia i zatoki lubią się wzajemnie i często mnie niepokoją swoją obecnością, co do łapno-kopytnych, to mają się dobrze, choć jesteśmy chyba jedynymi ludźmi na świecie, którzy mając konie wierzchowe, jeszcze na nich nie siedzieli..., a chłopcy mają najdłuższe końskie dzieciństwo na świecie! Kotów mamy dziewięć, a psy są cztery, do tego dwa konie, kogut, dwie kurki, dwie rodziny pszczele i Michałek:-) oto stan inwentarza na dzień dzisiejszy:-)) Cała ta ferajna stara się abym miała jak najmniej czasu dla siebie i żeby mi się przypadkiem nie nudziło. Ostatnio, gdy byliśmy na weselu - udanym zresztą bardzo - nasz Arrowek zamknięty w domu ze względu na zranioną łapkę - pogryzły się z Basiorem i tenże próbował mu odgryźć łapkę - postanowił wyjść z domu pomimo zamkniętych drzwi. Prawie mu się to udało, bo wygryzł i wydrapał tynk, troszkę cegieł, całą piankę montażową, i prawie się podpiął do instalacji elektrycznej...
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom po powrocie do domu i długo do mnie docierało co się właściwie stało, bo za progiem było gruzowisko i prześwitywało światło z zewnątrz - prawie mu się udało. Fotorelacja:
zdjęcie z wizji lokalnej miejsca zbrodni



myślałam, że nie dam rady sama tego naprawić
zdjęcie z dziś, już gładzią zarobione i drzwi szpachlą również
Miał być też remont u nas wielki, ale okazuje się, że świat się nie zmienił i dalej wszyscy wszystkich próbują oszukać i mój M. nie dostał oczekiwanych przelewów:-( tak więc w tym roku oprócz drogi wreszcie dojazdowej własnej 50 metrów:-)) wybudowanej praktycznie w całości przez Michałka i łatania dziur w dachu nic się nie uda zrobić:-( Ale na złość wszystkim nadal jesteśmy szczęśliwi i nie zamierzamy się poddać:-)))
pod otoczakiem jest od 1/2 do 1m gruzu:-))



Ja zrobiłam skalniako-poidło-zielnik - jeszcze nie skończony ale już używany:-)


no i wreszcie mamy metodę na uciekające huskyie, dostały budy i choć jeden musi siedzieć w karcerze na lince, wtedy reszta nawet jak przeskoczy ogrodzenie, to nie ucieka daleko, bo razem, to potrafiły na dobę znikać i nic nie skutkowało, ani prąd dookoła, ani różne zasieki - nauczyły się przez bramę skakać! a teraz jak choć jeden przywiązany siedzi przy budzie, to reszta mu towarzyszy:-)) a jak przeskoczą, to ten co przy budzie siedzi tak wyje za nimi, że wracają:-))) Z wielkością bud trochę chyba przesadziliśmy, bo jak weszłam do środka, to zmieściłam się ja, Basior i Luna:-))
Dodaj napis






17 komentarzy:

  1. To rozumiem! Reakcja natychmiastowa, i na dodatek tyle ciekawych wieści.
    Arrowa wysłałabym do Wałbrzycha - w trzy sekundy wywęszyłby i odkopał ten złoty pociąg co to go nikt nie może znaleźć. Za znaleźne( tylko czy psu by dali?) zrobilibyście remont i co tam jeszcze potrzeba.
    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest doskonała myśl!!! A ja jako opiekun prawny psa Arrowa Szulca przejmuję 10% znaleźnego:-)))
    i od razu kupuję 10 hektarów z lasem i domkiem z bala przy którym nic nie trzeba remontować do końca naszych dni... ale się rozmarzyłam...

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak tam chłopaki - ogry? Na ostatnim zdjęciu coś tam tak szybko przemknęło na tylnym planie, czyżby Dżygit?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co z Ciebie za Ciotka?! Lisiaka nie poznałaś?!
      Przyciełam im grzywy i ogony, bo sobie przydeptywały jak z tarzania wstawały i jak zwykle mam problem z sianem:-((( na zimę:-( a tak to chłopców kocham bardzo nie chorują - odpukać i są słodcy i grzeczni:-)

      Usuń
    2. Ciotka okularów nie założyła.:-)

      Usuń
  4. Boszszsz, Paulina, nie do wiary! Demolka znaczy się! Jeden mój pies w 3 godziny podarł na paseczki wykładzinę dywanową w 20 metrowym pokoju, ale to, co zrobił Arrow przechodzi obok ludzkiego pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wykładzina też jest niczego sobie:-)) to musiał być zacny pies! A Arrowek miał do tego wszystkiego jedną łapkę niesprawną - zranioną...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy po takiej akcji nie miał wszystkich łapek poranionych???

      Usuń
    2. Jak na złość nic sobie nie zrobił

      Usuń
  6. Ha!!! Kretowata była na interwencji;)))) Od razu widać!!! Paulina - nie znikaj już na tak długo!!! I jeszcze się zdzwonimy;) Było mi szalenie miło Cę usłyszeć, ale mam trochę wyrzuty sumienia, że tak po prostu Cie wzięłam i przyparłam do muru;) Arrow jest mega, Lisiak jest piękny - to mój ulubiony Twój koń!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyny, ta akcja była mega słodka!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że z Rudą, gdyby przypomniała sobie czasy lęku separacyjnego, stworzyliby zgrany zespół. Wtedy juz pozostaje kupić ten dom z bali :)))
    Pozdrówy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem co psy potrafią nawyprawiać ale ten Wasz Arrowek to przebija wszystko - nawet ściany ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Paulina, a jak tam Twoje pszczoły?

    OdpowiedzUsuń
  11. Zycze zdrowia, zatoki mozesz smarowac wlasnej roboty olejem z geranium. Roslina geranium, tzw. anginka jest wdziecznym kwiatem domowym, potrzebuje duzo wody i malo slonca. Liscie trzeba bez lodyg zgniesc w palcach do momemntu az wydobedzie sie z nich olejek, wrzucic do sloiczka z olejem (polskim, rzepakowym, lnianym) i na gotowe. Boli ucho, zab, katar, zatoki..smarujesz zewnetrznie miejsce, wkladasz do ucha zmietoszony listek geranium i z nim chodzisz, spisz. Przejdzie na pewno :-) Zdrowia zycze, piekny blog.

    OdpowiedzUsuń